Cytuj:
Cyryl, mam takie pytanie odnośnie rond. Powiedz mi skąd ostatnimi czasy wzięła się dziwna moda na dawanie kierunku w lewo podczas wjeżdżania na rondo ? Ja się k**wa pytam czy są w Polsce ronda na których jeździ się w prawo ? Rozumiem, że przy zjeżdżaniu z ronda kierunkowskaz w prawo jest jak najbardziej porządany ale po co spora liczba kierowców daje go w lewo ?
Ja Ci powiem skąd to się bierze - z Europy, gdzie ronda stosuje się od lat, a u nas dopiero od niedawna na taką masową skalę.
Otóż dzięki temu, że przed wjazdem na skrzyżowanie o ruchu okrężnym daję znać o swoich zamiarach, inni wiedzą, co zamierzam robić.
Przykład: mamy standardowe rondo, cztery wjazdy, dwie osie symetrii, niech wyloty odpowiadają stronom świata. Ruch prawostronny.
Dojeżdzam do ronda z zachodu, ty dojeżdzasz do ronda z wschodu. Jesli przed wjazdem na rondo użyję prawego lewego kierunkowskazu to znaczy, że zamierzam zjechać zjazdem północnym. Nie jesteś kretynem, więc wiesz, że to nie znaczy, że chcę wziąć rondo pod prąd, tylko że mówię Ci o moich zamiarach zgodnych z prawem. Więc jesli wiesz, że nasze kierunki jazdy się będą przecinać (czyli tak jak na obecnym już w tym wątku obrazku ja będę jechał turkusowym a potem fioletowym, a ty jesteś czerwonym) i jeśli wiesz, że nie zdążysz nie blokując mnie, czekasz, bo wiesz, ze ja mam pierwszeństwo.
Jeśli chcę jechać prosto, nie używam żadnego kierunkowskazu - wiesz, że nasze tory jazdy się nie krzyżują, i wjeżdzasz sobie spokojnie na rondo. Na obrazku widniejącym już w tym wątku odpowiada to sytuacji kiedy Ty jedziesz torem zielonym a ja jadę torem turkusowym. Wtedy choćbyś jechał traktorem z dwoma przyczepami możesz spokojnie jechać, bo wiesz, że nie mi nie będziesz przeszkadzać objeżdzać ronda, bo nie mam takich zamiarów.
Jeśli chcę jechać na południe, włączam prawy kierunkowskaz. Wtedy ktoś jadący z południa wie, że może sobie wjechać na rondo, bo nasze tory jazdy nie będą się przecinać.
Cytuj:
95% ruchu przez to skrzyżowanie od "Wrocławia" idzie tak jak wskazują tory jazdy bordowego i błękitnego - wtedy zielony i czerwony nawet nie zwalniają za bardzo. Problem zaczyna się gdy błękitny chce pojechać którymś torem jazdy purpurowego. Nie wiem czemu tak jest, że wszyscy zakładają iż auto z włączonym prawym kierunkowskazem nawet bardzo późno będzie jechać dalej w stronę miasta. W sytuacji gdy kierunkowskazu się nie użyje, jest mniej przepisowo, ale ciut bezpieczniej, bo przynajmniej czerwony się zatrzyma... A zielony i tak pojedzie na kolizyjny, bo uznaje pewnie że się będzie zawracać.
Bardzo dobry przykład. Jeśli nadjeżdzam z lewej strony i włączam kierunkowskaz LEWY ktory utrzymuję aż do minięcia zjazdu w który zjeżdżają bordowy i błękitny, tam przełączam kierunkowskaz na prawy i wszyscy wiedzą, że zjezdżam NAJBLIŻSZYM ZJAZDEM.
Jeżeli WSZYSCY stosowaliby się do tej reguły, to problem o którym piszesz, zniknąłby, bo dzięki użyciu lewego kierunkowskazu czerwony by wiedział, czy jadę torem niebieskim czy fioletowym już ZANIM wjadę na rondo (jeśli akurat na tym jest widoczność przez wysepkę).
Jest to bardzo popularne w Wielkiej Brytanii, Francji i innych krajach, ja zawsze tak jeżdże i uwazam, że powinno to być unormowane i wprowadzone do kodeksów drogowych.