asthor co do rozliczania kilometrów, co zależy od firmy. W jednej rozliczają co do km i trzeba sprytnie kombinować, rozpisywać a w drugiej nie. Np. brat wracając z GB jeździł na Śląsk przez Szczecin. Zawsze przez dom i nikt mu złego słowa nie powiedział. A w innej firmie byłoby tyle rabanu, że szok. Rozumiem koszta, ale firmy to tak samo jak osoby fizyczne. Są te, którym się dobrze wiedzie i te, które ledwo wiążą koniec z końcem. Jedne sobie moga pozwolić, inne nie.
Co do tych wiaduktów to sam jestem ciekawy. Pamiętam taki śmieszny przypadek niedaleko mnie w Chojnie. Jechał jakiś zagraniczny kierowca i chciał zmieścić się pod basztą, w której gołym okiem widać, że się nie zmieścimy dużym autem. Natomiast znak zakazujący wjazdu pojazdom powyżej pewnej wysokości był zarośnięty krzakami. Po całym zdarzeniu urzad komunalny szybko odsłonił znak z tych krzaków a miasto wsytąpiło o odszkodowanie do przewoźnika. Tyle, że nie wiedzieli oni, że kierowca po całym zajściu dokładnie sfotografował zasłonięty znak. I wyszło na odwórt. Za brak oznakowania (czy też niewidoczne), to przewoźnik dostał odszkodowanie. I to spore.
A błądzenie jest rzeczą ludzką. Tymbardziej, że firmy nie raz są ulokowane w takich miejscach, gdzie by nam nawet się to nie przyśniło. Znam przypadki, gdzie spedytorzy pomagali kierowcom, tłumaczyli jak dojechac a znam też takie, gdzie bezczelnie ci odpsykuje, że to twój interes. I jesli miałby mnie pracodawca karać, bo jemu program na komputerze pokazał tyle kilometrów, a mnie wyszło na całej trasie powiedzmy jak napisałeś 50 km więcej, to przepraszam bardzo. Takiemu z miesjca powiedziałbym, żeby się poszedł leczyć.