wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://serwis.wagaciezka.com/ |
|
Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=24283 |
Strona 10 z 40 |
Autor: | LKV Tomek [ 18 lut 2011, 19:44 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Opis pierwsza klasa jak zwykle szkoda że już skończyłem czytać Mam do ciebie jeszcze takie pytanie, nie denerwuje cię takie przesiadanie z auta na auto |
Autor: | filippo [ 18 lut 2011, 23:33 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: Opis pierwsza klasa jak zwykle szkoda że już skończyłem czytać
Mam przecież swoje auto tylko po świętach się trochę podmiany popieprzyły przez to, że moje auto było na serwisie a jeden z kolegów złamał rękę i musiałem jechać jego autem. Od tej pory tak się jakoś układa, że wtedy kiedy mam mieć podmianę to moje auto jest akurat gdzieś indziej. W poniedziałek też jadę nie swoim autem, niestety.Mam do ciebie jeszcze takie pytanie, nie denerwuje cię takie przesiadanie z auta na auto Takie skoki są dość uciążliwe, ale jeżdżenie różnymi autami pozwala unikać rutyny ogólnie jak i w zachowaniach za kierownicą - wprawdzie poza moim Mercedesem w firmie są same Daf'y to są to auta ze skrzynią manualną jak i automatyczną a i różna ilość koni mechanicznych wymusza modyfikacje stylu jazdy (kosmetyczne ale jednak). Poza tym raz na chłodni, raz na plandece to też jakieś urozmaicenie i nowe doświadczenia. |
Autor: | TomekSW [ 18 lut 2011, 23:54 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
kurde troche współczuje tak sie cagle przesiadac z auta na auto.. powiedz mi jak wyglada twoj system pracy, co ile przesiadka, i jak to z tmi skoczkami wyglada?? |
Autor: | filippo [ 19 lut 2011, 0:01 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: kurde troche współczuje tak sie cagle przesiadac z auta na auto..
Wybacz kolego, ale mam wrażenie, że chyba nie chciało Ci się czytać wcześniejszych opisów bo zadajesz pytania na które chyba mocno wyczerpujące odpowiedzi są w tekstach. Nie przesiadam się ciągle z auta na auto bo od maja do końca grudnia jeździłem tylko swoim autem. Jedynie od stycznia z różnych względów nie mogę się z nim spotkać.
powiedz mi jak wyglada twoj system pracy, co ile przesiadka, i jak to z tmi skoczkami wyglada?? |
Autor: | Pazdz [ 19 lut 2011, 0:08 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: Wybacz kolego, ale mam wrażenie, że chyba nie chciało Ci się czytać wcześniejszych opisów bo zadajesz pytania na które chyba mocno wyczerpujące odpowiedzi są w tekstach. Nie przesiadam się ciągle z auta na auto bo od maja do końca grudnia jeździłem tylko swoim autem. Jedynie od stycznia z różnych względów nie mogę się z nim spotkać.
Jan, nie przejmuj się. Pytania Tomka kładą na łopatki nawet Janusza Weissa.
|
Autor: | szmitz [ 19 lut 2011, 0:43 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Opisane przepięknie. p.s Co do Austryjaków to nie wszyscy są źle nastawieni mam na YT paru znajomych z Austrii i nie miałem jeszcze do czynienia aby mi ktoś ubliżał ze z PL jestem a nawet życzenia przysyłają na święta. |
Autor: | andy the driver [ 21 lut 2011, 14:41 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Tym razem gdy przeczytalem twoje doswiadczenia z Wlochami to nie jest jedyny narod europejski ktory "pracuje" w ten sposob, podobne sytuacje zdarzaja sie w Irlandii tez dosc czesto, co do opisu to jak zwykle super pozdrawiam |
Autor: | GrzegorzPPP [ 24 lut 2011, 10:37 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Ja mam chyba farta Jeździłem do Włoch i byłem zadowolony. Na początku był szok jak zobaczyłem ich styl jazdy, ale idzie się przyzwyczaić. A na firmach rzadko kiedy miałem jakiś problem. Z Policją też same dobre wspomnienia. Ostatnio mnie na wagę ściągnęli i miałem 200kg więcej (DMC 3,5T). Oddali dokumenty i kazali jechać W Austrii już by było 200e mandatu i przeładunek... A i jeszcze dodam że jak ich prosiłem to nigdy nie było problemu z przeładunkiem towaru (raz miałem bardzo źle rozstawione palety, zajechałem na następny doładunek i gość mi tak wszystko ładnie porozstawiał, że poezja, a pierdzielenia na pół godziny) Tak więc straszny pechowiec jesteś, albo ja straszny szczęściarz Powodzenia |
Autor: | wojtekkoniu [ 10 mar 2011, 23:24 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Twój Actros nie miał dziś obsługi u Mojsiuka? |
Autor: | filippo [ 11 mar 2011, 10:59 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: Twój Actros nie miał dziś obsługi u Mojsiuka?
Nie, stoję w Padborgu od wczoraj a dziś wieczorem zjeżdżam do domu. Może szef kupił drugiego w końcu i się nie przyznaje
|
Autor: | wojtekkoniu [ 11 mar 2011, 13:22 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Czeski błąd to był Martrans a nie Twój. |
Autor: | filippo [ 15 mar 2011, 15:59 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
To jedziemy dalej. Kolejna trasa się lekko opóźniła bo wyjeżdżałem w poniedziałek a nie w piątek jak to miało być zwykle. Dlaczego? – nie wiem i szczerze jest to mało ważne bo jak już pisałem czasu spędzonego w domu z rodziną nie zastąpi nic innego. Więc. Nie zaczyna się zdania od „więc”. Zajechałem na bazę odpowiednio wcześnie. Wyjątkowo chciałoby się rzec bo niestety rzadko się to zdarza. Załatwiłem to co miałem i pojechaliśmy zatankować i w drogę do Padborga. W trasę jechał ze mną jeden z najświeższych skoczków który miał w naszej firmie za sobą jedynie kilkudniowy wypad na Włochy plandeką. Mieliśmy się okazję już poznać wcześniej gdyż wracał on na bazę w tym samym czasie co ja ostatnio. W Padborgu byliśmy około 18:30 a jadący do domu już na nas czekali. Po przepakowaniu się poukładaliśmy nasze rzeczy i udałem się do biura by dowiedzieć się co i jak z załadunkiem. Załadunek na Włochy miał się odbyć w nocy i mieliśmy ruszać tuż po nim. Ruszyliśmy więc około 3:12. Dopóki nie zrobiło się całkowicie jasno jechało się średnio fajnie ale daliśmy jakoś radę i dalsza trasa przebiegała sprawnie. Do pierwszego miejsca rozładunku dotarliśmy tuż po 21, szybko rozładowaliśmy to co trzeba i udaliśmy się do Verony na giełdę gdzie następnego dnia mieliśmy ściągnąć kolejną część ładunku. Jako, że było to zaledwie 15km od pierwszego rozładunku to już około 22:30 położyliśmy się spać. Następnego dnia rano rozładunek i po nim dwa kolejne oraz powrót bardzo blisko miejsca pierwszego rozładunku i bardzo dobrze znana nam Isola Della Scala gdzie mieliśmy spędzić noc w oczekiwaniu na załadunek następnego dnia. Około 14 w czwartek polecono nam podjechać pod rampę – na szczęście był to ładunek całościowy więc nigdzie już nie musieliśmy jechać a jedynie ku Danii. Po drodze okazało się, że będziemy mieli pewien problem z rozładunkiem o czym poinformowaliśmy naszą spedytorkę Anię. Uspokoiła ona nas jednak gdyż okazało się, że w Padborgu przez który będziemy przejeżdżali jest już mój ukochany Mercedes i kierowca który może nam w problemie pomóc. Niestety ów kierowca odmówił pomocy najpierw Ani a później w bezpośredniej rozmowie również nam, argumentując to dość absurdalnie. Zaradziliśmy choć z niemałym trudem wszystkiemu sami jednak po zjechaniu do Padborga rozmowa z delikwentem nie wyglądała wcale delikatnie a jego postawę podsumował on sam słowami „w tym zawodzie nie ma kolegów” – na pewno z mojej strony już nigdy nie będzie miał okazji się o tym przekonać. Po ponad dwumiesięcznej przerwie powróciłem nareszcie na swoje auto. Jak to zwykle bywa okazało się, że skoro auto nie jest moje to dbać o nie nie za bardzo trzeba więc zaczęliśmy od sprzątania, porządkowania i poszukiwań tych rzeczy które zmieniły swoje stałe miejsca bytowania. Niestety nie obyło się bez strat gdyż zaginął kluczyk do sztaby zabezpieczającej drzwi naczepy jak również brak dowodu rejestracyjnego od niej. Naczepę poprzednią zdano i Actros otrzymał od Frigoscandii inną i jakimś dziwnym trafem kierowca ją odbierający nie zorientował się, że jedynym dokumentem jaki otrzymał było zaświadczenie o przeprowadzonym badaniu technicznym – nie przeszkadzało mu jeżdżenie przez 3 tygodnie bez dowodu rejestracyjnego, ubezpieczenia, umowy użyczenia i niezbędnych świadectw ale „w tym zawodzie nie ma kolegów” więc może nie miał kto biednemu żuczkowi podpowiedzieć. Po ogarnięciu odstawiliśmy naczepę na parking i udaliśmy się na prysznic i spanie. Następnego dnia około 7 rano odebraliśmy naczepę i wyruszyliśmy do Włoch w okolice Mediolanu. Jechaliśmy w dwa auta gdyż jeszcze jedno z naszej firmy zostało załadowane dokładnie w to samo pierwsze miejsce zrzutki - Colturano. Trasa mijała więc na pogawędkach przez CB. Do celu dotarliśmy około 3 w nocy, załatwiliśmy sobie szybszy rozładunek i udaliśmy się na zasłużoną pauzę. Po około 26 godzinach pauzy udaliśmy się na kolejny rozładunek do Cinisello Balsamo już bez asysty kolegów gdyż pojechali oni gdzie indziej. Po Cinisello jeszcze zrzuciliśmy się w Sesto Calende i po umyciu naczepy udaliśmy się do Isola Della Scala po pierwszą partię ładunku powrotnego. W Isoli szybko nas załadowano marchwią i pietruszką, kilka kilometrów dalej w Rosegaferro owocami kiwi a dalej pojechaliśmy w kierunku Alp po to by załadować jabłka. Po kolei zaliczyliśmy bardzo malowniczo położone przez co średnio wygodne dla 17metrowego auta górskie miejscowości Revo, Cles i Terlan. Niestety w Terlan byliśmy trochę za późno i wprawdzie wpuszczono nas na teren firmy ale na załadunek musieliśmy zaczekać do następnego dnia. Rankiem udałem się do biura by uzyskać informację na temat tego kiedy mamy podjechać pod rampę – niestety biuro było zamknięte a otworzono je dopiero po 10 rano ze względu na ogromny korek który utworzył się na odcinki Bolzano-Terlan. Około 11 byliśmy już jednak załadowani i ruszyliśmy do Tilst w Danii. Bez przygód po drodze dotarliśmy spokojnie na awizowaną godzinę. Polecono nam podjechać pod rampę i się pauzować gdyż po rozładunku i pauzie załadowano nas w tym samym miejscu towarem przeznaczonym do kolejnej firmy tym razem w Aalborgu. Tam rozładowano nas późnym wieczorem. Dostaliśmy też przy okazji trochę warzyw i owoców. Po rozładunku udaliśmy się pod firmę w której mieliśmy załadować mrożone krewetki następnego dnia. Rankiem zbudzili nas śmieciarze którym zagrodziliśmy drogę do kontenerów gdyż z braku parkingu stanęliśmy tyłem do wydawało się nieczynnej bramy. Jak już wstałem to poszedłem męczyć o wcześniejszy załadunek, co mi się udało i tuż po pauzie załadowaliśmy się i ruszyliśmy do Padborga. Na miejscu polecono nam przyjechać trochę później gdyż nie było w tamtej chwili mocy przeładunkowych, a że mieliśmy kilka spraw w Padborgu do załatwienia to udaliśmy się by naprawić koło zapasowe naczepy gdyż „ten co nie ma w tym zawodzie kolegów” zapomniał nas poinformować o tym iż je uszkodził. Po serwisie ogumienia zakupy, prysznic, internet i z powrotem pod rampę. Po rozładunku od razu zaczęto nas ładować z przeznaczeniem na Hiszpanię. Po pauzie ruszyliśmy w okolice francuskiego Lille gdyż tam mieliśmy doładować jeszcze 3 palety mrożonki – ładowanie mrożonki na sam koniec naczepy gdy jej pozostała część jest pełna świeżej ryby, obłożonej lodem to dość durnowaty pomysł o czym przekonaliśmy się na pierwszym rozładunku gdzie konieczne było jej wyjęcie by dostać się do przeznaczonego dla nich towaru. Wszystkie trzy palety przymarzły do podłogi gdyż dostawała się na nią woda z części z rybami. Konieczne było odrywanie palet od podłogi przy użyciu ciężkiego wózka widłowego przy czym wszystkie trzy palety zniszczono. Dobrze że ta mrożonka rozładowana została w drugim miejscu zrzutki. Rozładunków mieliśmy aż 7. Pierwsze dwa (Irun, Orio) już opisane a kolejne dwa (Vizkaya, Basauri) przypadły na niedzielę rano a, że Hiszpania to wciąż katolicki kraj to niewielu w owe niedziele pracuje dlatego też w obu miejscach musieliśmy poprosić spedytora o telefon do odbiorców z informacją, że już jesteśmy i mogą przyjechać do swoich firm by odebrać towar. Kolejne dwa rozładunki to Getafe i Merca Madryt w niedzielny wieczór. – Getafe irytujące bo jedna paleta a rozładunek trwał 1,5 godziny gdyż „rampowy” musiał najpierw porozkładać sobie puste palety po całej hali a dopiero po tym mógł ściągnąć ową paletę. - Madryt – przy wjeździe spotkaliśmy Andarowców. Rozładunek w nocy i zbieranie podpisów na cmr’ach o świcie – jednego z podpisujących nie zastaliśmy wcale więc podpisaliśmy sami i adios. W poniedziałek rano ostatni rozładunek w Fuenlabrada i około 400km na załadunek do miejscowości Albacete – załadunek mrożonej papryki. Towar dopiero następnego dnia więc prysznic, gotowanie, filmy czyli relaks. Rankiem na firmę wjechało auto Andaro z którym już spotkaliśmy się w Madrycie – miejsce przeznaczenia to samo więc poczekaliśmy na nich i po załadunku ruszyliśmy na Danię. Po drodze problem na stacji Shella gdyż kasa nie czytała naszej karty paliwowej więc całe szczęście, że była z nami druga ekipa bo zapłaciliśmy ich kartą za paliwo. Pauza wyszła nam w okolicach Dijon, później kolejne tankowanie na Luxemburgu gdzie paliwo kosztowało już tyle co wszędzie indziej kilka tygodni wcześniej. Na miejsce dotarliśmy około 8 rano, polecono nam zaczekać do 9:15 a potem podjechać pod rampę, co też uczyniłem. Po podjechaniu poszedłem odbezpieczyć towar i wyciągnąć materace które tworzą na obecnie ciąganej naczepie ścianę oddzielającą różno temperaturowe ładunki. W pewnym momencie przyszedł do mnie kierownik któremu wcześniej dawałem dokumenty i zrobił mi sporą awanturę o to, że otworzyłem sobie drzwi rampy i wyciągnąłem na nią owe materace, gdyż dla kierowców przeznaczona jest jedynie przestrzeń pomiędzy naczepą a drzwiami rampy do której prowadzą schodki z zewnątrz budynku. Na nic się zdały moje tłumaczenia iż tam materace nie mają prawa się zmieścić – generalnie rozmowa wyglądała jak małego głupiego jasia z Wielce Szanownym Panem Dyrektorem z tym że tylko pan dyrektor chciał bym się poczuł jak mały głupi Jasio. W związku ze sprowadzeniem kierownika do poziomu rampy postanowił mnie on z niej wygonić, a że odmówiłem to postraszył mnie tym, że zadzwoni do mojego szefa czym wzbudził już tylko i wyłącznie śmiech. Po około 5 minutach zadzwonił do mnie spedytor prowadzący i poprosił bym olał debila i poszedł do kabiny co też uczyniłem. Po około 10 minutach towar był rozładowany, materace na naczepie, papiery podpisane więc serdeczne spier-da-laj dla skarżypyty! Dalej już tylko Padborg, sprzątanie auta, pakowanie a na finał kolejna kłótnia tym razem z innym kierowcą który chyba również „nie ma kolegów w tym zawodzie” a na pewno we mnie mieć nie będzie gdyż myśli tylko i wyłącznie o własnej dupie. Tyle. W domu relaks na szczęście, dobre jedzenie, żonka, syn, przyjaciele, ukochana drużyna wygrała ostatni sparing przed rundą rewanżową aż 7:0 więc jest dobrze. Mało zdjęć bo niewiele było ciekawych rzeczy do fotografowania a i aparat jakieś takie co raz gorsze zdjęcia robi. Reszta: http://s124220te.picturepush.com/album/ ... ndaro.html |
Autor: | Długi [ 15 mar 2011, 17:09 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
A jak wrażenia z firmy z Cles ? Byłeś tam na górze gdzie trzeba wjeżdżać na hale i samemu jeździć "elektrykiem" po naczepie ? Nie pamiętam dokładnej nazwy... jakiś skrót , trzy litery |
Autor: | filippo [ 15 mar 2011, 17:40 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: A jak wrażenia z firmy z Cles ? Byłeś tam na górze gdzie trzeba wjeżdżać na hale i samemu jeździć "elektrykiem" po naczepie ? Nie pamiętam dokładnej nazwy... jakiś skrót , trzy litery
My ładujemy jabłka w firmie Melinda która ma w tych rejonach kilka magazynów, ładowałem już chyba we wszystkich ale najlepszy jest chyba ten w Revo gdzie są dwa takie zakręty, że żadne auto z przeciwka jechać nie może bo się nie zmieści. Ostatnio na tym magazynie spotkałem pewnego polaka który do Revo dojechał tą drogą gdzie jest zakaz dla pojazdów dłuższych jak 12 metrów - polak potrafi i on zestawem dał radę ale mówi, że spocił się jak mysz po drodze.W tym magazynie co piszesz też byłem, to jest w miejscowości Cunelo. Jadąc tam miałem już na pace około 16 ton, więc te 90cio stopniowe zakręty pokonywałem na jedynce co nie zdarzyło się chyba jeszcze nigdzie indziej. |
Autor: | Długi [ 15 mar 2011, 20:50 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
No o to chodzi , mi tam psikusa zrobili, w piatek załadowałem, a zostało mi 30 minut arbajtu i mówie sobie zostane u nich. Wszystko ok. Przyszła Pani, która wytłumaczyła, że mogę stać do rana, rano przyjedzie ekipa sprzątająca i brame otworzą... Oczywiście pół godziny później pukanie w kabine i komunikat, że niestety jutro nie ma porządków i muszę robić wypad... także zakończyło się przegięciem na półtorej godziny i wydrukiem |
Autor: | WMF [ 16 mar 2011, 2:25 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Własnie przeczytałem kilka opisow tras rewelacja:) |
Autor: | Lukasz 654 [ 16 mar 2011, 16:37 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
No i kolejna trasa bardzo fajnie opisana.A powiedz mi jedno jak Ci idzie dogadywanie z tymi cieciami w biurze po za granicami Polski?? |
Autor: | filippo [ 16 mar 2011, 17:43 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: No i kolejna trasa bardzo fajnie opisana.A powiedz mi jedno jak Ci idzie dogadywanie z tymi cieciami w biurze po za granicami Polski??
To zależy. W Szwecji i Danii jest ok bo nie ma tam problemów ze znajomością angielskiego. W Hiszpanii bywa różnie ale ludzie są życzliwi więc mimo nieznajomości angielskiego pomagają jak umieją. We Włoszech zdarzy się czasem jakiś "biały kruk" mówiący po angielsku ale pozostali wychodzą z założenia, że jak jesteś we Włoszech to masz mówić po włosku a do tego są bardzo często bardzo irytujący, aroganccy, chamscy i leniwi. Nauczyłem się kilku włoskich zwrotów dotyczących mojej pracy i jakoś daję radę. Poza tym wszędzie spotyka się polaków na rampach czy w biurach.
|
Autor: | andy the driver [ 17 mar 2011, 20:24 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Kolejny opis przeczytany i jak zwykle na plus, co do zachowanie kierowców "nie kolegów" to najlepiej pozostawić bez komentarza... |
Autor: | nicek90 [ 25 mar 2011, 14:22 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [15.08.2010] |
Cytuj: Cytuj: A jak wrażenia z firmy z Cles ? Byłeś tam na górze gdzie trzeba wjeżdżać na hale i samemu jeździć "elektrykiem" po naczepie ? Nie pamiętam dokładnej nazwy... jakiś skrót , trzy litery
My ładujemy jabłka w firmie Melinda która ma w tych rejonach kilka magazynów, ładowałem już chyba we wszystkich ale najlepszy jest chyba ten w Revo gdzie są dwa takie zakręty, że żadne auto z przeciwka jechać nie może bo się nie zmieści. Ostatnio na tym magazynie spotkałem pewnego polaka który do Revo dojechał tą drogą gdzie jest zakaz dla pojazdów dłuższych jak 12 metrów - polak potrafi i on zestawem dał radę ale mówi, że spocił się jak mysz po drodze.W tym magazynie co piszesz też byłem, to jest w miejscowości Cunelo. Jadąc tam miałem już na pace około 16 ton, więc te 90cio stopniowe zakręty pokonywałem na jedynce co nie zdarzyło się chyba jeszcze nigdzie indziej. a nie chodzi czasem o miejscowość Cunevo? też tam ładowałem jabłka wjeżdża się pod górę kilka ciekawych zakrętów firma dość spora, miałem tam jeden załadunek i drugi też w oddziale melindy nie pamiętam już miejscowości musiałbym spojrzeć w zeszyt, ale jakieś godzinę jazdy od tej firlmy, ładowałem to na Hiszpanię, może się jeszcze kiedyś spotkamy na italii. |
Strona 10 z 40 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |