Tak Was czytam i czytam i faktycznie temat nie jest Broń Boze śmieszny..
Zastanawia mnie ile razy Wam sie zdarzyło cofać zestawem w przypadku takiego wiaduktu jak pokazany na tej stronie w Kleczy?
Nie wiem jak wygląda ta droga, ale jest mase dróg, że po prostu nie ma opcji w promieniu najbliższego kilometra obrócić zestawem?
Co wtedy robicie? Ile najdalej zdarzało sie Wam cofać i ile osób Wam pomagało?
Mnie stoi przed oczami sytuacji w Dzięgielowie koło Cieszyna kiedy to jechałem osobówką i drogę całkiem zablokował pełnowymiarowy zestaw, który z jakichś przyczyn próbował obrócić na ciasnej drodze.
Z pomocą miejscowych cofał naczepą na bardzo ciasny drewniany mostek, zeby tylko troche tam wcisnąc naczepe i obrocic.. Troche mi ciarki przechodziły ale w koncu sie udało.
Temat tych wiaduktów to chyba najlepszy dowod na to ze nie ma lekko i nie bez powodu jeździ sie na początku w podwójnej obsadzie
Takie wypadki jak niedawno słynny w Cieszynie (z cysterną), którą koleś przywalił w wiadukt kolejowy, a potem trwała prawie 2 doby akcja gaśnicza dają tylko do myślenia. Koleś już jest przegrany w zawodzie, a tak naprawde wychodzi na to ze w tym zawodzie o to nie trudno.
Macie jakieś swoje sposoby na "pomiary" wiaduktu itd?
Może przydałyby sie jakieś czujniki, które zakladaloby sie na najwyzszym punkcie naczepy, które by dawaly kierowcy wiedze jeszcze przed wjazdem czy jest to w ogole wykonalne?
Chociaz faktycznie asfalty nie są równe
P.s a z trakcją kolejową nie ma takich problemów?
Czy z reguły zawsze jej najnizsze polozenie pozwala zmiescic sie zestawom?