wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://serwis.wagaciezka.com/ |
|
Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=24283 |
Strona 2 z 40 |
Autor: | kuxi [ 06 kwie 2010, 15:26 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
świetny opis trasy fotki zarówno tu jak i w galerii poza forum eleganckie |
Autor: | filippo [ 11 kwie 2010, 11:34 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
Dwie krótkie trasy po kraju. Wtorek poświąteczny, wyjazd z bazy na pusto do Koszalina. Na miejscu zameldowałem się o 11:00. Po około godzinie pod rampę i z racji tego, że ładowanie odbywa się na bieżąco czyli z produkcji trafia na chłodnię i tam pakują na palety które wyjeżdżają na rampą i do auta. z firmy wyjechałem przed 15 a do Szczecina na Lodom dotarłem po 17. Tam miałem zostawić 7 palet z Koszalina do składowania dla kogoś kto miał je zabrać następnego dnia. Po rozładunku wizyta w sąsiedniej firmie czyli Agryfie celem zdania wszystkich palet które miałem w paleciarach (jakiś dług paletowy mieliśmy). Kolejnym zadaniem było zdanie naczepy właścicielowi ale okazało się, że jego baza czynna jest do godziny 18:00 a z Agryfu wyjechałem już po, więc musiałem w Szczecinie zostać na noc co nie do końca mi się uśmiechało ze względu na to, że nie wziąłem ani za dużo jedzenia ani pościeli czy koca. Szybkie zakupy w Realu na Struga i dojazd do Kołbaskowa na Lotos na pauzę w oczekiwaniu na otwarcie bazy właściciela naczepy. Około 20 na Lotos dojechało auto w którym było trzech kierowców, z czego dwóch z mojej firmy którzy wracali po świętach do swoich aut gdzieś na zachodzie. Żeby się nie gnieździli we trzech w kabinie jeden z nich spał ze mną w aucie. Pogaduchy i potem webasto ustawione tak by było nam ciepło w nocy. Kolega się zawinął o 5 rano a ja jeszcze spałem do 8:00. Parę minut po 8 podjechałem na bazę by zdać naczepę i samym koniem na naszą bazę. Czwartek. Około 15 telefon, żeby jechać do Suwałk załadować naczepę. Wyjazd z bazy o 18:00, pauza za Olsztynem i około 2:30 pod firmą. Po pauzie, załadunek i droga powrotna. Przejazd przez Olsztyn zajął mi około 1,5 godziny bo trafiłem na godziny szczytu a za Olsztynem trochę się zamotałem i wyjechałem nie na Ostródę a na Łuktę i się bujałem wąskimi lokalnymi drogami jakieś 50km zanim wyjechałem na główną drogę. Ogólnie podziwiam jeżdżących po kraju bo cierpliwości trzeba mieć multum (ciągłe zakazy jak nie wyprzedzania to tonażowe, gamonie w osobówkach czy debile na CB), a wytrzęsło mnie jak goowno w betoniarce. Wydaje mi się, że jak nie zna się dobrze trasy którą się jedzie to nie można polegać ani na znakach, ani na nawigacji ani na CB. Na bazie o 22 gdzie czekał inny kierowca który zabrał towar do Danii. Zdjęć brak. |
Autor: | filippo [ 28 kwie 2010, 20:12 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Kierowca który jeździ stale tym autem jest na zwolnieniu lekarskim więc siadłem ja. Scania R420, kierowca porządny z dużym doświadczeniem więc auto zadbane i bez problemów. Wyjazd z bazy rano do Szczecina na załadunek. Miałem się tam z kimś z forum spotkać ale jakoś nie wyszło. Załadunek dość szybki i jazda na granicę. Okazało się, że zaliczka na konto nie wpłynęła na czas i spędziłem dwie godziny w Kołbaskowie na BP w oczekiwaniu na nią. Net polski miałem więc jak wpłynęły to zakupiłem myto i jazda na Brugię w Belgii. Około północy zacząłem szukać miejsca na pauzę co przy A2 o tej porze bywa arcytrudne a w moim przypadku stało się przyczyną sporych kłopotów i nie małych kosztów dla firmy. Próbując stanąć na czwartym z kolei miejscu wpierdzieliłem się w rów z którego na drugi dzień wyciągał mnie specjalnie do tego celu wezwany holownik w asyście dźwigu. Nie będę się wdawał w szczegóły ani szukał usprawiedliwień bo sporo w zaistniałej sytuacji jest mojej winy ale właściciel holownika twierdził, że zdarza się to w tym miejscu co najmniej raz w tygodniu na co pokazywał mi foty. Pobocze utwardzone żwirem na szerokość metra ale dalej trawiasta darń pod którą była mięciutka glina w którą auto "siadło" po osie i się do tego dość nie fajnie przechyliło. Wqurwienie niemiłosierne, papieros za papierosem, zmarnowany cały dzień w oczekiwaniu na transfer kasy za usługę i obawa o przyszłość w firmie. Wielu pocieszało mnie, że się po prostu zdarza. Przed holownikiem próbowali mnie wyciągnąć dwaj Czesi (po raz kolejny nie rozumiem uprzedzenia do nich bo sami z własnej inicjatywy próbowali i byli naprawdę w porządku) ale się nie udało oraz jeden polski kolega (Dziękuję!)vz gabarytem ale okazał się on za lekki i nie obciążał dostatecznie jego osi by mnie wyszarpnąć. Około godziny 20 następnego dnia wreszcie ruszyć a że do celu sporo to cała noc jazdy. Pierwsze 4,5 poszło dość dobrze ale drugie już musiałem brać na trzy razy a do celu w Brugii dotarłem dokładnie 5 minut przed godziną awizacji. Po pauzie sms od spedycji żeby jechać na załadunek jakieś 100km w okolice Brukseli (Enghien) na załadunek lodów. Dojechałem około północy, rano załadunek samodzielny bo to mała manufaktura a nie żadna fabryka więc nie było komu ładować. Kierunek Kolding (Dania), więc powrót przez Holandię na A2 i odbicie na Hamburg i dalej na Flensburg. Mały problem z paliwem bo nie chciało przepływać z jednego zbiornika do drugiego i dolny kranik ciekł ale jakoś się udało to zatrzymać. Pauza po drodze, jeszcze w DE i na miejscu w Obring'u Kolding na czas. Już dzień wcześniej wiedziałem od spedycji, że z Kolding następny załadunek będzie na północy Danii w małym miasteczku Thisted. Dojazd dość wolny bo drogami lokalnymi gdzie co chwila ograniczenia prędkości w wioskach lub "zwalniacze" w postaci pseudo rond - za to fajne widoczki. Jako, że na załadunek dotarłem po 1 a w ładują tylko do 14 to znów musiałem sam ładować - dobrze, że elektrycznym paleciakiem - 20 ton margaryny. Po załadunku info o tym, że prom z Frederikshaven do Goteborga mam zarezerwowany na 22:00. Jako,że był to piątek a duńskie drogi puste to załapałem się na prom o 19:00. Na promie prysznic, specjalne wegeżarełko od szefa kuchni i chwila odpoczynku. Zjechałem z promu i pauza do rana. Na miejsce rozładunku w okolice Oslo dotarłem w sobotę około 12 ale okazało się, że rozładunek dopiero w poniedziałek rano - cóż. Jako, że noc była dość chłodna a margaryna na chłodni była na 2-4st C. więc nie zwróciłem specjalnie uwagi na to, że się w nocy nie włączył agregat. Okazało się, że na promie z Frederikshaven obsługa podłączyła kabel nie wyłączając diesla przez co w dość dziwny sposób rozładował się akumulator agregatu. W aucie którym jechałem nie było za bardzo nic z narzędzi a kable rozruchowe okazały się do bani. Na szczęście w niedziele zajechali do mnie dwaj znajomi kierowcy z firmy z kablami i udało się ją odpalić. Pół dnia chodziła na ciągłym i się aku podładował na tyle, że nie było już z nim problemów. Niedziela to pucowanie auta i filmy w norweskiej TV - jedną z przyczyn ich dobrej znajomości języka angielskiego jest też to, że w TV filmy lecą w wersji oryginalnej bez lektora a jedynie z napisami w ich ojczystym języku. W poniedziałek rozładunek w DHL, znów samodzielny i zaraz po nim załadunek ryby do Tczewa. Prom z Trelleborga zarezerwowany na 02:15 - miałem nadzieję, że załapię się na jakiś wcześniejszy ale się nie udało więc płynąłem "Wolin'em". Na początku lekka irytacja bo obsługa totalnie zlała moją prośbę na wegetariański posiłek przez co zjadłem jedynie ziemniaki i surówkę, dobrze, że śniadanie było dobre (jajecznica z prawdziwych jajek, cztery rodzaje serów, drzemy itp,itd). Jako, że miałem świeżą rybę to wjechałem na otwarty pokład i byłem na nim sam więc z promu zjechałem o 10:20 jako pierwszy. Kontrola Straży Granicznej kilkanaście km za Świnoujściem, tankowanie w Nowogardzie i około 17 byłem na bazie - po około 3000km po Europie, 300km po kraju wystarczy by się "zagotować" kilkanaście razy. Zdzwoniliśmy się wczoraj z Jeszkinem pogadać o pierdołach oraz w celu udzielenia mi szczegółowych instrukcji dojazdu do miejsca rozładunku w Tczewie - okazały się nieocenione i bardzo dokładne bo on tam był a ja nie - Dziękuję, jeśli czytasz. Dziś rano pojechałem zrzucić, umyć naczepę, rozliczyć się trasy i na razie wolne, ale czekam na telefon od prezesa. Foty: WPADA Wyciągają Jadę po wodzie Arctic King Kula: Więcej fotek, tradycyjnie - http://filippo.picturepush.com/album/98 ... .2010.html |
Autor: | kuxi [ 28 kwie 2010, 20:22 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
troszkę przygód w pierwszej samodzielnej trasie miałeś ale nic tak nie zaprawi Cię w " boju" jak takie " niespodzianki " Opis bardzo ładny! czekamy na kolejne |
Autor: | Marecki [ 28 kwie 2010, 20:30 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
W końcu moje klimaty. Podoba mi się opis, ale fotek trochę mało na PP ;D |
Autor: | filippo [ 28 kwie 2010, 20:50 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
Cytuj: W końcu moje klimaty. Podoba mi się opis, ale fotek trochę mało na PP ;D
Jak się samemu jeździ to już tak dużo fotek nie da rady zrobić niestety.
|
Autor: | TczewTomek [ 28 kwie 2010, 21:29 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
No proszę kolega był w Tczewie ... zapewne odwiedzałeś firme Koral ? Mogłeś dać znać że się zjawisz w mojej wiosce |
Autor: | jeszkin [ 28 kwie 2010, 22:52 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Cytuj: Zdzwoniliśmy się wczoraj z Jeszkinem pogadać o pierdołach oraz w celu udzielenia mi szczegółowych instrukcji dojazdu do miejsca rozładunku w Tczewie - okazały się nieocenione i bardzo dokładne bo on tam był a ja nie - Dziękuję, jeśli czytasz.
Czytam czytam. Nie ma problemu, polecam się na przyszłość Cytuj: czekam na telefon od prezesa.
Oby nie trwało to znowu dwa tygodnie
|
Autor: | Bajzel [ 28 kwie 2010, 23:38 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
Takie pytanko - ta Scania była zamawiana przez Twoją firmę jako nówka? Bo w Szczecinie mamy firmę Prima Transport, która zakupiła ostatnio identyczne Scanie i wydaje mi się, że to po jakiejś "upadniętej" firmie, która ich nie odebrała z salonu i szukam tropów |
Autor: | Pazdz [ 29 kwie 2010, 11:46 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
Cytuj: i szukam tropów
Widzę, że pierwsze koty za płoty. Szkoda, że z incydentem, ale cóż... czasami tak bywa. Fajne kółka robicie, bo przy takiej robocie pauza tygodniowa w domu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dużo macie złomu w firmie? |
Autor: | filippo [ 29 kwie 2010, 14:13 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [05.04.2010] |
Cytuj: Widzę, że pierwsze koty za płoty. Szkoda, że z incydentem, ale cóż... czasami tak bywa. Fajne kółka robicie, bo przy takiej robocie pauza tygodniowa w domu. Przynajmniej tak mi się wydaje. Raczej dłużej jak dwa tygodnie w trasie się nie zdarza, zazwyczaj 8 do 10 dni, czyli weekend się gdzieś tam stoi ale po nim zazwyczaj do domu. Cytuj: Dużo macie złomu w firmie?
Co raz mniej, że tak to dość smutno ujmę.
|
Autor: | andy the driver [ 01 maja 2010, 18:01 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Kolejny ciekawy opis, podobają mi się wszystkie, a co do wpadki to jak to się mówi jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz sam położyłem zestaw tylko że w nieco gorszy sposób, szczęście miałem że tylko z obitym łokciem wysiadłem, taki zawód |
Autor: | filippo [ 16 maja 2010, 16:26 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Znów po ponad tygodniu spędzonym w domu w piątkowe popołudnie dostałem informację o wyjeździe dnia następnego. Pobudka w sobotę 08.05.10 o 4:30, na bazie byłem przed 6:00 bo się nie mogłem zebrać. Auto z siedmioma paletami do rozładunku w Prorybie w Rumii. Rozładunek jak na siedem palet trochę długo bo około godziny ale w tej firmie to podobno normalne. Załadunek był awizowany na godzinę 10:00 w Koszalinie - po drodze musiałem umyć naczepę. Nie dałem rady dotrzeć na czas i na miejscu zameldowałem się około południa - towar czekał więc poszło gładko. Jako, że wstawałem wcześnie a w Niemczech od 22 zakaz więc stanąłem sobie na drzemkę za Koszalinem. Na granicę dotarłem około 18 by wykupić myto. Jako, że ładunek przeznaczony był do firmy na granicy Belgii z Francją (Neuville an Ferrain - okolice Kortrijk) to wykupiłem górnym ringiem Berlina który okazał się zamknięty. Stanąłem na pauzę na parkingu na dolnym ring (am Fichtenplan) - posiłek i spać. Następny dzień wolny bo zakaz, rano pogoda ładna więc relaks - jako, że ciągam chłodnie staram się stawać gdzieś z boku co by nie przeszkadzać, aut na parkingu niewiele więc stanąłem na końcu parkingu. Niedaleko stało jedno auto z polski którego kierowca okazał się ciekawym człowiekiem więc niedziela upłynęła na lenistwie i pogawędkach. Wieczorem na parking podjechała osobówka a jeden z jej pasażerów szukał transportu w okolice Brunszwiku gdzie zostawił swoje auto na weekend. Więc przez pierwsze dwie godziny miałem towarzysza. Kolega ciagał naczepę do transportu szkła w niemieckiej firmie więc wypytałem o charakter tego transportu a po podjechaniu pod jego auto obejrzałem dokładnie jego naczepę. W nocy zaliczyłem dwugodzinną pauzę i około 9 rano dotarłem do Venlo. 3 km przed nim zdecydowałem się głupio, wyprzedzić ciągnącą się przede mną półciężarówkę, zrobiłem to oczywiście na zakazie i jak to zazwyczaj bywa naciąłem się na wyjeżdżającą na autostradę Polizei - pogawędka z nimi uszczupliła mój budżet o 95,50 euro. Pauza na Venlo 9h. Na miejsce rozładunku dotarłem około godziny 21:00 - czekał już tam na mnie kolega z firmy którego od wyjazdu starałem się dogonić - nie czekał na mnie bo jego drugie miejsce rozładunku było 800km od pierwszego a ja miałem tylko to jedno. Pojechaliśmy na firmę (znany chyba wielu francuski Norbert) ale wygoniono nas z niej i kazano przyjechać o 23:30. Znaleźliśmy więc spokojną uliczkę na uboczu i czekaliśmy. Po powrocie o 23:30 okazało się, że rozładują tylko auto kolego a moje dopiero o 1:30 - na szczęście zaczęli trochę wcześniej. Zabierali z aut po dwie palety więc poszło szybko. Po rozładunku kierunek na port w Antwerpii gdyż miałem tam załatwiony załadunek banana. Po drodze problemy z kupnem eurowiniety (nie było wcale, nie było w tym momencie, zepsuł się komputer) kupiłem ją dopiero na piątej stacji z kolei. Na miejsce dotarłem już bez problemów gdyż wspomniany kolega dobrze objaśnił mi jak trafić na miejsce meldunku. Jako, że firma dużo ładunków obsługuje to w "meldunkowni" ogólny bałagan i olewactwo. 20 okienek i odsyłanie z jednego do drugiego przez to, że mój spedytor za mało danych dotyczących ładunku mi podał. Załadunek banana w magazynie/nabrzeżu (kai) 188 - w porcie antwerpskim byłem po raz pierwszy więc trafienie tam zajęło mi dobre 30 minut a wskazówki innych polaków bardziej przeszkadzały niż pomagały mimo tego, że droga była dość prosta. Ładunek dość sprawny tyle, że dostałem na nim tylko jakiś świstek papieru (ladebon) bez czegokolwiek innego a własnych cmr'ów niestety nie miałem. Na świstku nawet adresu przeznaczenia nie było poza nagłówkiem "DelMonte Berlin", więc agregat na ciągły (14st.) i powrót do Niemiec. Po drodze dostałem dokładny adres a na granicy w Venlo jakiś problem był z moją kartą i przez dwie godziny nie mogłem zapłacić za myto. Czasu jazdy wystarczyło mi żeby dotrzeć 115km od celu. Po pauzie ruszyłem i dotarłem na rozładunek około godziny 13. Chwila czekania i 24 palety banana wyjechały z chłodni. Kolejny załadunek dopiero w piątek (była środa) bo w czwartek Niemcy znów świętowali. Na miejsce dotarłem bez problemów około godziny 18. Pod firmą czekały już na piątkowy załadunek trzy auta w tym dwa z polskimi kierowcami. Przy firmie poczekalnia z toaletą i umywalką więc trochę się ogarnąłem i spać. Od rana pogawędki z kolegami i relaks. W piątek okazało się, że mój załadunek będzie w drugim oddziale firmy oddalonym jakieś 12km od tego gdzie czekałem. Po dotarciu tam szybki załadunek plastykowych boksów z przeznaczeniem do Kristiansund w Norwegii. Prom zamówiony był ze Świnoujścia więc kierunek Kołbaskowo. Po drodze nastąpił najmniej przeze mnie spodziewany zwrot akcji - okazało się, że mam dojechać do granicy i dalej do Nowogardu a potem do auta wsiada inny kierowca a ja mam wracać do domu. Nie ukrywam, że wqurwiło mnie to niemiłosiernie gdyż był to zaledwie szósty dzień tej trasy więc nie zanosiło się absolutnie na powrót a finansowo wyjdzie to dość kiepsko biorąc pod uwagę wspomniane spotkanie z Polizei. W Nowogardzie okazało się, że tego co dojedzie mam dowieźć do Świnoujścia gdyż płynie o 23:00 a o 22:00 przypłynie inne auto z firmy które zabierze mnie do domu. Tak też zrobiłem ale gdy kolejny kolega przypłynął (spóźniony więc czekałem z klamotami na bazie promowej pod chmurką - dobrze, że w ogóle się załapał bo stałem tam około 30minut a mogłem 9h) okazało się, że nie jedzie on na bazę a na rozładunek do Ustki - dlatego też o godzinie 5 rano ze Słupska musiała odebrać mnie dziewczyna. Już nie tylko ja na taki obrót sprawy byłem wqurwiony ale i Ona jak i połowa jej rodziny gdyż musiała pożyczyć od rodziców auto bo moje zostało na bazie. Sytuacja spowodowała, że ZDECYDOWANIE zmienię pracodawcę bo nie można tak ludzi traktować!!! Zdjęć nie bardzo było co fotografować a liczyłem, że w Norwegii będzie. Mam tylko dwa naczepy której ciągnący kierowca zasnął za kierownicą. PS: Co raz bardziej lubię jazdę Mercedesem Actrosem. |
Autor: | SIMON [ 16 maja 2010, 16:31 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [16.05.2010] |
Co do wpadki http://demotywatory.pl/1589209/Podworkowa-lacina ,podobna sytuacja:) |
Autor: | Pazdz [ 16 maja 2010, 19:04 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Cytuj: Sytuacja spowodowała, że ZDECYDOWANIE zmienię pracodawcę bo nie można tak ludzi traktować!!!
Tylko uważaj, żebyś z deszczu pod rynnę nie trafił. |
Autor: | Luka [ 16 maja 2010, 19:08 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [16.05.2010] |
Akurat w przypadku Jana to nie grozi. Janie, można zapytać jak zakończyła się sytuacja z tym rowem? Zostały od Ciebie wyciągnięte jakieś konsekwencje, czy bardziej po kościach się rozeszło? |
Autor: | Marycha [ 16 maja 2010, 19:29 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Cytuj: Cytuj: Sytuacja spowodowała, że ZDECYDOWANIE zmienię pracodawcę bo nie można tak ludzi traktować!!!
Tylko uważaj, żebyś z deszczu pod rynnę nie trafił. Pozdrawiam Was |
Autor: | filippo [ 16 maja 2010, 19:36 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [29.04.2010] |
Cytuj: Tylko uważaj, żebyś z deszczu pod rynnę nie trafił.
Dlatego szukam już od jakiegoś czasu i robię to najrozważniej jak się da i ciężko jest.Cytuj: Akurat w przypadku Jana to nie grozi.
Każdemu grozi niestety bo makaron na uszy to ludzie przy zatrudnianiu potrafią nawijać. Janie, można zapytać jak zakończyła się sytuacja z tym rowem? Zostały od Ciebie wyciągnięte jakieś konsekwencje, czy bardziej po kościach się rozeszło? Póki co cisza w tej sprawie ale nie wiem czy jeszcze nie będzie mi to jakoś potrącane - w zimę w Norwegii zdarza się innym również, tu niby trochę inna sytuacja więc kto wie. |
Autor: | Marycha [ 16 maja 2010, 19:53 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [16.05.2010] |
Zycze aby sytuacja z rowem poszła w zapomnienie. U mnie w firmie np. jak ktoś stracił lustro w koniu to musial odpracować weekendem na zachodzie, byli też tacy to z trasy wrócili bez dwóch luster i blendy;/ |
Autor: | igoR84 [ 16 maja 2010, 21:24 ] |
Tytuł: | Re: Opisy Tras - Jan Sawa [16.05.2010] |
Cytuj: Sytuacja spowodowała, że ZDECYDOWANIE zmienię pracodawcę bo nie można tak ludzi traktować!!!
Jan, miodu nie ma nigdzie.Wprawdzie chłodnią wiele nie jeździłem ale wpominam tą robotę z łezką w oku. Pamiętaj że w chłodni nie ma praktycznie kwestii zabezpieczenia ładunku... |
Strona 2 z 40 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |