A ja dzisiaj oblałem1 egzamin na c+e
Egzaminator p Głowacki. Wspanialy człowiek, oby jak najwiecej takich egzaminatorow. Uprzejmy, konkrenty, normalny człowiek.
Plac w porzadku, łuk, prostodpadłe przodem (za 2 razem, za 1 wjechalem za blisko lewej linii i przy wyjezdzie za mocno zlamal mi sie zestaw), oraz ruszanie pod gorke.
Nastepie to czego obawialem sie najbardziej, czyli sprzeganie. Na szczescie wszystko poszlo jak po masle. Poprzednicy mieli problemy z bolcem, przewodami od pneumatyki. Podjechalem rowno z przyczepa, wyregulowalem dyszel, pach i wpadło bez problemu. Przewody rowniez.
Nastepnei z powodu trwajacego rownloegle egz. na C wyjechalismy od razu na miasto. Było ok 11, wiec ruch na miesice niewielki. Na ciasnuch skrzyzowaniach nie musialem czekac w nieskonczonosc, az bede mial mozliwosc wylamania sie itp, its. Jednym słowem wymarzona pora na jazde egzaminacyjan po miescie. Do momentu kiedy "wyprzedzilem bezposrednio przed przejsciem dla pieszych"
. Jechalem obwodnica, jechal dziadek, ledwo ledwo czurchał, wiatr wial niesamowity, piechota bym go wyprzedzil, mialem ok 47-50km/h, do przejscia wg. mnie wystarczajaco miejsca, wiec nawet do głowy nei przyszlo mi hamowac, tymbardziej, ze za mna bylo mnostwo pojazdow, z powodu jadacej wczesniej koparki, ktora skrecila na szczescie.
No i tka o to egzamin został przerwany, w odpowiednim do tego miesjcu przesiedlismy sie i do WORD-u
Moja i tylko moja wina, trzeba bylo jak ksiazka mowi zwolnic, w ogole to pomyslec wczesniej, i toczyc sei za rowerzysta, za przejsciem go łyknac.
Coz, zły jestem na siebie. Trudno. Co prawda to nie koniec swiata i pewnie w zyciu bede zdawal jeszcze trudniejsze egzaminy, ale wszystko szło ku dobremu, do teog egzaminator trafil sie na prawde wporzo.
Mam nadzieje, ze trafie nast razem na niego.
Od ludzi zdajacych w tym wordzie, slyszalem, ze zestaw do egzaminu na c+e to straszny trup. Nic z tych rzeczy, "płynie" wrecz po tej drodze, zadbany, przewody nowe, smaru na sworzniu ile chcesz
. Ogolnei jak najbardizej jestem an tak