Cytuj:
Za takie uszkodzenia w całej europie płaci ubezpieczyciel. A przykład kolegi dobitnie pokazuje, że nie opłaca się zatrudniać "na gębę". CO w papierach to twoje i sam trzymam się tej zasady. A co do wypowiedzi, że firmy nie chcą zatrudniać młodych kierowców, bo uszkadzają samochody, to nie zgadzam się z tym. Taki sposób powstania szkody często zdarza się i kierowcom z doświadczeniem, wystarczy zmrok, deszcz, duży ruch, zmęczenie. I jeśli już mieć pretensje co do poziomu wyszkolenia świeżego kierowcy to tylko i wyłącznie do egzaminatora, który zaliczył takiemu egzamin.
Pozdrawiam
Częściowo się zgadzajac jednak nie dopatrzyłem się w problemch kolegi przyczyn zewnętrznych. Było "wjeżdżając na mały CPN uszkodziłem róg chłodni". wjeżdżajac w brame uszkodzilem listwę". Tu należy dodać,że takie "pomaganie" przez kogoś z zewnątrz jest dość ryzykowne. Nie zawsze ta osoba potrafi ocenić sytuację.Widziałem taką mniej wiecej scenkę : dawaj.. dawaj.. w pewnej chwili trzask !! a pomagający machnął ręką i poszedł sobie.
Co do odszkodowań, to 1.warto się upewnić czy pojazd posiada ubezpieczenie Auto Casco. 2. Firma po wyplaceniu odszkodowania podnosi z reguły wysokość składki. I tu mozna się spodziewać oczekiwania jej wyrównania.
Swoją drogą szkoda ,że kolega nie zapytał przy pierwszej przygodzie : szefie, dużo to kosztowało? Lub nie zaproponował choć pomocy,choćby symbolicznej przy naprawie. To byłoby zachowanie fair, honorowe.Widać,że pracodawca wiązał z nim dłuższe plany, jeśli -jak sam mówi-nawet się nie odezwal tylko szkodę naprawił.A tak to wyszło,ze w/w narobił szkód i postanowił się pożegnać.. Tak to -patrząc z boku-widzę..Swoją droga, to ja bym wolał za tą samą stawkę bardziej jechać autostradą niż po polskich drogach.
[ Dodano: Czw, 13.12.2007, 23:15 ]
Zerknałem na końcowy fragment zapytania i trochę mnie rozbawiła argumentacja " nie podpisywałem ,żebym był odpowiedzialny za uszkodzenia".
A czy pracodawca podpisywał,że bedzie w ogóle coś poza zasadniczą płacił (choć i tego do końca nie wiemy) i nie będzie nic potrącał? Bo jeśli nie, to kierując się tą logiką też nie musi niczego dotrzymywać.Czy może się mylę? Czy jeśli komuś wjadę na nogę, a wcześniej nie podpisywałem że mu nie wjadę, to nie ma powodu by oczekiwał ode mnie jakiegoś zadośćuczynienia? Trochę obiektywizmu. Poza wszystkim już , to współczuję koledze.Można to jednak raczej tylko zapisać do przegródki "doświadczenie życiowe i zawodowe".