Nie mam tu nic mądrego do napisania, chciałbym Wam jednak polecić wynalazek, który ułatwił mi życie na wakacjach.
Piszecie tu o butlach i kuchenkach..
W sprzedazy sa małe kuchenki, z tzw. nabojami/wkładami.
Wygląda to tak, że jest kuchenka, do którje wkłada sie wkład wielkości dużego WD40 i płomień mamy dzięki zapłonowi pizoelektrycznemu wiec nie trzeba nawet zapalek.
Rewelacja jednym słowem, w trzy osoby przez tydzień przygotowywalismy wlasciwie wszystkie posiłki, szczególnie obiady, gdzie nieraz każdy robił sobie co innego, a na śniadanie i kolacje obowiązkowo długie grzanie dużej ilosci wody na herbate....
sami nie wierzyliśmy jak trzeci nabój otworzyliśmy tuż przed wyjazdem do domu, a więc właściwie dwa "spraye" wystarczyły nam na tydzień gotowania dla 3 osób, rewelacja.
Jeden taki wkład kosztuje na allegro 5 zł, a kuchenek do wyboru do koloru, z 5cioma wkladami mozna sie zmiescic ponizej 200 zl.
Kuchenka chowa sie do walizki,wielkosci walizki na wiertartko-wkrętarke etc. od momentu otwarcia walizki do zapalenia palnika (z włożeniem wkładu gdyż zaleca sie ze wzgledow bezpieczenstwa kazdorazowo wyjmowac wklad) przy odrobinie wprawy mija dosłownie pół minuty.
Było to na tyle łatwe proste i przyjemne że gotowaliśmy sobie nawet z przyjemnością na parkingach autostradowych na Węgrzech i az smieszne było pytanie czy "Stajemy na obiad?"
Ta kuchenka pozwoliła wyżyć nam za grosze na bigosach pulpetach i gulaszach w słoikach ze sklepu, to ostatnie przychodzi mi z trudem, bo zostały mi z wyjazdu jeszcze słoiki, a że chcialem sie w domu posilić to podgrzałem to i spozylem..
Przezyłem tak cięzkie zatrucie ze 3 dni miałem wyrwane z życia, bardzo wysoka gorączka totalny paraliż ukłądu pokarmowego, cała noc bezsenna + majaki i niezbedna interwencja lekarza.
tak wiec to tez jest przestroga 3x sie zastanówicie zanim zjecie coś nieświeżego, nie wyobrazam sobie takiej hecy w trasie....