Nie ma się czym przejmować, po to poszedłeś na kurs, żeby się tam nauczyć prowadzić ciężarówkę (przynajmniej w podstawowym stopniu). Oczywiście, nie możesz olać tego co mówi instruktor, musisz się przykładać i wyciągać z tego wnioski.
Sam jak miałem pierwsze 2h na mieście, szło mi fatalnie. Wyszedłem z samochodu, cały zlany potem, nogi mi się trzęsły. Niby wiedziałem, że jadę czymś większym, ale ciąłem zakręty, skrzyżowania, miałem problem, żeby utrzymać się blisko krawężnika, lub pobocza, obawiałem się, żeby nie zahaczyć o inny pojazd lustrem. W dodatku odniosłem wrażenie, że Man, którym jeździłem "pływał" mi po drodze (10.xxx). Natomiast na kolejne 2h wyjechałem Midlumką, mimo, że samochód był sporo dłuższy oraz miał większy rozstaw osi, zdecydowanie lepiej mi się prowadziło. Teraz, z perspektywy czasu myślę, że było to spowodowane tym, iż doświadczyłem dopiero wtedy, jak odmiennie jeździ się ciężarówką. O dziwo różnica w mojej jeździe była naprawdę duża, inny instruktor, które wsiadł ze mną do Midlumki był zdziwiony, że jadę tak dobrze, jak na 3-4h na mieście. Ja również wysiadłem z kabiny w zupełnie innym stanie.
Na koniec jeździłem jeszcze Manem 14.xxx i też mi delikatnie pływał po drodze, ale doszedłem do takiego wniosku dopiero jak zastanawiałem się nad tym po zakończeniu jazdy, jednak podczas prowadzenia mi to nie przeszkadzało, pewnie dlatego, że miałem już nieco więcej umiejętności niż na samym początku. Myślę, że tak po prostu prowadzą się te Many, a kierowca o nieco wyższym poziomie umiejętności niż kursant nawet tego nie zauważy.
W Twoim przypadku myślę, że dostajesz też po uszach za nawyki wypracowane przez 14 lat jazdy osobówką
Cóż, mogę jedynie życzyć cierpliwości do nauki i zdanego egzaminu