Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 26 lip 2012, 22:22
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 02 cze 2008, 21:29
Posty: 809
GG: 6974206
Lokalizacja: PODLASIE

Witam wszystkich kierowców. Może temat nie jest zbyt ciekawy, ale zainteresował mnie jeden aspekt. Czy wśród was przed pierwszymi wyjazdami był stres i niepokój jak to będzie w drodze jak ja poradzę z tym wszystkim. Czy to normalne że człowiek tak na starcie przeżywa.
Ogólnie stres związany z egzaminami na PJ zawodwe to jest raczej żaden stres przy tym co jazda już w życiu zawodowym. Kto będzie miał ochotę niech zabierze głos w dyskusji i się wypowie w tym temacie. Czy długo kleiły się wam dłonie do kierownicy :?: :?: :)

_________________
Pozdrawiam MAN Lion's Coach :)


Post Wysłano: 26 lip 2012, 22:35

Cytuj:
Czy długo kleiły się wam dłonie do kierownicy :?: :?: :)
tak u mnie minęło to po 5 kursach zanim miałem suche ręce osoba która była obok na pierwszych trasach, powtarzała na luzie:), ja odpowiedziałem łatwo powiedzieć jak się już jeździ parę lat opowiedział jedno z każdą trasą młody będzie lepiej i miał rację
głowa do góry będzie dobrze dużym lecisz


Post Wysłano: 26 lip 2012, 22:46
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 04 wrz 2007, 0:35
Posty: 693
GG: 0
Samochód: wrotki
Lokalizacja: NSZ

Jak ja poleciałem pierwszy raz sam dużym zestawem na Litwę (w ogóle pierwszy raz za granicę), to targała mną euforia :D Znikneła po około dwóch tygodniach :(

Później było lepiej, bo euforia legła w gruzach dopiero po pół roku :D

Nie ma reguły, co człowiek, to inne zachowanie.

_________________
NIE-POMPIARZ


Post Wysłano: 26 lip 2012, 23:38

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 13 lip 2010, 18:50
Posty: 110
GG: 6609014
Samochód: MAN L2000 MB 410D
Lokalizacja: Andrychów

Ja w sumie to miałem dwa wyjazdy zagraniczne na Rumunie w podwójnej w sumie to się bałem jechać tylko jedną drogą bo było wąsko to mnie drugi kiero zmienił aż do autostrady i spowrotem za kółko :mrgreen: W sumie największym problemem na początku jest sprzęgło jak masz 40t załadowane i nagle zaczynasz kierować to stres jest co niemiara :D A co do solówek to jechałem kilka razy po zwykłych drogach (Polska) i zwykłych i autostradach w Niemczech i stresu nie było :)

Powiem ci jeżeli dostaniesz taką samą skrzynie z jaką jeździłeś na nauce jazdy to pół biedy bo jak miałeś przełącznik to na początku będziesz miał stresa jak dostaniesz z przebitką :D

Pozdro all


Post Wysłano: 27 lip 2012, 8:08

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 lis 2008, 22:08
Posty: 61
GG: 0
Samochód: ISUZU

No to prawda przed pierwszym swoim kursem miałem pełne portki. Tyle że ja zaczynałem od razu na przerzutach. Tak więc pierwszy raz zawodowo zasiadłem za sterem scani w dani dostałem do podpięcia naczepę potem podjazd pod rampę/ tego się najbardziej obawiałem/ i trasa do belgi i 7 rozładunków. Powiem że miałem pełne majty. A od tego czasu wiem że belgia = często miejsca gdzie nie powinien zestaw się pchać. Ogólnie może to dziwne ale jeszcze nigdy nie jeździłem po polsce i nawet nie chce sprawdzać jak by to było. Stres to miałem na wszystko nowe miejsce nie znani ludzie , nie znane trasy i w ogóle. Nigdy przedtem nawet nie byłem w dani ani w holandi czy belgi. Po około 2 tygodniach czułem sie już dość spokojnie znałem już mniej wiecej gdzie mogę stanąć na pauze gdzie znjade internet poznałem paru kolegów kierowców z którymi często stawałem na pauzy. Ogólnie jeździłem jak to się mówi z dani na beneluxy tak więc i trafiał się luxemburg gdzie zaznałem jazdy po górkach i ciasnych winklach, belgia gdzie cofałem 4 km jak i holandia z dostawami na wsi. Strach ma wielkie oczy najbardziej się bałem na początku jak juz wyjechałem na autostradę i do następnego celu miałem 800km to zaznałem spokoju.


Post Wysłano: 27 lip 2012, 8:29
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6313
Lokalizacja: Wrocław

ja pierwszy swój samodzielny kurs jechałem z Wrocławia do Góry i w nocy nie mogłem spać.
natomiast w transporcie międzynarodowym były granice i zawsze przed wyjazdem był lekki stresik, czy masz wszystkie dokumenty, przed dojazdem do granicy czy 44h czekania czy tylko 10h i przed odprawą celną i graniczną czy wszystko pójdzie OK.

dzisiaj przejeżdżając przez granice, których nie ma, z rozrzewnieniem wspominam tamte czasy.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 27 lip 2012, 9:07
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 03 lut 2011, 3:30
Posty: 47

"Może temat nie jest zbyt ciekawy, ale zainteresował mnie jeden aspekt. Czy wśród was przed pierwszymi wyjazdami był stres i niepokój jak to będzie w drodze jak ja poradzę z tym wszystkim"
Jak cholera.
"Czy długo kleiły się wam dłonie do kierownicy"
Ja obok siebie miałem wiadro gdzie co jakiś czas wyżymałem koszulę. 8)


Post Wysłano: 27 lip 2012, 10:47
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 sie 2011, 17:46
Posty: 602
Samochód: cerwone eFHa
Lokalizacja: Wieś Blisko Radomia

pierwszy kurs w międzynarodówce miałam akurat w podwójnej, podczas prowadzenia stres był, bo nigdy nie jechałam z naczepą dalej niż 100km, w dodatku za granice i jeszcze pierwszy raz zobaczyłam PRAWDZIWE długie podjazdy i zjazdy ;) W przerwie od prowadzenia zbierałam szczękę spod prawego fotela. Drugi kurs już bardziej na luzie, ale wciąż z zagadkami "A jak nie trafię? a jak się popsuje? a jak nie cofnę? a jak.........". Każdy następny już można powiedzieć, że bezstresowo ;) Z czasem zaczyna się kojarzyć drogi, zjazdy, parkingi, firmy... Już nie jest jak na początku "olaboga co to będzie!"

Pamiętam jak w Hiszpanii spotkałam podwójną obsadę z PL (mój pierwszy kurs to był). Opowiadali, że na początku też się martwili co będzie jak nie znajdą adresu, jak navi nie pokaże miasteczka etc., a z czasem im minęło i nie przejmowali się tym w ogóle. Wtedy dla mnie to było coś nie do zrozumienia... Dotarło po jakichś 3 miesiącach - co ma być to będzie, nie ma tak, że się nie trafi, bo ktoś to w końcu z miejscowych skojarzy :D Wbijasz kod w navi, robisz szybkie rozeznanie i jedziesz bez przejmowania się, że firmy tam nie będzie. Jak nie będzie jej na tej ulicy, to pewnie nie Ty pierwszy jej tam szukasz i miejscowi już skojarzą problem :P

Druga sprawa to ja straaasznie nie lubiłam landówek - miałam normę na paliwo, a jak tylko wjeżdżałam na land to ona magicznie szła w górę. Unikałam tego jak ognia, a szef baaardzo lubił landówki, szczególnie te francuskie ;) Z początku też się bałam bo tam wąsko, stres przy mijaniu się z innym dużym. Z czasem przeszło i leciało się byle szybciej na autostradę... (nie polecam N102 od Le Puy do Montelimar, stromo, kręto, wąsko momentami). Nadal nie jestem do nich przekonana, ale mają swój plus - łatwiej znaleźć market z możliwością stanięcia dużym, niż przy zjeżdżaniu z autostrady do losowo wybranego miasta ze sklepem :P

Z rampami było to samo, przed międzynarodówką naczepą cofałam może ze 3 razy więc tego też się bałam. Na początku chłopakom przynajmniej dawkę humoru dostarczałam ;) Jedna rampa w CZ mnie zmogła, właśnie na drugim kursie w życiu. Z każdą inną dałam sobie radę. Najwyżej trwało to dłużej niż zwykle ;)

Teraz mi się "zachód znudził", idę na Skandynawię :twisted:

_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce :)


Post Wysłano: 27 lip 2012, 11:54
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 lip 2008, 9:52
Posty: 1626
GG: 1
Samochód: osobowy

Cytuj:
pierwszy kurs w międzynarodówce miałam akurat w podwójnej, podczas prowadzenia stres był, bo nigdy nie jechałam z naczepą dalej niż 100km, w dodatku za granice i jeszcze pierwszy raz zobaczyłam PRAWDZIWE długie podjazdy i zjazdy ;) W przerwie od prowadzenia zbierałam szczękę spod prawego fotela. Drugi kurs już bardziej na luzie, ale wciąż z zagadkami "A jak nie trafię? a jak się popsuje? a jak nie cofnę? a jak.........". Każdy następny już można powiedzieć, że bezstresowo ;) Z czasem zaczyna się kojarzyć drogi, zjazdy, parkingi, firmy... Już nie jest jak na początku "olaboga co to będzie!"

Pamiętam jak w Hiszpanii spotkałam podwójną obsadę z PL (mój pierwszy kurs to był). Opowiadali, że na początku też się martwili co będzie jak nie znajdą adresu, jak navi nie pokaże miasteczka etc., a z czasem im minęło i nie przejmowali się tym w ogóle. Wtedy dla mnie to było coś nie do zrozumienia... Dotarło po jakichś 3 miesiącach - co ma być to będzie, nie ma tak, że się nie trafi, bo ktoś to w końcu z miejscowych skojarzy :D Wbijasz kod w navi, robisz szybkie rozeznanie i jedziesz bez przejmowania się, że firmy tam nie będzie. Jak nie będzie jej na tej ulicy, to pewnie nie Ty pierwszy jej tam szukasz i miejscowi już skojarzą problem :P

Druga sprawa to ja straaasznie nie lubiłam landówek - miałam normę na paliwo, a jak tylko wjeżdżałam na land to ona magicznie szła w górę. Unikałam tego jak ognia, a szef baaardzo lubił landówki, szczególnie te francuskie ;) Z początku też się bałam bo tam wąsko, stres przy mijaniu się z innym dużym. Z czasem przeszło i leciało się byle szybciej na autostradę... (nie polecam N102 od Le Puy do Montelimar, stromo, kręto, wąsko momentami). Nadal nie jestem do nich przekonana, ale mają swój plus - łatwiej znaleźć market z możliwością stanięcia dużym, niż przy zjeżdżaniu z autostrady do losowo wybranego miasta ze sklepem :P

Z rampami było to samo, przed międzynarodówką naczepą cofałam może ze 3 razy więc tego też się bałam. Na początku chłopakom przynajmniej dawkę humoru dostarczałam ;) Jedna rampa w CZ mnie zmogła, właśnie na drugim kursie w życiu. Z każdą inną dałam sobie radę. Najwyżej trwało to dłużej niż zwykle ;)

Teraz mi się "zachód znudził", idę na Skandynawię :twisted:
To życzę miłej zabawy z łańcuchami w zime :P

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=hpiIWMWWVco


Post Wysłano: 27 lip 2012, 13:14
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 22 kwie 2008, 18:25
Posty: 264
Samochód: Jelcz
Lokalizacja: Międzyzdroje

Cytuj:
Cytuj:
pierwszy kurs w międzynarodówce miałam akurat w podwójnej, podczas prowadzenia stres był, bo nigdy nie jechałam z naczepą dalej niż 100km, w dodatku za granice i jeszcze pierwszy raz zobaczyłam PRAWDZIWE długie podjazdy i zjazdy ;) W przerwie od prowadzenia zbierałam szczękę spod prawego fotela. Drugi kurs już bardziej na luzie, ale wciąż z zagadkami "A jak nie trafię? a jak się popsuje? a jak nie cofnę? a jak.........". Każdy następny już można powiedzieć, że bezstresowo ;) Z czasem zaczyna się kojarzyć drogi, zjazdy, parkingi, firmy... Już nie jest jak na początku "olaboga co to będzie!"

Pamiętam jak w Hiszpanii spotkałam podwójną obsadę z PL (mój pierwszy kurs to był). Opowiadali, że na początku też się martwili co będzie jak nie znajdą adresu, jak navi nie pokaże miasteczka etc., a z czasem im minęło i nie przejmowali się tym w ogóle. Wtedy dla mnie to było coś nie do zrozumienia... Dotarło po jakichś 3 miesiącach - co ma być to będzie, nie ma tak, że się nie trafi, bo ktoś to w końcu z miejscowych skojarzy :D Wbijasz kod w navi, robisz szybkie rozeznanie i jedziesz bez przejmowania się, że firmy tam nie będzie. Jak nie będzie jej na tej ulicy, to pewnie nie Ty pierwszy jej tam szukasz i miejscowi już skojarzą problem :P

Druga sprawa to ja straaasznie nie lubiłam landówek - miałam normę na paliwo, a jak tylko wjeżdżałam na land to ona magicznie szła w górę. Unikałam tego jak ognia, a szef baaardzo lubił landówki, szczególnie te francuskie ;) Z początku też się bałam bo tam wąsko, stres przy mijaniu się z innym dużym. Z czasem przeszło i leciało się byle szybciej na autostradę... (nie polecam N102 od Le Puy do Montelimar, stromo, kręto, wąsko momentami). Nadal nie jestem do nich przekonana, ale mają swój plus - łatwiej znaleźć market z możliwością stanięcia dużym, niż przy zjeżdżaniu z autostrady do losowo wybranego miasta ze sklepem :P

Z rampami było to samo, przed międzynarodówką naczepą cofałam może ze 3 razy więc tego też się bałam. Na początku chłopakom przynajmniej dawkę humoru dostarczałam ;) Jedna rampa w CZ mnie zmogła, właśnie na drugim kursie w życiu. Z każdą inną dałam sobie radę. Najwyżej trwało to dłużej niż zwykle ;)

Teraz mi się "zachód znudził", idę na Skandynawię :twisted:
To życzę miłej zabawy z łańcuchami w zime :P
A to niby dlaczego? Zależy gdzie będzie jeździć. Masa "marynarzy" nie ma pojęcia o zakładaniu łańcuchów.

_________________
Tu 5 sekund, tam 10 sekund i masz godzinę

Poepen in de broek?


Post Wysłano: 27 lip 2012, 20:23
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 sie 2011, 17:46
Posty: 602
Samochód: cerwone eFHa
Lokalizacja: Wieś Blisko Radomia

500km na polnoc od Sztokholmu;) ciagle ta sama trasa. Wiecie, na chlodni ruch mialam tylko przy ukladaniu palet w koszach, pora na prawdziwa zabawe :P

_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce :)


Post Wysłano: 27 lip 2012, 20:36
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 lut 2007, 20:39
Posty: 2088
GG: 1
Samochód: R420
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Ja nie czuję się jeszcze godzien, aby stawiać się na równi z Wami :mrgreen: ale jak już opisywałem na forum na początku miesiąca byłem w podwójnej obsadzie w trasie zestawem.

Widzę, że w lepiących się dłoniach nie byłem odosobniony ;-) Towarzyszyło mi to do samego końca, a trwało to długo bo całe 4 dni :roll: Ale jakie....

Główny problem jest wg mnie taki, że pierwsze kroki stawia się w podwójnej, czyli w niezłej harówie. To zdecydowanie nie sprzyja nauce jeżdżenia. Stres jest wystarczająco duży, żeby jeszcze go potęgować silnym specyficznym zmęczeniem, do którego jeszcze nie jesteśmy przyzwyczajeni. Człowiek czuje, że jest bardzo zmęczony jazdą, mimo, że jechał drugi kierowca... Siada za kółko, a tu przychodzi stawiać pierwsze, lub "kolejne pierwsze" kroki ;-)

To między innymi z tego powodu pewnie lepiej zacząć na miejscu, albo w ogóle zacząć na czymś mniejszym.

Wracając do lepiących się dłoni. To dziwne uczucie. Jeździ się sporo od czterech lat, niby człowiek na drodze czuje się jak ryba w wodzie, a tu nagle.... jakbyśmy nie umieli pływać :)

Odnośnie podekscytowania... Towarzyszyło mi już na powrocie na A4. Miałem świadomość, że za paredziesiąt km góra świętej Anny, auto ma załadowane 19 ton, drugi kierowca - góru śpi. Stres, że sie za-waj-chu-je na śmierć, a auto zdechnie, pierwszy samodzielny długi podjazd ;-)
Niby człowiek tłumaczy sobie, że to przecież nic wielkiego, auto ma 430 koni, ale mimo to nie potrafi obniżyć tętna:) A skończyło się wyprzedzaniem :)


Ostatnio zmieniony 27 lip 2012, 20:43 przez Marix, łącznie zmieniany 4 razy.

Post Wysłano: 27 lip 2012, 20:39

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 13 lip 2010, 18:50
Posty: 110
GG: 6609014
Samochód: MAN L2000 MB 410D
Lokalizacja: Andrychów

Cytuj:
500km na polnoc od Sztokholmu;) ciagle ta sama trasa. Wiecie, na chlodni ruch mialam tylko przy ukladaniu palet w koszach, pora na prawdziwa zabawe :P
Ty masz zwykłą plandekę (nie firankę) ?

Jeśli tak to powodzenia w otwieraniu boku podczas opadów deszczu :) My z kolegą raz tak otwierali jak jechaliśmy z 24t drutu zwiniętego w szpule okrągłe i lało i przy sciąganiu z dachu boku plandeki kropelki wody widocznie dostały się i troszkę rdzy było ;) To jest prawdziwa zabudowa a nie jakaś tam chłodnia :)

Matrix mi się nie lepiły :mrgreen: stres może przez 2h był potem już tylko przyzwyczajanie się do skrzyni było i do sprzęgła jak jechałem po raz pierwszy CS + naczepa plandeka :mrgreen: A za drugim razem to nawet się kilka razy za wyprzedzanie wziołem na drodze w Rumuni Oradea - Arad (takie coś jak u nas 1 pasmowa krajówka) :mrgreen:


Post Wysłano: 27 lip 2012, 23:36

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 paź 2010, 19:09
Posty: 274
Samochód: Volvo FH13
Lokalizacja: GPU

Na początek zapytam: Co robiliście na kursie prawa jazdy ? Bo ja tam wyzbyłem sie stresów związanych z jazdą i u mnie nie było żadnego stresu.
Pamiętam swój pierwszy kurs w pierwszej pracy, wiozłem 24 tony stali z Gdyni na Ślask ( Dąbrowa Górnicza ) Stres owszem był ale miałem go w nocy przed jazda, bo pamiętam, ze nie mogłem w tedy zasnąć a w trasie to była frajda a nie żaden stres. Dodam, ze nigdy nie jeździłem w podwójnej obsadzie , po zrobieniu prawka CE, nie zaczynałem od busów i solówek, tylko od razu usiadłem na zestaw.

Ps. Stres i niepokój, to ja mam teraz, zwłaszcza wtedy, gdy budzi mnie sms od spedytora, bo u nas ładunki zawsze na wczoraj !!!

_________________
... Tłok w cylinder jebut ! I maszyna idut !


Post Wysłano: 27 lip 2012, 23:53

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 13 lip 2010, 18:50
Posty: 110
GG: 6609014
Samochód: MAN L2000 MB 410D
Lokalizacja: Andrychów

Cytuj:
Na początek zapytam: Co robiliscie na kursie prawa jazdy ? Bo ja tam wyzbyłem sie stresów związanych z jazdą i u mnie nie było zadnego stresu.
Pamiętam swój pierwszy kurs w pierwszej pracy, wiozłem 24 tony stali z Gdyni na Ślask ( Dąbrowa Górnicza ) Stres owszem był ale miałem go w nocy przed jazda, bo pamiętam, ze nie mogłem w tedy zasnąć a w trasie to była frajda a nie zaden stres. Dodam, ze nigdy nie jezdziłem w podwójnej obsadzie , po zrobieniu prawka CE, nie zaczynałem od busów i solówek, tylko od razu usiadłem na zestaw.

Ps. Stres i niepokuj, to ja mam teraz, zwłaszcza wtedy, gdy budzi mnie sms od spedytora, bo u nas ładunki zawsze na wczoraj !!!
Tylko jakbyś siadł do auta gdzie jest przebitka a ją widziałeś może 2 razy w życiu i jechałeś z nią na odcinku max 10km bo potem miałeś cały czas albo 5,6 lub przełącznik na dolna górna to jakbyś miał jechać 2400km to byś się nie bał że zredukujesz źle i itp ?


Post Wysłano: 28 lip 2012, 1:10

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 paź 2010, 19:09
Posty: 274
Samochód: Volvo FH13
Lokalizacja: GPU

Cytuj:
Tylko jakbyś siadł do auta gdzie jest przebitka a ją widziałeś może 2 razy w życiu i jechałeś z nią na odcinku max 10km bo potem miałeś cały czas albo 5,6 lub przełącznik na dolna górna to jakbyś miał jechać 2400km to byś się nie bał że zredukujesz źle i itp
to jest kwestia wytłumaczenia zasad działania skrzyni i 10-15 min. treningu.
Ale fakt, nic tak nas tak nie stresuje i przeraza jak nasza wybujała wyobraznia przed czymś nieznanym. Za to pózniej mamy co wspominac i z czego się smiać.

_________________
... Tłok w cylinder jebut ! I maszyna idut !


Post Wysłano: 28 lip 2012, 7:14
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 14 mar 2005, 15:22
Posty: 7217
Samochód: MAN TGA 26.480 5 STAR BOOGIE
Lokalizacja: GDYNIA

Cytuj:
Cytuj:
Na początek zapytam: Co robiliscie na kursie prawa jazdy ? Bo ja tam wyzbyłem sie stresów związanych z jazdą i u mnie nie było zadnego stresu.
Pamiętam swój pierwszy kurs w pierwszej pracy, wiozłem 24 tony stali z Gdyni na Ślask ( Dąbrowa Górnicza ) Stres owszem był ale miałem go w nocy przed jazda, bo pamiętam, ze nie mogłem w tedy zasnąć a w trasie to była frajda a nie zaden stres. Dodam, ze nigdy nie jezdziłem w podwójnej obsadzie , po zrobieniu prawka CE, nie zaczynałem od busów i solówek, tylko od razu usiadłem na zestaw.

Ps. Stres i niepokuj, to ja mam teraz, zwłaszcza wtedy, gdy budzi mnie sms od spedytora, bo u nas ładunki zawsze na wczoraj !!!
Tylko jakbyś siadł do auta gdzie jest przebitka a ją widziałeś może 2 razy w życiu i jechałeś z nią na odcinku max 10km bo potem miałeś cały czas albo 5,6 lub przełącznik na dolna górna to jakbyś miał jechać 2400km to byś się nie bał że zredukujesz źle i itp ?
Skrzynie z przebitką łatwiej się obsługuje niż z przełącznikiem, tu nie trzeba pamiętać o przełączaniu guzika. Sam ostatnio robiłem trasę autem z manualną skrzynią z przełącznikiem i raz na jakiś czas się po pierdzieliłem z przełączeniem guzik podczas rozpędzania auta, ale nie wyszedłem z wprawy jeżdżąc automatem od dwóch lat :wink:

_________________
MAN TGA 26.480 XXL 5 STAR BOOGIE

Filmy z tras


Post Wysłano: 28 lip 2012, 10:42
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 23 sie 2011, 17:46
Posty: 602
Samochód: cerwone eFHa
Lokalizacja: Wieś Blisko Radomia

ZiPi roznica polega na tym, ze na kursie (przynajmniej ja) mialam malego TGLa z przyczepa, a pierwsza legalna robote dostalam na pelnowymiarowy zestaw 40t DMC w miedzynarodowce - gdzie sama za granica bylam 3 razy - osobowka na trasie PL-NL-Pl i dwa razy do CZ;)
Skrzynie z przebitkami wcale nie sa tragiczne i przestawienie sie z jednej na druga to kwestia chwili. Jakby ktos nie wiedzial jak zaczynalam w sierpniu poerwsze kroki w ciezarowkach (i nie mialam o nich bladego pojecia) - to na bazie stalo 7 aut, sumujac 3 rozne rodzaje skrzyn (przebitka w f2000, przelacznik w dafach, 6 biegowa w scani 124l), a ja pokonywalam pustymi zestawami (solo+przyczepa ze skretna osia) proste odcinki na bocznych drogach. Po zrobieniu samego C dali mi jezdzic pelnymi zestawami, samej, blisko bazy;) Ladunki 24t nie powinny wiec na mnie robic wrazenia bo obeznanie z zestawem juz bylo od kilku miesiecy. Ale taka ludzka natura, ze sie bedzie obawial tego co jest mu nieznane i nic sie na to nie poradzi :) trzeba przetrwac i potem bedzie juz tylko lepiej.

Co do pytania o plandeke - nic sie martwic nie musze, od tego mam 3 drazki do podnoszenia hydraulicznego ;) Chlodnia tez ma swoje wady i zalety ;) moja np byla jakas krzywa i do otworzenia prawych drzwi potrzebowalam zaparcia sie o zderzak, przy mrozonkach potrzebowalam pomocy faceta, z ktorym i tak na raz tego nie otwieralismy ale na kilka takich szarpniec ;)

_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce :)


Post Wysłano: 28 lip 2012, 12:03

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 08 paź 2010, 19:09
Posty: 274
Samochód: Volvo FH13
Lokalizacja: GPU

Im trudniej będzie kierowcy na początku zawodowej kariery , tym mniej stresów będzie mieć pózniej. Jak w kazdej pracy - frycowe trzeba na początku zapłacic i trochę potu i łez wylać. :mrgreen: Ja zaczynałem od naczepy z plandeką i troche sobie z nią powalczyłem, zwłaszcza wtedy, gdy przy za i rozładunku trzeba było rozsunąć dach !
Pamiętam swój pierwszy kurs do W. Brytani. Na myśl o ruchu lewostronnym troche stresu miałem.
Jechalismy tam na trzy auta a koledzy na promie jeszcze mnie podpuszczali i opowiadali jak tam sie "ciezko jezdzi". Ale jak zwykle sam strach okazał sie straszniejszy od rzeczywistości i w praktyce nie było tak żle.

_________________
... Tłok w cylinder jebut ! I maszyna idut !


Post Wysłano: 28 lip 2012, 19:05
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 02 cze 2008, 21:29
Posty: 809
GG: 6974206
Lokalizacja: PODLASIE

Cytuj:
Im trudniej będzie kierowcy na początku zawodowej kariery , tym mniej stresów będzie mieć pózniej. Jak w kazdej pracy - frycowe trzeba na początku zapłacic i trochę potu i łez wylać. :mrgreen: Ja zaczynałem od naczepy z plandeką i troche sobie z nią powalczyłem, zwłaszcza wtedy, gdy przy za i rozładunku trzeba było rozsunąć dach !
Pamiętam swój pierwszy kurs do W. Brytani. Na myśl o ruchu lewostronnym troche stresu miałem.
Jechalismy tam na trzy auta a koledzy na promie jeszcze mnie podpuszczali i opowiadali jak tam sie "ciezko jezdzi". Ale jak zwykle sam strach okazał sie straszniejszy od rzeczywistości i w praktyce nie było tak żle.
ZiPi bardzo ciekawa teoria, która mi się spodobała. Czyli jesteś takiego zdania, że po prostu jeżeli na początku drogi pójdziemy na głęboką wodę i nie zatoniemy to będzie nam lżej później. :)
Bardzo trafnie napisany post.
Dlatego może warto pieprzyć strach, niepewność ale podjąć ryzyko mimo że będzie trudno.
Jak to pisze jeden sławny bloger w sieci: " że większość ludzi po prostu chce w spokoju przeżyć życie jadąc hulajnogą zamiast pędząc Formułą 1. Nie uczestniczą w bitwach, tylko potyczkach. Jedyne ryzyko, jakiego się podejmują, to takie, które na wypadek porażki pozwoli im utrzymać się na powierzchni."

_________________
Pozdrawiam MAN Lion's Coach :)


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: