Cytuj:
Co do firmy Trans Bieszczady to też trochę mogę powiedzieć.Na Polsce to głównie się utrzymują z jazdy pod Cargillem.Mają tam obok swoją myjnie,jest tam parę pomieszczeń dla ludzi tam pracujących,toalety,kuchnia itp...Kierowcy siedzą tam po dwa tygodnie i potem jadą na kilka dni do domu i wracaja,tak samo z pracownikami myjni.Ich sprzęt na Cargillu to głównie wyeksploatowane F12 w niskich kabinach o mocach (320,360km),jaki Scanie 113,124 (360-380km) też w niskich kabinach głównie w kolorach zielonych.Na międzynarodówce jest sporo 4-ek(CR19),kilka R-ek,kilka Scanii T,i chyba 6 czerwonych FH12 Globetrotter 420.Co do tego wypadku to ten nieszczęśliwy traf miał miejsce w fabryce Wedla która mieści się za Cargillem.Kierowca ''pchał'' powietrzem czekoladę i wszedł po coś na górę,podobno dokręcić śrubę przy którym z dekli i niestety coś puściło i wyniosło go kilkanaście metrów w górę i podczas upadku na ziemię zginął.A jeszcze w przeddzień tego wypadku widziałem tego kierowcę na Cargillu,Jeździł o n czerwoną Scanią 4 Topline.Ogólnie to jest tam moim zdaniem kilku naprawdę dobrych przedstawicieli swego zawodu i szkoda ich mi było nie raz w tych warunkach,ale cóż zrobić-takie życie.
Kierowca rozładowywał glukozę z zakładu obok czyli z Cargilla ,a nie czekoladę. Podobno zegar ciśnienia powietrza był niesprawny i kierowca pompował na tzw. oko. Szkoda chłopaka ,na pewno zostawił rodzinę...