Cytuj:
Co jest chorego w tych przepisach? to że nie pozwalają jeździć z zapałkami w oczach?
Chore jest to, że przepisy zakładają, że wszyscy z nas to oszuści. I dlatego nie zezwalają na żadną elastycznosć. Własciwie to czasem nawet utrudniają życie - bo nie mogę jechać wtedy, kiedy jestem wypoczęty, tylko muszę wtedy kiedy mini-hitler zarządził. A innym razem znowu musze spać jak mi się nie chce, a potem będę musiał jechac jak mi się będzie chciało... A do tego kary jakie muszą płacić kierowcy za jakieś drobne naruszenia są większe niż konsekwencje które może ponieść np. farmaceuta który pomyli leki!
Ja od kiedy wróciłem z ciężarówek na busy w ogóle nie tęsknię za tachografem. Szefa mam z głową, trasy są planowane fajnie, a poza tym ma zaufanie do kierowców i jeśli chodzi o to, kiedy mam stanąć na przerwę, ostateczna decyzja zawsze należy do mnie. Jak mówi szef: "lepiej później w tym życiu, niż przedwcześnie w następnym". Ale oczywiście nie wszyscy szefowie są tacy, i jak czasem spotykam na tunelu naszych którzy nie umieją kluczykiem trafić w drzwi i śpią w wagonie na stołach, to rozumiem potrzebę wprowadzania pewnych ograniczeń. Ale nie takich bełkotliwych jak obecne.
Ja bym był bardzo zadowolony, gdyby przepisy wyglądały tak:
- kierowca nie moze jechać więcej niż 12 godzin dziennie
- kierowca nie moze jechać więcej niż 5 godzin non stop.
- przerwa ma wynosić minimum piętnaście minut na każde trzy godziny jazdy i nie może być wzięta wczesniej niż w godzinę po rozpoczęciu jazdy i nie później niż godzinę przed zakończeniem jazdy. .
- kierowca ma mieć minimum 10 godzin wolnego na dobę, w tym minimum 9 godzin non-stop
- kierowca ma mieć minimum dobę wolnego na tydzień
- kierowca ma mieć minimum 7 dób wolnego na miesiąc.
Żadnego odrabiania, żadnego obliczania, żadnego trzymania tarczek (mamy XXI wiek, cyfrowe tachografy juz tu są, wystarczyłoby je tylko zrobić porządnie
)
Konkretne liczby oczywiscie do ustalenia, można by to zróznicować dla większych i mniejszych pojazdów.
Zaletą tego rozwiązania byłyby:
- prostota
- elastycznosć (ja np. lubię mieć dwa dni wolne rozbite jeden od drugiego, jakbym jeździł ciężarówką to bym nie miał wyboru i musiał kręcić 45, a tak jak dzisiaj to w środy sobie chodzę na uczelnie, wiec mam wolne, w piątki po południu często jeżdże w trasę z której wracam w soboty, wieczorem idę na imprezę i niedziele znowu mam wolne...
- większa swoboda w planowaniu. Dziś jeśli chcę maksymalnie wykorzystać czas jazdy to muszę robić przerwę dokładnie po 45 minutach. Załóżmy że max czas jest 9 godzin ale zasady są takie, jak podałem wyżej. Mogę sobie np. pojechać godzinę, stanąć sobie na szybkie śniadanko, pojechać pięć godzin, stanąć na obiad i potem pojechać jeszcze trzy godziny. Ale mogę też np. pojechać cztery godziny, stanąć w swojej ulubionej restauracji i zjeść obiad w 45 minut i potem pojechać kolejne pięć godzin. A mogę też zrobić tak, żeby po dwóch godzinach zrobić sobie zakupy w 15 minut, pojechać trzy godziny, pójść pod prysznic, pojechać kolejne dwie godziny, zrobić sobie kanapki i pojechać kolejne dwie godziny.
I komu by to przeszkadzało?