Cytuj:
...Próba nauki co do konkretnej ilości obrotów kierownicą itp. jest zupełnym bezsensem...
to nie jest nauka to jest tresowanie.
ale czasem nie da rady nauczyć, zostaje tylko tresura.
dzisiaj wielu kursantów nie pamięta jakie znaki po drodze mięli. dawno temu we Wrocławiu był instruktor, który na taką lekcję wybierął centrum miasta w największym ruchu. zatrzymywał auto i pytał kursanta o znaki, gdy ten nie wiedział dostawła szmatę i szedł wytrzeć te znaki. w obecności tłumu miał taki obciach, że na następnych znakach mógł wyklepać 20 znaków wstacz jakie minął.
czasami więc tresura przynosi efekty, bo można tłumaczyć cały kurs o patrzeniu i zapamiętywaniu znaków z kiepskim skutkiem, a jedna lekacja tresury da natychmiastowy efekt.
kiedyś jakieś 40 lat temu jeden z polskich trenerów siatkówki był na sympozjum dla trenerów w Japonii. było to pierwsze zetknięcie europejskich trenerów tej dyscypliny (czytaj z demoludów, bo na zachodzie siatkówka nie istniała) z trenerami azjatyckimi.
otóż jakież było zaskoczenie Azjatów, gdy dowiedzieli się że w Europie kobiety się próbuje trenować, natomiast w Azji poddaje się tresurze, jak i w innych sportach.
gdy zawodniczka na treningu nie wykona jakiegoś elementu, np. nie rzuci się do piłki, która jest poza jej zasięgiem, trener przerywa. zawodniczka i dize do kąta sali przynosi skakankę, dostaje 10 razy po tyłku, odbiera skakankę z ukłonem, odnosi na miejsce i kontynuuje trening.
nauczyciel, instruktor, trener mają różne matody nauczania i w zależności od sytuacji muszą je odpowiednio dobrać, aby uzyskać porządany efekt.