Offline
Użytkownik
Rejestracja: 13 sty 2009, 13:37
Posty: 48
GG: 0
Witam, mam pewien dosyć poważny problem. Otóż, pół roku przywiozłem zwrot towaru na bazę naszej firmy. Wróciłem po południu więc nie było już nikogo kto mógłby mnie rozładować. Fakt zgłosiłem kierownikowi placu i poszedłem do domu. Na drugi dzień miałem wolne (sobota), lecz pracował mój kolega, który dostał polecenie rozładunku tegoż towaru, co też zrobił. Po 6 miesiącach, kochane kierownictwo zorientowało się, że brakuje dokumentu ważenia z tego towaru, ostatnim dokumentem jest WZ-tka z moim podpisem. Teraz firma chce mnie obciążyć na 30 tysięcy złotych. Twierdzą, że jest akurat taki brak w towarze, który wtedy wiozłem. Rozmawiałem z chłopakiem, który pracuje na magazynie i powiedział, że pamięta że przyjmował taki towar i że wystawiał dokument. Może też potwierdzić, że to nie ja go rozładowywałem w sobotę, tylko kolega. Mało tego, twierdzi że było robione podliczenie na koniec lata i wszystko się zgadzało, nie było żadnych braków w towarze. Dyrekcja twierdzi co innego. Prawdopodobnie chce mnie zastraszyć. Nie pierwszy raz próbują kogoś straszyć kosztami. Do tej pory myślałem, że to tylko takie gadanie, lecz wczoraj kierownik przekazał mi pismo, a właściwie umowę o treści takiej, że zobowiązuję się do spłaty zadłużenia przez 25 miesięcy po 1200zł netto. Umowa w dwóch egzemplarzach, już podpisana i podbita przez dyrektora. Oczywiście nie podpisałem tego. Powiem szczerze, że jestem w szoku. Wcześniej już zrobili coś takiego. Dali gościowi do podpisu taką umowę, tylko że na 1000zł za stłuczoną szybę, ale nie podpisał tego. Tutaj sytuacja jest nieco inna, myślę że poważniejsza. W poniedziałek idę do radcy prawnego, który kiedyś pracował w mojej firmie, jeszcze jak był inny właściciel. Jak Wy to widzicie? Wszelkie opinie i pytania mile widziane