Praca - Listonosz z własnym autem

Witam

Brat dostał oferte pracy jako listonosz od jakiegoś podwykonawcy poczty polskiej. Wymagane własne auto (niekoniecznie bus itp) i chęć do pracy.

Z tego co mówił to facet obiecywal mu za każdą dostarczoną przesyłke (list, paczka) 2,50. Ktoś coś słyszał kiedyś o czymś takim? Jaka forma umowy, jak rozliczane jest w takim przypadku auto? 2,50 nie jest taka zła stawka bo jak masz 100 listów dziennie to masz 250 zł na dzień - paliwo. Z drugiej strony jak ktoś może dostać 2.50 za dostarczenie listu jak samo wysłanie listu kosztuje 4.20?

Kolega jeździ bezpośrednio pod pocztą i dostaje 3 zł za list paczkę, rejon to głównie jakieś tam blokowisko to i kilometrów strasznych nie ma, więc jakiś $ z tego jest. Jak zostawi awizo to kasy nie ma.

A orientujesz sie jakie godziny pracy? o ktorej podjecie przesyłek, do której zdanie?

Cytuj:

Jak zostawi awizo to kasy nie ma.

Dlatego nie ma się co dziwić, że zostawiają awizo o treści "paczkę odebrał sąsiad po nr 11"...

Kiedy podejmuje przesyłki to nie wiem musiał bym z nim gadać, ale ogólnie poczta wozi do 18. A co do paczek to on ma tak od 50 do 70 dziennie. Kara za niepodstawienie auta 200zł tyle wiem jak się czegoś dowiem to Ci jeszcze napiszę.

50-70 to nie ma tragedi z roznoszeniem ale też nie ma szału z kasą. Jakbyś coś więcej wiedział to napisz

Pracowałem w czymś podobnym,co prawda sam nie jeżdżąc na swoim aucie,ale w naszym oddziale był gościu który jeździł... 30-50 km w ciągu dnia,niszczył swój prywatny "salonowy" samochód,robota często od 6 rano do 17 - jak w typowej kurierce.Nie wiem jak w poczcie,ale tam za każdą zgubioną "zwrotkę" byłeś obciążany,czasem wystarczyły dwie,trzy zwrotki zgubione i dniówkę robiłeś za darmo Ja pilnując,i mając oddzielną teczkę i wszystko pospinane nigdy problemów nie miałem,ale zdarzali się tacy co i po 250 złotych mieli odciągane.Do tego masa papierkowej roboty,która tak naprawdę nie należała do obowiązku doręczyciela,tylko Pani kierownik - która miała dosyć swojej roboty..

Awiza nie były rozliczane,często pisane żeby kierowniczki nie dręczył ktoś tam z góry..Zależy jaki dostaniesz rejon,ja miałem o tyle dobrze że jeżdżąc do ZUS-u,Skarbówki,doręczając średnio 50 listów,miałem zarobioną dniówkę w 10 minut,bo to przesyłki komornicze,do instytucji itd,były liczone osobną stawką.. Średnio około 150 przesyłek,zajmowało 4 h jak znałeś swój rejon już,bywały też rejony w których przez 8 godzin robiłeś 100 przesyłek,dużo latania (dosłownie),mało pieniędzy.

Podsumowując,dużo latania na wariackich papierach,słuchawka telefonu czerwona,użeranie się z ludźmi,i wieczne pretensje od wszystkich.. Na chwilę żeby dorobić w wolnym czasie jak najbardziej,jednak podziwiam ludzi którzy pracują tam na etat,cóż,w naszym kraju naiwniaków którzy robią żeby robić nie brakuje.