Witam!!!
Z dniem 27.02.2011 zakończyłem już całkowicie prawofotelowanie a co za tym się kryje zaraz ładnie opowiem.
Niedziela godzina 18 tata pije piwko, ja oglądam Przedwiośnie bo sprawdzian miałem mieć, a tu nagle telefon i czy da tata rade jechać do Brna po towar bo się bus zepsuł i później szybko do Monachium, tata mówi że za bardzo nie bo wypił już 2 piwa a umówiony był na jutro rano na rozwózkę tutaj w okolicy i na serwis bo już 40 tyś było. Wtedy ja wpadłem na pomysł że ja mogę jechać ( i tak nie umiałem nic z tego Przedwiośnia) ale tata mówi nie bo szkoła, a ja mówię a chcesz ryzykować robotą.. i taka gadka szmatka ale przekonałem go przyszła mama pogadaliśmy i mówi dobra jeździe. No to szybki prysznic, laptop do torby jakieś ubrania no i śmigamy na bazę. Koło 20 puści z Paleciakiem na pace i pełnym zbiornikiem ruszyliśmy na Brno, pierwsze 30min jazdy to była tragedia przyzwyczaić się do tego auta, poprzedniego mastera jakoś umiałem wyczuć a tutaj, mała kierownica większe gabaryty, z przodu nic nie widać ale co tam, przyzwyczaiłem się
zaraz przed Cieszynem zatrzymaliśmy się na orlenie po picie i sprzedać euro i w drogę. Po drodze zastanawialiśmy się czy dogonimy dziadka który śmigał Crafterem na Bratysławe ale niestety nie udało nam się bo dużo wcześniej wyjechał
gdzieś koło 22.30 dojechaliśmy na miejsce na parking gdzie stał kolega, przeładowaliśmy busa 4 palety, rolety i 3 paczki jarzeniówek i śmigamy do Monachium bo towar ma być na rano, przed Rozwadowem tata pytał się mnie chyba z 5 razy czy chce mi się spać mówię że nie po czym widzę jak sam zasypia i śpi
dojechałem do Rozwadowa, zmieniliśmy się z tatą,wypisał Kontrollbuch'a do celu z granicy było coś koło 220 km, ale była duża mgła w nocy to mówimy nie ma sensu, znaleźliśmy parking i spaliśmy koło 2-3 godzin i o 6 rano pojechaliśmy na miejsce było to w samym centrum, remont jakiegoś budynku. No i tutaj zaczynały się schody na Liście przewozowym pisało towar musi być dostarczony w poniedziałek rano podkreślone tak więc czekamy czekamy i nic, to przyszło jakiś 2 gości i oni mówią że nie będą tego rozładowywać (obydwaj wyglądali jak geje szczerze mówię) no to tata poszedł tam do szefostwa na górę jakieś 2 babki tam były no to ta jedna też ofuczana bo windy nie ma i paleciaka, to mówi że sprawdzi w umowie czy było napisane że winda i paleciak. No to czekamy i dzwonimy do gościa którego numer widniał na liście, oczywiście pomyłka no to mówimy mamy problem, ale był 2 numer gdzie pisało w razie problemów dzwonić i mówić po polsku to był numer do tej firmy z Niemiec z której wieźliśmy te lampy tak więc dzwonimy i kobitka w szoku że nikogo tam nie było kto miał to rozładować po 30 min dzwonienia i łażenia i załatwiania kogoś kto mógłby to rozładować telefon od niej mówi że ten gość co miał nas rozładować pojechał na inną budowę i zapomniał o nas tak jakby
noo to później dzwoni szefowa i mówi żeby jechać na 2 punkt i wrócić tu rano, tak więc pojechaliśmy nad Aalen rozładowaliśmy rolety i pojechaliśmy szukać parkingu, znaleźliśmy postaliśmy tam koło 3-4 godzin, oglądaliśmy film później sms że załadunek będzie koło Hofu w Munchbergu. To koło 17 wyjechaliśmy z parkingu i pojechaliśmy w stronę Monachium znaleźć jakiś parking, znaleźliśmy zaraz przed miastem 3KM do Miejsca rozładunku i wiadomo film, a wcześniej pojechaliśmy do sklepu po piwo i w poszukiwaniu kurtki dla mnie bo nie zmieściłem się miedzy ramami 2 masterów i potargałem bezrękawnik
o 8 ruszyliśmy na tą budowę, zrzuciliśmy później doszedł jeszcze jeden ładunek 1 paleta z jakimiś płytami do Trsteny na słowacji. Jadąc tam zrobiliśmy sobie kawę po drodze, ogólnie to było bardzo ekstremalne bo na landówkach krzywo jak byk to jak tu trzymać czajnik i 2 kubki ale daliśmy rade wiadomo polane wszystko ale trudno
załadowaliśmy te płyty, pojechaliśmy na 2 punkt do Munchbergu po 12 rolek materiału, nawigacja dostawała oci*ca i zmieniała co 5 min trase raz nas wprowadziła pod wiadukt na 3m, bieda była zawrócić bo to jakaś polna droga, prowadziła nas przez pagórki 12% nachylenia gdzie wyjazd na 4-3 był nieunikniony spalanie ponad 30l na 100;D ale dojechaliśmy załadowaliśmy i but do polski
koło 19 przejechaliśmy granice i zjazd tradycyjnie na Kebap pod realem w Zgorzelcu
później kolo 23 tankowanie na Lotosie przed Gliwicami, zmiana miejsc i kierunek Piekary Śląskie na rozładunek w HaPa, rozładowane w 20 min, piwko dane stróżowi, i śmigamy do domu:) nagle słyszę psst z prawej strony kabiny a tu tata otwiera browara więc spojrzałem na niego wzrokiem Clinta Eastwooda, zaśmiał się i pojechaliśmy dalej.W Ćwiklicach policja stała to wiadomo trza dużym kolegą podpowiedzieć i do domku;D koło północy byliśmy w domu
dziś tata pojechał do Trstena rozładować to i na serwis bo w aucie zaciął się czujnik paliwa, i buczy jak krowa (dosłownie) no i tak ma już ponad 40 tyś to musiał iść na serwis. Dziękuje za przeczytanie moich wypocin i komentarze mile widziane
Pozdrawiam
kilometrów zrobione koło 2200KM
spalanie 11.7
Zdjęcia:
Trasa
gdzieś 200m od tych świateł był rozładunek, na tej ulicy
Allianz Arena
40 min robienia kawy
a to dojazd do Munchbergu obok była droga nie prowadząca przez góry ale wiadomo nawigacji odbiło i pojechaliśmy przez góry.