Z tym punktem odniesienia, to jest dobry pomysł. Trzeba chyba tylko samemu go znaleźć, bo ja za pierwszym razem szukałem krawężnika o którym mi znajomi mówili i zanim zorientowałem się o który chodzi, byłem juz za daleko...
Tym razem pojechałem na krzaczek, który miał się chować za lusterkiem i poszło dobrze. Wogóle trafiłem na fajnego egzaminatora, tak na margienesie 2 razy zdawałem u niego kat B w 97 roku, no i egzamin zaliczony...
Whisky się już chłodzi