kursy z UP

[Cyryl]

na pewno są osoby potrzebujące wsparcia przy zdobywaniu nowego zawodu, ale ja mam złe zdanie o dofinansowaniu kursów prawa jazdy przez UP.

przede wszystkim UP płacą za kurs prawa jazdy dla bezrobotnych, a ja nie spotkałem jeszcze żadnego z owych bezrobotnych niepracującego.
dodatkowo coś darmowego jest bardzo często nieszanowane.
zdarzają się ludzie przykładający się do nauki jazdy i traktujący taki kurs poważnie, ale po ostatnich wydarzeniach opadły mi ręce.

gość chce zdawać na kat. D do 15 tego miesiąca, ale od wtorku dzwoni dzień w dzień, że coś mu wypadło. zaczęło się od zalania, potem roboty budowlane, dwie awarie samochodu, choroba teściowej itp.
do tego zawiadamia mnie z wyprzedzeniem 2-3 godzinnym, co skutecznie mi uniemożliwia przemeblowanie grafiku i rozwala cały dzień pracy oraz zabiera czas innym.
najzabawniejsze, że w sobotę facet dzwoni z kolejną wiadomością o nieobecności i pyta się czy zdąży się przygotować do egzaminu.
mało co nie upadłem z wrażenia. odpowiedziałem, że to pytanie nie do mnie, bo ja codziennie jestem w pracy do dyspozycji.
wczoraj odmówił jadę i dzisiaj też. gdyby z własnej kieszeni zapłacił za ten kurs jestem przekonany, że inaczej by to wyglądało.

drugi gość też chce zdawać do 15 czerwca, ale nie miał czasu jeździć w weekend, bo wyjazd był dla niego ważniejszy. dodatkowo od wczoraj wyłączony telefon.

i tak są traktowane kursy z UP.

te kursy dostają osoby najbardziej obrotne i zaradne, więc wszystkie pracują na czarno.
my jako podatnicy płacimy na ich ZUS i fundujemy te kursy im z własnych pieniędzy.
i te darmowe kursy są marnotrawstwem naszych pieniędzy.
więc widząc jak realizowane są te kursy i jakimi to faktycznymi bezrobotnymi są ci bezrobotni jestem przeciwnikiem finansowania jakichkolwiek kursów przez UP.

Ja robię własnie KW przez urząd pracy. Poszło nas trzech, trzech kumpli ze szkoły i wszyscy dostali. Cały materiał pełnej KW można ogarnąć w 2-3 tygodnie. My musimy siedzieć bite dwa miesiące, nie ważne, że już teraz oglądamy filmy czy opalamy się na zewnątrz. Musimy być bo tyle musi być godzin a to jest urząd i mogą być kontrole.

Dofinansowanie super sprawa jak ktoś podchodzi do tego sensownie, ja wiem, że usiądę za kółko i mi na tym zależy. Wyszło mi na to, że za pełną KW zapłacę 800zł. Jak się zapisywałem to przychodzili ludzie na jakikolwiek kurs. Chcieli na wózki widłowe i magazyniera a nie było miejsc to mówili, że by babka ich gdzie indziej wpisała. Można też stwierdzić, że do PUPu przychodzą dwa rodzaje ludzi. Patologia która na prawdę nie umie roboty znaleźć i elegancja, która samochodami przyjeżdża po pieniądze.

Ogólnie jest to dobra sprawa jeżeli ktoś na prawdę chce to wykorzystać. Uważam, że gdyby był większy nadzór sprawowany itp. to by było inaczej. My mamy normalnie listę obecności.

A co śmieszniejsze, nie dość, że dofinansowali 3500zł to jeszcze zapłacą mi za ten czas co jestem na kursie za to, że nie mogę pracować. Nie wiem ile ale mówili coś koło 800zł.

Ja CE robiłem w Irlandii na dostanie się na kurs czekałem 6 miesięcy. W grupie 12 chyba tylko mnie i jeszcze jednemu gościowi zależało żeby zrobić kategorię. Reszta tylko żeby FAS(odpowiednik PUP-u) dał im spokój przez kilka tygodni.
Według mnie wygląda to tak: Jak komuś zależy to zrobi, jak nie to tylko marnuje czas innych.
Wszystko zależy od człowieka.
Pozdrawiam Vini

Ja chciałem zrobić sobie kurs ADR+ cysterny i materiały wybuchowe z funduszy EFS.
Znalazłem ośrodek gdzie da się zrobić to za free ładnie napisane ze dla mieszkańców WLKP wiek do 25 lat lub 50+
Zadzwoniłem i tu już dowiaduje się o warunki szkolenia:
1- Zatrudniony na czas nieokreślony na umowę o pracę żadne umowy śmieciowe nie wchodzą w grę tak samo ludzie uczący się.
2- Kurs od Pon-soboty w godzinach 8 do 14 ( kto pójdzie na taki kurs jak chodzi do pracy a o kierowcach nie wspominając urlop trzeba wsiąść cały tydzień)
I tyle z moich chęci na kurs nie kwalifikuje się bo chodzę do szkoły a poza tym brak umowy o prace na cały etat kursy są dla osób które mają $$ i nie mają czasu wolnego aby iść w ciągu tygodnia.
Czyli taka osoba co ma chęci na pewno by zdała egzamin i skorzystała z takich uprawnień a tu lipa

U mnie w PUP (Słupsk) ci co dostali dofinansowanie na C + kwp lub D + KWP
maja miesiąc na zakończenie kursu, także chłopaki siedzieli po 6 - 7 godzin co dzień i tłukli KWP a później biegli na jazdy.

Jeśli urząd tak im postawił sprawę to nikt tego nie olewał i wszyscy sumienie chodzą

Wystarczy zapis w umowie, że jazdę można odwołać dzień wcześniej, a jeśli robi się to w dzień, na który jest się umówiony, to godziny przepadają.

szmitz chyba wiem o czym mówisz, mnie najbardziej rozbawił fakt, że nie możesz dostać dofinansowania wcześniej. Tzn firma która Cię kieruję. Znajdź firmę, która jest mikro i nie dostała wcześniej dotacji hehhe ;P

I potem się dziwić, że rekrutacja juz 3 do tego samego projektu z powodu braku niby chętnych z tą pracą to już nie jest taki problem - bo zawsze możesz się z kimś umówić że zatrudni Cię na 1/16 etatu.

Cytuj:

Wystarczy zapis w umowie, że jazdę można odwołać dzień wcześniej, a jeśli robi się to w dzień, na który jest się umówiony, to godziny przepadają.

masz rację, jazdy przepadają, ale w tym czasie ja siedzę i gwiżdżę oraz kończę pracę nie wiedzieć czemu dwie godziny później, a inni uczący się mogliby z tego czasu skorzystać.

Tu dochodzi też inna kwestia: jeśli już na etapie szkolenia dany osobnik zachowuje się tak, a nie inaczej, to nie będzie z niego dobry kierowca, o ile w ogóle wejdzie w tę branżę i w niej zostanie.

Od kierowcy zawodowego wymaga się bardzo szeroko pojętej dyscypliny, a od kierowcy autobusu szczególnie.

Cytuj:

o ile w ogóle wejdzie w tę branżę i w niej zostanie.

Śmiem twierdzić, że nie wejdzie. Kierowca kierowcę pozna już po pierwszych ruchach i zachowaniu. Taki olewator szybciej wyjdzie, niż wejdzie, bo żadna szanująca się firma nie będzie takiego bękarta trzymać, żeby psuł im opinię swoją niewiedzą.

Taki to co najwyżej na wywrotce w koło komina zrobi karierę. Przy czym ego mu tak urośnie, że strach.

To jest K^wa porażka, tylko karmią pasożytów. Z takiego kogoś dobrego kierowcy nie będzie bo nie musiał ani grosza wydać na prawko wiec tak bedzie szanował pracę.
Ja też mogłem pójść na łatwiznę i zrobić sobie kurs z up ale było mi zwyczajnie wstyd. Wolałem ciężko pracować i robić sobie krok po kroku wszystko.
W kolejnym zawodzie zrobią bezrobocie przez te kursy, właśnie jeden pracodawca mi mówił że po kursie z up nie zatrudnia bo już miał z takimi doświadczenie.

Z tym mogę się zgodzić,także uważam ze już wstępnie po kilku cechach charakteru można rozpoznać czy z danej osoby będzie w przyszłości po ukończeniu kursu dobry kierowca. Ten przypadek jest ewidentny,szkoda że właśnie takie osoby trafiają na kursy.

Jesteś mi w stanie powiedzieć w jaki sposób pracodawca dowiaduje się kto płacił Ci za kurs? Bo z tego co ja wiem w prawo jazdy nie jest wbijane - finansowane przez PUP , EU.
Dlatego jeśli pracownik sam tego nie powie, to pracodawca jest tego nie świadomy. No i druga sprawa jak pracodawca reaguje na coś takiego, bo jak dla mnie to oznaka że pracownik jest zaradny
Koszt prawka jest duży.. i wiele osób by nie było na to po prostu stać.
Pup ma pomóc znaleźć pracę i na pewno dzięki takiemu prawo jazdy masz większą szansę ją znaleźć. Ja po kursie z Pup z księgowości... mam w sumie takie same kwalifikacje jak przed... bo nikt nie zwraca na to uwagi. Gdybym zrobiła wtedy sobie darmowe prawko wyszłabym na tym o wiele lepiej.
Druga sprawa to, że dzięki darmowym prawkom rośnie pula kierowców... zaraz może się okazać, że jest ich za dużo

Druga sprawa, że PUPy nie chcą wszystkiego finansować np. ADR - moja połówka chce docelowo jeździć na cysternie... (teraz pracuje, ale i tak nie łączy z tą pracą swojej przyszłości .. więc zwolnienie się aby iść na kurs wchodzi w rachubę) i w sumie jak nic się nie zmieni, będziemy musieli zapłacić za to sami. Bo samo prawko tak (nie wiem kto należy do szalonych i zwolni się z pracy na kilka miesięcy aby sfinansować jedną kategorie albo KWP ) ale już ADR nie ;P chyba, że znajdzie się pracodawcę co poświadczy że zatrudni
- chyba niewykonalne ;P

Dlatego szkolenia z PUP są według mnie przewidziane do osób, które są na czyimś utrzymaniu. Inaczej nie ujedziesz...

Cytuj:

...Koszt prawka jest duży.. i wiele osób by nie było na to po prostu stać...

...Druga sprawa to, że dzięki darmowym prawkom rośnie pula kierowców... zaraz może się okazać, że jest ich za dużo...

osoby, którym zależy na tym zawodzie, zawsze w jakiś sposób znajdują pieniądze, bo są zdeterminowani. gwarantuje to jakość później wykonywanej pracy.

natomiast dzięki darmowym prawkom rośnie tylko liczba posiadaczy prawa jazdy, a nie grono kierowców zawodowych.

mam w tej chwili kurs kandydatów na instruktorów i jest parę osób za darmochę. efekt na 8 osób na wykłady przychodzą dwie, przypominam że dofinansowanie dostały osoby bezrobotne, ale przy tej pogodzie ważniejsze jest wyjście nad wodę lub na basen niż darmowy kurs. uczenie ogranicza się do słuchania, żadnych notatek i zero samodzielnej nauki.
efekt, po połowie kursu zrobiłem stary test na kat. B - połowa błędnych odpowiedzi. test egzaminacyjny na instruktora 20% poprawnych odpowiedzi.

Tak zawsze jakoś się znajdzie te pieniądze, bo ma się determinacje.
Ale nie powiem łatwe to nie jest.
Osobiście ciężko nam było w jednym miesiącu zapłacić za badania 2 osób.
Determinacja jak sam zauważyłeś pomaga! Ale o wakacjach w tym roku to mogę sobie pomarzyć. No dobra byłam w Opolu na Zlocie

Kurcze - wydaję mi się to aż wręcz nie wiarygodne
Bo albo się czegoś chce albo się komuś dupy nie zawraca!
Może inaczej będę mówić za kilka lat kiedy to będę mieć dzieci...

Tylko o tyle o ile samemu się płaci za coś o czymś się marzy - nie wyobrażam sobie wywalić takiej sumy do rozrywki i do po ściemniania na zajęciach - wolałabym sobie kupić nowy samochód ;P o tyle PUP płaci czasem komuś za coś czego ta osoba nie chce.

moje złe zdanie o darmowych rzeczach nie wynika z uprzedzeń, ale doświadczeń.

kiedyś robiłem taką imprezę i w jej ramach zrobiłem szkolenie dla spedytorów i właścicieli firm transportowych z zakresu prawa, ubezpieczeń i konsekwencji wynikających z umowy transportowej.
ogólnie takie szkolenie kosztuje 800zł od osoby. ja to zrobiłem za darmo.
jednak wszystkie zainteresowane osoby wybrały piwo lub byczenie się w łózkach, tylko dlatego że było to darmowe.
gdyby od każdego wziął przynajmniej 50zł, miałbym zapewnioną obecność tych ludzi.

więc z tego z czym ja się zetknąłem wiem, że to co darmowe nigdy nie będzie szanowane.

Cytuj:

Cytuj:

Wystarczy zapis w umowie, że jazdę można odwołać dzień wcześniej, a jeśli robi się to w dzień, na który jest się umówiony, to godziny przepadają.

masz rację, jazdy przepadają, ale w tym czasie ja siedzę i gwiżdżę oraz kończę pracę nie wiedzieć czemu dwie godziny później, a inni uczący się mogliby z tego czasu skorzystać.

Ile osób , tyle opinni
Jednakże PRAWO jest jedno

Błąd tkwi w szczegółach, a szczegóły te powinny być zapisane w REGULAMINIE danego OSK jak i U.P. !!!

"Godziny jazdy" nie mogą przepadać ponieważ jest to zapisane w Dz.U., że ma ich być 20-30-40, ale jest kwestia jak to wyegzekwować od "kursanta" przez OSK, czy też U.P.

U.P. daje jakąs kwotę na szkolenie , ale nie jest to gotówka, tylko VOUCHER, który będzie zrealizowany po zakończeniu szkolenia danego delikwenta !!!
W umowie z U.P. jest zapisane , że jeżeli klient nie ukończy szkolenia w wyznaczonym (umową z OSK) terminie,
to U.P. nie zapłaci za dane szkolenie
Jaki jest tego rezultat
Klient nie ma zaswiadczenia o ukończeniu szkolenia, a OSK/Instruktor nie ma zapłaty od U.P.
Proste ? Proste
I wszyscy są stratni

Jak tą kwestie rozwiązać
Poprzez dobrze sporządzony Regulamin i Umowę z danym Pacjentem

Już kiedys o tym pisałem, ale co mi tam.....
Kiiiilka lat temu skorzystałem z dofinansowania do kursu (na D + przewóz osób).....
Umowa z U.P. była prosta.
Zawalisz szkolenie lub nie podejmiesz pracy w danym zawodzie przez czas ustalony z OSK lub do 6-ciu miesięcy od daty podpisania CYROGRAFU, to zapłacisz z własnej kieszeni do kasy U.P.
Do moich obowiązków należało dostarczyć do U.P. Zobowiązanie od jakiegokolwiek Pracodawcy , że będę zatrudniony w danym zawodzie oraz Umowę z OSK wraz grafikiem zajęć/jazd.

Po zakończeniu każdego miesiąca kalendarzowego musiałem dostarczyć listę (swojej) obecnosci podpisaną na zakończenie każdego z dnia zajęć.....
Z OSK miałem podpisaną Umowę, że mogę przełożyć daną "jazdę" po powiadomieniu przynajmniej 24 h. wczesniej.
W przypadku nieusprawiedliwionej nieobecnosci (brak powiadomienia) byłem zobowiązany do poniesienia kosztów w wysokosci 50 % stawki za dany dzień.
Jeżeli nie zapłacę z własnej kieszeni, to sprawa zostanie przekazana do "komornika", ale "GODZINY SZKOLENIA" NIE MOGĄ PRZEPASĆ
(były na to przygotowane odpowiednie WEKSLE)

W rezultacie NIKT nie olewał umówionych terminów.
Był co prawda jeden "instruktor", który podpisywał listę obecnosci
"pacjęta" bez jego faktycznej obecnosci, ale w końcu on sam został skasowany z listy płac

I w taki oto sposób uniknięto lewego szkolenia, a Instruktorzy nie martwili sie o pieniądze za osoby nieobecne

Jak się chce, to można zadbać o "dyscyplinę" szkolenia
Efekty szkolenia zweryfikuje EGZAMIN lub życie

ps

Cytuj:

....a inni uczący się mogliby z tego czasu skorzystać.

Na początku szkolenia powiedziano nam,
że jeżeli mamy chęć lub jakis inny niespodziewany przypadek,
to My sami między sobą możemy się zamieniać terminami
lub zabezpieczyć inną osobę na "jazdę" w danym terminie,
aby nie marnować czasu Intruktora
....A weksel za dany dzień nie będzie użyty

Jak się chce, to można