Cytuj:
Otóż jeżeli ktoś co chwilę zmienia pracę to nie wzbudza to kompletnie żadnego zaufania u kolejnego pracodawcy a wręcz budzi podejrzenia,że kandydat jest leniem,lubi pochlać,chodzi na zwolnienia albo lubi coś z firmy ukraść.Nawet jeżeli ktoś jest święty a z poprzednich firm odchodził bo się nad nim znęcano to i tak stawia się w klopotliwej sytuacji u kolejnego pracodawcy.Taka jest rzeczywistość.
Pracodawca ma prosty wybór. Odstawia auto pod płot albo ryzykuje.
Cytuj:
Ziutomir,zwsze mówileś na rozmowie prawdę.A była taka rozmowa kwalifikacyjna na której powiedziałeś wprost że zamierzasz popracować tylko pół roku i idziesz gdzie indziej albo jeszcze inaczej."Proszę Pana ja szukam kogoś do dłuższej współpracy a nie na chwilę,mam nadzieję że potraktuje mnie Pan poważnie"-czy usłyszałeś coś takiego na rozmowie i skłamałeś że rzeczywiście chcesz dłużej pracować?
No to jednak nie mówię zawsze prawdę. Zdarzało mi się kłamać w żywe oczy "Nie no, oczywiście że zamierzam zostać tu na dłużej. Mam dość ciągłych zmian i w ogóle." Tylko jakim kretynem trzeba być aby płacić kierowcom grosze i w to wierzyć.
Cytuj:
A tak poza tematem.Jak to jest w Vaterlandzie? Czy jeżeli chodzi o strukturę rynku pracy dla kierowców to sytucja wygląda podobnie jak w Polsce w kwestii stosunku dziad transów do legalów/kołchozów? .Czy Niemieckie dziad-transy są powszechne czy jest to margines? Czy w Niemczech rygorystycznie przestrzega się prawa pracy czy powszechne są kombinacje z umowami jak u nas?
Większość to jako takie średnie legale. 10-30 aut, robota najczęściej w porządku, kasa gdzieś koło średniej. Ciężko mi uogólniać, ale jest parę typów firm, które spotkałem pierwszy raz tutaj np.
-przewoźnik pasjonat: oklejone i pomalowane auta, lampki, banery, alusy, rury, halogeny, ludziki michelin i inne fanaberie. Najczęściej szukają kierowców pasjonatów z zacięciem do polerki felg w piątek wieczorem. Płacą poniżej średniej ze względu na dodatkowe wydatki.
-firma w skrzynce na listy (jest nawet na to niemiecka nazwa Briefkastenspedition): 90% to szefy-obcokrajowcy. Załoga to tylko i wyłącznie obcokrajowcy. Firma zarejestrowana jest w bloku mieszkalnym gdzieś w centrum Monachium. Jest dobrze jeśli zleceniodawca pozwala trzymać auta na swoim terenie. W innym wypadku żelazo stoi na ulicy. Biorą ochłap ze spedycji i marketów. Czas pracy przewalony w mniejszym lub większym stopniu. Flota używana lub w leasingu, ale z reguły jedno i drugie. Praktyki rodem z ojczyzny czyli część kasy do ręki, obciążenia, zwlekanie z wypłatą. Ostatnim krzykiem mody są warsztaty w sprinterze i naprawy na ulicy lub pod lidlem.
-kołchozy wstawiacze: stare niemieckie firmy, które zajmują się głównie wstawianiem aut do spedycji i marketów. Główna konkurencja Briefkastenspedition. Różnica jest taka że dostają lepsze frachty. Mimo że istnieją xx lat to nie przerzucają się na własną logistykę. Flota ma grubo pow. 100 aut.
Cytuj:
W radiu od dwóch dni nadają reklamę że poszukują kierowców C i D do Vaterlandu i oferują 1900 euro netto.Co powiesz o tej stawce? to standard czy podejrzanie dużo?
Po pierwsze te 1900 w ogłoszeniu to tylko niezobowiązująca obietnica. 1900 przy klasie podatkowej 1 (sam, bez dzieci) to nieźle, ale dupy nie urywa. Przy kl.3 (żonaty, z dziećmi) to dziadostwo. Stawka dla ciebie to ok. 13 euro brutto. 1900 netto to ok. 3000 brutto. 3000/13=230 godzin. Gdy stoisz nie zarabiasz. Czyli np. zaczynasz rano, wozisz dzieci i pracowników, trochę liniówki i kończysz o 11 gdzieś na trasie. Następna trasa zaczyna się dopiero o 13. Między 11 a 13 stoisz gdzieś poza bazą i nie płacą ci za to. Jest to powszechnie stosowane. Autobus wewnątrz odkurzasz sam, na zewnątrz myty jest w automacie. Ciężko o robotę w firmach należących do miast. W dużych miastach czynsze są bardzo wysokie. Minimum 10e za metr kalt, czyli bez opłat.