Oesuu, temat smaru…
Nic mi tak nie ścinało białka w oczach jak widok uwalonego siodła, boby po smarze na całej blaszce pod siodlem, ramie, nie wspominając o smarze na przewodach. Miałem w firmie kilku takich asów, którzy na pusto wywalali naczepę tak wysoko, że ledwo mogłem się spiąć, (kilka razy musiałem nawet opuszczać na nogach, a przy załadowanej naczepie na tyle nisko, że nie można było się spiąć. Dosłownie naczepa musiała im spadać na ramę. Ja zawsze przed spięciem naczepy, spinałem przewody i podjeżdżałem pod naczepę tak, aby było kilka cm prześwitu, a kiedy poczułem że boleć zaczyna wchodzić w kielich siodła, zatrzymywałem się delikatnie do przodu, dupa w górę na całego, do tyłu, klik gotowe. Drudzy znowu od początku do końca jechali siodłem ze smarem po naczepie, do tego stopnia, że początek tej wywiniętej ramy był uwalony. Jednemu kierowcy po takiej akcji, gdzie mi tak uwalił naczepę, że miałem brudną ramę, siodło dookoła, kable tak bardzo, że smar zostawał na narożnikach naczepy, podziękowałem wrzucając do skrzynki z klamrami i pasami szmaty w smarze po czyszczeniu. Chłop po dziś dzień chyba nie wie od kogo był ten prezent
@andy, moje byłe toczydło, podobno poszło do kraju Łukaszenki. Raz się z moim autem mijałem, ale nie spojrzałem dobrze na tablicę, jednak wydawało mi się, że był na białoruskich blachach.