Od mojego ostatniego postu minęły dwa dni i pojawiły się trzy strony. Według mnie ta rozmowa jest bez celowa, a co poniektórzy chyba się zagalopowali. Po pierwsze ta dyskusja powinna być wydzielona do innego tematu. Następnie to co napisałem wcześniej ciężko porównywać Jelcza do innych marek samochodów ciężarowych. A do czterech z nich jest bezcelowe (do Volva, Scanii, Man-a i Mercedesa) nawet z tych okresów bo to pojazdy z klasy premium i nawet w cenach z lat 90 były to pojazdy z innej bajki. Jak możecie porównywać powiedzmy zabezpieczenie anty korozyjne Jelcza i Volva I gen. gdzie nie każdy Jelcz był nawet odkwaszany przed malowaniem do Volva które w podstawie miało 5 do 7 warstw lakieru. Po drugie Volvo było z stali Szwedzkiej, a nie z surówki ze wschodu. Co do porównania do reszty marek wcale Jelcz nie wychodził tak blado. Jak sami wiecie to Daf w połowie lat 90 też był na skraju bankructwa tylko pomoc państwa, a następnie wykupienie przez Paccar-a dała im stabilizacje. A co do konstrukcji samej kabiny to też przez ostanie 20 lat nie wiele się zmieniła od modelu 95 Ati do 105. Taka sama sytuacja była z Iveco gdzie wyratowane zostało przez Fiata i Renault przez Volvo bo gdy by nie to to w tym momencie były by może cztery marki. Nie tylko Jelcz zniknął z rynku bo i takie pojazdy jak Magirus (wiem istnieje pod płaszczykiem Iveco, ale to tylko nazwa został) , ERF, i wiele innych co dowodzi na to że tylko silni na obecnym rynku mogą pozostać. Co do Tatry tam była trochę inna sytuacja i chęć pozostania przy swoim produkcie. Własne konstrukcje opatentowane i nie sprzedane za bez cen innym. Choć sama Tatra teraz weszła w skład Daf-a.
Odniosę się do kilku waszych wypowiedzi. Ktoś z was napisał że ten kto jeździ Jelczem czy też innym pojazdem Polskim jest uznawany za dziada. Niestety to prawda nawet w śród kierowców jest takie śmieszne przekonanie choć tym szkoda się przejmować bo teraz liczą się nowe pojazdy z samymi udogodnieniami (a dla czego tak jest z prostej przyczyny bo po większości tych wspaniałych kierowców którzy maja opanowana technikę jazdy, mechanikę i mieszkania w syfie te maszyny po 5-10 latach nadają się na złom, czyli wszystko w normie). Następnie wszystkie pojazdy się psuja i to nie ma znaczenia czy Polskie czy inne jedne trochę więcej inne mniej. Nie raz leżałem pod pojazdami zachodnimi jak i rodzimymi i paprałem się z naprawami , ale to była wina zerowego serwisowania, a nie pojazdów. Ale o tym pisałem w innym temacie. Co do wzywania serwisów na drodze nie raz widzę jak szukacie jeleni (podobnych do mnie) żeby ktoś wam za darmo naprawił samochód lub holował bo boicie się zadzwonić do firmy.
Cytuj:
Nasza firma zaczynała od Jelcza z lat 80. Zrobił jeden kurs w tygodniu a w pozostałe dni był naprawiany.
tu masz w 100% rację czy te pojazdy były kupione jako nowe czy używane
Odpowiem bo znam trochę naszą specyfikę transportu (woj. Małopolskie). Nie wiem czy też tak robiliście, ale z własnych obserwacji. Większość Jelczy, Starów oraz innych pojazdów pochodziło w latach 90 z wyprzedaży z przedsiębiorstw typu PKS, budowlanych, leśnych molochów gdzie te pojazdy już od początku były zmęczone przez brak normalnego serwisowania. Następnie trafiały do naprawdę ciężkiej pracy w firmach prywatnych i ze względu na brak części zamiennych. Wiele szefów firm używało do napraw części które pochodziły z innych zmęczonych życie pojazdów dawców (metoda szabrownicza) oraz naprawami cząstkowymi. Co powodowało sytuację jaka była. Zresztą wiele tych pojazdów zniknęło wraz z pojawieniem się ITD oraz opłat drogowych gdy by nie to to do dzisiaj by była taka partyzantka z naprawami. Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie co wam przeszkadza to że ktoś ma sentyment (patriotyzm) do tych pojazdów
Z góry przepraszam jak kogoś obraziłem swoim postem nie miałem tego na celu. Pozdrawiam Wilk 09
.
_________________
Bo życie człowieka to ciągła droga. Wilk 09
.