1. Ostatnio... Załadunek w Ambasadzie RP w Helsinkach. Nie życzę nikomu zimą
Za to "za rozwiązywanie problemów tam, gdzie inni je stwarzają", dostałem od radcy prawnego 0,7 Koskenkorvy. Wódki takiej. Dobra nawet była
2. Załadunek globusów (tak, takich pomocy szkolnych
) koło Genui we Włoszech. Góry i kręte, wąskie uliczki takie, że trzeba było mocno uważać także na to, by nie zaczepić za... balkony
3. Rozładunek części linii do produkcji podpasek i innych Pampersów, którą wiozłem ze Szwecji do Włoch do Castilenti obok Pescary. Trasa przez góry przy silnej wichurze, 2 razy stawałem, by ściągnąć z drogi wywrócone drzewa. Po zjeździe na miejsce poczułem własne klocki hamulcowe... Po raz pierwszy od 7 lat
Zaraz za wjazdem do firmy stał znak B5. Od tamtej pory wiem, że we włoskich górach broń Boże nie wolno zestawem wjeżdżać na drogi klasy "Strada Komunale". Niech sobie każdy sam przetłumaczy, jak chce wiedzieć, co to znaczy po polsku
4. Rozładunek części do maszyn w bazie US Army w Fort Lewis, WA. Totalna rewizja kierowcy oraz pojazdu. Nie, osobistych wetknięć nie było
5. Rozładunek w rafinerii Neste w Nantaala, FIN. Dzięki uprzejmym fińskim pracownikom, szczególnie takiemu jednemu na rowerze, wjechałem na teren rafinerii tak daleko, że polscy pracownicy, do których wiozłem ładunek, szczęki zbierali z ziemi pytając, jak ja pokonałem 2 bramy ze strażnikami wjeżdżając na teren, gdzie już nawet było zakazane używanie telefonów komórkowych. Dobrze, że nie palę i nie wysiadłem z fajką w zębach
Na moje tłumaczenie, że po prostu ładnie poprosiłem i mnie wpuszczono, a nawet dostałem specjalną kartę magnetyczną otwierającą wszystkie szlabany, niedowierzająco kiwali głowami. Dziwni jacyś
Na dziś dosyć, chociaż pewnie jeszcze coś by się znalazło