Cytuj:
...w którym powoli trzeba się ustawiać na to co chcemy w życiu robić ale 15 lat to chyba za wcześnie...
ja bym się nie zgodził.
przypomnę, że w wieku 14 lat Kubica zdecydował się rzucić szkołę i pojechał do obcego kraju ścigać się na torze, oraz dobrze wiedział co będzie w życiu robił.
oczywiście można się obruszyć, że Kubica to człowiek wyjątkowy, ale czy o wszystkich piszą gazety?
skąd wiesz w jakim wieku swoje cele życiowe określili doktor Kowalski, piekarz Malinowski, czy kierowca Iksiński.
mam kolegę, którego w szkole podstawowej nazwaliśmy docentem i upłynęło sporo czasu, a dzisiaj jest on co prawda tylko doktorem prawa, ale między nami zostanie docentem, nawet gdyby zrobił profesurę.
co do jazdy z ojcem.
zawsze byłem przeciwnikiem uczenia znajomych, krewnych, czy osób w jakiś sposób związanych z nami. co więcej młodym kolegom zalecałem przechodzenie na "Ty" z kursantami dopiero po egzaminie.
pewien dystans jest jak najbardziej wskazany, pozwala to na lepsze egzekfowanie przyswojonej wiedzy.
pozwala jeszcze na coś. kursant może mnie lubić, nie lubić, jest to obojętne, ale zdanie i ocenę sytuacji buduje na własnych spostrzeżenieniach, doświadczeniach nie utożsamiając się ze mną.
w wielu wypowiedziach na forum, koledzy jeżdżący z ojcami lub mający w rodzie osobę pracującą w transporcie, prezentują nie swoje zdanie, ale skalkowane opinie i poglądy przyjęte bezkrytycznie od swoich ojców.
jeżdżenie z ojcem pozwala na swobodny dostęp do obserwowania zawodu, ale jednocześnie pozbawia trzeźwej, krytycznej i obiektywnej oceny im mocniejsza jest więź emocjonalna między ojcem a synem.