Cytuj:
Bez placu opanowanego na 100% jazda po mieście nie ma najmniejszego sensu. Bez "zaliczenia" zadań na placu na egzaminie w miasto też nie wyjedziesz. To, że wiele OSK traktuje jazdę w mieście jako stratę paliwa jest przykre,
Plac jest najważniejszy więc nie do końca zgadzam się ze stwierdzeniem, że szkoły oszczędzają - wydaje mi się, że od takiej jazdy ciągle na placu auta się bardziej zużywaj (choćby sprzęgło) niż na mieście więc argument ten słaby.
Cytuj:
zwłaszcza, że często kursant nie zna miasta, w którym zdaje egzamin.
Jeżdżąc później w międzynarodówce będziesz musiał pierwszy raz jechać przez miasta co chwilę, więc kolejny słaby argument tym bardziej, że nie będą to Słupsk, Rzeszów czy Częstochowa ale Madryt, Mediolan, Paryż lub Moskwa a nawigacja często nawet nie pomoże.
Na C jeździłem głównie po Wejherowie bo tam robiłem kurs i raz byłem w Gdańsku gdzie miał być egzamin a po perypetiach z debilami w PORD przeniosłem papiery do Słupska i też byłem tam raz przed egzaminem. Więc wychodzi mi 80% plac i 20% miasta ale też dlatego tyle miasta gdyż całe trzeba było przejechać by dojechać do placu manewrowego.
C+E robiłem w rodzinnym Łobzie więc na mieście byłem raz a pozostałe godziny męczyłem plac. Łobeskie szkoły egzaminują się w Koszalinie lub Szczecinie więc nie pojechałem tam ani razu bo zdawać chciałem w Słupsku.
Z egzaminatorem po mieście jedzie się jak z nawigacją - "jedź w prawo, jedź prosto itd" - i dokładnie tak jak z nawigacją trzeba patrzeć na znaki i uważać by nie wjechać tam gdzie ciężarówkom nie wolno