Często mam tak, że jeżdże w nocy po wielogodzinnej trasie, pracy, załatwianiu spraw i wysiłku fizycznym. I tak rozsądek i odpowiedzialoność za siebie i za rodzinie, za innych na drodze więc jak nie mogę to nie jadę i koniec, półgodziny drzemki, później jakiaś lekka gimnastyka,. A że często mam taką sytuacje więc doskonale nauczyłem się wyczuwać moment do którego się w pełni kontroluje i żelazna zasada nigdy nie przekraczm tej granicy. Dla mojego organizmu np 24h aktywności to nie aż taki wyczyn i często mi się to zdarza, i wciągu tych 24 godzin mam około godziny czy góra półtorej słabości i właśnie wtedy odpuszczam ale to ma też swoją drugą strone, jak już zasne to niewielu mnie obudzi
Mam bardzo twardy sen (prawie że śmiertelny) i to bezwzględu na przmęczenie czy wysiłek, zawsze śpie tak twardym snem że jak by mi kto przyp... to nie wiem czy bym poczuł
a do tego ile wlezie 8/10/12/14 godzin. Poprostu organizm ładuje akumulator, i jak już wstane to mogę naprawdę długo zachować kondycje. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, aż wpadły mi w ręce artykuł opisujący tego typu osoby, i podobnież jest to związane z już "fabrycznie" przestawionym zegarem biologicznym
na więcej godzin niż 24 np. na 36 godzin, osoby takie są dłużej aktywne ale też dłużej śpią dłużej. No i patrząc na to przez pryzmat doby 24 godzinnej wiąże się to z pewnymi dolegliwościami, mianowicie problemy z zaśnięciem, i problem ze wstawaniem. (zawsze to tłumacze mojej Lubej jak któryś raz wchodzi do pokoju i zamiast któryś raz powiedzieć mi żebym wstawał
chce mi podbić oczy
i połamać ręce
. Podobno ludzie zamknięci gdzieś gdzie nie ma dostępu światła słonecznego i zegarków(jakie laboratorium czy cóś) też się automatycznie przestawiają na dobe w innym wymiarze czasowym...takie małe OT do tematu
sorry
Edit by mod
A jeżeli ktoś mnie zapyta co jest dobre na senność, to chyba najlepiej działają napoje energetyczne, kawa i papierosy. Ze względu na charakter pracy spanie raz po 5h raz po7 czy 9 innym razem po 3, pracę od rana do wieczora i to na pewno nie monotonną, nie raz 2 tygodnie bez dnia wolnego to muszę się wspomagać. Od jakiegoś półtorej roku może trochę więcej, namiętnie pije napoje energetyczne, litr( w biedronce 2zł, w lidlu 1,7, w inter marche 3,5zł) i powiem , że stawiają na nogi jak viagra, a odczuwalne to jest szczególnie przy dość mocnym zmęczeniu. I jest to uczucie i subiektywne i obiektywne. Kiedyś będąc w trasię(parę naprawdę ważnych spraw do załatwienia) ok20 godzin z przerwami za kółkiem i paru nie dospanych dniach tak mnie wzięło spanie, i to w jeden moment, zaczełem już zapominać o długich światłach, oczy mi się przymykały....mówie sobie nie no kur.a zjeżdżam, ostatnie siły z organizmu i pełna koncentracja byle do pierwszej stacji. Dojechałem z myślą o spaniu ale poszłem na stacje coś zjeść i kupiłem pół litra redbulla bo mi się pić chciało, wypiłem i jak nowo narodzony dosłownie. Mówię sobię spróbuje i 3,5 godziny jazdy bezproblemu jeszcze wycisnęłem do domu. Do tego zero ziewania, nie zapominałem o długich, kontrola lusterek itp i wtedy się dopiero przekonałem o sile tego specyfiku. I z moich obserwacji wynika, że jest to całkiem gut tylko trzeba używać jak nawigacji, tzn. pod kontrolą. Bo moment jak odpuści jest dość gwałtowny pierwsze symptomy są na jakieś pół godziny przed ale bardzo delikatne, a po drugie to wyciska resztki sił, koncentracji i skupienia, ale jak ktoś już je wykorzystał to nawet zgrzewka nie pomoże. To jak ze stresem czy adrenaliną owszem wydobywają z organizmu wszystko, nie czujemy zmęczenia i mamy tyle sił w nogach że ja pier... No ale ch.. wisły nie zawrócisz jak nic to nic i koniec.