Po pierwsze zacznijmy od tego, gdzie ten kursant się zatrzymał. Przecież do przejścia było jeszcze ładne kilka metrów. Niestety, dość niefortunnie wykonany manewr.
Po drugie - no "postąpił prawidłowo", bo nie złamał w żaden sposób przepisów - nie spowodował zagrożenia w ruchu drogowym, co widać na kamerze, bo autobus był dostatecznie daleko, od poprzedzającego go samochodu nauki jazdy. Choć fakt, że dość dziwne zachowanie kursanta...
Po trzecie - kto o zdrowych zmysłach jedzie "Lce" na zderzaku
Dziwny ten kierowca autobusu musiał być, albo nie stosował zasady "ograniczonego zaufania", tak przydatnej w mieście i w sytuacjach z "Lkami".
Po czwarte - sam pamiętam cyrki z pieszymi, jakie miałem jeżdżąc na nauce jazdy - akurat ja generalnie nie lubiłem przerywać jazdy na widok pieszych, jeśli było jakiekolwiek zagrożenie, które mogło być spowodowane gwałtownym hamowaniem, unikałem sytuacji, w których pieszy mógłby się pospieszyć 5sek. i przejść przed maską mojego samochodu, a nie zaraz po tym jak przejadę.
Wiadomo, grzecznie jak się przepuści przechodnia, ale trzeba też trzeźwo myśleć, jeśli nie ma potrzeby przepuszczania w trybie pilnym pieszego, to po co mam spowalniać ruch. Skoro i tak jest spowolniony, to dlaczego miałbym go nie przepuścić, no, a jak wtargnie, to cóż, nic tylko hamować, na nieszczęście tych jadących za nami i tak oni będą winni przy najechaniu na tył...
Sam pamiętam kilka sytuacji z tras, gdzie jechaliśmy z pełnym kontenerem, zestaw 40t i więcej, a tu nagle ktoś musiał stanąć w miejscu, bo "coś", w tym i pieszy. Gorzej, że nie patrzył w lusterka co jedzie za nim. Szczęście, że było gdzie uciekać, bo inaczej nie byłoby tak kolorowo. A takich sytuacji pewnie wielu kolegów mogłoby wymieniać bez końca.
Takie życie. Nigdy nie zrozumiemy głupich decyzji innych ludzi.
Pozdrawiam.