wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
http://serwis.wagaciezka.com/

Porównanie polskich pojazdów do zachodnich
http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=39194
Strona 2 z 2

Autor:  Radhezz [ 13 mar 2013, 14:13 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

A kojarzycie ten motyw z "zamulaniem silnika"? Nigdy się z czymś takim nie spotkałem w przypadku zachodnich produktów... Ale jak mam być szczery to nie wiem z czym to jest związane - z jakością wykonania? Faktem jest za to że dwa Stary ze zbliżonego rocznika potrafią dysponować "takim samym" silnikiem o innych parametrach...

Autor:  orys [ 13 mar 2013, 19:58 ]
Tytuł:  Re: Żuk AE - ciągnik siodłowy

Cytuj:
miałem porównanie Robura i Mercedesa 814, Stara 200 i Mercedesa 1120, Jelcza serii 300 i 400 i Man-a F90 oraz Jelcza 640 z silnikiem Stayera oraz tym wynalazkiem z silnikiem Ditroit z pierwszym Volvo FH (w 1994 roku) czy MAN-a F2000. żadne porównanie nie wychodzi na korzyść lub nawet nie ma możliwości określenia, że są to pojazdy zbliżone jakością wykonania, trwałości i komfortem pracy kierowcy.
Dokładnie o tym mówię. Robur to jest auto które pierwszy raz wyjechało na drogi w 1961 roku. Wschodnioeropejska, prymitywna taniocha. Ty je porównujesz z Mercedesem z 1989.
Cytuj:
w 1990 roku jechałem dwuletnim Starem do przeglądu rejestracyjnego. przekładnia kierownicza była już tak zużyta, że dawała luz na kierownicy na pół obrotu koła. więc aby auto przeszło przegląd luz został skręcony do zera. gdy jechałem ulicą dwupasmową zmieniając pas na lewy nagle znalazłem się na trawie pasa rozdzielczego. kołdra na kolanach to tylko jeden z elementów.
W 2012 roku jechałem dwutygodniowym (156 km na początku zmiany!) Iveco Eurocargo. Automatyczna skrzynia biegów wypinała się sama na N wedle swego widzimisię, po 4 godzinach eksploatacji zrobiło się jakieś zwarcie i lewy kierunkowskaz palił się non stop niezależnie od ustawienia przełącznika (czemu towarzyszył ten jakże miły dla ucha pisk ivecowego kierunkowskaza). Twój star to było g**** z lat 60tych i miało problemy typowe dla gówna z lat 60-tych, moje Iveco to było g**** na miarę XXI wieku :)
Cytuj:
Jelcz:
po roku dach kabiny był rudy,
Jechałem kiedyś dwuletnim LFem w którym dach przeciekał do tego stopnia, że mój pomocnik wolał siedzieć na łóżku, bo mu się na głowę lało.
Cytuj:
a hałas był taki, że radio było przydatne tylko podczas postoju
O, to jak w moim Seddonie Atkinsonie :) I nie wiem, jak to zrobili, bo choc kabinę ma tą samą co Tector, w kilkunastoletnim Tectorze wszystko się telepie i rzęzi, a w tym Seddonie po prostu był huk i wszystko wyło. Możemy tak jeszcze długo.
Cytuj:
Orys takich bolączek w naszych Jelczach było bez liku, żadne auto zachodnie nie oferowało takich atrakcji. więc ten kto nie próbował użytkować naszych aut do transportu z prawdziwego zdarzenia, ale widział je tylko lub jeździł tak dla jeżdżenia, nie ma pojęcia jakie to były auta na prawdę.
Bzdury gadasz. Jak porównujesz te auta z zachodnimi produktami z górnej półki skonstruowanymi 30 lat później to oczywiste jest że wychodzi tak jak wychodzi.

Wejdź sobie na dowolne forum wspominkowe brytyjskie i poczytaj co tam emerytowani truckerzy wypisują, poczujesz sie jak u siebie :)

Oczywiscie, cały czas z tą uwagą, że oni mieli wybór i w 1989 roku mogli jeździć jakimś przedpotopowym Bedfordem TK albo własnie czymś nowoczesnym ze stajni Mercedesa, dlatego takie historie poczytasz tylko u kierowców Bedfordów. W Polsce wyboru nie było i mieliśmy auta z dolnej półki.

Ale porównywanie PRLowskich aut z dolnej półki do zachodnich aut z górnej półki młodszych konstrukcyjnie o 30 lat, co robisz, jest bez sensu. Porównuj uczciwie - auta z dolnej półki z korzeniami w latach 50-tych między sobą. Wtedy zobaczysz, że w wielu przypadkach naprawdę nie mieliśmy się czego wstydzić.

Autor:  star244 [ 13 mar 2013, 21:44 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Wszystkim narzekajacym na Polski sprzet polecam przeczytac ksiazke pod tytulem "Star znad Kamiennej"
Tam glowny konstruktor opisuje czemu star mial wady i jakie sa tego powody np zaczely urywac sie korbowody w starach i wracaly na gwarancje , nie mogli dojsc czemu wyslano kontrol do fabryki gdzie robiono owe korbowody i okazalo sie ze gorace odkuwki korb kladziono kolo zlewu gdzie robotnicy myli rece i chlapali woda na te wlasnie swiezo odlane korbowody hartujac je.
Pisze rownierz ze przychodzily rozne czesci od koorporantow ktore tez nie byly zrobione kodladnie wedlug dokumentacji ktara mieli dostarczona od FSC.
W tej ksiazce jest wszystko ladnie opisane jak to wszystko wygladalo w Polsce za komuny , ze wszystkim byl problem z materialami z wykonaniem i tak dalej

Autor:  Radhezz [ 13 mar 2013, 22:14 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Cytuj:
W tej ksiazce jest wszystko ladnie opisane jak to wszystko wygladalo w Polsce za komuny , ze wszystkim byl problem z materialami z wykonaniem i tak dalej
Czyli założenie jest takie, że wady tych pojazdów były spowodowane jakością produkcji podzespołów przez kooperantów w czasach PRL? Odważne stwierdzenie, zwłaszcza że te auta były produkowane również w III RP, i to wcale nie tak krótko. Ciekawe czy użytkownicy Starów wyprodukowanych w realiach kapitalistycznych nie mają na co narzekać... :roll:

Autor:  Cyryl [ 13 mar 2013, 22:28 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

nie wymagaj ode mnie rzeczy niemożliwych.

nie moją winą jest, że w karajch socjalistycznych pojazdy które pierwszy raz wyjechały na drogi w latach '60-tych produkowano w zasadzie w niezmienionej formie do końca lat '80-tych.
bardzo chętnie pojeździł bym Roburem II lub III z późniejszego okresu, ale takich nie było.
ja tym Roburem i Mercedesem jeździłem prawie równolegle (w odstępie jednego roku). mój Mercedes 814 był chyba z 1984 roku jak pamiętam, więc był chyba rok młodszy od Robura.

natomiast nie mam porównania z pojazdami angielskim, więc nie wymagaj abym o tym pisał. dodatkowo transport i pojazdy angielskie trochę odbiegały do pojazdów z kontynentu. w plebiscycie na ciężarówkę roku tylko podczas pierwszego konkursu wygrała angielska ciężarówka. marka o której piszesz - Seddon Atkinson w okresie swej świetności w skali Europy była marką niszową. nie można na tej podstawie oceniać całego rynku pojazdów ciężarowych zachodniej Europy.
we Wrocławiu w latach '80-tych było kilka ciężarówek w rodzaju Volvo, MAN czy Mercedes, ale na to też nie było miernikiem całego polskiego transportu.
ja mogę pisać tylko o tym co doświadczyłem na własnej skórze. po 1989 roku na polski rynek zaczęły napływać pojazdy z najbliższego nam kraju czyli z Niemiec.

w latach 1979 - 1981 pracowałem we wrocławskiej Fadromie i tam od podszewki zetnkąłem się z konstrukcjami i technoligią z zachodu. my produkowaliśmy ładowarki Ł200 i kopalniane do miedzi (kopalni bezmetanowych) ŁK-1 i ŁK-2 oraz montowaliśmy szwedzkiego Kockuma (dzisiaj wchłonięty przez Volvo), takie wozidło dwuosiowe.
tak jak w ładowarce dwie ramy, podobny silnik, gabarytami i mocą, podobne przeniesienie napędu, wielkie niskociśnienieowe koła.
z tym że przy montażu ładowarki na 10 silników 5 odsyłano do producenta z reklamacjami, na 10 zmieników momentów (skrzynie hydrokinetyczne) 6 odsyłano itp.
jeżeli do ładowarki szło powiedzmy 1000 śrub, z magazynu pobierano 20% więcej, bo część nie miała gwintu, łba lub inne wady.
w szwedzkim wyrobie na każde stanowisko przychodziło w woreczku foliowym tylko tyle elementów ile było potrzebnych, ani sztuki więcej.
jak zapytałem Szweda, a co będzie jak coś będzie wybrakowane (oni nie mają takiego słowa więc trudno było mu zrozumieć), on odpowiedział: to niemożliwe.
po montażu maszyny szły na poligon gdzie operatorzy mieli je wyregulować.
na naszą ładowarkę było jak pamiętam chyba 20 godzin i nie zawsze operator zdążył, a mniej on regulował, a więcej usuwał usterki.
natomiast na Kockuma było chyba 12h i operatorzy nie mieli co robić.

i jeszcze dodam to co było chyba przyczyną zerwania współpracy:
otóż zbiornikiem oleju hydraulicznego była rama, składała się z dwóch ceowników zespawanych ze sobą. krawędzie miały fazy i spawacz miał położyć tam chyba 5 spoin.
nasi fachowcy w fazę kładli drut 4mm i to przykrywali jedną spoiną.
oczywiści ani nasi majstrowie, ani kontrola techniczna tego oficjalnie nie widziała.

pechowo Szwedzi mieli taki przyrząd ulradźwiękowy do badania struktury, gdy w końcu skapowali, że jest coś nie tak kazali przeciąć ramę, a gdy zobaczyli przekrój ich szefa mało co nie odwiozła karetka.

po prostu nikomu przy produkcji czegokolwiek tam gdzie jest konkurencja nie przyszłoba do głowy taka fuszerka.
u nas jakość była pojęciem abstrakcyjnym. to nie tylko takie wyskoki robotników, ale cała instytucja czegoś co nazywało się "karta odstępstw".
powiedzmy że gdzieś szła śruba o zwiększonej twardości, ale akurat ciężko było kupić, to pisało się kartę odstępstw trzeba było podpisać u głównego technologa i konstruktora, którzy początkowo kategorycznie odmawiali, ale po gadce I sekratarza zakładowej POP (podstawowa organizacja partyjna) pod tytułem: wiecie towarzyszu, przejściowe trudności, rozumiecie, ludzie czekają itp. podpisywali. a gdy później te śruby były dostępne nikt nie zawracał sobie głowy prostowaniem. w ten sposób dobry autobus Berliet, który we Francji był pokrywany 4-krotną warstwą lakieru 10 lat później w naszym Jelczu jako PR-110U miał już tylko dwie warstwy na papierze, a w rzeczywistości jedną na nieodtłuszczona blachę.

to była po prostu inna kultura techologiczna.

więc nie wiem czego ode mnie oczekujesz.

to nie jest z mojej strony nieuczciwość, ale są po prostu fakty i moje doświadczenia.

co do tych korbowodów niezależnie od tego gdzie je kładziono byłe one odlewane ze materiału o nieznanych włąściwościach, więc mimo najlepszej nawet staranności, co wówaczas było abstrakcją nic by z tej jakości nie wyszło. a dlatego, że najbardziej powszechnie wytwarzana stal ST3 (jak każdy inny metal wytapiany w komunistycznym obozie) miała z każdego wytopu inne właściwości.

Autor:  Cyryl [ 13 mar 2013, 22:32 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Cytuj:
Cytuj:
W tej ksiazce jest wszystko ladnie opisane jak to wszystko wygladalo w Polsce za komuny , ze wszystkim byl problem z materialami z wykonaniem i tak dalej
Czyli założenie jest takie, że wady tych pojazdów były spowodowane jakością produkcji podzespołów przez kooperantów w czasach PRL? Odważne stwierdzenie, zwłaszcza że te auta były produkowane również w III RP, i to wcale nie tak krótko. Ciekawe czy użytkownicy Starów wyprodukowanych w realiach kapitalistycznych nie mają na co narzekać... :roll:
dlatego napisałem, że na szczęście dla kierowców takich firma jak Jelcz już nie ma.
ja bywałem tam z ich samochodami do 1994 roku, tam się nic nie zmieniło. sposób myślenia całej załogi od robotnika do dyrektora pozostał jak za komuny.
w czasie gdy wchodziły zachodnie marki, gdy nęciły przymilnymi handlowacmi w garniturkach, z kawką, traktowaniem jak VIP-a, z mnóstwem materiałów reklamowych, w Jelczu człowiek był traktowany jak w filmie Barei.

z tego powodu to nie miało prawa przetrwać.

Autor:  Wilk 09 [ 13 mar 2013, 22:34 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Ten temat rozwija się z każdym dniem w inną stronę. Co do kleszczenia się skrzyń biegów to Jelcz też nie był jedyny miałem kilka pojazdów którymi jeździłem służbowo z lat 90 i też był ten problem. Może powodem tego było zużycie pojazdów, złe serwisowanie lub jego brak albo błędy konstrukcyjne, złe materiały przy czym ten powód występował dość często w upały lub po długiej pracy samochodu na terenie miasta. Co do ciekawostek to powiem że zdarzyła mi się sytuacja gdzie kierowca zakleszczył skrzynię na jedynce w dwu letnim Sprinterze lub mało śmieszna sytuacja gdzie w samochodzie na gwarancji (nie podam marki pojazdu) uleciał frez przy kierownicy i kolega poszedł na zakręcie na wprost w pole. Więc wpadki zdarzają się nawet najlepszym. Co do tego pytania:
Cytuj:
A kojarzycie ten motyw z "zamulaniem silnika"? Nigdy się z czymś takim nie spotkałem w przypadku zachodnich produktów... Ale jak mam być szczery to nie wiem z czym to jest związane - z jakością wykonania? Faktem jest za to że dwa Stary ze zbliżonego rocznika potrafią dysponować "takim samym" silnikiem o innych parametrach...
Nie obraź się Kolego Radhezz, ale chyba miałeś mały kontakt z pojazdami zachodnimi. Zamulanie silnika jest po części spowodowane złym docieraniem go przez kierowcę w okresie początkowym używania pojazdów. Dla tego tak ważne jest stosowanie się do instrukcji obsługi pojazdu, aby odpowiednio spasowały się części jednostki napędowej. Po części większość producentów w obecnych czasach już dociera silniki na hamowniach, ale jednak nie do końca. Z własnego doświadczenia w jednej z firm w, której pracowałem zostały zakupione dwa identyczne Fordy Transity z tej samej taśmy, z tymi samymi jednostkami, te same mosty itp. trochę wyposażenie w środku się różniło. Jednego docierał starszy kierowca, a drugiego syn właściciela. Po okresie powiedzmy 100 tyś. jeden palił od drugiego 2 l mniej, a po drugie był szybszy powiedzmy o 20-30 Km/h to była różnica docierania i jazdy na odpowiednich obrotach na początku. Co do naszej motoryzacji nie była taka zła, po prostu trzeba było do niej przywyknąć. Pozdrawiam Wilk 09 8) .

Autor:  Cyryl [ 13 mar 2013, 22:43 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Cytuj:
...Co do naszej motoryzacji nie była taka zła, po prostu trzeba było do niej przywyknąć. Pozdrawiam Wilk 09 8) .
wiesz miałem wujka posiadacza Malucha chyba z 1998-1999 roku, który twierdził, że to dobry samochód.
aby nie męczyć się wyliczaniem lepszych, zawsze mówiłem mu: znajdź mi gorszy samochód produkowany w Europie z tego rocznika.

Autor:  Radhezz [ 13 mar 2013, 22:50 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Cytuj:
Nie obraź się Kolego Radhezz, ale chyba miałeś mały kontakt z pojazdami zachodnimi.
Może nie tyle zachodnimi, co takimi które są/były na dotarciu ;) Chociaż Star z przebiegiem 11 tyś, to raczej silnika hamowanego nie miał :) Ale zakładamy że silniki były docierane prawidłowo - dwa niby identyczne pojazdy jeżdżą zupełnie inaczej. Swego czasu jechaliśmy razem z 244 zaprzyjaźnionej jednostki - trzeba było dawać im luzu, bo nie nadążali za naszym :mrgreen:

Autor:  Cyryl [ 13 mar 2013, 23:03 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

no cały czas staram się to wytłumaczyć.

w Polsce za komuny nie było dwóch jednakowych rzeczy. każde było inne.

mój kolega bawił się w sporty motorowe i przez różne kanały miał dostęp do magazynów FSM w Bielsku i tam chciał nabyć tłoki do swojego sportowego Malucha. w sporcie najważniejsze było, aby były jak najlżejsze, więc na zakupy wybierał się z wagą.

otóż proszę sobie wyobrazić, że różnica w wagach była w granicach +/- 10%, więc 20% między najlżejszym a najcięższym. to samo dotyczyło kadłubów, tulei cylindrowych, wałów korbowych, korbowodów, głowic itp.

oprócz tego te części mogły mieć odchyłki w wymiarach oraz różne właściwości jak rozszerzalność pod wpływem ciepła, inne powierzchnie, inne tarcie itp.

więc jakie właściwości będzie miał produkt finalny jakim jest silnik nikt nie był w stanie przewidzieć. stąd rozrzut w mocy i stąd różne zużycie się.

Autor:  Gośc [ 14 mar 2013, 10:01 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

mój nauczyciel od przedmiotu zwanego silnikami, opowiadał nam jak na studiach hamowali nowe maluchy i niektóre (powinny mieć 21 KM) miały po 18-17 koni!Więc tak jak pisze Cyryl ciężko mówić o jakiejkolwiek powtarzalności, i nawet gdybyś super docierał takiego to nie ma szans by jechał on tak jak powinien.W końcu ta strata to ponad 10%...:)

Autor:  orys [ 14 mar 2013, 21:06 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Cytuj:
znajdź mi gorszy samochód produkowany w Europie z tego rocznika.
Voilá!
Obrazek

Produkowany bodaj do 2003 roku.
Cytuj:
nie moją winą jest, że w karajch socjalistycznych pojazdy które pierwszy raz wyjechały na drogi w latach '60-tych produkowano w zasadzie w niezmienionej formie do końca lat '80-tych.
Nie tylko w krajach socjalistycznych. Przykład pierwszy z brzegu:
Obrazek

Natomiast masz rację. Nie jest to absolutnie Twoją winą że takie auta w rozmaitych krajach były produkowane. Natomiast Twoją winą jest to, że porównujesz tego rodzaju samochody z nowoczesnymi. To tak jak ja bym porównał wyprodukowanego w 1990 roku w Meksyku Garbusa do Favoritki i twierdził, że Volkswagen to przestarzałe klonkry produkuje, a škoda jest w awangardzie. Albo, bo chyba nie rozumiesz o czym ja mówię, jakbym porównywał kosodrzewinę z sekwoją i mówił, że w Tatrach to ch*jowe drzewa rosną...
Cytuj:
bardzo chętnie pojeździł bym Roburem II lub III z późniejszego okresu, ale takich nie było.
No właśnie, więc nie porównuj pierwszego Robura z Mercedesem młodszym o parę generacji.
Cytuj:
ja tym Roburem i Mercedesem jeździłem prawie równolegle (w odstępie jednego roku). mój Mercedes 814 był chyba z 1984 roku jak pamiętam, więc był chyba rok młodszy od Robura.
I to Cię tak dziwi, że auto o konstrukcji młodszej o 20 lat przodującej światowej marki było lepsze niż DDRowska popierdółka?
Cytuj:
natomiast nie mam porównania z pojazdami angielskim, więc nie wymagaj abym o tym pisał. dodatkowo transport i pojazdy angielskie trochę odbiegały do pojazdów z kontynentu. w plebiscycie na ciężarówkę roku tylko podczas pierwszego konkursu wygrała angielska ciężarówka. marka o której piszesz - Seddon Atkinson w okresie swej świetności w skali Europy była marką niszową. nie można na tej podstawie oceniać całego rynku pojazdów ciężarowych zachodniej Europy.
No właśnie. A Star był marką niszową, czy przodującą w Europie? Obawiam się, że jednak niszową. To porównuj w swojej klasie. Jakbyś miał do wyboru Stara i Bedforda TK (to też takie auto, co to je zaczęli produkować w późnych latach 50-tych a skończyli bodaj w 80tych, i też do dziś w wojsku brytyjskim jeździ - to to z fotki powyżej) to porównanie by wypadło inaczej. Jak porównujesz Stara do młodszego o ćwierć wieku Mercedesa, to wynik jest oczywisty. Ale dlaczego w takim razie nie porównać takiego Bedforda z choćby tym współczesnym Jelczem wojskowym, co go komponenty robią? Na pewno też by znokautował tego brytyjskiego klonkra. Ale nikt przy zdrowych zmysłach nie uznałby takiego porównania za miarodajne - a to jest dokładnie to samo, co robisz w przeciwnym kierunku.
Cytuj:
więc nie wiem czego ode mnie oczekujesz.
Oczekuję, że jeśli chcesz wygłaszać opinie generalne, będziesz stosować rzetelne metody porównawcze. Pracowałeś w Fadromie, pewnie masz jakiś ścisłe wykształcenie, zastosuj je, i porównuj samochody z tej samej bajki. A nie 30letnią konstrukcję Robura z ćwierć wieku młodszą konstrukcję Mercedesa.

Tak na podsumowanie, masz tu swoją lepszą zachodnią technikę, z jej legendarną trwałością i super jakosciowym wykonaniem (a przy okazji, legendarne standardy zachodnie utrzymania pojazdów). Dzisiaj tym gównem znowu jeździłem, to Ci specjalnie strzeliłem parę fotek. To auto , jak widać na focie poniżej, miało akurat przekładany tachograf, więc nie wiem, czy przebieg jest oryginalny, ale ten, którym jeździłem przedwczoraj był o rok starszy i miał na liczniku około 260 000 km. Stan był porównywalny (tylko, że w tamtym firanki zamykałem poprzez nap***nie w nie kluczem do kół, te się dało ręką, za to się otwierały, więc trzeba było przez skobel przekładać śrubokręt).

Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek
-
Obrazek

To auto jest z przełomu 1999-2000. Dla porównania w grudniu jeździłem o kilka lat starszym Iveco Tectorem. Wszystko tam rzęziło i się telepało, owszem, ale się to auto przynajmniej jeszcze kupy trzymało. Sporadycznie też jeżdżę tym o pół roku starszym mercedesem z przebiegiem ponad dwukrotnie większym:
Obrazek

Czy muszę mówić, że jeździ jak nowy, wciaż ma moc, wszystko w nim działa jak trzeba i wciąż dobrze wygląda?

Więc skoro juz ustaliliśmy, że porównanie aut małych, lokalnych producentów składających swoje gówna z podzespołów kupowanych gdzie indziej oraz własnego rzeźbienia w gównie do aut wyprodukowanych przez wiodącego producenta w Europie, Mercedesa nie ma sensu, to teraz sobie popatrz jeszcze raz na tego Seddona a potem wyjdź na ulicę, albo pójdź do działu "Garaż" i popatrz jak wyglądają jeżdżace jeszcze dziś kilkunastoletnie Jelonki. I wtedy się dobrze zastanów, czy naprawdę w tym segmencie rynku mamy się czego wstydzić.

Twoim problemem nie jest to, że nasze sprzęty były do dupy. One były całkiem w normie jeśli chodzi o ten segment rynku. U nas problemem było to, że to był JEDYNY segment rynku, a na zachodzie były też dobre pojazdy, do których tak chętnie porównujesz wykwity wschodnioeuropejskiej myśli technicznej.

Autor:  star244 [ 14 mar 2013, 21:22 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Mysle ze ogolnie porownywanie polskich aut z zachodnimi nie ma sensu. Trzeba tez na to popatrzec od strony zaplecza.Jakie w danym okresie panstwo mialo warunki to tworzenia aut. Mielismy bardzo duzo nowoczesnych prototypow ciezarowek ale nie weszly one do produkcji bo koszty uruchomieniach byly bardzo duze,a u nas nie inwestowano zabardzo w motoryzacje.U nas w kazdym aucie mozna bylo znalesc czesci ze wszystkich obecnie produkowanych w polsce np lampy klamki przyciski itp itd .Chodzilo oczywiscie o obnizenie kosztow.
A porownywac to mysle ze mozemy naszego jelcza z liazem, mazem

Autor:  266 [ 15 mar 2013, 15:26 ]
Tytuł:  Re: Porównanie polskich pojazdów do zachodnich

Czytając poprzedników zgodzę się że chcąc uczciwie porównać cokolwiek z czymkolwiek należy zastosować wspólne paramerty: czyli np. datę powstania konstrukcji ewentualnie datę podjęcia produkcji (trudno porównywać żonę z teściową - choć ponoć są tacy że wolą teściowe :wink: ). I tak można porównywać Star-a, Żubra, Jelcz-a do odpowiedników za granicą (pomijam "bratnie" demoludy). Moim zdaniem najmniej odstawaliśmy od świata pod koniec lat 60-tych. Moce silników polskich ciężarówek nie odstawały od innych. Skrzynie biegów miały podobne ilości biegów, komfort oferowany kierowcy był zbliżony (dopiero na świecie wchodziły odchylane kabiny - które z racji oddzielenia od silnika stanowiły jakościowy przełom w codziennej pracy kierowcy). To tak ogólnie bazując na suchych danych technicznych - natomiast rzeczywistość wyglądała nieco gorzej ze względu na różną -przeważnie niską- jakość produkowanych samochodów. I dlatego jeden użytkownik mógł normalnie eksploatować swój pojazd a drugi ciągle walczył z "kupą" żelastwa. Jeden jeździł szybko a drugi ledwo wyciągał 60 km/h i tak można by w nieskończoność. Ogólnie polska motoryzacja za czasów komuny miał kilka faz rozwoju. Z racji tematy formu pominę motocykle, osobówki i autobusy. Tak więc okres odbudowy kraju i tworzenie czegokolwiek co mogloby wozić ładunki. Najprostszą drogą było nawiązanie do "znienawidzonej" sanacji czyli przedwojennej konstrukcji PZInż 713. Star 20 w prostej lini wywodzi się z tego samochodu - w końcu większość konstruktorów to ci sami ludzie. Do połowy lat 60-tych następował wzmożony rowój ilościowy jak i jakościowy samochodów. Wynikało to z prostego faktu że owe ciężarówki był tak niskiej jakości i o tak słabych parametrach jazdy (szczególnie ładowności) że zmiany modeli następowały bardzo szybko (najdalej po kilku latach). Lata 60-te to próba stworzenia całkowicie nowych modeli. W przypadku Star-a to seria 200 (nowa kabina zaprojektowana we współpracy z Chausson-em, nowy silnik S-359 z komorą spalania opracowaną w Gratz-u w Austrii, docelowo skrzynia biegów na licencji ZF 5 biegowa zsynchronizowana). W Jelczu nowa seria 300 (bazująca co prawda na Żubrze) ale ze zmodernizowaną kabiną, nowym licencyjnym silnikiem Leyland 0680, importowanym mostem napędowym Raba i układem hamulcowym na licencji Wabco-Westinghause. I to był ów najbliższy czas zbliżenia do innych konstukcji na świecie. Niestety - co zabrzmi paradoksalnie - ale stworzone wówczas konstrukcje były na tyle dobre i niezawodne, że władze przestały traktować samochody jako poważny problem i od tego momentu należy zaobserwować poważną stagnację. Lata 70-te to czasy wysypu wręcz projektów, nawiązania nowych kontkatów (szczególnie Jelcza ze Steyerem) ale praktycznie nie wprowadzenia żadnych istotnych zmian techniczno-jakosciowych. Wręcz nastąpił dziwny czas "konserwowania" przejściowych projektów, np: tymczasowy Star28/29 mial byc tylko na krótką chwilę "łącznikiem" pomiędzy 25/27 a 200 a był produkowany dłużej niż model docelowy 200! W większości Star 200 oferowany bez wspomagania kierownicy i z tańsza wersją skrzyni ZF - bez synchronizacji! (praktycznie tylko wojskowe i strażackie Star-200 miały wspomaganie i zsynchronizwną skrzynię). Jelcz serii 300 na rynek krajowy w zdecydowaniej większosci z silnikiem wolnossącym i 5 biegową skrzynią a dla klientów zagranicznych (NRD,Chiny, Jugosławia) silniki z turbo i skrzynie ZF 6, 12 biegowe. Koniec lat 70-tych to zaprzepaszczenie współpracy ze Steyerem (gotowa seria silników V8/V10/V12 o mocach od 280 do560km) nie weszła do produkcji w Zakładach Mechanicznych w Warszawie. Nie podjęcie produkcji skrzyń biegów w wersji 16 biegowych. Lata 80-te to totalna zapaść (oprócz spóźnionego wprowadzenia Jelcza serii 400/600 -blisko 10 lat i Stara 1142) które oprócz poprawy pracy kierowcy (odchylana kabina) nie oferowały zmian technicznych (te same silnik i skrzynie biegów) - oczywiście cały czas w produkcji Jelcz-e serii 300 i Star-y 28/29/200! Totalny brak wszystkiego zaowocował spadkiem jakości, wszechobecnymi materiałami zastępczymi i rażącym nie przestrzeganiem norm fabrycznych. Do tego nałożył się wypracowany (zużyty) park maszynowy - czyli i tak niewiele można było zrobić. W tamych latach świat był już zupełnie gdzie indziej i jakakolwiek próba porównywania "naszych" sprzętów to już science-fiction!

Strona 2 z 2 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/