no wiec opisze nasz egzamin, grupa 8 osob z czego 5 nie zdalo manewrow scanią, 3 dotrwaly do spinania, w tym ja, niestety na spinaniu oblalem czego sie wlasnie obawialem, pierwszy raz i nieudany, ale o tym pozniej. niestety trafil nam sie w miare mlody (raczej przed 40) egzaminator, tak jak myslalem, im mlodszy tym gorszy, choc jak wiadomo wielu staruchow tez jest uciazliwych. mielismy oprocz obowiazkowego luku, parkowanie skosne przodem i wjazd do garazu tylem. kilka osob odpadlo juz na łuku, 2 za to ze jadac do przodu zatrzymali sie za wczesnie, glupi blad, a jednak. myslalem, ze to odmierzanie 5 minut to tylko mit i ze egzaminatorom nie chce sie w to bawic, ale jednak nie, jeden jechal juz tylem prosto, zatrzymal sie i wysiadl by sprawdzic ile musi jeszcze cofnac by sie zmiescic w tym metrze, brakowalo mu niewiele, metr, moze 2, wsiadl do kabiny, juz mial ruszac, a tu nasz wspanialy egzaminator pokazal mu brak czasu! braklo mu max 10 sekund, musial powtarzac. to nas utwierdzilo, ze bedzie z nim ciezko. tym ktorzy zaliczyli luk tez nie mieli latwo, koles na namieszal z tym garazem tylem. sprobuje to zobrazowac:
na sali nam powiedzial jak sie mamy ustawiac do danych manewrow, dio skosnego mielismy ruszac znajdujac sie miedzy dolną a srodkową linią, ok to bylo bezproblemowe, ale do garazu tylem z jego gadki wynikalo, ze UWAGA mielismy zaczynac przy gornej linii (zaznaczone na zielono 1) i nie wolno bylo jej przekroczyc, tak, zgadza sie, to jest niewykonalne. pomaranczowy zarys zestawu jak mialbyc wg niego ustawiony, pierwszy ktory tak zaczal oczywiscie nie zdal. w miedzyczasie poleglo tych 5, przyszla kolej na mnie i teraz zaczna sie jaja
na poczatek luk, wbilem 1 bieg i ruszam, ledwo sie toczyl, dojechalem do zakretu, zaczynam skrecac i tu niespodzianka, zestaw stanal, chyba bieg wypadl, przez to juz musialem poprawiac. majac ostatnia probe luku musialem sie postarac, dla bezpieczenstwa wrzucilem 2 bieg i bezproblemowo dotarl
no to teraz wsteczny i jazda, o dziwo przelacznik skrzyni gorna/dolna byl z prawej strony
jechalem raz scania 94G i przelacznik byl z lewej, z prawej to nieporozumienie dzieki czemu wrzucajac wsteczny przelaczylem na gorna
zatrzymalem sie, podciagnalem do przodu i juz na dolnej kontynuowalem cofanie, egzaminatorek szedl za mną czyli przed ciagnikiem, tylko patrzyl czy gdzies najade zeby mnie oblac, ale ku jego zdziwieniu postanowilem zrobic kolejna korekte i uciekl na bok jak podciagalem do przodu
dojezdzajac do konca zatrzymalem sie w miejscu w ktore obralem za odpowiednie, wyskoczylem by sie upewnic czy dobrze i dobrze dzieki czemu moglem przystapic do skosnego, to bez problemu i bez korekty. teraz garaz tylem, machal tymi lapami wyraznie wskazujac bym o zgrozo ustawil sie przy tej gornej linii zaznaczonej na zielono na screenie. wiedzialem, ze ten manewr jest niemozliwy bez przekroczenia tej linii, a zesta musial byc wyprostowany rownolegle do niej, nie mozna sie bylo ustawic nawet delikatnie zlamanym! nie majac nawet metra szerokosci zaczalem lamac juz na starcie, to na nic, chcac nei chcac musialem najechac na linie. podlazl i mi mowi ze teraz druga proba, to nie wytrzymalem i sie pytam czy moge sie ustawic przy innej linii bo z tej pozycji to niemozliwe, ku mojemu zdziwieniu odpowiedzial ze tak... ustawilem sie mniej wiecej tak jak to zaznaczylem na czerwono i poszlo bezproblemowo. na kursie uczylem sie zawsze z pozycji zlamanej i to chyba jest dopuszczalne na egzaminie? dzieki swemu rygorowi zrobil przesiew, z 8 zostaly az 3 osoby. wspomne jeszcze, ze egzamin mial zaczac sie o 11:30, to o wiele za pozno jak na c+e! 11:30 to godzina o ktorej mielismy dopiero wejsc na sale, nie na plac, oczywiscie troche sie spoznil ale to nic, w trakcie tych kilku godzin zrobil sobie dwie przerwy, pierwsza wg niego miala byc 10minutowa, oczywiscie z 10 minut zrobilo sie 30, druga miala byc 15min, zrobilo sie 40 jak nie wiecej. zaczynalo sie juz robic ciemno. a my dopiero szlismy na spinanie
pieknie, po tylu godzinach odechciewa sie wszystkiego, jeszcze ta temperatura
star odpalil po kilku probach
kazal nam zaczynac obok przyczepy, dziwne bo tam zwykle sie tylko cofa w linii prostej w dyszel i tyle. paka szersza od kabiny, plandeka, nie widzialem przyczepy, zatrzymalem sie by sprawdzic czy dobrze i okazalo sie ze uderzylem w dyszel ale nie zaczepem
nic nie poczulem wiec juz musialem zaczynac 2 probe, tez mi nie wyszlo, cofalem i sprawdzalem czy dobrze, ten sie denerwowal ze tak wychodze, sprawdzam, odjezdzam, podjezdzam i znowu, tez sie zdenerwowalem i podjechalem juz bez wysiadania, znowu zle, dziekuje dowidzenia
mam dosc takich egzaminatorow, oby nastepnym razem byl ktos bardziej zyciowy, ten by pewnienawet luku dobrze nie zrobil, bo wolal caly plac objechac i wjechac przodem niz cofnac. najgorsze, ze termin na kolejny egzamin jest niesamowity, 2 miesiace!! calkowite nieporozumienie
ps. to chyba moj najdluzszy post w zyciu, ciekawe czy ktos to przeczyta