Ja zdałem za drugim razem C+E jakiś tydzień temu. Moja relacja:
Egzamin był o 19:30, więc był bardzo mały ruch. Ogólnie polecam takie późne godziny na zdawanie, co prawda na placu jest trudniej, kiepsko widać linie ale jak już się wyjedzie, to na mieście praktycznie zero stresu. Mały ruch, nikt się nie wciska, wszyscy wpuszczają, poza tym zwykle max 2-3 zdających jest o takich porach. Tylko jechać i obserwować znaki oraz krawężniki. Ponadto odnoszę wrażenie, że jak jest ciemno, egzaminatorzy wybierają chętniej raczej główne, duże ulice i skrzyżowania, aniżeli jakieś ciasne, osiedlowe uliczki. Szczególnie na kat. C, gdzie plac jest znacznie prostszy, mimo tego co niektórzy mówią, wg. mnie warto powalczyć o termin na późniejszą godzinę.
Jeśli chodzi o plac, wylosowałem trudniejszy zestaw, tzn. z prostopadłym tyłem. O czym warto pamiętać, to na pewno aby jak najdalej odjechać od stanowiska przed rozpoczęciem manewru (za pierwszym razem za mało podjechałem do przodu, przez co mało widziałem, za późno zacząłem łamać i musiałem robić drugie podejście). Ponadto obok stanowiska do parkowania prostopadłego znajduje się studzienka - powinna się ona znaleść między kołami przyczepy. Przyczepa w momencie przejeżdżania nad tą studzienką powinna być złamana mniej więcej na 45 stopni. Wtedy powinna być już dość ładnie ustawiona, tak że będzie widać wjazd do garażu.
Pierwszy egzamin oblałem na pasie ruchu, gdyż za daleko pojechałem cofając. Polecam sposób z patrzeniem na płot - cofając do tyłu, patrzymy przez lewe okno, lekko za siebie. Tuż obok pasa ruchu znajduje się niebieskie ogrodzenie z siatki i kilka latarni. Gdy ukaże się druga latarnia (licząc od bramy ośrodka), patrzymy w dalszym ciągu na niebieskie ogrodzenie i wypatrujemy drugiego słupka w płocie. I teraz uwaga: z tyłu, równolegle do niebieskiego płotu, za ulicą znajduje sie drugie ogrodzenie - betonowy mur. Idąc na egzamin warto się mu przyjrzeć; jest na nim namalowana sprayem żółta linia (zapamiętać ją!). Idealnie zaparkowany samochód będzie wówczas, gdy drugi słupek za drugą latarnią w niebieskim orgodzeniu zrówna się z linią namalowaną sprayem na betonowym murze (nie pochylać się w tym momencie do przodu!). Jest to bardzo precyzyjny i wygodny sposób, niestety trzeba dokładnie wiedzieć jak go wykonać (za pierwszym razem niedokładnie zrozumiałem instrukcję, przez co oblałem). Warto więc przyjechać w wolnym dniu przed egzaminem i na spokojnie sobie to wszystko oblukać.
Jeśli to o czym mówię jest zbyt niezrozumiałe, są jeszcze dwie metody:
- Metoda na spaw - wzdłuż lewej strony pasa ruchu biegnie rura (krawężnik) w biało-czerwone pasy. Gdy samochód zbliża się do końca pasa, spojrzeć w lusterka i wypatrywać rdzewiejącego spawu na białym fragmencie rury. Powinien się on znajdować na wysokości przedniego zderzaka. Niestety nie zawsze skuteczna metoda, gdyż po ciemku spaw może być niewidoczny.
- Metoda na koło - dojeżdżając do końca pasa lekko złamać przyczepę, by ukazały się koła, gdy tylne koło dojedzie do linii wysiąść z samochodu, sprawdzić ile brakuje, wtedy ewentualnie podjechać. Jednak tej metody nie polecam, gdyż jest mało precyzyjnym i czasochłonnym sposobem, raczej kiepskim na egzamin, niemniej jednak można się nią poratować, gdyby inne sposoby zawiodły.
Jeśli chodzi o sprzęganie - ten samochód to jakiś totalny szrot, jak do niego wsiadłem, dosłownie parsknąłem histerycznym śmiechem. Strasznie kopci (aż w środku czuć), a obłok spalin skutecznie przysłania widok przyczepy
. Samochód jest mały, więc łatwo trafić w dyszel, za to radzę przygotować się na ostrą walkę ze skrzynią biegów, lewarek tak wyrobiony i jednocześnie oporny, że dopóki sprzęgła nie puścisz, to nie wiesz, czy bieg wszedł czy nie. Sprzęgło praktycznie leży w podłodze, przyciski się nie świecą (światła mijania, to jeśli pamiętam dolny przycisk po lewej). W ogóle skrzynia jest dziwna (wsteczny wrzuca się jak jedynkę w normalnym aucie, a jedynkę jak dwójkę). Po prawej stronie od kierownicy jest zresztą naklejona rozpiska. No i to śmieszne gaszenie nogą
.