Cytuj:
Cytuj:
1.plac do bani(dziury,górki,brak linii) chociaż podobno maja układac kostke
2.auto jak auto wiem ze anglik ale to nie ma chyba znaczenia
3.jeśli jest dwóch gości na placu jeżdzisz starym manem a chciałem zauważyć ze w ośrodku są dwa nowe i poza tym robisz jeden manewr w kolko aż się zwolni miejsce czyli tym pomarańczowym nie pojedzie ktoś na miasto
4.instruktor cóż mi wytłumaczył bardzo niewiele no bo jak miał wytłumaczyć jak siedział w barze obok na zupce
odp 1. nie przeszkadza mi to
odp 2. ale przerobiony różnicy nie widać
odp 3. wybierajac sie na kurs do nich nie bralem pod uwage tego ze bd jezdzil takim samym jak na egz, moge kazdym jezdzic, glupie sa tlumaczenia ze nie zdalem egz bo na kursie bylo inne auta a na egz inne
odp 4. facet, majac 18 lat i prawo jazdy kat B nie jestes juz dzieckiem i nie trzeba cie za raczke prowadzic jak to robili na B, chyba masz cos oleju w glowie i wiesz ze to twoj interes zdac i czegos sie nauczyc
generalnie słabe argumenty, w tym tyg jadę do nich
Za taki kurs można zapłacić, ale połowe ceny.
Skoro płacę tak cięzkie pieniądze to mam prawo wymagać idealnego placu, sprawnego pojazdu. Dobrze jeśli jest to pojazd taki jak na egzaminie.
Egzamin to nie jest miejsce na udowadnianie, że jest sie niewiadomo kim.
30 godzin to akurat tyle, żeby opanować jedno auto, na zdobycie umiejętności jeżdżenia na czym popadnie przyjdzie jeszcze czas.
Jeśli instruktor nie jest zainteresowany nauczaniem kursanta to należy zrezygnowac jak najszybciej.
W szkole, w której przyszło mi robić C+E nie dośc że był idealnie równy plac ze świeżymi liniami, nie dośc że było nowe auto, takie jak na egzaminie to jeszcze był instruktor, któremu naprawde zależało, a jak dostał telefon że jakis jego kursant nie zdał to zdrowo to przeżywał.
Pomimo nieraz bardzo niskiej temperatury (robiłem w zimie) instruktor nie grzał sie cały czas w aucie, ale sporo czasu spędzał nazewnątrz starając się dawać jak najlepsze wskazówki.
Większą częśc godzin spędził trzymając pojazd za lusterko.
Pozostalą częśc spędził na zapieprzaniu z łopatą do śniegu żeby było widać jakiekolwiek linie.
Dopiero za taki kurs mogę powiedziec, że warto było zapłacić te 2000 zł.