A jednak. Byłem u swojego byłego szefa po papiery i na pogaduchach i delikatnie pożałowałem zimowej ucieczki. Zima została u niego zaliczona do bardzo dobrych i nie dość, że robota była dobra nawet w styczniu, to jeszcze czasem brakowało mu kierowców i musiał oddać kilka zleceń.
Według niego ceny paliwa jednak odbiły się na ilości wyjazdów - in plus. In minus - niektórzy z konkurencji zaczęli przy tym zjeżdżać z cenami...
Luźnie doszliśmy do porozumienia, że teraz jestem w gotowości na nagłe wyjazdy, a już pod koniec tego miesiąca raczej się ładnie uśmiechnę, żeby wrócić na dłużej.
Jedyna opcja na inną przyszłość, to lepsza i pewna kasa, ale przede wszystkim, wypłacalna firma.
Moje ostatnie "ciężarowanie" zakończyło się po 3 miesiącach od rozpoczęcia z powodu niewypłacalności dziadtransa, a sama sprawa jeszcze nie jest zakończona i może się zakończyć u Temidy. Póki co, zbieram każdy, najmniejszy dowód na biznesmena z koziej dupy.
Sparzyłem się i najłatwiej by było mi wrócić na stare śmieci, albo pójść na swoje. Na to drugie jednak za wcześnie i jestem zmuszony jeszcze trochę porobić na kapitalistów.