kilka słów z mojego doświadczenia
Zebranie dobrej ekipy to największa ze sztuk i 80 % sukcesu w transporcie. Reszta to umiejętność liczenia kosztów (wcale nie znowu taka oczywista także wśród naszych kolegów
)
Kiedyś wychodziłem z założenia że dobry kierowca to doświadczony szofer z długoletnim doświadczeniem. Niestety w moim przypadku to był zdecydowany błąd. Teraz mam w miarę młodą ekipę w tym dwóch swoich wychowanków. Jak ich wychowuje ?? Mam akurat ten atut że mam małe auta pod plandeką latające na dystrybucji w budowlance. I to jest świetna szkoła. Kartony, materiały sypkie, cegła, glazura dosłownie wszystko w dowolnych konfiguracjach paletowych.
Na małych mam zasadę braku kontroli czasu pracy. Jest robota do zrobienia więc macie ją zrobić środkami, które są Wam dane (samochód, pasy, obsługa magazynu itp) a to daje pokusę szybkiego zrobienia roboty i długiego popołudnia. A tu BUM i kilka pierwszych przewróconych palet na samochodzie np z cegłami, panelami podłogowymi czy glazurą uczy błyskawicznie wyobraźni i przewidywania (dodam, że kierowca odpowiedzialny jest za towar).
Takie przewrotki z powodu konstrukcji auta i zabezpieczeń które wprowadziłem nie mogą "wypaść za burtę" jednak bezwzględnie egzekwuje finansowo "szkody bezmyślności" a czas spędzony pod plandeką pod którą nie możesz się wyprostować i w temperaturze powiedzmy 30 stopni, na układaniu ładunku jest bezcenny
Dział "maluchów" prowadzi doświadczony szofer, który po prostu uczy narybek i jest z tego rozliczany .Po kilku przynajmniej miesiącach obserwacji w zależności od talentu młodzian siada na solówkę no chyba, że wcześniej się żegnamy.
Skutki :
Mam zgraną ekipę z dwoma kluczowymi kierowcami (dział "maluchów i dział solówek w tym przypadku mój wychowanek) wobec której nie zastosowałem jakichkolwiek potrąceń czy innych kar od wielu, wielu miesięcy. Nie mam też problemów z paletami, pobraniami czy spalaniem.
Dodam jednocześnie, że wynagradzam chłopaków godnie zgodnie z etycznymi konotacjami tego słowa i zdarza mi się przyjmować od nich podziękowania za wysokość pensji.
Oczywiście nie obyło się bez ofiar w ludziach i sprzęcie (a przecież to są często spore koszty samej naprawy, odpuszczonych kursów itp.) bo o wyczynach szoferów można poczytać także w tym wątku (i mnie nie ominęły podobne nam wszystkim problemy) i nie twierdzę że to łatwe, może ja miałem troszkę szczęścia.
Żeby nie wyszło, że jestem starym prykiem dobijam trzydziestki a firmę mam kilka lat
a drogę nauki przetarłem sam
Zawsze też tłumaczę moim asom i staram się żeby to byłą dewiza mojej firmy :
Spokojny wieczór w domu jest bezcenny. A przewrócony ładunek, awarie i niespodziewane problemy burzą spokój a tym samym odpoczynek. Należy ich więc unikać !!