Autor
Wiadomość
Post Wysłano: 04 cze 2015, 16:23

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 maja 2008, 10:01
Posty: 236
Lokalizacja: D-85xxx

Cytuj:
Bywało różnie, ale obecnie jeżdżę na wahadle (transport wewnątrzzakładowy) i takich problemów nie mam ;)
No tak, znów zmierzyłem wszystkich moją miarą. Jako przedstawiciel roszczeniowego pokolenia, wyciągnąłem daleko idące wnioski, że jest to temat o kierowcach, w dodatku ambitnych i rządnych pieniędzy. Dla mnie definicja kierowcy to gość, który robi robotę, pilnuje interesu, rozwiązuje problemy, załatwia sprawy i robi hajs dla firmy. Jazda w te i nazad nie pasuje do niej. Nie wiem czy jazda na wahadle po pewnym czasie nie stanie się dla ciebie zawodowym samobójstwem. Jeśli mierzysz wysoko, to silne wiązanie się z jednym zleceniem/przewoźnikiem/klientem w dalszej perspektywie, nie jest korzystne. Spece od jednej jazdy służą tylko do zatykania etatów. Sam nie jestem specem od jakiejkolwiek jazdy, wszystko po łebkach. Mimo to potrafię zarabiać pieniądze dla firmy, nie doprowadzając do reklamacji i robię to na czymkolwiek na co siądę. Podam przykład. Pojechałem na rozmowę kwalifikacyjną do przewoźnika dostarczającego - wywrotami i silosami - zboża do monachijskich browarów. Firma dająca nadzieję na lżejszą robotę, dobre warunki, zarobki. Mam na myśli nowe błyszczące się auta, porządek na placu, myjnia, warsztat, szef pasjonat. Oto rozmowa:
Przewoźnik: U mnie wszystko musi być dowiezione na czas, choćby nie wiem co. Potrafisz to?
Ja: Tak. Jeżdżąc we firmie leasing-owej dostawałem termin, a zaplanowanie trasy pozostawiano mi. Wiem, że ten kto wyjeżdża na styk, dojeżdża za późno.
P:U moich klientów można kręcić pauzy i korzystać z udogodnień sanitarnych. Trzeba natomiast budować z nimi dobre relacje. Potrafisz to?
J:Tak. Pracowałem u dostawcy części do maszyn. Na rozładunkach pomagałem pracownikom odbiorcy, w zamian oni pomagali mi. A gdy był problem nikt nie rwał sobie włosów z głowy.
P:Umiesz jeździć zestawem?
J:Tak. Jeździłem megą w spedycji. Woziłem towary dla wszystkich naszych klientów. Na powrotach brałem cokolwiek.
P:Wywrotką też?
J:Tak. Jeździłem również po budowach z naczepą wywrotką.
P:Przyjdź jutro zobaczyć czy ci się moja robota podoba. Masz dobre opinie w świadectwach pracy. Nie będziemy sprawdzać czy umiesz jeździć.

_________________
Witam. Nazywam się Ziutomir. Tak, jestem Anonimowym Frustratem.


Post Wysłano: 04 cze 2015, 18:00

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2013, 11:02
Posty: 130
Samochód: TGA
Lokalizacja: Kraków

Mam czteromiesięczne dziecko, więc uznałem że wolę spędzić z nim codziennie troszkę czasu niż kiblować pod jakąś firemką na zadupiu ;) Nie bawi mnie stanie weekendu na jakimś dzikusie. Według Ciebie Ziutomirze nie jest kierowcą nikt kto jeździ w kółko? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ;)


Post Wysłano: 04 cze 2015, 18:30
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 03 lis 2009, 18:59
Posty: 4071
GG: 1
Samochód: brak
Lokalizacja: Jawor

Cytuj:

Bywało różnie, ale obecnie jeżdżę na wahadle (transport wewnątrzzakładowy)
Możesz przybliżyć co to za praca, że na drogę publiczną nie trzeba wyjeżdżać?



/mobil

_________________
1. forowicz Wagi Ciężkiej


Post Wysłano: 04 cze 2015, 18:44
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6327
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
... Dla mnie definicja kierowcy to gość, który robi robotę, pilnuje interesu, rozwiązuje problemy, załatwia sprawy i robi hajs dla firmy. Jazda w te i nazad nie pasuje do niej. Nie wiem czy jazda na wahadle po pewnym czasie nie stanie się dla ciebie zawodowym samobójstwem...
problem jest w tym, że klienci bywają różni i trzeba się do nich dopasowywać.
kiedyś nadzorowałem pracę dwóch (między innymi) kierowców o rozbieżnych charakterach i temperamencie.
jeden musiał mieć wszystko poukładane. jeździł jak w wahadle z PL do D w jedno miejsce. robił bardzo dobrą robotę i kontrahent niemiecki był z niego bardzo zadowolony.
drugiego nużyła jednostajna praca. musiał mieć co rusz nowego klienta, napięte terminy, trudne ładunki, "ciekawe" miejsca za- i rozładunku.
gdy firma obsługiwana przez pierwszego kierowcę zamknięto na czas urlopów (częste w D), rzuciłem go do zwykłej pracy. po dwóch trasach przyszedł i powiedział urlop, albo będzie musiał się zwolnić.
dla drugiego wysłanie na trasę pierwszego było karą na dłuższą metę nie do zniesienia.

można byłoby za siłę czynić z nich kierowców uniwersalnych, ale po co?
są zlecenia transportowe o różnych specyfikach i trzeba do nich dopasować też kierowców.

dodam jeszcze, że jeden i drugi przynosili firmie podobny zysk, więc czy nie wpasowują się w definicję kierowcy?
obaj robią robotę, pilnują interesu, rozwiązują problemy i robią podobny hajs dla firmy.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 04 cze 2015, 20:40

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2013, 11:02
Posty: 130
Samochód: TGA
Lokalizacja: Kraków

Cytuj:
Możesz przybliżyć co to za praca, że na drogę publiczną nie trzeba wyjeżdżać?
Wyjeżdża się jak najbardziej, źle się może wyraziłem - jest to wahadło pomiędzy centralą a oddziałem firmy (w kółku pomiędzy 390 a 420 km) i przerzucanie półproduktów, pustych palet, maszyn, różnej maści dziadostwa.

2 tygodnie wahadła (następne 2 robi kolega z firmy), a potem 2 tygodnie śmigania w koło komina z budowlanką itp, też okolice 400 km codzienie. Wszystko właśnie zależy co komu pasuje - jeden woli matkę drugi córkę. Grunt żeby praca odpowiadała i nie chciało się rzygać na samą myśl że trzeba rano wstać. Bo inaczej po co się męczyć?


Post Wysłano: 04 cze 2015, 21:09

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 maja 2008, 10:01
Posty: 236
Lokalizacja: D-85xxx

Cytuj:
kiblować pod jakąś firemką na zadupiu ;) Nie bawi mnie stanie weekendu na jakimś dzikusie.
Ja też nie stałem weekend-ów w drodze. Szef wiedział, że jak wykręci taki numer to będzie potrzebował nowego kierowcy na szybko.
Cytuj:
Według Ciebie Ziutomirze nie jest kierowcą nikt kto jeździ w kółko?
Wychodzi na to, że nie. Sam próbowałem tego przez 3 miesiące i coś o ty wiem. Dla mnie to nie kierowcy, to uchwyty na kierownicę. Po godzinach, charytatywnie uczyłem ich co to jest czas pracy i dlaczego trzeba go stosować, co zrobić w razie gdy automat w MAN-ie nie zmienia biegów, co zrobić gdy w MAN-ie nie ma automatu, do czego służą te dziwne przyciski po prawej, że wcale nie trzeba szarpać auta liną, gdy utknie na śliskim i że nie wolno wozić na dachu kawałków lodu wielkości pustaka. Uszkodzeń zabudowy przy załadunkach nie zgłaszali bo po co się narażać szczerbatemu wózkowemu po podstawówce. Zresztą to nie jego auto, firma zapłaci. Przeładowany dyszel w tandemie to też w ogóle nie jego problem, tak załadowali. Ładowanie po 24t zamiast dozwolonych 20 też było ok. Na samą myśl o cofaniu zlewał ich zimny pot, a cofanie po łuku to jakaś abstrakcja. Zdarzało mi się wyciągać gości z auta i samemu wycofywać, bo zabrali za mały zapas przy przejeżdżaniu pomiędzy pojemnikami na placu. Jeździliśmy na zmiany, więc po kilka razy w tygodniu musiałem wypełniać protokoły szkód po moich zmiennikach. A to co doprowadzało mnie do pasji to ich godzenie się na marne grosze, byle tylko nie zmienić roboty, byle uniknąć myślenia.
Cytuj:
jeden musiał mieć wszystko poukładane. jeździł jak w wahadle z PL do D w jedno miejsce. robił bardzo dobrą robotę i kontrahent niemiecki był z niego bardzo zadowolony.
drugiego nużyła jednostajna praca. musiał mieć co rusz nowego klienta, napięte terminy, trudne ładunki, "ciekawe" miejsca za- i rozładunku.
Ciężko nie robić bardzo dobrej roboty, gdy cały czas robisz to samo. Z tego co ja zauważyłem to tymi drugimi zastąpisz tych pierwszych. Co jakiś czas będziesz ich musiał zmieniać, ale dadzą radę. Tymi pierwszymi tych drugich już nie zastąpisz. Zwolnią się albo nie dadzą rady, bez nich nie zbudujesz firmy.
Cytuj:
dodam jeszcze, że jeden i drugi przynosili firmie podobny zysk, więc czy nie wpasowują się w definicję kierowcy?
Jestem w stanie uzasadnić podobny zysk, ale chyba o czymś zapomniałeś. W transporcie zdarzają się zlecenia na wczoraj, bo termin oddania, bo magazyn dał dupy, bo coś się zepsuło, bo linia stoi, bo ktoś podjął zlecenie a czegoś nie przewidział. Napięte terminy nie biorą się z niczego. Ile razy ten drugi kierowca ratował twoją i firmową renomę robiąc to czego teoretycznie nie dało się zrobić? Ten kierowca nie mógł wszystkiego przewidzieć, nie miał rozkładu jazdy. Ile razy uniknąłeś strat, kar umownych? Dolicz to teraz do zysku.

_________________
Witam. Nazywam się Ziutomir. Tak, jestem Anonimowym Frustratem.


Post Wysłano: 04 cze 2015, 23:14

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 24 wrz 2009, 10:09
Posty: 1137
GG: 0
Samochód: brak
Lokalizacja: KWI

Miałem sobie odpuścić ten temat, ale po prostu się nie da. Kolego Ziutomir to że Ty miałeś i masz do czynienia z kierowcami imbec...mi to nie wrzucaj wszystkich do jednego worka, bo to się robi nie smaczne. Odnośnie zawodu kierowcy to masz rację że jest prosty, ale tylko do momentu kiedy nie piętrzą się problemy z którymi pozostajesz sam. Brak wiedzy szybko weryfikuje życie po przez mandaty, obciążenia itp. sprawy. Odnośnie porównywania zawodów mam jedno pytanie wykonywałeś inne zawody oprócz kierowcy :?: Z tego co napisałeś wiedzę o nich czerpiesz z tego że Twój kolega jeden, czy drugi zarabia lepiej od Ciebie wykonując inny zawód i pracując 8 h dziennie. Te opowieści możesz włożyć między bajki dla grzecznych dzieci. Z własnego doświadczenia powiem Ci tylko tyle że już zdążyłem zmienić kilka zawodów i wszędzie jest podobna kicha jak chodzi o pieniądze i czas pracy. Mało tego w obecnych czasach nikt z nikim się nie liczy, większość zawodów zeszła na (przysłowiowe) psy. Jeszcze jedno pytanie, czy według Ciebie wszyscy ludzie na wysokich stanowiska są specjalistami w danym zawodzie :?:
Co do szacunku do wykonywanego zawodu jak możesz chcieć od innych tego wymagać jeśli sam go do niego nie masz :shock: . Po prostu przeczysz sam sobie, to że wszyscy w koło Ciebie wmawiają że jesteś nikim to wcale nie jest to prawdą. Obojętnie co wykonujesz trzeba zachować zdrowy rozsądek i człowieczeństwo. Sprawa statusu społecznego tego zawodu jest bliska zeru, a zastanawiałeś się dla czego tak jest :?: Kto Ciebie zrozumie że miałeś problem z dowiezieniem na czas ładunku ze względu na wypadki losowe, czynniki pogodowe, stan pojazdu itp. jak sam siedział sobie w ciepłym biurze lub domu. Może rodzina, która stwierdza że wybrany przez Ciebie zawód jest idio...y jeśli oni mają problem przemieścić się na wakacje 200-300 km za kierownicą pojazdu raz do roku. Takich przykładów mógł bym podać kilka tylko po co. Na te pytania sobie sam odpowiedz. Swoim postem nie chciałem Kolego Ciebie obrazić, ale pokazać Ci że pracując tak nie podniesiesz, ani swojego statusu społecznego, ani cyfr na koncie bankowym.

_________________
Bo życie człowieka to ciągła droga. Wilk 09 8) .


Post Wysłano: 04 cze 2015, 23:50

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 25 sie 2013, 11:02
Posty: 130
Samochód: TGA
Lokalizacja: Kraków

Cytuj:
...
Przykłady które przytoczyłeś zależą od indywidualnych predyspozycji kierowcy. Jak ktoś jest słaby, nie szanuje pracy, i ma gdzieś wszystko to niezależnie gdzie jeździ będzie słaby. Ile razy widziałem wielkich "euroszoferów" którzy nie potrafią podjechać pod rampę (ostatnio "cfaniak" z Frigo Frachtu potrzebował dokładnie 28 minut żeby wymanewrować na prawie pustym placu)
Znów u mnie w firmie jeździ gość który będzie miał ze 30 lat doświadczenia. Śmiga sobie tu bo jest to wygodne. Ostatnio okazało się że trzeba skoczyć w dłuższą trasę to myślisz że marudził? wsiadł w auto i pojechał. Każdy kierowca od nas zrobiłby tak samo. Dobry kierowca będzie robił taką i taką robotę. Dlatego ciężko o kierowcę a nie posiadacza prawa jazdy.


Post Wysłano: 05 cze 2015, 5:27
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6327
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...1. Ciężko nie robić bardzo dobrej roboty, gdy cały czas robisz to samo...
...2. Z tego co ja zauważyłem to tymi drugimi zastąpisz tych pierwszych. Co jakiś czas będziesz ich musiał zmieniać, ale dadzą radę. Tymi pierwszymi tych drugich już nie zastąpisz...
1. nic bardziej mylnego. pracując przy budowie AOW pół roku szukałem gościa na zamiatarkę. okazało się, że najprostsza robota jest tak uciążliwa przez swoją monotonię, że dla większości niewykonalna. jakbyś miał jeździć przez 10h po jednej ulicy 800m tam i z powrotem 5km/h, zobaczyłbyś że to nie takie proste. większość zatrudnionych znajdywałem po dwóch kółkach śpiących w za kierownicą na nawrotce.

2. tutaj się mylisz, bo tak jak dla pierwszego intensywna, szarpana i trudna robota jest nie do zniesienia, tak dla drugiego monotonna praca też jest tak nużąca, że gdybym tego drugiego do takiej pracy dał, a byłby takie przypadki z powodu urlopu czy choroby, gość po jednym kursie przychodził i mówił: nigdy więcej.

trzeba wiedzieć, że aby funkcjonowało jakieś przedsięwzięcie potrzebne jest wykonanie całej pracy, od tej trudniejszej do najprostszej. jednak każda z nich jest potrzebna. każdy pracownik jeżeli ze starannością wykonuje swoją pracę zasługuje na szacunek, a deprecjonowanie jego pracy jest bardzo krzywdzące.

gdy pracowałem w budownictwie drogowym firma zakupiła dwie ładowarki Volvo 4,5m3 (w cenie 770tyś zł). na taki sprzęt potrzeba uprawnień I kat (z łyżkami powyżej 4m3). musiałem przyjąć gościa na jedną. 50 lat wydawało się że poważny. na nasypie jest jak na taśmie produkcyjnej: przyjeżdżają wywrotki, wysypują kruszywo, spycharki rozgarniają, później równiarki, walec stalowy, równiarka, i walec guma-guma. koniec warstwy, badania i następna.
ale do tej roboty są potrzebni tak zwani "łopaciarze" - goście z łopatami, którzy robią kosmetykę i zawijają geowłókninę.
bardzo ciężka praca.
i ten gość na ładowarce z salonu o standardzie wnętrza jak w samochodzie wysokiej klasy zaczął drzeć łacha z tych od łopaty, aż kierownik odcinka przyszedł do mnie na skargę.
wziąłem chłopaka, który był majstrem od sprzętu i nakazałem, aby wykombinował tak żeby przegląd gwarancyjny ładowarki tego operatora był szybko i trwał 2 dni.
gdy przyjechał fabryczny serwis, ja wezwałem tego operatora i powiedziałem: a teraz weźmie pan duży worek plastikowy i przejdzie po budowie zbierając wszystkie porzucone butelki plastikowe.
oczywiście przy tej robocie łopaciarze wzięli na nim godny rewanż.
na drugi dzień powiedziałem: dzisiaj przejdzie pan po bazie i również pozbiera takie śmieci.
gość był obrażony, a ja powiedziałem: dostaje pan bardzo wysoką stawkę, pańska maszyna jest unieruchomiona, a ja nie zapłacę panu tak wysokiej dniówki za siedzenie i nic nie robienie, więc proszę do roboty, bo każda praca jest potrzeba, a on się zwolnił (z ulgą z mojej strony). i wierz mi, że łatwiej znaleźć pracownika na ładowarkę 4,5m3 niż łopaciarza sumiennie wykonującego swoją pracę.
więc jak widzisz nie zawsze możesz zastąpić łopaciarza, który wykonałby taką pracę bez szemrania, gościem z większymi uprawnieniami czy umiejętnościami, wykonującym na codzień bardziej skomplikowaną pracę.

nazywanie kierowców wykonujących prostszą pracę (jeżeli robią to z należytą starannością) uchwytami na kierownicę, nawet jeżeli mają umiejętności skromniejsze od Ciebie jest bardzo krzywdzące i uważam, że bardzo źle świadczy o Tobie.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 05 cze 2015, 22:20

Ja może się wypowiem zza drugiej strony barykady, robię w biurze i mam pod sobą około 18 samochodów i tyle samo kierowców. Robota terminowa, rozholowania naczep z terminali promowym po Anglii i BNX. Na powrotach załadunki i znowu odstawianie naczep na pociągi/porty.

Prawda taka, że niestety kierowca stoi na najniższym szczeblu w tym wszystkim. Rządzi duży kontrakt, który zakłada 95% rozładunków na czas - dziennie mam średnio około 12-13, czyli mogę w tygodniu się spóźnić 5-6 razy. No i niestety są różne przypadki, mam kierowców, którzy każdą robotę wykonają, gdy mieści się ona w ich czasie pracy, mam takich, którzy wywalą wszytko co się da i trzeba im wysyłać godziny awizacji wcześniejsze żeby ruszyli dupę. Są tacy, że jak trzeba to jadą na własne ryzyko na przypale.

No i z czasem wychodzi, że:
- ten w to miejsce nie pojedzie bo tam cyganie są i się boi
- drugi nie pojedzie tam bo ma uraz psychiczny bo go kiedyś przetrzymali 2 dni
- trzeci się boi chłodni i on nic na minusie nie załaduje
- czwarty ma zakaz na firmie bo odlał się pod okno prezesa

Szczerze to zatrudniając się, nie myślałem, że można się spotkać z czymś takim, ale obecnie już mnie niewiele dziwi i [wycenzurowano] skrzyni biegów w nowym Volvie butelką wody przyjmuje już na lekko.

Dla mnie kierowca idealny:
- przy ułożonej robocie nie spóźnia się - w przypadku problemów dzwoni
- nie zwraca mi d. problemami z kochanką
- nie wyzywa mojej matki od dziwek jak mu trasa nie podpasuje
- nie namiesza mi w dokumentach, ma podbite wszystko, nie pogubił rachunków, miałem asa który wydał towar na 20 tyś E na japę i jedyny ślad po nim na firmie to zdjęcie, bo przejechał bramę na czerwonym i tylko dlatego dało się wybronić
- towar na naczepie zabezpieczy, użyje pasów a nie stwierdzi, że delikatnie jeździ i nic się nie stanie (zwłaszcza jak na sztorm trafi przepływając i potem klnie na mnie bo każe mu [wycenzurowano] towar poprawić na naczepie przed wejściem na pociąg)
Po prostu dostaje plan na powiedzmy najbliższe 2 dni, kontroluje go, wpisuje że rozładował, załadował na czas, zadzwonię czy wszystko gra i tyle.

To czy on cofa pod rampę pół godziny, czy godzinę to mnie naprawdę nie interesuje. Klienta w sumie też. Czy lubi krótkie czy długie trasy mi nie robi, czy chce jeździć cały czas w różne miejsca czy mam go ganiać po całej Europie. Przy dzisiejszych stawkach klient jest najważniejszy, dobry serwis. A to czy kierowca będzie robił kółka po 50 km czy 500 to klienta nie interesuje.

Po prostu niestety, najpierw liczy się kasa a potem widzimisię kierowcy.

Oczywiście, ile mogę to staram się każdemu dogodzić, ale po dzisiejszym dniu, kiedy zostałem zezwany przez jednego od szmat i sprzedawców to mam ochotę po prostu dać każdemu robotę i nawet telefonów nie odbierać. Patrząc przez dłużej pracujących kolegów widzę, że już doszli do tego samego wniosku.


Post Wysłano: 06 cze 2015, 1:45

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 maja 2008, 10:01
Posty: 236
Lokalizacja: D-85xxx

Cytuj:
ale pokazać Ci że pracując tak nie podniesiesz, ani swojego statusu społecznego, ani cyfr na koncie bankowym.
W zasadzie chodziło mi bardziej o prestiż zawodowy niż o status społeczny. Choć w zasadzie mogę zastąpić obie te rzeczy sumą na koncie. Wszystko co robię - a uważam, że postępuję słusznie - ma tylko jeden cel i jest nim hajs. Oczywiście w miarę możliwości rynkowych dla tego zawodu i z uwzględnieniem pewnych ograniczeń. Jako przedstawiciel grupy zawodowej, wierzę w to że oferując dobrą jakość pracy, dopasowując się do zmiennego rynku i wywierając nacisk na pracodawców mogę ponieść moje wynagrodzenie. Jeśli w ten sposób nie poprawię stawki, to jak mam to zrobić?
Cytuj:
Miałem sobie odpuścić ten temat, ale po prostu się nie da. Kolego Ziutomir to że Ty miałeś i masz do czynienia z kierowcami imbec...mi to nie wrzucaj wszystkich do jednego worka, bo to się robi nie smaczne.
Tu niestety słuszny zarzut. I nie jest pseudo inteligentny sarkazm.
Cytuj:
Znów u mnie w firmie jeździ gość który będzie miał ze 30 lat doświadczenia. Śmiga sobie tu bo jest to wygodne. Ostatnio okazało się że trzeba skoczyć w dłuższą trasę to myślisz że marudził? wsiadł w auto i pojechał.
Powinienem rozróżniać takich ludzi jak ten "gość" od uchwytów, którzy nie potrafią nic więcej poza wahadłem.
Cytuj:
Jeszcze jedno pytanie, czy według Ciebie wszyscy ludzie na wysokich stanowiska są specjalistami w danym zawodzie :?:
Nie interesuje mnie to czy są specami. Po prostu wydaje mi się, że zarabiałbym więcej, pracując tyle samo godzin będąc np. technikiem mechatronikiem/informatykiem/elektronikiem mającym tyle lat stażu co ja teraz jazdy i równie różnorodne (nie mylić z dużym) doświadczenie. Mieszkam w Bawarii. Gdy przyjechałem tu 3 lata temu, jeździłem do BMW w Monachium, zarabiałem 9,5 euro brutto za godzinę. Jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się że agencja zatrudniająca wózkowych (uprawnienia za 400 euro) płaci 14,20-15,60. Co więcej sprzątaczka może zarobić 12, pracownik lidla 10,50, operator koparki/ładowarki (nie dowiadywałem się dokładnie, ale z tego co mi wiadomo to nie potrzeba uprawnień) 14-16.

_________________
Witam. Nazywam się Ziutomir. Tak, jestem Anonimowym Frustratem.


Post Wysłano: 07 cze 2015, 20:29

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 24 wrz 2009, 10:09
Posty: 1137
GG: 0
Samochód: brak
Lokalizacja: KWI

Odnośnie waszych odpowiedzi:
Cytuj:
Wszystko co robię - a uważam, że postępuję słusznie - ma tylko jeden cel i jest nim hajs.
W tym się zgadzamy do tego dopisał bym jeszcze własny rozwój, oraz przyjemność z pracy. Staram się wykonywać zawsze pracę dobrze i nic na siłę dla tego zmieniałem firmy i zawody.
Cytuj:
Jako przedstawiciel grupy zawodowej, wierzę w to że oferując dobrą jakość pracy, dopasowując się do zmiennego rynku i wywierając nacisk na pracodawców mogę ponieść moje wynagrodzenie. Jeśli w ten sposób nie poprawię stawki, to jak mam to zrobić?
Z tym w naszym kraju jest różnie i raczej stawka zależy od układów, znajomości, czy stażu pracy w danej firmie niż od umiejętności. Co do Twojego pytania próbuj może w końcu trafisz firmę gdzie będzie to miało znaczenie.
Cytuj:
Gdy przyjechałem tu 3 lata temu, jeździłem do BMW w Monachium, zarabiałem 9,5 euro brutto za godzinę. Jakie było moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się że agencja zatrudniająca wózkowych (uprawnienia za 400 euro) płaci 14,20-15,60. Co więcej sprzątaczka może zarobić 12, pracownik lidla 10,50, operator koparki/ładowarki (nie dowiadywałem się dokładnie, ale z tego co mi wiadomo to nie potrzeba uprawnień) 14-16.
Jak chodzi o stawkę godzinowa dla BMW Monachium to, czym jeździłeś :?: Mam dobrego znajomego, który śmigał z częściami z fabryki po serwisach dostawczakiem na spedycji i miał w granicach 11 e/h (z tym że jak było na prawdę to nie wiem). Co do reszty zarobków wszystko by się zgadzało ze względu na to że jest wielki problem z rozliczeniem godzin pracy kierowców. Najlepszym przykładem jest stawka minimalna i przepisy Milog. Gdzie nawet Unia Europejska zablokowała te przepisy pod naporem firm ze wschodniej europy.
Cytuj:
Dla mnie kierowca idealny:
Coś takiego nie istnieje bo świat nie jest idealny to jak pracownik ma taki być. Odnośnie reszty wypowiedzi nigdy dobry kierowca nie będzie dobrym spedytorem i na odwrót, a dla czego tak jest z prostej przyczyny barku zbieżności interesów i nie chodzi o widzimisię pracowników tylko złośliwości, zawiść między nimi. Prosty przykład ustawianie tak pracy kierowcy, aby miał problem z zjazdami w piątek lub sobotę wręcz zmuszanie do pracy na łóżeczku, podkładanie się, ostatni gwóźdź programu nakaz ze strony spedycji do demontażu kół z używanego kombajnu przez jednego kierowcę :shock: itp. ,a od drugiej strony zabezpieczenie przewożonej maszyny tak by ją uszkodzić, próby uszkadzania sprzęty służbowego, zachowanie tworzące zakazy do wjazdów na firmę itp. Oprócz tych ludzi jest garstka takich po jednej i drugiej stronie, którzy są normalni. Tak Kolego wygląda walka o kasę i kontrakty z tym że ja to znam z obydwu stron barykady :wink: .

_________________
Bo życie człowieka to ciągła droga. Wilk 09 8) .


Post Wysłano: 07 cze 2015, 23:07

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 maja 2008, 10:01
Posty: 236
Lokalizacja: D-85xxx

Cytuj:
Co do Twojego pytania próbuj może w końcu trafisz firmę gdzie będzie to miało znaczenie.
To po prostu działa. Nie raz dostawałem na początek stawkę wyższą niż gość z rocznym stażem. Od marca mam nową robotę. Szef wstawia kilka czteroosiek do jednego klienta. Mój samochód jeździ tylko i wyłącznie po terenie firmy klienta, ma kaganiec na 20km/h i można go prowadzić na kat. B. Co jest ciekawe: zarabiam 30% więcej niż pewien kierowca z dwuletnim stażem, który jeździ na budowy. Uważam, że w obecnym systemie prawno-ekonomicznym naszym solidarnym obowiązkiem jest wywieranie nacisku na pracodawców. Oni sami od siebie nic nie dadzą. W mojej okolicy, przewoźnicy są bardziej solidarni między sobą niż z własnymi pracownikami. Gdy rekrutują nowego kierowcę informują się u poprzednich pracodawców ile u nich zarabiał, tak aby nie zaproponować za dużo. Jeśli przechodzisz do firmy z tej samej branży dostaniesz podwyżkę na poziomie co najwyżej 50-u centów na godzinę brutto. Ten, który proponuje 2 euro więcej, uchodzi za zdrajcę i reszta kopie pod nim doły.
Cytuj:
Jak chodzi o stawkę godzinowa dla BMW Monachium to, czym jeździłeś :?: Mam dobrego znajomego, który śmigał z częściami z fabryki po serwisach dostawczakiem na spedycji i miał w granicach 11 e/h (z tym że jak było na prawdę to nie wiem). Co do reszty zarobków wszystko by się zgadzało ze względu na to że jest wielki problem z rozliczeniem godzin pracy kierowców. Najlepszym przykładem jest stawka minimalna i przepisy Milog. Gdzie nawet Unia Europejska zablokowała te przepisy pod naporem firm ze wschodniej europy.
Jeździłem tandemem 40t na wahadle 25 km między fabryką, a magazynem zewnętrznym. Zleceniobiorcą/przewoźnikiem BMW był Gillhuber, zatrudnienie przez pośrednika (tzw. agencję). Spędziłem tam 3 miechy, w ciągu których nauczyłem się paru podstawowych słów, po czym zwolniłem się w ciemno. Wolałem nawet wrócić do domu bo za taką stawkę, pozostanie tam nie miało sensu, a sprowadzenie mnie do roli uchwytu nie dawało możliwości zdobycia doświadczenia i znalezienia czegoś wyraźnie lepszego. Twój kumpel mógł jeździć u Webera spod Ebersberg-a. Ogół firm za jazdę na b kat. płaci 8,5. 11 to dużo, ale mógł to zarobić jeśli znał robotę i miał c kat. Normalnie taką stawkę dostaje się na dużym w dystrybucji.
Cytuj:
No i z czasem wychodzi, że:
- ten w to miejsce nie pojedzie bo tam cyganie są i się boi
- drugi nie pojedzie tam bo ma uraz psychiczny bo go kiedyś przetrzymali 2 dni
- trzeci się boi chłodni i on nic na minusie nie załaduje
- czwarty ma zakaz na firmie bo odlał się pod okno prezesa
Nie znam wszystkich szczegółów, ale wszystkie poszlaki wskazują, że jest to dziad-kontrakt, za dziad-stawkę, gdzie jedynym sposobem na opłacalność jest zatrudnienie dziad-przewoźnika i jego dziad-ekipy. Wasza firma dostaje to za co płaci.

_________________
Witam. Nazywam się Ziutomir. Tak, jestem Anonimowym Frustratem.


Post Wysłano: 08 cze 2015, 9:16
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6327
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...ma tylko jeden cel i jest nim hajs...
pieniądze są ważne, bo trudno bez nich żyć, ale praca nie dająca satysfakcji staje się gehenną i zatruwa człowieka.
gdyby chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze, to można byłoby się zająć męską prostytucją, bo do tego nie trzeba specjalnego wykształcenia i mężczyzna nie musi być piękny, a zyski na pewno dużo większe niż z szoferowania.

moim zdaniem najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie: czego ja chcę? co sprawia mi satysfakcję? i dopiero po sprecyzowaniu celu szukać pracy w tym zakresie dającej najlepszy zarobek, bo branie byle czego po to tylko aby były pieniądze, to chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 08 cze 2015, 20:57

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 22 maja 2008, 10:01
Posty: 236
Lokalizacja: D-85xxx

Cytuj:
pieniądze są ważne, bo trudno bez nich żyć, ale praca nie dająca satysfakcji staje się gehenną i zatruwa człowieka.
gdyby chodziło tylko i wyłącznie o pieniądze, to można byłoby się zająć męską prostytucją, bo do tego nie trzeba specjalnego wykształcenia i mężczyzna nie musi być piękny, a zyski na pewno dużo większe niż z szoferowania.

moim zdaniem najpierw trzeba odpowiedzieć na pytanie: czego ja chcę? co sprawia mi satysfakcję? i dopiero po sprecyzowaniu celu szukać pracy w tym zakresie dającej najlepszy zarobek, bo branie byle czego po to tylko aby były pieniądze, to chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Obawiam się że, aby zostać luksusowym facetem do towarzystwa właśnie trzeba być pięknym i wykształconym, a do tego dobrze wychowanym, zadbanym, dobrze zbudowanym, towarzyskim, oczytanym, mieć poczucie humoru oraz smaku. Nie pasuję do podanego wyżej profilu i nie wiem czy zadowalanie dzianych pań to coś dla mnie, ale wiem że kobiece płyny ustrojowe zmywa się łatwiej niż stary smar, a ruchy frykcyjne, w przeciwieństwie do tkwienia kilka godzin w siodle, nie powodują bólu pleców. Co prawda kontakt z klientkami po przekwitnięciu i z nadwagą może sprawiać wrażenie ekstremum, ale tak naprawdę to nic w porównaniu np. z jazdą x-tonowym klocem w zimę lub przeciskaniem się ciasnymi uliczkami, gdzie komar wacka nie włoży ale ty musisz tam wcisnąć tę przeklętą naczepę bo masz rozładunek. A jak się machniesz to odpowiadasz cywilnie i karnie z karą więzienia włącznie. Co do potencjalnych zysków to zgadzam się z tobą.

Nie lubię pracować z ludźmi. Im mniej tym lepiej, to jest cel. Zaraz za tym są pieniądze. Oprócz stanowienia siły nabywczej, twoja wypłata świadczy także o szacunku jakim darzy cię twój szef, stabilności twojej pozycji we firmie oraz klasie twoich umiejętności. Jeśli masz pieniądze to możesz je wymienić na satysfakcję. Natomiast satysfakcji na pieniądze nie wymienisz.

_________________
Witam. Nazywam się Ziutomir. Tak, jestem Anonimowym Frustratem.


Post Wysłano: 09 cze 2015, 4:16
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6327
Lokalizacja: Wrocław

Cytuj:
...Obawiam się że, aby zostać luksusowym facetem do towarzystwa właśnie trzeba być pięknym i wykształconym, a do tego dobrze wychowanym, zadbanym, dobrze zbudowanym, towarzyskim, oczytanym, mieć poczucie humoru oraz smaku...
ale żeby się oddawać innym facetom w dworcowych toaletach te przymioty nie są istotne, a kasa dużo większa od kierowcy.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 09 cze 2015, 7:24
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 13 maja 2006, 16:31
Posty: 256
GG: 3902780
Samochód: FH Erło 5
Lokalizacja: Szczecin

Cyryl, widzę spore doświadczenie w temacie :lol:

_________________
Dokładnie kolego, tak jak mówisz!


Post Wysłano: 09 cze 2015, 16:40
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6327
Lokalizacja: Wrocław

żeby zrozumieć jak działa prasa hydrauliczna nie trzeba wsadzać tam palców lub innych anatomicznych części ciała.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Post Wysłano: 10 cze 2015, 15:43

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik


Rejestracja: 10 cze 2015, 15:31
Posty: 5

Wracając jeszcze do tematu klientów jakich miewasz. Moim zdaniem ludzie nie panujący nad swoimi emocjami nie powinni dostawać do ręki kat.B a co dopiero uprawnień na ciężarowe.. Potem się dziwić że tyle wypadków i kultura jazdy taka jak widać na drogach.


Post Wysłano: 07 sie 2015, 7:19
Awatar użytkownika

Użytkownik

Offline

Offline

Użytkownik

Awatar użytkownika


Rejestracja: 01 kwie 2005, 15:36
Posty: 6327
Lokalizacja: Wrocław

przypadek z wczorajszego dnia:
młodego chłopaka inny kierowca korzystając z otwartych okien inny użytkownik trochę zwyzywał. powodem było nie wjechanie na skrzyżowanie, ponieważ stało tam inne auto. a na egzaminie zgodnie z przepisami nie wolno wjeżdżać na skrzyżowanie, jeżeli nie ma możliwości zjazdu. co jest kompletnie nie zrozumiałe dla innych, bo na tym skrzyżowaniu mieści się kilka pojazdów. na zasadzie takiej, że wjeżdżamy, blokujemy i wjeżdżający muszą nas puścić.

chłopak (kierowca zawodowy) przez to otwarte okno puścił wiązankę godną wysokiej klasy sutenera.

wracając jeszcze do zawodu kierowcy:
jest bardzo dobry okres, bo za kierowcami pracodawcy zaczynają chodzić. z 10 osób robiących prawo jazdy kat. C, C/E i D 8 ma jasny zamiar pracować za granicą. we wrocławskim MPK brakuje 80 kierowców, wrocławski Polbus szkoli kierowców dla siebie, braki ma nowy przewoźnik miejski i inni.
podobnie jest z kierowcami pojazdów ciężarowych.
sytuacja taka stwarza okazję nie godzenia się na złe warunki pracy, nakłanianie do przekraczania norm pracy i jazdy niesprawnymi pojazdami. jeżeli kierowcy będą potrafili to wykorzystać, to warunki pracy w tym zawodzie znacznie się poprawią.

_________________
https://www.youtube.com/user/SzkolaTransportu/featured


Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do: