Cytuj:
...Jak dla mnie jest to głupota, ale niestety niektóre zakłady mają takie chore przepisy.
wyobraź sobie, że zaprosiłeś mnie do domu, a ja przychodzę z kolegą.
na razie wygląda fajnie, ale gdybyś miał codziennie przyjąć powiedzmy 100 gości, to wtedy osoby towarzyszące stają się już problemem.
na podobnej zasadzie nigdy na stopa nie wziąłem kobiety z dzieckiem.
jeżeli będzie wypadek z mojej winy i pasażer będzie poszkodowany, może rościć pretensje w stosunku do mnie, może zrezygnować, bo wsiadając do mojego auta zrobił to na własne ryzyko.
ale jeżeli wskutek tego wypadku ucierpi dzieciak, to:
raz że będę miał wyrzuty sumienia,
dwa sąd będzie zupełnie inaczej patrzył na moja winę (będzie inny wyrok),
trzy na pewno będą roszczenia rodziców wobec mnie.
a po co mi to?
tam gdzie wjeżdżasz firma odpowiada za bezpieczeństwo kierowcy, który musi podporządkować się wewnętrznemu regulaminowi. kierowca = jeden kłopot, kierowca + pasażer = dwa kłopoty.
nawet trochę więcej, bo kierowca jest zwykle zajęty za- lub rozładunkiem, a pasażer ma wolny czas i może coś zmalować.
a po co komu to?