my naszym starem, zanim jeszcze przerobiliśmy go na pożarniczy przeprawialiśmy się przez jezioro - może nie było to 1.8 metra ale jak siedziałem za fajerą to woda nalała mi się do butów a sięgała prawie do tyłka. Star ma tą fajną funkcję że nie pozwala ma to żeby nalała mu się gdzieś woda bo każde takie miejsce jest zabezpieczone przez układ pneumatyczny. Np do mostów podawane jest delikatne ciśnienie i ono zapobiega nalani się wody tam gdzie nie powinna ona by się nalać. przed tym szaleńczym wyczynem zabezpieczyliśmy tylko zbiorniki z paliwem i przejrzeliśmy czy nie ma jakiś dziwnych dziurek - dał rade. Moja dziewczyna powiedziała że nie sądziła że jestem aż tak głupi (wziąłem to jako komplement)
A co do kabinki - mówie tu o wercji wojskowej 266 - to za fotelami masz skrzynki z akumulatorami (odpowiednio zabezpieczone podczas brodzenia) i właśnie leżankę. Dokładnie jest to 4 rurki zaspawane w prostokąt a w środku wsznurowana brezentowa płachta. leżanka na zawiasach podnosi się do góry do pozycji poziomej - tak jak w jelczu 422 górna prycza. w naszym starku pod tą leżanką zamontowany był stelaż i umieszczony tam pełnowymiarowy szpadel, piła (moja - twoja) oraz naprawde różne dziwne uchwyty, pewnie do jakichś dziwnych wojskowych przyżądów. Teraz w wersji pożarniczej mamy podwójną kabinkę - akumulatory powędrowały w zabudowe a w ich miejsce są sprytne schowki nabuty. w drugiej kabinie jest czteroosobowa ławka tak więc jazda w sześciu jest "wygodna" - szczerze to nie wiem bo zawsze jade w pierwszym rzędzie po lewej stronie
Cytuj:
Panowie mnie to zawsze ciekawi co robi Kierowca zwykłej Straży P.
Czy on też ,,łapie'' za wąż i gasi czy zajmuje się tylko Samochodem.
Albo Np. Jest pożar (nie daj boże) i nagle woda się skończyła (bo się pomiar zespół) to jeżeli jest obok
(brudna/zamulona idt.) rzeczka to z niej bierzecie wodę czy lecicie do hydrantu 5km?
I czy jest możliwa wogóle taka sytuacja.
Libera - mało kiedy zdarza się żeby do pożaru jechał jeden samochód - a przynajmnniej u mnie. Jeżeli jedziemy już dwoma to z jednego podajemy wode a z drugieg - wywalamy co mamy żeby przydusić i tankujemy w najbliższym miejscu - błota z kałuży niet! jeżeli zachodzi taka sytuacja jak opisałem to - ze nie poradzimy sobie to zawsze wzywa się wsparcie - tak żeby dwa auta gasiły i dwa były do dowożenia wody. Dba się o to zawsze żeby tak się zorganizować żeby zawsze ktoś z wodą został przy pożarze. U mnie w jednostce są 3 auta - 6, 5 oraz 2,5tony wody więc dajemy rade nawet jak nie mamy rzeki blisko . A co kierowców to każdy dlatego ma do odpękania 20 godzin tygodniowo robocizny na rzecz jednostki (poza wyjazdami) żeby wodomierze i cała raszta działała - a przy pożarach zawsze przy autach. Tak jest u nasz -ale z tego co wiem to wiele jednostek jest zorganizowanych inaczej, czasem lepiej,czasem nie.
Nie pisz postów jeden pod drugim, korzystaj z funkcji "Zmień" || K92