Cytuj:
Co wy piszecie. Ja w lutym tego roku robiłem kurs na wózki, chodzę w okularach i jedyne badanie jakie robiłem, to u lek. med. pracy, żadnego tam zaświadczenia od okulistki nie trzeba było. Psychotestów też nikt się nie dopominał.
A wózki w uprawnieniach, dzielą się na wózki podn. z napędem spalinowym i elektrycznym. O żadnych kursach na wymianę butli nie było mowy. O wymianie butli mówili na wykładach i pokazywał na zajęciach praktycznych, jak się gaz skończył przy wymianie butli.
Więc jeśli się wybierasz na taki kurs, to jeżeli dostałeś jakąś kartkę, z którą masz iść do lekarza, to idź do lek. med. pracy.
Kurs w moim przypadku skończył się egzaminem, ustnym, i dostałem taką niebieską Książkę Operatora Maszyn Roboczych. Uprawnienia są ważne dożywotnio- żadnych terminowych czy coś.
Widzisz kolego - u mnie w robocie przez pewien czas było troszeczkę podobnie. Śmigałem na samych papierkach z kursów, aż w końcu ktoś się upomniał o psychotesty.
Lekarz medycyny pracy - to lekarz. Musisz mieć zdolność, bo inaczej nie możesz pracować na danym stanowisku pracy.
Dla "wózkowych" obowiązuje Okulista, Neurolog, Laryngolog + badanie Audiogramem i Lekarz medycyny pracy.
Psychotesty - to psychotesty. To jest "inksza inkszość"
.
Wiem z pewnego źródła, że koledze z roboty pani psycholog powiedziała, że nie zrobi mu badania psychotechnicznego jeżeli nie przyniesie papierka od okulistki.
Uprawnienia są wydawane na każdy rodzaj wózków (są wyszczególnione, ale nie ma już osobnego kursu na spalinówki, gazówki czy akumulatorówki).
Ja mam napisane w papierach "Kierowca wózków jezdniowych o napędzie akumulatorowym, spalinowym i gazowym" + dodatkowy papierek "Wymiana butli gazowych w wózkach jezdniowych". Oba wystawione już jakiś czas temu (3 lata).
Jakie są przepisy, a jak pracodawcy czasami podchodzą - to są dwie różne sprawy. Trochę już w tym temacie siedzę i widziało się już różne rzeczy, z tym że czasami (najczęściej) odbija się to później na pracowniku.