A więc tak, w środę ok 23 staje na bramkach przed poznaniem. Idę spać, wcześniej najedzony i umyty na Nevadzie, pozostaje mi tylko wypicie napoju nikoalkoholowego. Temp ok -6st. i tu pierwszy zonk, webasto wieje mi zimnym powietrzem. Prawdopodobnie zamarzło gdzieś paliwo (hiszpańskie-zresztą cienkie, to samo wcześniej było we Francji Przed Nancy) Rano budzę się i kolejny zonk, pełno śniegu, którego wcześniej nie było. Temp ok -6, odchylam zasłonkę i widzę Majora który ma na cholu magnumkę, no pięknie, idę do WC, a tam następna magnuma, gościowi została na bramkach na 8 biegu, zciągneli go na ten parking(200metrów takiej operacji kosztowało 1300zł), zestaw załadowany, przyjechał Daf, ale nie mogli Reni z pod naczepy wyciągnąć, sam koń tylko buksował. Troche im tam pomagałem ale, czas nagli i trzeba jechać. Ruszam w kierunku Łodzi A2, idze sprawnie, (średnia prędkość ok 80km/h)ale tylko na płatnym odcinku, pomimo padającego śniegu, droga dość dobra, służby drogowe pracują. Jednak za Koninem kiedy autostrada nie jest już płatna, nie było widać ANI JEDNEGO pługa, kpina w biały dzień, chwile później na radiu krzyczą żeby uważać na 292km, za Kołem gdyż jest tam mostek, rzeczka, ekrany, brak soli i pługów, w dodatku małe koleiny w których zamarznięta wilgoć spowodowała istną ślizgawkę, oraz dwie ciężarówki które porrozbijały się, bus, osobówka. Powoli zbliża się 292km, jadę ostrażnie ok 50km/h, Litwin przedemną podobnie, utrzymuję odległość ok 150m, zaczyna hamować, ja też, delikatnie, pomimo tego, czuję jak dupa w ciągniku zaczyna mi uciekać, po chwili czuje dizwne bujanie, w lusterku widzę więcej naczepy niż powinienem, puszczam całkowicie hamulec, wysoki bieg, i jakoś udało się zwolnić i wyprostować zestaw, dobrze że za mną daleko były osobówki, ja z lewego pasa znalazłem się na środku, zlany zimnym potem, wracam na lewy, i widzę mangumę poskładana w pół z naczępą, przywałił w inne auto, aż mu ramę wygieło, za chwilę bus bez przodu, jakaś osobówka. W odcinku ok2 km kilka wypadków. Na resztę już nie patrzę skupiam się na jeździe. Dalej idzie lepiej ale więcej jak 70 nie jadę, taka jet prędkość większości. Dla mnie porażka żeby na odcinku prawie 100km nie było służyby drogowej która usprawni ruch, no ale jak się jeździ za darmo to nie ma co wymagać... W Łowiczu , też wypadek, korek jak cholera, na DK2 przed Sochaczewem, nie lepiej przy każdym mocniejszym wciśnieciu gazu koła buksują, idziee powoi, max 60km/h, za Mszczonowem małą goreczka, też komuś sie auto zepsuło. Po rozładunku pod Grójcem w racam do domu, drogą nr 725 przez Białą Rawską, ale na pusto jedzie si ę jesczcze gorzej, jakiś idiotaa jedzie z naprzeciwka, po moim pasie zjechałem na bok, ale naczępę mi sciągło z asfaltu, ciągnie ją na rów, ale jakoś udało sie wyciagnąc na proste. Dalej jadę spokojnie, max 60km/h. Po drodze awarie w których w większości zamrznięte paliwo(było ok -12) nie daje dalej jechać. Mi zmarzł płyn do spryskiwaczy, niby zimowy. Także zima znowu zaskoczyła drogowców