Cytuj:
Realia są takie, że kiedy autor tematu wyjechał, przyszedł kierownik i do spółki z magazynierami stwierdzili że "jest przypał", lub "no to się wysrało", po czym zaczęli wymyślać jak by tu kogoś obuć. Wiadomo, że żaden się nie przyzna do choćby częściowego udziału w zajściu, więc całość winy zwala się na nieobecnego, czyli kierowcę.
Nawet jeśli kierowca się nie przyzna, i pójdzie do sądu, będą kłamać, tak że wyjdzie że to wina kiero. A że sądy mamy takie jak władzę - jak srajtaśmę (czyli do dupy), to sąd zasądzi jakkolwiek, tudzież na pałę, tudzież tak żeby wszyscy byli winni.
Dokładnie tak jak mówisz i mimo, że nie czuję się do końca winny raczej podam nr polisy i niech ściągają szkodę z ubezpieczyciela. Żaden z pracowników nie przyzna się, że pozwolił odjechać od rampy, a ja faktycznie powinienem się upewnić, że rozładunek się zakończył. Zaskakująca też jest dla mnie kwota jaką podali za szkodę. 18 000 PLN wydaje mi się, że chyba trochę przegięli.