wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
http://serwis.wagaciezka.com/

Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa
http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=24283
Strona 23 z 40

Autor:  Edler [ 19 sie 2012, 12:15 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

A my w jeżdząc po szwecji staramy się jechać 85 kmh. Oszczędność w paliwie rzędu 2/3 litrów przy 24 tonach :) a jak ktoś lubi jeździć szybko to niech sobie kupi ferrari :D oczywiście inaczej patrzy się na to będą kierowcą u kogoś a inaczej jak jest się kierowcą i właścicielem samochodu :) wtedy te 2/3 litry powodują że człowiek liczy szybko to na złotówki i wie że warto :)
I jeździmy też dafem SC i stwierdzam że to jest kabina dla 1 kierowcy. Jak są rozłożone oba wyrka to miejsca nad głową u góry jest może ze 40 cm. Ciężko się obrócić nawet, a zejść czy wejść na łóżku trzeba jak dżdżownica... wepłznąć tam... Ja mam 186 wzrostu i na tunel zawsze się jeb*** w obudowe szyberdachu :P

Autor:  Atego [ 19 sie 2012, 13:18 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Tak czytam o tych kabinach i dochodzę do wniosku, że ja podczas moich wakacyjnych wyjazdów z ojcem Ategiem w globie, musieliśmy chyba uprawiać jakiś survival :mrgreen:

Co do samego tematu, to nie ma co się rozpisywać. Wyjazd jak zwykle opisany bardzo ciekawie, dużo szczegółów, ciekawych opowieści i całkiem fajne zdjęcia. Zawsze miło tu zaglądam, żeby po całym dniu się trochę odchamić. Powodzenia ;)

Autor:  filippo [ 03 paź 2012, 17:33 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Następny wyjazd w trasę był dość nietypowy ale po kolei.

Dwa dni przed wyjazdem w kolejną trasę otrzymałem informację o tym, że nie pojadę swoim autem a pojazdem marki Daf którego trzeba będzie odebrać wcześniej z serwisu w Warszawie a dokładniej z miejscowości Wolica. Do owego serwisu zawiezie mnie zaś szefa syn, swoim autem.

Jako, że auto trzeba było odebrać w poniedziałek w południe umówiliśmy się o godzinie 5 rano w Gdańsku. Po przepakowaniu i pożegnaniu z odwożącą mnie żoną i synem ruszyliśmy do Warszawy. Podróż przebiegała dość sprawnie i szybko. W samej stolicy musieliśmy jeszcze odebrać z ministerstwa transportu licencję na której Daf może wykonywać usługi transportowe.W serwisie musieliśmy chwilę zaczekać na pojazd gdyż był on akurat sprzątany po poprzednim "wypożyczającym".

Nie będę się wdawał w szczegóły opisu auta gdyż bardzo dokładnie opisałem je w innym wątku na forum.

Około godziny 14:00 ruszyłem w kierunku granicy. Będąc w domu zaniosłem swoją nawigację do fachowca by ją zaktualizować. Zawsze gdy odbierałem od niego sprzęt, wszystko było w jak najlepszym porządku więc go nie sprawdzałem. Tym razem jednak okazało się, że owszem moje urządzenie ma zaktualizowane wszystkie mapy jednakże jakimś cudem oprogramowanie dla ciężarówek zniknęło a zostało jedynie dla aut osobowych - najnowsze mapy dla ciężarówek ale oprogramowanie dla osobówek. Trudno. Żadnej mapy ze sobą nie miałem bo wszystkie zostały w zwykle ujeżdżanym Volvo. Po Polsce zazwyczaj nie jeżdżę, ale trasa z Warszawy na granicę nie może być przecież aż tak skomplikowana - jak nie może, to samemu trzeba sobie skomplikować. Zamiast z Wolicy pojechać od razu na Łodź to posłuchałem sugestii syna szefa by kierować się w stronę centrum a później na Poznań. Nie dość że Warszawa o tej porze bywa bardzo ruchliwa to jeszcze wyjazd na Poznań przez rozkopane pół miasta nie taki łatwy - poza tym nawigacja swoje a droga co innego. Ile mnie to nerwów kosztowało wiem tylko ja sam a nawigację miałem ochotę kilka razy wyrzucić przez okno, szczególnie jak gdzieś pod Sochaczewem pokierowała mnie na mostek z ograniczeniem 2t :)

Dojechałem tego dnia do Torzymia i tam zostałem na noc. Rano "naprawiłem" swoją nawigację w serwisie na stacji Shella, zrobiłem ostatnie zakupy, zatankowałem na granicy i ruszyłem do Osnabrucku skąd miałem odebrać naczepę dla swojego auta. Na miejscu byłem około 22:00 i jako, że o tej porze nikt w biurze już nie pracuje położyłem się spać.

Następnego dnia rano dostałem zlecenie załadunku który po odebraniu naczepy miałem podjąć. Załadowałem się w miejscowości Addrup mrożonymi frytkami. Firma w której się ładowałem bardzo restrykcyjnie sprawdza wymieniane palety dlatego też zmuszony byłem po załadunku zahaczyć ponownie o Osnabruck celem oddania tych które zostały odrzucone jako nie nadające się już do użytku. Tego dnia udało mi się dotrzeć jeszcze tylko na granicę Holendersko-Belgijską w Meer gdzie zwykle tankujemy nasze chłodnie - nie było pośpiechu z rozładunkiem więc spędziłem tam noc.
Następnego dnia wystartowałem już około 7 rano a o 14:30 dotarłem na miejsce rozładunku w miejscowości Croydon. Dojazd sprawił mi trochę kłopotów gdyż okazało się, że jeden z odcinków trasy dojazdowej to droga o nachyleniu 15% oznaczona zakazem dla ciężarówek (niestety nawigacja owego zakazu nie widziała). Zmuszony więc byłem objechać miejscowość i wjechać z jej drugiej strony, żeby ów zakaz ominąć.
Odbiorcą okazał się być mały hurtownik zaopatrujący we frytki i napoje okoliczne Fish and Chips Shops - rozładunek trwał dobre 1,5 godziny gdyż frytki z mojej naczepy trafiały do morskiego kontenera-chłodni który ustawiony był na zapleczu jego magazynu:)

Po rozładunku zjechałem z powrotem na kontynent do miejscowości Ieper w Belgii gdzie miałem się ładować następnego dnia rano.
Po załadunku w Ieper pojawił się problem z chłodnią która nie chciała odpalić, ze względu na słaby akumulator. Na szczęście po drodze napotkałem pomoc drogową która pomogła mi uporać się z tym problemem.
Na rozładunek dotarłem około godziny 16:30 do miejscowości Unna. Po nim udałem się od razu na załadunek do miejscowości Polch gdzie po nim mogłem już tylko praktycznie wyjechać z firmy celem znalezienia parkingu na nocną pauzę.

Następnego dnia ruszyłem w kierunku Anglii. Jak zwykle będąc w tych rejonach pojechałem przez Luxemburg celem zatankowania tańszego paliwa. Dotarłem do Calais i tam zostałem do niedzieli wieczór gdyż musiałem już zrobić 24h pauzę. Pauza upłynęła na odpoczynku i pogawędkach ze stojącym obok kolegą z Szemudu.

W niedzielę wieczorem ruszyłem w kierunku miejsca docelowego którym było South Marston.
W poniedziałek rano, szybko i sprawnie się rozładowałem po czym udałem się po kolejny załadunek który miałem podjąć w Londynie - w chyba najbardziej "spolonizowanej" dzielnicy czyli Ealing, drugi zaś w Tottenham. Jazda ciężarówką po mieście, szczególnie dużym i ruchliwym nie należy do specjalnie atrakcyjnych zajęć ale mam już za sobą jazdę po Mediolanie czy w ogóle Włoszech więc i Londyn nie straszny. Sam dojazd był tylko trochę skomplikowany - uściślając wymagał po prostu większego skupienia i uwagi ale problemem okazała się sama firma w której miałem się załadować - zlokalizowana wprawdzie w dzielnicy przemysłowej ale w wąskiej uliczce na której po obu jej stronach zaparkowane były auta osobowe. Zmuszony byłem stanąć na wolnym kawałku chodnika tuż naprzeciw bramy wjazdowej do innej firmy a towar dowożono mi sztaplarką do naczepy.

W drugim miejscu nie było wiele lepiej bo zaparkować było gdzie ale ulica owa była bardzo ruchliwa. na tyle ruchliwa, że byłem świadkiem jak dwóch angielskich żulików weszło niezauważonych przez sztaplarkowego do magazynu i wyniosło z niego karton hinduskich chlebków chapati - którą miałem tu ładować. Nie wiem za bardzo co żulki z nim zrobią bo do picia się nie nadaje a sprzedać będzie raczej ciężko w lombardzie.
Po załadunku kierunek Folkstone i dalej do Niemiec. Trasę miałem tego dnia tak obliczoną by dotrzeć gdzieś w okolice Venlo - plan ten się nie powiódł gdyż jakieś 50 kilometrów przed Eindhoven zamknięta była autostrada i objazd poprowadzono przez malutkie miejscowości do Tilburga i dopiero na Eindhoven. Jako, że lokalnymi drogami można się poruszać z ograniczoną prędkością i ogólnie w wolniejszym tempie dotarłem więc na pauzę zmuszony byłem stanąć już kilka kilometrów za Tilburgiem.

Następnego dnia rano ruszyłem w kierunku celu którym była miejscowość Herne. Po rozładunku dostałem zlecenie na następny dzień (było już około 18:00) i polecenie by się udać w jego kierunku. Tego dnia dotarłem jeszcze na miejsce ale jako, że na owej firmie jest zakaz postoju przez noc (wrzucałem kiedyś zdjęcie z tym zakazem bo napisany był polszczyzną z komputerowego translatora) udałem się na parking przy pobliskiej autostradzie.

Po załadunku następnego dnia znów ruszyłem w kierunku Anglii. Trasa przebiegała spokojnie i bez komplikacji . Na angielskiej M6 załapałem się na kontrolę VOS'a (Vehicle and Operator Services Agency) która wypadła dla mnie pomyślnie.

Następnego dnia rozładunek w Warrington, po nim załadunek kabotażu w Leeds. Po drodze do Londynu pauza wypadała mi gdzieś w okolicy Cambridge. Jako, że kilka lat temu mieszkałem k. Newmarket postanowiłem odwiedzić bardzo dobrą znajomą która wciąż tu mieszka - niestety okazało się to niemożliwe gdyż jej facet zrobił z tego powodu straszliwą awanturę o czym poinformowała mnie telefonicznie zanim dotarłem na miejsce. Mając żonę i dwójkę dzieci jestem wciąż powodem zazdrości jakiś palantów, co najlepsze o dziewczynę z którą łączy mnie tylko i wyłącznie przyjaźń :) Noc spędziłem więc na tzw. "bujanym" parkingu przy M1.

Następnego dnia rozładunek w Londynie a po nim powrót na kontynent. Jako, że w ten weekend musiałem już zrobić 45h pauzę, szefowa poleciła jedynie w którym kierunku mam się udać by po pauzie mieć blisko na ewentualny załadunek. Pauzę kręciłem więc na parkingu Jabbeke.
Pauza upłynęła na gotowaniu, oglądaniu filmów, czytaniu gazet i dokarmianiu zamieszkujących pobliskie rowy szczurów :)

Po pauzie, w poniedziałkowe popołudnie udałem się na załadunek do Ieper i dalej w kierunku pierwszego miejsca rozładunku jakim była miejscowość Neuwed. Po drodze znów natknąłem się na zamkniętą autostradę ( tym razem około 22:00) i objazd który efektem motyla wywołał lawinę dalszych zdarzeń. Pierwsze z nich to przekroczony czas jazdy, kolejny to dojazd na miejsce rozładunku prawie dwie godziny później niż zamierzałem a przez to możliwość ruszenia następnego dnia o te dwie godziny później a czas był dość ściśle wyliczony. Rozładunek miałem awizowany na godziny 8-10 ale niestety mogłem ruszyć dopiero o 10:10. Zgłosiłem to oczywiście wcześniej spedycji. Po zgłoszeniu się na rozładunek czekałem nań prawie dwie godziny czyli do 12:00 a następne dwa rozładunki miałem awizowane na 11:00 i do 16:00. Gdy dotarłem na drugi rozładunek było już za późno więc musiałem spędzić tam noc by rozładować się dopiero następnego dnia przez co nie rozładowałem trzeciego miejsca w terminie oraz nie podjąłem już załatwionego kolejnego zlecenia. Trudno, nie moja wina.
Jako, że godzina była jeszcze młoda wykorzystałem czas na zrobienie zakupów w pobliskim sklepie. Nie wiem czy macie ten sam problem ale mnie irytuje fakt, że w niemieckich marketach nie można płacić naszymi kartami płatniczymi - miałem Vise Electron - brak możliwości, zmieniłem na MasterCard i dalej to samo. Musiałem więc zostawić zakupy, wypłacić pieniądze z bankomatu trzy kilometry dalej i dopiero po nie wrócić.

Mój niepokój zaczęła budzić też chłodnia a konkretniej jej agregat który pracował praktycznie non stop i to w dodatku przeważnie na wysokich obrotach. Miałem załadowaną mrożonkę i temperaturę trzymał właściwą ale temperatury zewnętrzne nie było z kolei na tyle wysokie by wymagały pracy non stop na wysokich obrotach. Dodatkowo również, z czym spotkałem się pierwszy raz w życiu powietrze wydobywające się spod obudowy agregatu podczas jego pracy miało "zapach" ... gówna.
Zgłosiłem to szefostwu ale póki agregat chodzi i chłodzi teoretycznie wszystko jest w porządku.
Następnego dnia rozładowałem się o wskazanej dzień wcześniej godzinie po czym pojechałem w ostatnie miejsce rozładunku. Po nim dostałem adres załadunku - o dziwo ten sam co dzień wcześniej - okazało się, że będzie to na pewien czas miejsce gdzie będziemy się dość często ładować.

Po załadunku kierunek Anglia, przez Luxembrug gdyż ładowałem się w Saarlouise. Po drodze pauza gdzieś w Belgii, przeprawa i dojazd do miejscowości docelowej czyli Lutterworth k. Coventry.
Po rozładunku kolejnego dnia rano otrzymałem kolejne zlecenie załadunku w Upper Holton k. Ipswich. Towar miał być gotowy dopiero około 22:00 ale, że byłem już tam wcześniej wiedziałem, że może być szybciej. Nie myliłem się. Po przyjeździe na miejsce około godziny 14:00 od razu polecono podstawić się pod rampę i zaczęto załadunek. Po nim znów miałem problem z chłodnią która nie chciała odpalić - chodziła jeszcze tego samego dnia rano a teraz ani rusz. Pomógł mi ją odpalić mechanik od sztaplarek będący akurat na placu parkingowym. Chłodnia odpaliła ale popracowała może z 5 minut po czym zgasła. ponownie ją odpaliliśmy z pomocą innego akumulatora i odczekaliśmy około 15 minut. Po tym czasie mogłem jechać dalej.

Rozładunek miałem dwa dni później w miejscowości Vredun o dość nietypowej porze bo o piątej rano w niedzielę. Obudzono mnie już o 3 nad ranem bo o tej porze pracownicy zaczęli się schodzić do firmy i polecono podstawić się pod rampę. Po rozładunku udałem się do Osnabrucku gdzie w poniedziałkowy ranek miałem zdać naczepę a przed tym zrobić jeszcze 24h pauzę, by móc po niej spokojnie dotrzeć do Warszawy.

Po zdaniu naczepy w poniedziałek udałem się w kierunku kraju. Tego dnia dojechałem w okolice Nowego Tomyśla gdzie spędziłem noc na parkingu przy autostradzie. Następnego dnia musiałem wjechać do Strykowa celem zostawienia swoich "bambetli" u teścia który przebywał tam akurat ze swoją ekipą na zleceniu.
O 11:30 byłem już w serwisie Dafa. Zdałem auto i w dalszą drogę do domu miałem się udać pociągiem. Jako, że Wolica od dworca centralnego dość daleko, to dzień wcześniej skontaktowałem się z Tomkiem - kolegą którego kiedyś poznałem w Norwegii a który mieszka w Piasecznie. Okazało się, że jest tego dnia na miejscu i ma w tym czasie wolne więc przyjechał po mnie do serwisu. Zanim załatwiłem wszelkie formalności mieliśmy czas, żeby sobie spokojnie pogadać. Po wszystkim Tomek podrzucił mnie pod centralny za co jeszcze raz serdeczne dzięki - dobrze mieć znajomych na których można zawsze polegać.

Dawno nie byłem na dworcu centralnym i trochę się na nim pozmieniało - jest czyściej i schludniej, nie kupi się już tu falafela i frytek, są za to McShity, gwiazdbaksy czy salony telefonii komórkowej. Ale mimo to gdy usłyszałem panią z okienka przy którym obsługuje się obcokrajowców mówiącą do czarnoskórego podróżnego - "do Kraków druga class" nie miałem wątpliwości, że wciąż jestem w Polsce. Wrażenie to potwierdził także pociąg który jechał z Warszawy do Lęborka prawie 10 godzin i mimo, że czysty dość schludny to pamiętał zapewne Rakowskiego jako premiera. Dobrze, że chociaż współpasażerka Ania okazała się dobrym kompanem do podróży bo można było z nią ciekawie porozmawiać. Koniecznym wydaje mi się wskazanie jeszcze dużego plusa na jaki zasłużył Wars w którym zakupiliśmy z Anią posiłki - spore, smaczne i nie jakoś tragicznie drogie. Polecam.

Zdjęcia: http://s124220te.picturepush.com/album/ ... F-ATE.html

PS: Jestem a właściwie już kończę kolejną trasę ale jej opis jeszcze nie gotowy.

Autor:  Pazdz [ 03 paź 2012, 20:12 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Cytuj:
niestety okazało się to niemożliwe gdyż jej facet zrobił z tego powodu straszliwą awanturę o czym poinformowała mnie telefonicznie zanim dotarłem na miejsce. Mając żonę i dwójkę dzieci jestem wciąż powodem zazdrości jakiś palantów, co najlepsze o dziewczynę z którą łączy mnie tylko i wyłącznie przyjaźń.

"Kochanie, dziś odwiedzi nas mój stary znajomy - kierowca tira. Prześpisz się na kanapie?" :lol:

Autor:  filippo [ 03 paź 2012, 20:33 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Cytuj:
Cytuj:
niestety okazało się to niemożliwe gdyż jej facet zrobił z tego powodu straszliwą awanturę o czym poinformowała mnie telefonicznie zanim dotarłem na miejsce. Mając żonę i dwójkę dzieci jestem wciąż powodem zazdrości jakiś palantów, co najlepsze o dziewczynę z którą łączy mnie tylko i wyłącznie przyjaźń.

"Kochanie, dziś odwiedzi nas mój stary znajomy - kierowca tira. Prześpisz się na kanapie?" :lol:
Mieszkają w hostelu którego ona jest "szefową" więc dostałbym nawet osobny pokój czego absolutnie nawet nie wymagam bo przecież mogę spać w aucie a chodzi jedynie o to by się spotkać i żebym miał gdzie bezpiecznie zaparkować na noc co w UK bywa dość ważne, no może jeszcze żebym mógł wziąć prysznic (bez niej, sam) :) Co też ciekawe jego wujek, również kierowca tira odwiedza ich regularnie a on sam zna mnie i kiedyś nawet wódkę ze mną pił (on stawiał) - jakieś kompleksy ma pajacunio, nic więcej.

Autor:  andy the driver [ 03 paź 2012, 22:34 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Po raz kolejny, swietny opis plus masa ciekawych fotek, jak sie sprawil DAF ATe w trasie?

Autor:  wojtas92 [ 03 paź 2012, 22:42 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Cytuj:
jak sie sprawil DAF ATe w trasie?
Filip się chyba nie zakochał. Pisał o nim w dziale DAF.

A co do recenzji - znów mnie wciągnęła. ;)
W której Ty firmie w końcu pracujesz, na zdjęciu same Dafy, jeździsz Volvem "Gdańsk" zgadza się?
Te trasy to "archiwum", czy mieliście ATE je na testach?
Szerokości :)

Autor:  Luka [ 04 paź 2012, 11:43 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Cytuj:
Nie będę się wdawał w szczegóły opisu auta gdyż bardzo dokładnie opisałem je w innym wątku na forum.
viewtopic.php?f=33&t=36899

Autor:  MAVERICK27 [ 04 paź 2012, 12:34 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Znowu poczułem się "W Trasie".... Dzięki....
Pzdr

Autor:  filippo [ 04 paź 2012, 13:47 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Cytuj:
W której Ty firmie w końcu pracujesz, na zdjęciu same Dafy, jeździsz Volvem "Gdańsk" zgadza się?
Te trasy to "archiwum", czy mieliście ATE je na testach?
Szerokości :)
Od Kwietnia cały czas w tej samej. Daf opisany w temacie wyżej. Mamy Volvo, mamy Dafy, jeżdżę Volvo, będę jeździł Dafem (nowym), czasem jeżdżę Volkswagenem. Się kręci.

Firmowy, wieczorny spot z najnowszym "trihalogenium":)

Obrazek

Autor:  kuxi [ 04 paź 2012, 15:24 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Nie wygląda źle ten trójhalogenowy DAF ;) ale Volvo ładniejsze ;) Fajnie się czyta że wreszcie komuś się poukładało w pracy i jest zadowolony - powodzenia ;)

Autor:  Dolar [ 06 paź 2012, 0:58 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Świetnie opisana trasa! Powodzenia w kolejnej wędrówce, liczę na kolejny dobry opis :)

Autor:  dies_nefastus [ 06 paź 2012, 18:21 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Ostatnio często mnie na Anglię wywalają, mijam dużo naczep od tej spedycji. Rumki MANami i DAFami, ale czerwonego volvo ni huhu...
Na M20 zawsze mi głowa lata na prawo i lewo za twoim żelazem...
Szkoda, że ja tylko Dunkierka - Dover ubotem, a ty pociągiem, bo szanse byłyby większe.

Autor:  filippo [ 06 paź 2012, 23:17 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Cytuj:
Ostatnio często mnie na Anglię wywalają, mijam dużo naczep od tej spedycji. Rumki MANami i DAFami, ale czerwonego volvo ni huhu...
Na M20 zawsze mi głowa lata na prawo i lewo za twoim żelazem...
Szkoda, że ja tylko Dunkierka - Dover ubotem, a ty pociągiem, bo szanse byłyby większe.
Jakoś tak się robota układa, że nie spotykam kierowców ze swojej firmy, mimo że załadunki i rozładunki mamy w tych samych miejscach, co więcej, nawet innych podwykonawców naszej spedycji zazwyczaj mijam gdzieś po drodze albo przy przeprawach jedynie.

W Andaro to pływaliśmy promami w jedenaście aut czy jechaliśmy po czterech a że równowaga musi być w przyrodzie to teraz jest jak jest.

Ostatnio płynąłem łódką bo tunel nie chodził (w zeszły weekend) ale z Calais a nie z Dunkierki. Ale Ty weekendy i tak spędzasz z żoną a nie Toplajnem.

Autor:  filippo [ 24 gru 2012, 13:17 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Opisy trochę zaniedbałem ale nadrobię.

Małe podsumowanie statystyczne:

243 - tyle dni byłem w trasie.
123 - tyle dni byłem w domu.
91674 - tyle kilometrów przejechałem w ciągu całego roku.
11068 - największa liczba przejechanych kilometrów w ciągu jednego miesiąca (Wrzesień).
2087 - najmniejsza liczba przejechanych kilometrów w ciągu jednego miesiąca (Styczeń).
7639 - średnia liczba przejechanych kilometrów każdego miesiąca.

Autor:  SIOJU [ 29 gru 2012, 18:12 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

No, masz szczęście, że chcesz się poprawić, bo chyba wyrażę opinię większości tu zaglądających, że brakuje twoich opisów, zwłaszcza że masz dar do pisania :P :P :P

Autor:  Baniek [ 14 sty 2013, 21:58 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

A ja właśnie spotkałem jeden z Waszych powozów. Ostatni weekend lipca, zaraz po Truckstarze. Pidou w Calais. :D

Obrazek

Autor:  jimus1982 [ 14 sty 2013, 23:22 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

cos tej poprawy nie widac :P

Autor:  filippo [ 16 sty 2013, 19:38 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Poprawię się. Tym bardziej, że siedzę w domu i szukam nowej pracy.

Autor:  mariuszlol23 [ 16 sty 2013, 22:17 ]
Tytuł:  Re: Opisy Tras - filippo, ex Jan Sawa

Szukasz nowej pracy z własnej potrzeby, czy z przyczyn nie zależnych od ciebie?

Strona 23 z 40 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/