Cytuj:
Święta dzisiaj to opowiem wam historie, to się dzieje naprawdę i z wypiekami na twarzy czekam obecnie na rozwój sytuacji.
Był sobie kierowca. Nazwijmy go Andrzejem. Andrzej był szoferem w pewnej podwarszawskiej firmie transportowej. Ojciec Andrzeja również był kierowcom. No i pewnego słonecznego dnia tata Andrzeja stwierdził, koniec dorabiania dziada, idę na swoje. Ojciec Andrzeja za gotówkę kupił używany zestaw i transportował towar z pod swojego rodzinnego miasta do oddalonej o 200 km papierni. No ale z czasem się okazało, że trochę mało kursów i w sumie to można by kogoś wziąć, żeby [wycenzurowano] nockami jak staremu się tacho kończyło i tak na zmianę latać. No ale po co szukać kogoś z ulicy, jak młody ma lejce. No i tak latali na zmianę co tydzień. Raz stary nockami, raz młody. Interes kwitł w oczach, ale po pewnym czasie latorośl stwierdziła, że robota w brudzie, że ma dosyć nocek. Też idzie na swoje. Wprawdzie Andrzej, nie dysponował dużą ilością gotówki (w sumie w ogóle jej nie miał), ale od czego jest Gutenlising. Tak więc Andrzej wylizingował eMAeNa, 1.300.000 nalotu, ojro 3. Paliwo na fakturkę z odroczonym terminem płatności. No to trzeba tylko robotę znaleźć. A, że Andrzej głupi nie był, to stwierdził, że spedycji dorabiać nie będzie i bezpośrednio się pod firmę produkcyjną podklei. Szybka kawka z prezesem firmy i robota od ręki. Tutaj trzeba dodać, że vis a vis tej firmy stoi duża firma transportowa, która jakimś dziwnym trafem jej nie obsługuje, ale do tego dojdziemy. Po miesiącu stwierdził, że mało km robi, więc podobnie jak z padre kiedyś był układ - zatrudnił kierowce na nocki. Teraz to już był prawdziwy byznesmen, a że byznesmen byle czym jeździć nie będzie, to poszedł do komisu i zaobserwował ten samochód. Ten wymarzony jedyny SUV z Inglostadt z 3 litrowym dieslem. Wprawdzie trochę zaorany technicznie, no ale tako kukuło jak wpadnie na rewir to wszyscy czapki znów. Problemem było to, że Andrzej nadal nie miał pieniędzy, ale rzucił hasło - jak mi załatwisz na to kredyt to zabieram. Następnego dnia Andrzej dumnie wiózł się przez wieś ałdi i wszyscy już wiedzieli, że trafił na istną żyłę złota. Jednak po kolejnych dwóch tygodniach Andrzej zrozumiał dlaczego, nikt nie chciał jeździć pod tą firmą - no bo w sumie płacą tylko przez pierwszy miesiąc. No ale w ciemię nie jest bity, więc stwierdził, że krajówka to dno i on teraz na zachód będzie brykał. Znalazł kolejną firmę, która tym razem płaciła aż 0.75 E w exporcie na Niemcy. No ale dolotu z bazy miał 10 km to się opłaca, bo po co mu ełrak jak na pusto będzie musiał walić, nie ? Tutaj szybka akcja, żyła złota, telefon do kumpla, że on exporty będzie miał, ale, żeby mu importy z Niemca z Transa brać, bo kierowcy obiecał co łikend w domu (bo nie jest dziad przecież). No, a że miał już kierowce, to nie ma nad czym się zastanawiać - szybki telefon i pod domem nie stał już jeden eMAeN, a dwa i ta kukuła. Wprawdziwe stawka w kółku wychodziła w granicach 0.6 i mauta trzeba za E3 płacić, ale najgorsze są koszty stałe. Więc co zrobił Andrzej ? Tak zgadliście, Andrzej ma obecnie już 3 eMAeNy E3 z bańką nalotu w leasingu. I jakieś 100 tyś niezapłaconych faktur za paliwo.
I kukułe w kredycie, ale cała wieś wie, że transport się opłaca.
Hehe, historia toczy się dalej.
W kukule padł motor i stoi pod domem i nie ma kasy na remont (ale kredo trzeba bulić).
Jednego eMAeNa zabrał już gutenlising.
Na drugim siedzi kierowca, trzecim jeździ "Andrzej".
Ale najlepiej to z tymi fakturami za paliwo wyszło, temat się sam załatwił, bo Andrzej (słusznie) oberwał [wycenzurowano] pod kamerami od studenta prawa i żeby synek nie skończył za szybko kariery to tata wyłożył hajs i można dalej mańki tankować