Jako świeżak w kierunkach wschodnich powiem Ci jak ja to widzę.
Jeżdżę do Rosji drugi miesiąc i o zachodzie wcale nie chcę słyszeć. Pewnie dlatego że nie miałem jeszcze żadnego problemu czy dłuższego postoju. W dodatku na Rosję jeżdżę sobie sam, a na zachód w podwójnej. Szef nie wydzwania do mnie co 5min gdzie jestem dlaczego tak długo itp. Staję sobie kiedy chcę, gdzie chcę i nic mu do tego. Za jazdę na magnesie jaj nikt Ci nie urwie, ani nie będziesz musiał sprzedawać chałupy, żeby spłacić mandat. Oczywiście jazda na tym urządzeniu to ostateczność, ale czasem przez kilkaset km niema bezpiecznego parkingu (jedyny wyjątek do droga M1 do Moskwy, tam co chwilę jest parking). Masz przeważnie jeden załadunek na zachodzie, jeden rozładunek na wschodzie (znalezienie firmy to często sport extremalny). Powroty w normalnej firmie masz puste. Tak więc plandekę otwierasz raz na 2 tygodnie.
Jeśli chodzi o kasę to dużej różnicy nie będzie... Niestety, ale na wschodzie dłużej się schodzi niż na zachodzie. Chyba że jak Lulki chcesz przemycać wszystko w ilościach hurtowych, to kasa będzie, ale i problemy będą.
Ogólnie Białorusy to bardzo mili ludzie, Ruscy trochę krzykliwi i chamscy w dodatku każdy wygląda jak by chciał cie zabić, ale generalnie jak nie będziesz pokazywał jaki to ty jesteś Pan z Polski i będziesz się do nich normalnie odnosił to nie będziesz miał problemów ani z policją ani z innymi ludźmi. Podstawa to śmiać się, wtedy wszystko jest ok. A jak wyskoczysz do nich z mordą to będziesz miał problem.
Jest jeszcze jeden ogromny plus. Będziesz co weekend w domu
Chyba że na urzędzie celnym cie przetrzymają.
Mi się naprawdę podoba, ludzie są w porządku, zawsze ktoś ci pomoże*. Jest czas żeby zjeść normalny obiad, przeczytać książkę, obejrzeć filmy, wyspać się. A nie tak jak na zachodzie jazda 10h pauza 9, dalej jazda i tak w kółko aż do weekendu.
Jak masz jakieś pytania to wal śmiało. Jestem świeżak, więc dużo nie pomogę, ale zawsze lepsze to niż opowieści bajkopisarzy że w Rosji głowę ci utną, albo będą strzelać z kałacha, bo krzywo się spojrzałeś.
EDIT: Odnośnie języka to kolega
JOHN ma rację. Jakieś podstawy musisz znać, ja tak średnio mówiłem po rusku i zawsze na mnie krzyczeli
Ale po dwóch miesiącach już się w miarę dogaduję
Najfajniejsze są celniczki Białoruskie, jak zacznie na Ciebie krzyczeć to powiedz żeby nie krzyczała bo się boisz
Od razu zmieni podejście. Jak pierwszy raz się odprawiałem to wydarła się na cały terminal na mnie, a chodziło o taki talończyk co pieczątki zbierasz, ja nie wiedziałem o co chodzi, ale powiedziałem że pierwszy raz i żeby nie krzyczała bo się jej boję i później już wszystko na spokojnie mi wytłumaczyła, łącznie z tym jakie dokumenty muszę mieć na powrocie i o czym nie zapomnieć
Gorzej jak trafisz jakiegoś niespełnionego celnika pedała, to z byle czego zrobi problem. Wtedy lachę kładziesz idziesz spać do samochodu i czekasz na drugą zmianę.
*nie dotyczy Polaków