Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 11 mar 2013, 13:36

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 15 gru 2012, 19:41
Posty: 8

.

natomiast co do Syreny Sport, mimo fajnego kształtu, to w dalszym ciągu była Syrena ze swym tandetnym wykonaniem, prymitywnymi rozwiązaniami i silnikiem z motopompy.[/quote]
Syrena sport nie miala silnika z motopompy ,tylko tylko silnik typu bokser oparty na cylindrach junaka i jakims francuskim bloku


Post Wysłano: 11 mar 2013, 13:48
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
.

natomiast co do Syreny Sport, mimo fajnego kształtu, to w dalszym ciągu była Syrena ze swym tandetnym wykonaniem, prymitywnymi rozwiązaniami i silnikiem z motopompy.
Syrena sport nie miala silnika z motopompy ,tylko tylko silnik typu bokser oparty na cylindrach junaka i jakims francuskim bloku[/quote]

czyli silnik rodem z Mikrusa.
co prawda nie miałem okazji jeździć tym 4 osobowym autem, przy którym Maluch widział się jako obszerna limuzyna, ale wykonanie było jak wszystkiego.

tak na marginesie to Junak był wzorowany na Sokole, przedwojennej konstrukcji starszej o ponad 20 lat i był gorzej wykonany oraz na angielskich motocyklach. i ten najbardziej udany wyrób polskiej motoryzacji nie był obiektem wzorowania się innych, ale całkiem odwrotnie - to on był zbudowany na obcych wzorach.

wszędzie gdzie projektuje się auto, jest dla niego przeznaczony silnik, może być zapożyczony z innego modelu, ale do tego przypisany jest zespół przeniesienia napędu.
a u nas cylindry z motocykla, blok nie wiadomo z czego, sprzęgło znalezione i skrzynia od tego co podeszło pod rękę.

to nawet przy najlepszych chęciach nie miało prawa wyjść.
można byłoby to sprzedać w kraju naszym lub innych komunistycznych, bo samochódw było tyle, że auto z salonu było tańsze od używanego 5-latka. ale wszędzie tam gdzie była konkurencja takie wynalazki nie mają prawa bytu.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 11 mar 2013, 22:37

Tylko, jaki jest sens produkowania auta quasi sportowego w kraju gdzie nie istnieje motoryzacja? Ale to nie przeszkadza podniecać się teraz syreną sport.Teraz tez w szopce można zbudować coś co z daleka może wyglądać jakby mogło rywalizować z ferrari.Ale tylko z daleka...;)Sportowe auto, to sportowy silnik!A nie jakaś wydumka która przejedzie dwa razy tor Poznań (nie mówiąc o innych torach) i się rozpadnie!
A kto to miał kupować?


Post Wysłano: 11 mar 2013, 22:51
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 maja 2008, 22:32
Posty: 1482
GG: 6330420
Samochód: CLK Black Series
Lokalizacja: Warszawa

Poczytaj sobie o Leopardzie. Dopiero zacznij swoje wywody.

_________________
Cichanos und Gibon Internationale Spedition u. Logistik GmbH & Co. KG, Hamburg (D) member.


Post Wysłano: 11 mar 2013, 22:57

leopard jest robiony na fali nostalgii za starymi autami, z całkiem fajnym silnikiem V-8.A syrenę sport wszyscy wychwalają jako super-hiper sportowe auto.To może szkoda, że nie było malucha sport z silnikiem 18 KM? :lol:


Post Wysłano: 12 mar 2013, 5:50
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

rozumiem, nostalgię do tamtych lat ludzi, którzy komunistycznej motoryzacji nie zaznali na własnej skórze.

gdy ona skończyła się kierowcy odetchnęli z ulgą.
oczywiście te auta mogą mieć dzisiaj swoisty urok muzealnych eksponatów, mniej więcej jak średniowieczne narzędzia tortur.

gdy któryś z kierowców będzie miał za sobą parę zim w rodzimych ciężarówkach ubrany do jazdy jak do pracy na zewnątrz z kołdrą na kolanach (kierowca ciężarówki za czasów PRL-u rzadko dożywał do emerytury i to głównie dzięki naszym samochodom), gdy wyjedzie nad morze rodzimym samochodem z połową bagażnika częsci zamiennych i z kilkoma drobnymi awariami po drodze, nikt już go nie przekona do rodzimej socjalistycznej motoryzacji poza skansenami.

nikt w życiu nie przekona mnie do Syrenki, mimo że było to pierwsze auto mojego ojca (tylko parę awarii), moje pierwsze auto służbowe Syrena Bosto, gdzie na co drugim skrzyżowaniu wypadały cięgna od biegów, a maskę podpierało się słupkiem od namiotu. i było to moje pierwsze auto. Syrena 105. to auto miało rodzielacz na końcu wału z przodu silnika zaraz za atrapą. pechowo gumowe zaślepki robiono w takiej jakości, że puszczanie wilgoci było na porządku dziennym. więc jadąc w deszczu nigdy nie wiedzieliśmy z jaką prędkością będziemy jechać. w deszczu do aparatu dostała się wilgoć i jazda z prędkości 60km/h to max. i nagle gdy ktoś mnie wyprzedza ten silnik z niczego załapał i bez mojego udziału zaczyna przyspieszać wprawiając w osłupienie wyprzedzającego.
dość częste było takie przekręcenie się wycieraczki, że podczas deszczu zamiast szyby zaczynała wycierać maskę.
nie wspominając o słabym zamocowaniu kolumny kierowniczej, która od czasu do czasu puszczała na spawach i żeby skręcić autem nie trzeba było kręcić kołem kierowniczym, ale po prostu pchnąć całą kolumna w prawo lub w lewo.
do tego dodam stan podłogi po 6 latach eksploatacji grożący wypadnięciem fotela na asfalt.

dla amatorów Żuków i Nys powiem, że silnik tego klasowego auta w transportowej eksploatacji (około 70 000km rocznie) był do naprawy głównej po 100-130 tyś, skrzynia biegów przyżywała dwa - trzy lata. most tylny tyleż samo. zawieszenie wytrzymywało rok. kabina po trzech - czterech latach była do odbudowy (nowych nie było). skrzynia ładunkowa po czterech latach była do wymiany. w tego typu samochodzie, gdy kabiny nie ruszano po pięciu latach można było poprawiać lusterko bez otwierania szyb i drzwi takie były szpary między karoserią i drzwiami. kiedyś pożyczyłem 7 letniego Żuka od kolegi (potrzebowałem coś przewieźć) i dowód rejestracyjny wypadł mi przez szparę między drzwiami i karoserią.
wybranie się takim autem z Wrocławia do Warszawy bez piątki oleju silnikowego było szaleństwem.

taka była codzienność użytkownika wytworów krajowej motoryzacji.

na całe szczęście dla Waszego zdrowia nasza krajowa motoryzacja padła, na Wasze szczęście zapomniano o niej i nikt na tym się nie wzorował, a po drogach jeżdżą już prawie wyłącznie pojazdy NORMALNE.
i cieszcie się z tego.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 12 mar 2013, 12:11
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 22 mar 2011, 18:26
Posty: 254
GG: 117176
Lokalizacja: Ire

Cytuj:
rozumiem, nostalgię do tamtych lat ludzi, którzy komunistycznej motoryzacji nie zaznali na własnej skórze.
Cyryl, wydaje mi sie, ze za bardzo splycasz fascynacje starymi autami.

Nawet ci, ktorzy pasjonuja sie tylko np. Syrenami zdaja sobie sprawe z ich niedoskonalosci i chyba nie marzy o powrocie do jezdzenia nimi na codzien.

Mam Vovlo, ktoremu niedlugo stuknie pol wieku i mimo tego, ze to auto dzieli przepasc technologiczna od polskich wyrobow, to wciaz traktuje je tylko jako zabawke na krotkie wypady :) Raz tylko zrobilem nim dluzsza wycieczke (jechalem ze Slaska do Gdanska na swoj slub - jak widac nieszczesia chodza parami ;) ), ale to nie sa auta na dlugie trasy...no chyba, zeby WSZYSTKO w takim samochodzie wymienic na nowe. W Syrenie tez pewnie by sie dalo wszystko wykonac wg wspolczesnej technologii, tylko pytanie czy o to chodzi?

A o historie trzeba dbac.


Post Wysłano: 12 mar 2013, 12:41
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 07 lut 2011, 13:33
Posty: 4715
GG: 1466678
Samochód: Serwis 24h
Lokalizacja: Sochaczew

Nawiasem o syrenie, kojarzycie gościa z discovery channel?

http://regiomoto.pl/portal/aktualnosci/ ... nas-syrene

_________________
TIR-SERWIS SOCHACZEW
Naprawa samochodów ciężarowych wszystkich marek
Masz problem Renault lub Volvem z którym nie radzi sobie ASO. Zapraszam!!
Mobilny serwis w całej UE|Serwis ADBLUE NAPRAWY POWYPADKOWE, PROSTOWANIE RAM!!
tel:+48 731-542-832/+48 664-622-456
https://www.facebook.com/LKWSERWIS


Post Wysłano: 12 mar 2013, 13:33
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
Cytuj:
rozumiem, nostalgię do tamtych lat ludzi, którzy komunistycznej motoryzacji nie zaznali na własnej skórze.
Cyryl, wydaje mi sie, ze za bardzo splycasz fascynacje starymi autami...

nie zbyt zręcznie mi to wyszło, ale chodziło mi o coś innego.

w czasach PRL-u między rodzimą motoryzacją, a światem była przepaść. nawet do naszych Starów 28/29/200 (1962) kabinę zaprojektowała fancuska firma Chausson.
taka sama różnica była między poziomem prac prototypowych. na zachodzie pracowały nad tym całe zespoły mające wsparcie finansowe i wszelkie inne możliwe, często do projektów wykorzystując komputery. okresy prób nowych modeli, które produkowano w kilku egzemplarzach to kolejne lata pracy.

świadectwem ten koncepcyjny model Mercedes/Colani wyprodukowanego (1977) 5 lat wcześniej niż u nas zrobiono nieudolny prototyp samochodu Beskid (1983). prace nad Beskidem, mimo że nawet w razie powodzenia najwyżej mógłby zawojować krajowy rynek, zostały zarzucone dlatego że jakiś partyjny bonzo lub kilku, którzy wzięli bokiem kasę za przyklepanie licencji Malucha musieli zatrzymać to, aby Maluch miał wolny rynek. do tego stopnia, że w 1989 roku nakazano zniszczenie wszystkich prototypów. mając w ręku koncepcję samochodu jednobrywołego ówczesne władze nie potrafiły tego opatentować na dłużej. kompletne dyletanctwo, analfabetyzm biznesowy i brak dostrzegania kierunków w rozwoju motoryzacji. aby zauważyć jaki wpływ na projektowanie samochodów miało uzycie maszyn cyfrowych można powiedzieć, że Beskid ważył 630kg, a Daihatsu Cuore (starszy o 3 lata) o podobnych wymiarach zewnętrznych przy większej sztywności nadwozia ważył 560kg.

ciężarowkę Colaniego zaprezentowano w 1977 roku, prace rozpoczęto gdzieś 5 lat wcześniej. w tym czasie w Polsce Fiaty 125p i 126p współistniały na drogach z Warszawami i Syrenami (produkowano do 1983 roku), a Star 200 był nowością (produkowany od 1975 roku).

dodam jeszcze, że gdy w 1962 roku mój ojciec kupił Syrenę 102, ojciec mojego kolegi przywiózł z Niemiec Opla Olimpię Rekorda z 1959 roku. w porównaniu z Syreną to był pojazd kosmiczny, do tego miał licznik z wysuwaną taśmą, która była zielona, po przekroczeniu 50km/h robiła się pomarańczowa, a powyżej 90km/h czerwona. dla pierwszoklasisty mającego hopla na punkcie samochodów to było jak czary.

przykładowo prace nad Fordem Sierrą trwały od 1974 do 1982 roku i kosztowały 1,2 miliadra dolarów.

przy projektowaniu AUDI 80 (pierwszy model) zaprezentowanego 1972 roku (czyli 4-5 lat wcześniej) do obliczeń wytrzymałościowych nadwozia użyto maszyn cyfrowych jak wówczas nazywano komputery. ja w 1975 roku na Politechnice Wrocławskiej na zajęciach z informatyki pisałem program liczący równanie y = 2 + 3.

więc możliwość transferu myśli projektowej, czy technologicznej od nas do nich była taka jak dzisiaj wykupienie REAL-u Madryt przez polską fabrykę majonezu, czy musztardy.

nawet polscy inżynierowie po wyjeździe na zachód w tamtych czasach musieli się dużo douczyć i zmienić mentalność.

co do polskich starych samochodów, sam kupiłbym sobie Syrenę, gdyby mial gdzie ją trzymać. poza tym po osobówce i kamperze, gdybym kupił kolejne auto nieprzydatne do normalnej eksploatacji, ale dla własnego widzi mi się, żona wystawiłaby mi walizki za próg.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Ostatnio zmieniony 12 mar 2013, 14:11 przez Cyryl, łącznie zmieniany 1 raz.

Post Wysłano: 12 mar 2013, 14:02
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 22 mar 2011, 18:26
Posty: 254
GG: 117176
Lokalizacja: Ire

Cytuj:
Cytuj:
Cytuj:
rozumiem, nostalgię do tamtych lat ludzi, którzy komunistycznej motoryzacji nie zaznali na własnej skórze.
Cyryl, wydaje mi sie, ze za bardzo splycasz fascynacje starymi autami...
nie zbyt zręcznie mi to wyszło, ale chodziło mi o coś innego.

w czasach PRL-u między rodzimą motoryzacją, a światem była przepaść.
A jesli ktos nie wierzy, ze byla taka ogromna roznica, to moze sie wybrac na zlot starych samochodow i na wlasne oczy zobaczyc jak wygladaly samochody "zachodnie" a nasze z podobnych okresow produkcji (produkcji! bo druga sprawa to czas powstania projektu).
Hehe... nie trzeba jechac na zlot - wystarczy przyjzec sie w internecie, ktore forum oldtimerow jest najbardziiej aktywne w tematach technicznych - stawiam, ze Forum Syreniarzy.
Cytuj:
tak sama różnica była między poziomem prac prototypowych. na zachodzie pracowły nad tym cąłe zespoły mające wsparcie finansowe i wszelkie inne możliwe. okresy prób nowych modeli, które produkowano w kilku egzemplarzach to kolejne lata pracy.
I to kolejna rozniaca miedzy "nimi a "nami, bo Sporta to nawet ciezko prototypem nazwac w mysl zwyklych standardow - to raczej ulepek, na podstawie ktorego mozna by pozniej prototypy budowac.
Cytuj:
nawet polscy inżynierowie po wyjeździe na zachód w tamtych czasach musieli się dużo douczyć i zmienić mentalność.
Obawiam sie, ze czesciowo jest tak nadal ;) (moze nie w kontekscie wiedzy, bo zrodla teraz sa ogolnodostepne, ale mentalnie na pewno)
Cytuj:
co do polskich starych samochodów, sam kupiłbym sobie Syrenę, gdyby mial gdzie ją trzymać. poza tym po osobówce i kamperze, gdybym kupił kolejne auto nieprzydatne do normalnej eksploatacji, ale dla własnego widzi mi się, żona wystawiłaby mi walizki za próg.
Mnie sie marzy Syrena kurolapka jako prezent dla ojca (jego pierwsze auto), ale realnie patrzac to sie skonczy na jakims polskim motorowerze - wlasnie z powodu grozby eksmisji ;) Stare samochoty to niestety angazujace hobby :(

Zastanawialiscie sie co zastana nasze dzieci jak dojda do wieku, w ktorym beda chcialy sie zajac stara motoryzacja? Praktycznie ZERO polskich konstrukcji i w wiekszosci samochody "biodegradowalne". To bedzie zupelnie inne hobby niz nasze.


Post Wysłano: 12 mar 2013, 15:10
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 28 lip 2008, 15:18
Posty: 542
GG: 6150050
Samochód: zielony

Cytuj:
natomiast co do samochodów, ten Żuk nie ma nic wspólnego z późniejszą Magnum oprócz przybliżonego kształtu, ale w samochodach ciężarowych wszystkie bryły są podobne, bo nic wielkiego tu się nie wymyśli.
No cóż, ja tylko żartowałem ;)

Natomiast co do aut z PRL-u całkowicie się z Tobą zgadzam; tylko nie wiedzieć czemu jest sporo osób które się nie zgadzają.

Tak dla przykładu na jednostce mamy Stara 244 z 1986 roku, skrzynia bez synchronizacji, ale to w sumie chyba najmniejszy problem. Auto ma niecałe 11 000km przebiegu, a przy hamowaniu trudno stwierdzić czy ma hamulce, wyjeżdżając z ogrzewanego i suchego garażu ok. 30 razy do roku pożera go rdza, w zeszłym roku "sama z siebie" pękła obudowa reduktora. We wcześniejszych latach już miał robioną głowicę, ale szczegółów nie znam. Elementy układu napędowego trzeba smarować ręcznie przy użyciu smarownicy/towotnicy... Niby nic, gdyby nie fakt, że z bliżej nieustalonych przyczyn z roku na rok brakuje kalamitek... Jest głośny, powolny, ma tak potężny promień skrętu, że nie wiem czy przejechałby egzaminacyjny plac.
Auta sąsiednich jednostek są bardzo podobne do naszego pod każdym względem - na powodzi w jednym urwał się zawór, rok później u drugich zmieliło tylny most.

Mimo to Star 244 wciąż ma opinię "najlepszego co mogło spotkać Polskie pożarnictwo", i to wśród wieeeelu strażaków. Główna argumentacja: świetnie sobie radzi w terenie i jest prosty w budowie. Ale ludzie są ślepi: auta które rzadko się psują, mogą być bardziej skomplikowane w budowie, a właściwości terenowe... Nie wiem czy to przypadkiem nie gdzieś tutaj ktoś porównał Stara 266 do MAN-a KAT. Oba pojazdy dzielą zaledwie dwa lata (Star 1972, MAN 1974), oba zostały zaprojektowane jako pojazdy typowo wojskowe do jazdy w trudnym terenie, natomiast technologicznie dzieli je przepaść. Inna bajka że KAT-a produkowano nawet nie 10 lat, natomiast 266 z kosmetycznymi poprawkami dotrwał aż do 2000 roku.
W każdym razie jak dla mnie to takie wymysły których część rozwiązań technicznych sięga lat 50 ubiegłego wieku powinny już trafić do muzeum, a nie być w ciągłej eksploatacji.

_________________
A/B/BE/C/CE/D/DE :twisted:
Star 244/Atego 1223/F2000 32.403/FH13 440/TGA 18.480/TGS 18.440/Axor 1840/Stralis 450
Solbusy/SOR-y/Setry
Oświetlenie i nagłośnienie ostrzegawcze - montaż, naprawa, modyfikacje


Post Wysłano: 12 mar 2013, 21:30

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 24 wrz 2009, 10:09
Posty: 1137
GG: 0
Samochód: brak
Lokalizacja: KWI

Przeczytałem ten temat i uśmiałem się w pas :lol: . Co do Żuka to jak na produkty innych krajów socjalistycznych wcale nie był taki zły bo nie było takiej konkurencji jaka jest obecnie. Po drugie w tamtych czasach bycie kierowcą na takim wehikule wiązało się z znajomością napraw na drodze, mechaniką. Ale też były plusy tych pojazdów to zatrudnianie dodatkowych ludzi do napraw i obsługi, na produkcji w obecnych czasach zostało to zminimalizowane do zera co też spowodowało bezrobocie. Co do porównywania pojazdów z tamtych czasów do zachodnich marek jest nie porozumieniem. Po pierwsze jak sami napisaliście nie było w Polsce odpowiednich warunków finansowych do rozwiania skrzydeł dla inżynierów badania techniczne opierały się na normach Rosyjskich gdzie w ogóle cieszono się jak samochód wyjechał z fabryki bez nalotów rdzy. Z resztą większość planów było chowanych do szuflady na lepsze czasy. Tamte pojazdy można porównać do budowy obecnie autostrad gdy by nie pieniądze z Unii to nadal byli byśmy skansenem drogowym. A co do zabezpieczeń antykorozyjnych to było wiele pojazdów jeszcze w latach 90 za zachodniej granicy które wcale nie były lepsze i trzeba było jeździć z kocem lub kołdrą na kolanach bo wiało z każdej strony, oraz wylatujące stopnie w dostawczych oraz skorodowane podłogi, pękające szyby na wybojach. Tak pacząc na te nowe samochody są niby tak dobrze wykonane, ale elektronika i tak pochodzi z jednego źródła. Co do tej wypowiedzi:
Cytuj:
co do polskich starych samochodów, sam kupiłbym sobie Syrenę, gdyby mial gdzie ją trzymać. poza tym po osobówce i kamperze, gdybym kupił kolejne auto nieprzydatne do normalnej eksploatacji, ale dla własnego widzi mi się, żona wystawiłaby mi walizki za próg.
Sam do dnia dzisiejszego użytkuje Fiata 126 el na co dzień którego przebieg sięga prawie 200 tyś. Co do napraw był robiony silnika, po około 110 tyś. a dokładnie uszczelnienia przy okazji wymieniłem sprzęgło i naprawy blacharskie. Co do kosztów tych napraw to części były tanie jak barszcz. Tak że zdanie jak się dba tak się ma jest nadal aktualne jeśli się nie chce dbać to i nowy samochód szybko się zajeździ. Wiadomo że auto to potrzebuje stałego doglądania jak choć by smarowania zwrotnic, linki hamulca ręcznego itp. elementów Co do eksmisji to na razie mi nie grozi bo nie mam żony :wink: . Pozdrawiam Wilk 09 8) .

_________________
Bo życie człowieka to ciągła droga. Wilk 09 8) .


Post Wysłano: 12 mar 2013, 21:59

DZIĘKI KOLEDZY!!!! Bo już myślałem, że tylko ja nie modlę się do motoryzacji rodem z PRLu...


Post Wysłano: 12 mar 2013, 22:18
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 22 mar 2011, 18:26
Posty: 254
GG: 117176
Lokalizacja: Ire

Przypomnialo mi sie, ze znam jednego wariata, ktory pracuje zabytkowym Starem :)

http://www.oldtimery.com/index.php?opti ... =69&t=2886


Post Wysłano: 12 mar 2013, 23:12
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 sty 2006, 15:24
Posty: 72
GG: 6565476
Lokalizacja: Nowogród Bobrzanski k.Zielonej Góry DK 27

Cytuj:
Przypomnialo mi sie, ze znam jednego wariata, ktory pracuje zabytkowym Starem :)

http://www.oldtimery.com/index.php?opti ... =69&t=2886
Mało tego ten star jest na forum ;)
viewtopic.php?f=44&t=32322

_________________
Piszę poprawnie po polsku


Post Wysłano: 13 mar 2013, 1:15
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 28 lip 2008, 15:18
Posty: 542
GG: 6150050
Samochód: zielony

Cytuj:
Przypomnialo mi sie, ze znam jednego wariata, ktory pracuje zabytkowym Starem :)
"Wyjeżdża okazjonalnie" ;) A to dość duża różnica :P

Ma też np. wspomaganie kierownicy, co w przypadku Stara nie jest takie oczywiste, podobnie jak synchronizacja skrzyni - nie wiedzieć zupełnie czemu zdarzały się jeszcze "dwusetki" bez wspomagania i 244 bez synchronizacji, podczas gdy 266 synchronizację przeważnie miały... No cóż, niezbadane są pomysły PRL-u; jakoś człowiek nigdy nie wiedział co w danym egzemplarzu będzie siedziało...
Poza tym silnik to SW400, a nie oryginał, i w sumie to się nie dziwię - na Youtube jest program o STARZE, jak facet opowiada jaka jest procedura odpalania to "witki opadają"... Dwukrotne przelanie silnika gorącą wodą i "czytanie gazety"... procedura na godzinkę przynajmniej - dla współczesnego kierowcy nie do ogarnięcia chyba :lol:

_________________
A/B/BE/C/CE/D/DE :twisted:
Star 244/Atego 1223/F2000 32.403/FH13 440/TGA 18.480/TGS 18.440/Axor 1840/Stralis 450
Solbusy/SOR-y/Setry
Oświetlenie i nagłośnienie ostrzegawcze - montaż, naprawa, modyfikacje


Post Wysłano: 13 mar 2013, 3:16
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 29 wrz 2011, 5:04
Posty: 463
GG: 1
Samochód: Daihatsu Sirion
Lokalizacja: Glasgow

Ja tak co do Cyryla wypowiedzi: jest prawdą, że nasze produkty odbiegały znacznie od czołówki techniki zachodu, ale na zachodzie nie była tylko czołówka. Dzisiaj miałem wątpliwą przyjemnosć przejechania (w podwójnej obsadzie) blisko 500 mil Seddonem Atkinsonem z lat 90tych (czyli już częściowo spowinowaconym z Iveco) i powiem Wam szczerze, że takim gównem to nie jeździłem od dawna, a dokładnie od jakichś trzech lat, kiedy ostatnio jeździłem identycznym :P

Generalnie, recepta na skonstruowanie takiego pojazdu wyrażona w jednym zdaniu brzmiałaby "weź przestarzałą brytyjską ciężarówkę, zamontuj do niej parę elementów z Iveco dbając o to, aby spartaczyć to, czego Włosi nie dali rady i zostało dobre".

Mając wybór miedzy Seddonem z połowy lat 90tych a Jelczem z takiej samej epoki, wybrałbym chyba mimo wszystko Jelcza. Ale oczywiście jakbym miał do wyboru Jelcza, Seddona i na przykład Volvo, wybór byłby oczywisty i J w kółeczku by sobie ładnie stało na parkingu koło A w kółeczku...

My lubimy się porównywać do najlepszych, ale prawda jest taka, że kiedy myśmy wstydzili się za Warszawę, klasa robotnicza w Wielkiej Brytanii bujała się Morrisami Minorami z przedwojennym rodowodem czy popierdzielonymi wynalazkami w rodzaju Relianta Robina (robionego bodajże aż do XXI wieku, jak nasz maluch).

Jazda z kołdrą na kolanach... Myślicie, że rozmaite Fodeny i inne Leylandy z lat 60tych były znacznie lepsze? I myślicie, że każdy szofer dostawał najnowszy dostępny sprzęt, tylko dlatego, że nie zył w komunistycznym kraju? Poznałem kiedyś osobiście faceta ktory pokazał mi zachowany na pamiątke mandat za prędkośc wystawiony mu na autostradzie M1 za przekroczenie prędkości ciężarówką marki Sentinel...

(Dla tych co nie wiedzą, pierwszy z brzegu Sentinel wygląda tak: http://www.youtube.com/watch?v=jP61e9fKdAQ, choć były i nowsze modele, było to używane w dużych firmach w UK do lat 50-tych, w pomniejszych jeszcze dłużej, w Glasgow jeden jeździł do 1972 roku)

Sytuacja moim zdaniem wygląda trochę inaczej niż przedstawia to Cyryl: jesli nie aspirować do bycia awangardą technologiczną, a jedynie traktować wykwity naszej technologii jako proste i tanie maszyny robocze dla niewymagającej klienteli, nasze Stary, Jelcze i inne Csepele czy Tatry nie miały się czego wstydzić.

Różnica była taka, że niewymagający Brytyjczyk mógł naczepę ciągnąć prymitywnym trókołowym Scammelem, bardziej wymagający przyzwoitym Atkinsonem Bordererem albo a wejście na rynek w UK Scanii wraz z Volvo znokautowało lokalnych producentów.

Tymczasem U nas wybór był między Startem a Jelczem. Jak klientela była wymagająca, to sobie mogła zderzak pomalować wałkiem na czerwono :)

Tak samo jesli porównamy Żuka do Transita wypadnie blado, ale już porównany do jakiegoś Commera czy innego badziewia, które Brytyjczycy mieli do dyspozycji w latach 50 kiedy Żuka tworzono, nie wygląda już tak źle. Róznica jest taka, że Brytyjczycy tłukli przez dekady modele udane (jak Mini), u nas się tłukło wszystkie, bo nie było wyboru.

_________________
Tak lubię: http://youtu.be/R15gD35BsiA

http://www.gazetae.com


Post Wysłano: 13 mar 2013, 7:25
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6328
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...Co do Żuka to jak na produkty innych krajów socjalistycznych wcale nie był taki zły bo nie było takiej konkurencji jaka jest obecnie...
...Sam do dnia dzisiejszego użytkuje Fiata 126 el na co dzień którego przebieg sięga prawie 200 tyś. Co do napraw był robiony silnika, po około 110 tyś...
Żuk nie był do końca produktem socjalistycznym, bo była to Warszawa, a więc radziecka Pobieda, a co dalej konstrukcja wzorowana na Fordach i Volvo, ale tych z lat '20-tych i '30-tych.
zawieszenie przednie na wachaczach jak w samochodzie osobowym i silnik beznynowy dolnozoworowy od którego świat odszedł jakieś 40 lat wcześniej.

polskie wykonanie Malucha urągało wszelkim normom technologicznym. koleżanka przywiozła z Niemiec włoskiego Fiata 126 i tamten jeździł do 120km/h i dojeździł bez awaryjnie do 200 000km.
ja miałem dwa Maluchy i tak jak pisze Wilk po 100 000km trzeba było robić silnik. zaletą była prostota i to, że można było to zrobić na podwórku. trzeba było wyciągnąć silnik, zdjąć głowicę i tuleje cylindrowe. pod tulejami były takie papierowe uszczelki, które trzeba było zastąpić miedzianymi od prywaciarza. uszczelki osłon popychaczy były bardzo marnej jakości (były takie jak w Junaku 30 lat wcześniej), więc ja wymianiałem na takie od Robura, były silikonowe, nieco innego kształtu, dużo lepszej jakości i były przeznaczone do silnika Diesel-a, do ciężarówki, więc do większych obciążeń. na te od VW nie było co liczyć.
Cytuj:
...Mając wybór miedzy Seddonem z połowy lat 90tych a Jelczem z takiej samej epoki, wybrałbym chyba mimo wszystko Jelcza....
natomiast co do różnicy pojazdów powiedzmy lat '80-tych i '90-tych naszych i tych zachodnich. miałem porównanie Robura i Mercedesa 814, Stara 200 i Mercedesa 1120, Jelcza serii 300 i 400 i Man-a F90 oraz Jelcza 640 z silnikiem Stayera oraz tym wynalazkiem z silnikiem Ditroit z pierwszym Volvo FH (w 1994 roku) czy MAN-a F2000. żadne porównanie nie wychodzi na korzyść lub nawet nie ma możliwości określenia, że są to pojazdy zbliżone jakością wykonania, trwałości i komfortem pracy kierowcy.

w 1990 roku jechałem dwuletnim Starem do przeglądu rejestracyjnego. przekładnia kierownicza była już tak zużyta, że dawała luz na kierownicy na pół obrotu koła. więc aby auto przeszło przegląd luz został skręcony do zera. gdy jechałem ulicą dwupasmową zmieniając pas na lewy nagle znalazłem się na trawie pasa rozdzielczego. kołdra na kolanach to tylko jeden z elementów.
Jelcz:
po roku dach kabiny był rudy, w tym samym czasie siniały wszystkie złącza konektorowe i sprawność świateł to loteria, bo najczęściej miałeś choinkę. temperatura w kabinie dostosowywała się do otoczenia w 2-3 minuty, a hałas był taki, że radio było przydatne tylko podczas postoju. ja całą kabinę Jelcza obiłem wykładziną podłogową, ale nie wiele to zmieniło. było to chyba jedyne auto mające otwierany tunel i dostęp do silnika z kabiny kierowcy. silnik zużywał 1 litr oleju na 100 litrów paliwa - to norma zakładowa dla nowych samochodów. więc jadąc z Wrocławia do Warszawy musiałeś wziąć 30 litrów oleju silnikowego do nowego auta, stary zużywał tego oleju więcej. w Jelczach serii 300 miałeś skrzynię biegów 5-cio biegową, ale z jedynki nie korzystałeś, bo zakleszczała się - w każdym aucie. musiałeś wyciągnąć klucz plaski 27, długi mocny śrubokręt i młotek. wykręcałeś czujnik świateł cofania ze skrzyni, wsadzałeś śrubokręt tak aby trafić w wodzik i młotkiem walnąłeś - auto gotowe do jazdy. gdy tym autem jeździło się w terenie mocno górzystym jak nasz Karpacz, to w niektóre strome uliczki nie można było podjechać przodem, dwójka była za słaba, a jedynka kleszczyła się, więc wjeżdżało się na wstecznym.

w latach 1988-1993 pracowałem w firmie, która zakupiła Jelcza 317 w 1989 roku. z kolegą jeździliśmy tym autem na zmianę. również wtedy pierwszy raz jeździłem na zachód. gdy pojechaliśmy do Wiednia i po załadunku odprawialiśmy się w Panalpinie i trzeba było zamknąć plandekę, ponieważ krajowy produkt był termokurczliwy mieliśmy takie przyrządy z grubych elektrod do naciągania na oczka. wszyscy kierowcy zeszli się, aby patrzeć jak wieszamy się we dwójkę aby naciągnąć plandekę, co zajęło nam jakiąś godzinę.
gdy ten Jelcz miał awarię na podjeździe w Poysdorf wezwani mechanicy nie chcieli uwierzyć, że to auto ma dopiero rok, jest współczesne, chcieli wzywać fachowca z muzeum techniki.
w Jelczu 640, którym zdarzało mi się jeździć na Włochy, po przejechaniu odcinka autostrady Wrocław - Olszyna, miałem czas w kolejce, aby wstawiać nowe nity we wszystkich burtach. w owym czasie nitownica i nity było standardowym wyposażeniem kierowcy Jelcza.

Orys takich bolączek w naszych Jelczach było bez liku, żadne auto zachodnie nie oferowało takich atrakcji. więc ten kto nie próbował użytkować naszych aut do transportu z prawdziwego zdarzenia, ale widział je tylko lub jeździł tak dla jeżdżenia, nie ma pojęcia jakie to były auta na prawdę.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 13 mar 2013, 10:40
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 07 lut 2011, 13:33
Posty: 4715
GG: 1466678
Samochód: Serwis 24h
Lokalizacja: Sochaczew

Offtopic w tamtym temacie sie rozwiną więc wydzieliłem.

_________________
TIR-SERWIS SOCHACZEW
Naprawa samochodów ciężarowych wszystkich marek
Masz problem Renault lub Volvem z którym nie radzi sobie ASO. Zapraszam!!
Mobilny serwis w całej UE|Serwis ADBLUE NAPRAWY POWYPADKOWE, PROSTOWANIE RAM!!
tel:+48 731-542-832/+48 664-622-456
https://www.facebook.com/LKWSERWIS


Post Wysłano: 13 mar 2013, 12:49
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 14 sie 2008, 23:32
Posty: 366
Samochód: zielony TGA
Lokalizacja: mazowsze

Ah ta skrzynie 5tka w Jelczu serii 300... Będąc dzieckiem jeździłem z ojcem na zakład, w którym trzeba było wjechać na pochylnie do rozładunku i oczywiście na jedynce :mrgreen: w 50% przypadków skrzynia się zakleszczała na tej nieszczęsnej jedynce. Potem dostał skrzynię szóstkę a dwa lata później został oddany na złom bo się najzwyczajniej zużył. W sumie nie ma co się dziwić bo zestaw zawsze ładowany do pełna 36-37 ton RMC i gaz był cały czas w podłogę :mrgreen:


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: