wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://serwis.wagaciezka.com/ |
|
Sposoby wynagradzania kierowców http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=33185 |
Strona 4 z 13 |
Autor: | Bajzel [ 03 gru 2011, 14:17 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Kolego Bajzel, jeżeli uważasz, że twój szef działa nieudolnie, to dlaczego nie otworzysz swojej firmy?
Jeśli odpalisz mi pieniądze na samochód, który zapewni mi przynajmniej teoretyczny spokój od jakichkolwiek większych awarii (ok. 70 tysięcy) + do tego naczepę, oczywiście nie zapominając przepisać tego całego cyrku na mnie, żebym miał co przedstawić jako zabezpieczenie do licencji - już zaczynam.Cytuj: kupił swój samochód i rzeczywiście zaczął lepiej zarabiać.
Jaka część zysków (pi razy drzwi) firmy Twojego ojca wynika z transportu? Z tego co pamiętam jego podstawowa działalność opiera się na czymś zupełnie innym.Cytuj: "Nie chciało się nosić teczki, to trzeba nosić woreczki".
Chyba kpisz, połowa wypowiadających się tu użytkowników ma pokończone studia, a zawód kierowcy jest zawodem wybranym, a nie wymuszonym przez sytuację życiową. Nawet gdyby było inaczej, to to że nie mam wyższego wykształcenia nie uprawnia Twojego ojca ani żadnego innego "rekina biznesu" do okradania mnie. Jeśli ktoś chce płacić za same kilometry to MUSI mieć poukładaną robotę na glanc, wtedy jestem w stanie się na to zgodzić, a oprócz tego na tyle jaj, żeby w razie problemów z ładunkami, zapewnić kierowcom jakieś drobne, gdy siedzi w jego budzie czekając na załadunek 8 godzin (pracując 12 dziennie).
|
Autor: | Użytkownik usunięty [ 03 gru 2011, 14:45 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Jeśli odpalisz mi pieniądze na samochód, który zapewni mi przynajmniej teoretyczny spokój od jakichkolwiek większych awarii (ok. 70 tysięcy) + do tego naczepę, oczywiście nie zapominając przepisać tego całego cyrku na mnie, żebym miał co przedstawić jako zabezpieczenie do licencji - już zaczynam.
Nie mam zamiaru, to jest właśnie to, dlaczego szef zarabia więcej niż pracownik - bo podejmuje pewne ryzyko. Jak położysz zestaw w rów, to najwyżej Cię obciąży 3 pensjami (czytaj, 3 najniższymi krajowymi), a on się będzie z tym bujał. A jak zrobisz to po pijaku, to nie dostanie w ogóle ubezpieczenia i narobi sobie okropnych długów. Takie ryzyko.Cytuj: Jaka część zysków (pi razy drzwi) firmy Twojego ojca wynika z transportu? Z tego co pamiętam jego podstawowa działalność opiera się na czymś zupełnie innym.
Wtedy była to firma czysto transportowa, OBECNIE transport w naszej małej firmie polega tylko i wyłącznie na dowozie towaru do klienta, więc nie zarabiamy na tym absolutnie nic. Równie dobrze, moglibyśmy wynająć kogoś, kto by za nas to robił, ale ojciec się tak przyzwyczaił do jazdy samemu, że robi to raczej z chęci powspominania starych lat, po prostu dobrze się czuje za kółkiem. Nie otworzy jednak działalności transportowej, bo nie sposób na tym zarobić. Mamy swój samochód, który nie generuje stojąc żadnych kosztów, więc ma to na swój sposób sens.Cytuj: Chyba kpisz, połowa wypowiadających się tu użytkowników ma pokończone studia, a zawód kierowcy jest zawodem wybranym, a nie wymuszonym przez sytuację życiową. Nawet gdyby było inaczej, to to że nie mam wyższego wykształcenia nie uprawnia Twojego ojca ani żadnego innego "rekina biznesu" do okradania mnie. Jeśli ktoś chce płacić za same kilometry to MUSI mieć poukładaną robotę na glanc, wtedy jestem w stanie się na to zgodzić, a oprócz tego na tyle jaj, żeby w razie problemów z ładunkami, zapewnić kierowcom jakieś drobne, gdy siedzi w jego budzie czekając na załadunek 8 godzin (pracując 12 dziennie).
Nie, nie kpie sobie. Widzisz, te osoby, które kierują z wyższym, mają jakiś wybór - mogą iść do pracy w swoim teoretycznie wyuczonym zawodzie. Więc ich wybór jest w pełni świadomy. Dlatego też, najczęściej nie narzekają, że ktoś ich okrada, albo skubie. Mają po prostu wybór. Tylko ilu takich jest ? To forum nie jest realnym odbiciem środowiska kierowców. Już sam fakt, że uczestniczą w jakimś forum, mówi o tym, że chcą dowiedzieć się czegoś więcej, bądź dopytać, by nie narobić na diabła.Zapytaj jednak, przeciętnego kierowcę, a najlepiej 1000 kierowców, co sądzą o swoim zawodzie. Okaże się, że większość po prostu tego nienawidzi i gdyby mogła, to by zmieniła zawód. Problem w tym, że zdają sobie sprawę z tego, że nie będą w stanie zarobić tyle samo, mając inną pracę, na którą pozwala ich dotychczasowe wykształcenie. Tak właśnie rodzi się frustracja, teksty o laniu pod koło i żarciu z miski. Żeby nie było, ja zdaje sobie sprawę, z tego, jak mało de facto UCZY szkolnictwo wyższe. Wychodząc, najczęściej posiadamy sam papierek i tylko od nas zależało, jak ten czas wykorzystaliśmy, natomiast zdobyć dobrze płatną pracę na miejscu, jest zdecydowanie łatwiej. Tylko cały czas, trzeba było chcieć, a wybór pomiędzy szkołą zawodową i tirowaniem, a nie obowiązkowym kształceniem się, jest w wieku 16-18 lat, baardzo prosty. Idąc to biura firmy, podpisując umowę, godzisz się na pewne warunki. Masz jasno określone, że dostaniesz pieniądze, w zależności od przejechanych kilometrów, czyli obrotu firmy tak naprawdę. Jeżeli uważasz, że ten sposób wynagradzania nie jest słuszny, to zatrudnij się w firmie, która ma stałą pensję, bądź płatność od diety. Zaraz się okaże, że nasza narodowa duma - kombinatorstwo, jest rozwinięte do tego poziomu, że kierowcy specjalnie wydłużają czas w trasie, bo mają płatne za nic i taki Heniek specjalnie kombinuje, jak koń pod górę, żeby się nie napracować, a ty drogi Danielu, tyrasz jak głupi a zarabiacie tyle samo. W tej samej sytuacji, mając płatne od kilometra, Heniek nie zarobi dużo, a ty tak. Pieniądze, nie biorą się znikąd, więc jeżeli szef, będzie cię skubał, to i bez znaczenia jak Ci płaci, a jak będzie uczciwy to nawet przy rozliczaniu od kilometra. Zarobisz tyle samo, tylko będziesz wiedział, że to od CIEBIE zależy, ile dokładnie zarobisz. Natomiast przestoje, oczekiwania, problemy są wliczone w działalność transportową i jest nie lada problemem uniknąć tego typu przestojów. Nawet najbardziej poukładany plan dnia, może zostać złamany, przez jakiś zgubiony papier, wystrzał opony, czy korek. Nawet jeżeli, ktoś ma płatną tą super zachwalaną dietę, to prawda jest taka, że z góry jest policzone, że może trochę postać i jest ona adekwatnie mniejsza, do tego, co zarobiłbyś gdyby Ci faktycznie płacili od obrotu dniowego. Jeżeli firma danego dnia, zarobi X pieniędzy, a ty dostajesz, powiedzmy 15 % od tego, w rozliczeniu kilometrowym, to dieta będzie i tak niższa, żeby ewentualny przestój, mógł być opłacony nie z pensji szefa, ale tego, co mógłbyś zarobić. Taka jest ekonomia i tak to działa, sorry. Dlatego po raz n-ty powtarzam, jak Ci się nie podoba rozliczanie z kilometra, to znajdź firmę, która rozlicza się inaczej, a odkryjesz, że zarobisz tak samo, a zarobisz średnią obrotu firmy (w tym paru leniwych obiboków), a nie pieniądze, które de facto, sam wypracowałeś. Albo jesteś w stanie to zrozumieć i starasz się jeździć jak najefektywniej, albo nadal narzekasz nad swoim losem i jaki to kierowca tira jest biedny. |
Autor: | Bajzel [ 03 gru 2011, 15:01 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Nie mam zamiaru, to jest właśnie to, dlaczego szef zarabia więcej niż pracownik - bo podejmuje pewne ryzyko.
No ok, tylko dlaczego każe mi za to ryzyko płacić zmarnowanym czasem, gdy zaczyna się problem z ładunkami? Ryzyko to ryzyko, a mi nic do tego.Cytuj: OBECNIE transport w naszej małej firmie polega tylko i wyłącznie na dowozie towaru do klienta
KIEDYŚ było inaczej.Cytuj: Masz jasno określone
Tak naprawdę mam powiedziane "zarobisz". Nic poza tym, a moje zarobki nie są zależne od mojej pracy tak naprawdę tylko od pracodawcy.Cytuj: Nawet jeżeli, ktoś ma płatną tą super zachwalaną dietę, to prawda jest taka, że z góry jest policzone, że może trochę postać i jest ona adekwatnie mniejsza, do tego, co zarobiłbyś gdyby Ci faktycznie płacili od obrotu dniowego.
Ale od początku do końca wiem ile zarobię pieniędzy i wiem, że jeśli mój szef da, kolokwialnie mówiąc, dupy, to ja za to nie zapłacę. Dostaję takie pieniądze, na jakie zapracowałem, bo moja praca to nie tylko siedzenie za kółkiem i odpychanie fury przed siebie. To nic przyjemnego za darmo siedzieć w aucie. Owszem, praca nie zawsze jest przyjemna, ale dlatego nazywa się pracą, że ktoś mnie za nią wynagradza i tylko tego chcę, uczciwego wynagradzania.
|
Autor: | Kierownik [ 03 gru 2011, 15:33 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Ale o co chodzi właściwie? Czy w firmach gdzie płacą za godzinę finalne zarobki są wieksze? Z tego co sie słyszy i z ludźmi rozmawia, to są nawet mniejsze. Więc wynikało by, że jedyny plus pracy na godziny to możliwość pościemniania, połapania godzin. A czy nie o tym pisałem wcześniej, że są ludzie którzy wolą wziąść sie za robotę, zrobić i iść do domu, a są tacy którzy wolą pościemniać? |
Autor: | orys [ 03 gru 2011, 17:04 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Nie mam zamiaru, to jest właśnie to, dlaczego szef zarabia więcej niż pracownik - bo podejmuje pewne ryzyko. Jak położysz zestaw w rów, to najwyżej Cię obciąży 3 pensjami (czytaj, 3 najniższymi krajowymi), a on się będzie z tym bujał. A jak zrobisz to po pijaku, to nie dostanie w ogóle ubezpieczenia i narobi sobie okropnych długów. Takie ryzyko.
O, zaczynasz rozumieć. Czyli ryzyko biznesowe jest szefa, i dlatego więcej zarabia. Cytuj: Nie otworzy jednak działalności transportowej, bo nie sposób na tym zarobić. Mamy swój samochód, który nie generuje stojąc żadnych kosztów, więc ma to na swój sposób sens.
Ciekawe, że tysiące osób na tym zarabiają. No chyba, że sugerujesz, że te wszystkie pojazdy na drodze to też hobbyści? Cytuj: Idąc to biura firmy, podpisując umowę, godzisz się na pewne warunki. Masz jasno określone, że dostaniesz pieniądze, w zależności od przejechanych kilometrów, czyli obrotu firmy tak naprawdę.
Czyli podpisujesz umowę nie wiedząc co podpisujesz. bo wróżką nie jesteś, i nie wiesz, jak firma sobie będzie radziła. Cytuj: Zarobisz tyle samo, tylko będziesz wiedział, że to od CIEBIE zależy, ile dokładnie zarobisz.
Jednak nie rozumiesz. Jak masz płacone od kilometra i spędzisz 3 godziny w korku to zarobisz mniej, niż jak masz płacone od kilometra i pocinasz cały dzień na odcięciu. Sugerujesz, że mozolne posuwanie się w korku to nie jest praca? Dla mnie jest to bardziej męczące niż płynna jazda. A gdybym miał płacone za kilometr, w takiej sytuacji zarobiłbym mniej. Cytuj: Natomiast przestoje, oczekiwania, problemy są wliczone w działalność transportową i jest nie lada problemem uniknąć tego typu przestojów. Nawet najbardziej poukładany plan dnia, może zostać złamany, przez jakiś zgubiony papier, wystrzał opony, czy korek. Nawet jeżeli, ktoś ma płatną tą super zachwalaną dietę, to prawda jest taka, że z góry jest policzone, że może trochę postać i jest ona adekwatnie mniejsza, do tego, co zarobiłbyś gdyby Ci faktycznie płacili od obrotu dniowego. Jeżeli firma danego dnia, zarobi X pieniędzy, a ty dostajesz, powiedzmy 15 % od tego, w rozliczeniu kilometrowym, to dieta będzie i tak niższa, żeby ewentualny przestój, mógł być opłacony nie z pensji szefa, ale tego, co mógłbyś zarobić. Taka jest ekonomia i tak to działa, sorry.
W działalność transportową jest wliczona. W pracę najemną wliczona być nie powinna. I o tym jest ten wątek. Masz racje co to tego, że jak to nazywasz diety są zwykle nieco niższe. Ale po pierwsze z góry wiesz, ile zarobisz, a po drugie jak się okaże, że przestoje są 10 razy większe niż szef zakładał, to ty dalej dostaniesz tyle, ile masz na umowie, a on się będzie martwił. Cytuj: Dlatego po raz n-ty powtarzam, jak Ci się nie podoba rozliczanie z kilometra, to znajdź firmę, która rozlicza się inaczej, a odkryjesz, że zarobisz tak samo, a zarobisz średnią obrotu firmy (w tym paru leniwych obiboków), a nie pieniądze, które de facto, sam wypracowałeś. Albo jesteś w stanie to zrozumieć i starasz się jeździć jak najefektywniej, albo nadal narzekasz nad swoim losem i jaki to kierowca tira jest biedny.
NIe chcę tu wyjść na przechwalającego się, ale z tych ludzi z mojej branży tu w Szkocji, z którymi rozmawiałem, to nikt nie ma takich dobrych zarobków w przeliczeniu na ilość godzin spędzonych w pracy jak ja. A znam ludzi którzy mają podstawę + grosiki za każdą milę, znam takich, co są na stałej pensji tygodniowej, i takich, którzy mają stawki umowne za każdy kurs. Ta firma, która ma stawki umowne proponowała mi przejście do nich, wyszło że za 6dniową trasę do Włoch 18 tonówką w podwójnej obsadzie zarabiałbym znacznie mniej niż połowę tego, co dostaję u siebie za 6 dniową solową trasę sprinterem oraz mniej, niż miałem średnio na tydzień w zeszłym roku, przy czym średnio w pracy spędzałem 49 godzin w tygodniu (wliczając to czekanie, spanie itp.). Ale oczywiście to konkurencyjna firma (w której pracowałem przez chwilę 4 lata temu jak jeszcze mieli stawki godzinowe) rozwija się jak szalona, z 4 7,5 tonówek i kilku busów które mieli 4 lata temu zrobiło się kilkadziesiąt od transitów po 44tonowe zestawy. Nasza firma rozwija się powoli i nie nastawia sie na ekspansję tylko zyskanie lepiej płacących klientów. Oczywiście, można narzekać na wiele rzeczy, ale nie na to, że szef wykorzystuje pracowników. Więc przestań bajdurzyć o tym, jakie kokosy się zbija na kilometrowej stawce, tylko kiedyś jak będziesz stał w korku na M25 na przykład, włącz sobie CB radio i posłuchaj jak Twoi zarabiający kokosy świadomi swoich praw kierowcy klną i o czym rozmawiają. Jak lubisz oczywiście. Bo ja w takich przypadkach po prostu włączam sobie audiobooka. |
Autor: | Użytkownik usunięty [ 03 gru 2011, 17:32 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Ciekawe, że tysiące osób na tym zarabiają. No chyba, że sugerujesz, że te wszystkie pojazdy na drodze to też hobbyści?
To są transportowcy, powtarzam, NIE prowadzimy działalności transportowej, NIE zarabiamy na transporcie. Celem działalności naszej firmy jest NIE przewóz, a sprzedaż produktu, jak klient sobie życzy 20 ton to przyjeżdża kontener tirkiem i się ładujemy, nie jesteśmy transportowcami.Cytuj: Jednak nie rozumiesz. Jak masz płacone od kilometra i spędzisz 3 godziny w korku to zarobisz mniej, niż jak masz płacone od kilometra i pocinasz cały dzień na odcięciu. Sugerujesz, że mozolne posuwanie się w korku to nie jest praca? Dla mnie jest to bardziej męczące niż płynna jazda. A gdybym miał płacone za kilometr, w takiej sytuacji zarobiłbym mniej.
Oczywiście, że zarobisz mniej. A następnego dnia masz lepiej i zarobisz lepiej niż na tej swojej diecie. A potem przyjdzie koniec miesiąca i się okaże, że twoje dniowe diety stanowią mniejszą kwotę, niż to co wypracowałbyś za kilometry. Plus mając dietę na rękę Ci jest, bo stoisz, a jak masz kilometrówkę to starasz się (w miarę możliwości) objechać to, żeby nadal zarabiać. Teraz pomyśl, która wersja, jest lepsza dla pracodawcy, która dla kierowcy, a która daje realny zarobek obu. 2:1 dla kilometrówki i starania się.Cytuj: Masz racje co to tego, że jak to nazywasz diety są zwykle nieco niższe. Ale po pierwsze z góry wiesz, ile zarobisz, a po drugie jak się okaże, że przestoje są 10 razy większe niż szef zakładał, to ty dalej dostaniesz tyle, ile masz na umowie, a on się będzie martwił.
To też nie jest tak, twoja dieta w przypadku gdy non stop stoisz nie może być zbyt wysoka. Więc albo szef Ci kiedyś powie, że będziesz dostawał mniej, albo kiedyś zbankrutuje.No chyba, że ciągasz jakiś mega wartościowe frachty, to wtedy i kilometrówka musi być większa i znowu wyjdzie na jedno, albo lepiej niż diety. Cytuj: NIe chcę tu wyjść na przechwalającego się, ale z tych ludzi z mojej branży tu w Szkocji, z którymi rozmawiałem, to nikt nie ma takich dobrych zarobków w przeliczeniu na ilość godzin spędzonych w pracy jak ja. A znam ludzi którzy mają podstawę + grosiki za każdą milę, znam takich, co są na stałej pensji tygodniowej, i takich, którzy mają stawki umowne za każdy kurs. Ta firma, która ma stawki umowne proponowała mi przejście do nich, wyszło że za 6dniową trasę do Włoch 18 tonówką w podwójnej obsadzie zarabiałbym znacznie mniej niż połowę tego, co dostaję u siebie za 6 dniową solową trasę sprinterem oraz mniej, niż miałem średnio na tydzień w zeszłym roku, przy czym średnio w pracy spędzałem 49 godzin w tygodniu (wliczając to czekanie, spanie itp.).
No bo masz inną cenę frachtu, inne warunki pracy. Tłumaczę Ci, jeżeli dieta, musi być odpowiednio mniejsza, w razie wpadki, to jeżeli Ci się uda pociągnąć dzień normalnie, to jesteś do przodu, w stosunku do diety. Jak stoisz to na kilometrówce nic nie zarobisz, ale masz motywacje, żeby cokolwiek ruszyć. Czasem wystarczy kupić piwo dla załadunkowego i zaraz się okazuje, że się da coś zrobić. Nie zawsze, ale realna możliwość zarobku jest większa. Na diecie nie wyjdziesz poza pewien zakres i koniec. A jak dojdzie do tego nasza mentalność, to się może okazać, że lenistwo twoich kolegów spowodowało, że i diety poszły w dół (a i tak były niskie, prawda ?). Cytuj: Więc przestań bajdurzyć o tym, jakie kokosy się zbija na kilometrowej stawce, tylko kiedyś jak będziesz stał w korku na M25 na przykład, włącz sobie CB radio i posłuchaj jak Twoi zarabiający kokosy świadomi swoich praw kierowcy klną i o czym rozmawiają. Jak lubisz oczywiście. Bo ja w takich przypadkach po prostu włączam sobie audiobooka.
Dokładnie o to chodzi, nie jest im to na rękę, więc w miarę, możliwości, gdy odpowiednio wcześniej się o tym dowiedzą, będą starali się omijać zator. No chyba, że mają płatną dietę, więc sobie staną i kaplica.Ja nie mówię, że kilometrówka jest genialna, najlepsza i w ogóle, ale daje realny obraz pracy kierowcy w jego zarobku. Tak to działa w Europie, Stanach i Bóg wie gdzie jeszcze i tak się jeździ. |
Autor: | Kierownik [ 03 gru 2011, 17:54 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Wniosek jest jeden: Jeśli nie chce Ci się / nie umniesz pracować - szukaj sobie roboty na godziny. Jeśli umiesz pracować poszukaj sobie na akord. |
Autor: | krzysiekjx1 [ 03 gru 2011, 19:19 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Wniosek jest jeden: Jeśli nie chce Ci się / nie umniesz pracować - szukaj sobie roboty na godziny. Jeśli umiesz pracować poszukaj sobie na akord.
to punkt widzenia pracodawcy co błąka się po internetowym rynku zleceń a z punktu widzenia kierowcy? nie potrafisz zorganizować dla swojej firmy zleceń,które pozwolą na to żebyś mi zapłacił za moją prace jak i czas dyspozycyjności w godziwej wysokości,to albo zacznij jezdzić sobie sam albo weź sie za coś co bedzie ci lepiej wychodzić bo przerzucanie swojej nieudolności na kierowców........ nie przystoi ludziom biznesu???? P.S. i to nie jest tak że płaca na godziny to dla tych co nie umieją pracować! bo w dobrze zorganizowanej firmie ( nie ma co chwalić sie ale poniekąd w takiej pracuje) nie opłaciłoby mi się przejść na płace tego typu i wtedy akord daje pewne korzyści ale zaznaczam że tak może być tylko wtedy gdy kierowca dostaje harmonogram pracy na cały tydzień a momentami i na dwa i wtedy możesz tu czy tam coś podgonić a wtedy gdy wiesz że nie ma po co sie spieszyć pospać do bulu,ale to sporadyczne wypadki a znam też te inne większościowe realia gdy szef uważa że ty cały dzień stałeś ( czekałeś czyli czas dyżuru) to teraz od 20 możesz 15 kolejnych godzin pracować |
Autor: | Samum [ 03 gru 2011, 22:32 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
No proszę, w niezamierzony sposób stałem się autorem tematu, wypada więc w swoim temacie się wypowiadać Większość aspektów została już poruszona. Moje zdanie zostało poparte przez zatrudnionych i skrytykowane przez zatrudniających co jest poniekąd zrozumiałe. Ale nikt nie wspomniał o jednej rzeczy dość istotnej z punktu widzenia pracownika. Ja lubię wiedzieć ile zarobię. Moje dzieci zazwyczaj jedzą tyle samo w każdym miesiącu roku, prywatny samochód też mniej więcej pali tyle samo, inne wydatki domowego budżetu również są porównywalne w poszczególnych miesiącach. Dlatego wolę mieć pewność, że w każdym miesiącu wystarczy mi na to wszystko i nie będę musiał powiedzieć dzieciom: w tym miesiącu nie jemy szynki tylko smalec bo tatuś kilka razy czekał na załadunek po kilkanaście godzin i parę razy stał w korku przez co przejechał 1000 kilometrów mniej i mniej zarobił. Jeżdżę w branży budowlanej i jak wiadomo zimą pracy jest dużo mniej, dlaczego miałoby to się odbijać na sytuacji finansowej mojej rodziny? Z tego powodu zatrudniam się tylko u uczciwych pracodawców, którzy płaca stałą pensję i staram się pracować na tyle solidnie żeby czuli się zobowiązani do dorzucania jakiejś drobnej premii do uzgodnionego uposażenia co też zdarza im się czynić. W mojej ocenie, patrząc na moją branżę, wynagradzanie kierowców na podstawie kilometrówki albo ilości przewiezionego towaru staje się źródłem patologii co obserwuję na drogach mojego regionu. "Mistrzowie patelni" i kierowcy gruszek z betonem przodują w tym rankingu. Jeżdżą jak Litwini budząc powszechny przestrach i zgrozę, pchają się bezczelnie na budowy bez kolejki byle tylko zrobić kurs więcej. |
Autor: | Kierownik [ 04 gru 2011, 12:30 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Cytuj: Wniosek jest jeden: Jeśli nie chce Ci się / nie umniesz pracować - szukaj sobie roboty na godziny. Jeśli umiesz pracować poszukaj sobie na akord.
to punkt widzenia pracodawcy co błąka się po internetowym rynku zleceń a z punktu widzenia kierowcy? nie potrafisz zorganizować dla swojej firmy zleceń,które pozwolą na to żebyś mi zapłacił za moją prace jak i czas dyspozycyjności w godziwej wysokości,to albo zacznij jezdzić sobie sam albo weź sie za coś co bedzie ci lepiej wychodzić bo przerzucanie swojej nieudolności na kierowców........ nie przystoi ludziom biznesu???? P.S. i to nie jest tak że płaca na godziny to dla tych co nie umieją pracować! bo w dobrze zorganizowanej firmie ( nie ma co chwalić sie ale poniekąd w takiej pracuje) nie opłaciłoby mi się przejść na płace tego typu i wtedy akord daje pewne korzyści ale zaznaczam że tak może być tylko wtedy gdy kierowca dostaje harmonogram pracy na cały tydzień a momentami i na dwa i wtedy możesz tu czy tam coś podgonić a wtedy gdy wiesz że nie ma po co sie spieszyć pospać do bulu,ale to sporadyczne wypadki a znam też te inne większościowe realia gdy szef uważa że ty cały dzień stałeś ( czekałeś czyli czas dyżuru) to teraz od 20 możesz 15 kolejnych godzin pracować Tak się widzisz składa, że moja firemka ma stałych 3 - 4 zleceniodawców, z mojej okolicy, a transa to miałem tylko jak mi go dali na miesiąc za darmo. Jak zobaczyłem za ile sie tam jeździ, to nawet przestałem tam zaglądać. Robota u mnie jest, prosta, i bardzo ułożona, z codziennymi zjazdami na bazę, nie ma czegoś jak "czas dyspozycyjności" - kiedy nie ma roboty jedziemy do domu i już, jazda na legalu i 4 z przodu na wypłatę. Masz lepiej? Aha, robota jest tak ułozona, że mogę sobie pozwolić na jazdę jednym z klamotków. Właściwie to momentami nie jestem tu nikomu potrzebny . Więc synku nie pisz mi o nieudolności, aha i nie mam się za człowieka biznesu, ja poprostu tak zarabiam na życie. |
Autor: | krzysiekjx1 [ 04 gru 2011, 14:43 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Tak się widzisz składa, że moja firemka ma stałych 3 - 4 zleceniodawców, z mojej okolicy, a transa to miałem tylko jak mi go dali na miesiąc za darmo. Jak zobaczyłem za ile sie tam jeździ, to nawet przestałem tam zaglądać. Robota u mnie jest, prosta, i bardzo ułożona, z codziennymi zjazdami na bazę, nie ma czegoś jak "czas dyspozycyjności" - kiedy nie ma roboty jedziemy do domu i już, jazda na legalu i 4 z przodu na wypłatę. Masz lepiej? Aha, robota jest tak ułozona, że mogę sobie pozwolić na jazdę jednym z klamotków. Właściwie to momentami nie jestem tu nikomu potrzebny . Więc synku nie pisz mi o nieudolności, aha i nie mam się za człowieka biznesu, ja poprostu tak zarabiam na życie. po drugie to pisząc o nieudolności kierowałem te słowa do przykładu jaki ująłem w końcowej części swojego postu,a to że masz poukładaną robotę u kilku stałych podwykonawców to sie chwali i my też w ten sposób mamy tyle że na dłuższych odcinkach i w domu jesteśmy dwa razy w tygodniu tylko (ale nie chodzi o to żeby sie chwalić kto ma lepiej-i ustalmy że macie lepszą robotę i wyższe wynagrodzenia a ja będę tym gorszym ),natomiast możesz mnie zaskoczyć jak mi powiesz że podczas wykonywania tych waszych zleceń wyglądają za autem nim przyjedzie i nie musicie czekać na załadunki i rozładunki :lol:i kierowca nie traci swojego czasu pracy na dyżur i po 10h pracy idzie do domu(bo 2*4,5h+45min pauzy ) |
Autor: | Kierownik [ 04 gru 2011, 15:57 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
Tu Cię nie zaskoczę. Generalnie to na 13h pracy, jazdy jest 8 max 9h. Więc reszta to postój. Ale ma tu miesjce to o czym pisałem wcześniej, stawka procentowa uwzględnia postoje. Reasumując 4 koła, za jazdę na legalu, codzienne zjazdy to nie jest źle. Wszyscy są na procencie i nikt nie narzeka, nikomu nie jest w głowie walczyć o godzinówkę bo i po co? Więcej napewno sie nie zarobi, a obecny system pracy nie jest zły. |
Autor: | orys [ 04 gru 2011, 16:19 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Cytuj: Ciekawe, że tysiące osób na tym zarabiają. No chyba, że sugerujesz, że te wszystkie pojazdy na drodze to też hobbyści?
To są transportowcy, powtarzam, NIE prowadzimy działalności transportowej, NIE zarabiamy na transporcie. Celem działalności naszej firmy jest NIE przewóz, a sprzedaż produktu, jak klient sobie życzy 20 ton to przyjeżdża kontener tirkiem i się ładujemy, nie jesteśmy transportowcami.Cytuj: Oczywiście, że zarobisz mniej. A następnego dnia masz lepiej i zarobisz lepiej niż na tej swojej diecie. A potem przyjdzie koniec miesiąca i się okaże, że twoje dniowe diety stanowią mniejszą kwotę, niż to co wypracowałbyś za kilometry. Plus mając dietę na rękę Ci jest, bo stoisz, a jak masz kilometrówkę to starasz się (w miarę możliwości) objechać to, żeby nadal zarabiać. Teraz pomyśl, która wersja, jest lepsza dla pracodawcy, która dla kierowcy, a która daje realny zarobek obu. 2:1 dla kilometrówki i starania się.
Gdyby to była prawda, to nie zarabiałbym lepiej niż wszyscy ci, którzy sa na milówce, stawkach umownych albo na procencie od frachtu. Jak pisałem - u nas w firmie zarabia się najlepiej z tych 5 z naszej branży w ktorej znam ludzi. Poza tym popełniasz podstawowy błąd zakładając, że jak mam płacone za godzinę to oszukuję pracodawcę i zbijam bąki. Ale cóż, stare przysłowie mówi że każdy mierzy swoją miarą... Cytuj: To też nie jest tak, twoja dieta w przypadku gdy non stop stoisz nie może być zbyt wysoka. Więc albo szef Ci kiedyś powie, że będziesz dostawał mniej, albo kiedyś zbankrutuje.
Szef od chwilowego przestoju w firmie nie zbankrutuje. Ja jak nie zapłacę raty za auto w jednym miesiącu to mogę zapomnieć o dostaniu jakiegokolwiek kredytu. Cytuj: No chyba, że ciągasz jakiś mega wartościowe frachty, to wtedy i kilometrówka musi być większa i znowu wyjdzie na jedno, albo lepiej niż diety.
Ja ciągam wartościowe frachty i dlatego stawkę godzinową za sprintera mam lepszą niż niektórzy na TIRachCytuj: No bo masz inną cenę frachtu, inne warunki pracy. Tłumaczę Ci, jeżeli dieta, musi być odpowiednio mniejsza, w razie wpadki, to jeżeli Ci się uda pociągnąć dzień normalnie, to jesteś do przodu, w stosunku do diety. Jak stoisz to na kilometrówce nic nie zarobisz, ale masz motywacje, żeby cokolwiek ruszyć.
Zastanawiam się, jak tu jeszcze Ci wytłumaczyć, ze mówię o sytuacji w których choćbyś się zesrał i motywacja Ci uszami leciała to nic nie zrobisz... Cytuj: Czasem wystarczy kupić piwo dla załadunkowego i zaraz się okazuje, że się da coś zrobić
Taaa, a jak jest mgła i samolot na pokładzie którego jest ładunek dla mnie nie może wystartować albo awaryjnie lądował na Islandii i siedzę na Heathrow cały dzień to komu mam kupić piwo? Kaczyński już nie żyje, więc na "Lecieć, dziady" liczyć nie mogę... Cytuj: Nie zawsze, ale realna możliwość zarobku jest większa. Na diecie nie wyjdziesz poza pewien zakres i koniec.
Ale i nie spadnę poniżej pewnej kwoty. I mi to odpowiada, wiem, że (kiedy pracuję full time) w tygodniu zarobię minimum tyle co kierowca Tira u Eddiego Stobbarta, maksimum prawie trzy razy tyle i już. Od pewnej kwoty kolejne pare groszy nie jest już takie istotne - wazniejszy jest spokój ducha. Cytuj: A jak dojdzie do tego nasza mentalność, to się może okazać, że lenistwo twoich kolegów spowodowało, że i diety poszły w dół (a i tak były niskie, prawda ?).
U mnie w firmie jak jesteś leniem to nie dostajesz dobrych kursów, więc się tego nie obawiam. Cytuj: Dokładnie o to chodzi, nie jest im to na rękę, więc w miarę, możliwości, gdy odpowiednio wcześniej się o tym dowiedzą, będą starali się omijać zator. No chyba, że mają płatną dietę, więc sobie staną i kaplica.
Powodzenia mądralo w ominięciu przeprawy przez Kanał La Manche kiedy Żabojady strajkuja. Ostatnio jak się nadziałem na Operation Stack to TIRy stały na obu pasach M20 prawie do Maidstone. Ale oczywiście ominąłem większość korka (na co mogłem sobie pozwolić, bo do 3.5t tylko była możliwość). Bo może Ci się to w pale nie mieści, ale ja pracę rozumiem tak, że za określoną kwotę za godzinę będę wypełniał w tym czasie zadania zlecone mi przez szefa tak dobrze, jak potrafię. Jak trzeba jechać, to jadę, omijam korki, znajduję skróty, jem w McDonaldzie jak nie ma czasu stanąć na porządne żarcie i tak dalej. Jak nie ma roboty, to się lenię tak dobrze, jak tylko potrafię Cytuj: Ja nie mówię, że kilometrówka jest genialna, najlepsza i w ogóle, ale daje realny obraz pracy kierowcy w jego zarobku. Tak to działa w Europie, Stanach i Bóg wie gdzie jeszcze i tak się jeździ.
To jest argument typu "jedzmy g****, miliardy much nie mogą się mylić".
|
Autor: | orys [ 04 gru 2011, 16:26 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Cytuj: Wniosek jest jeden: Jeśli nie chce Ci się / nie umniesz pracować - szukaj sobie roboty na godziny. Jeśli umiesz pracować poszukaj sobie na akord.
To jest akurat błędny wniosek. Jak już tłumaczyłem, to, że płacą Ci uczciwie za godzinę, nie znaczy, że się możesz obijać. To znaczy może i możesz, ale długo wtedy tak nie popracujesz. Sugerujesz, że jestem leniem który nie umie pracować? Ja myślę, że jestem kimś kto sie pracy nie boi i jest wniej dość dobry, a do tego jest wystarczająco sprytny, żeby sobie znaleźć pracę w której pracodawca nie obciąża mnie swoim ryzykiem biznesowym. Oczywiście, jeśli Ci Twoja praca odpowiada, to super. Rozmawiamy jednak o generalnej zasadzie. Moje zdanie jest, że pracodawca nie powinien przerzucać swojego ryzyka biznesowego na pracowników, tak jak go nie przerzuca na dostarczycieli innych produktów i usług niezbędnych mu do prowadzenia biznesu (czy np, sprzątaczka w biurze dostanie mniejszą pensję jak firma miała gorszy miesiąc? Czy dostarczyciel paliwa dostanie po kieszeni, bo ciężarówki jeździły na pusto? Czy firma leasingowa dostanie mniej pieniędzy, bo ciężarówka stała w korku albo czekała na towar i w tym czasie nie zarabiała na siebie? Wiesz dobrze, że wszystkie te pytania mają odpowiedzi przeczące. Kierowca jest takim samym dostarczycielem usługi dla biznesmena jak sprzataczka, sekretarka czy taksówkarz wiozący go na spotkanie biznesowe. O, to jest dobry przykład: jak taki biznesmen pojedzie na spotkanie biznesowe i będzie chciał, żeby taksówkarz na niego czekał, to będzie mu musiał zapłacić. Jak będzie chciał przenocowac w hotelu to zapłaci za całą noc, nawet, jak będzie musiał wyjechać nagle o 1 w nocy. Jak pójdzie na business lunch to będzie musiał zapłacić za całe jedzenie, nawet jak spotkanie nie przyniosło żadnych rezultatów. NIe jestem przeciwko ochotniczemu braniu na siebie częsci ryzyka przez pracowników jak mają ochotę, ale to powinno być ochotnicze zrezygnowanie z części swoich praw w zamian za większe potencjalne zyski. Standardowy sposób wynagradzania powinien być zgodny ze standardami w innych branżach. |
Autor: | Użytkownik usunięty [ 04 gru 2011, 16:56 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
Orys, za cholery się nie dogadamy, bo jesteśmy w innym miejscu tego "łańcucha pokarmowego" i do tego, żyjemy w innej rzeczywistości. Cytuj: NIe mówimy o Twojej firmie, mówimy ogólnie. Wyraziłeś ogólną opinię że na transporcie nie da się zarobić i do tego się odniosłem, również ogólnie. Teraz piszesz o Twojej firmie. Rozumiem w takim razie, że chodziło Ci o to, że Ty z Tatą nie umiecie na transporcie zarobić?
No, nie umiemy. Widzisz, rozróżnij pojęcie wegetowania a pracowania. Jeżeli Holenderski Hovotrans upada na rzecz Litewskiej firmy, która jest w stanie zejść na frachcie o 1000 euro, to znaczy, że na czymś oszczędzi, najpewniej na pensji kierowców i taborze i to właśnie prowadzi do wegetowania, życia od pierwszego do pierwszego. To, że samochody jeżdżą, nie znaczy, że zarabiają, jak masz leasing, to zgodzisz się jechać nawet po kosztach. No, chyba, że nazywasz swoją firmę Tracom i potem śmieją się z Ciebie, mówiąc "jadom i tracom" Jeżeli stawki, za które jeżdżą przewoźnicy są nie wystarczające na busa 3.5 tony, to jazda nie ma sensu naprawdę.Cytuj: Gdyby to była prawda, to nie zarabiałbym lepiej niż wszyscy ci, którzy sa na milówce, stawkach umownych albo na procencie od frachtu. Jak pisałem - u nas w firmie zarabia się najlepiej z tych 5 z naszej branży w ktorej znam ludzi.
No bo więcej stoisz niż jeździsz, taka charakterystyka pracy, a skoro za tą samą pracę, ktoś dostaje mniej - to znaczy, że szef go robi w jajo i powinien mieć większa kilometrówkę. Chyba, że nadal twierdzisz, że szef dorobił do twojej pensji na saksach ?Cytuj: Poza tym popełniasz podstawowy błąd zakładając, że jak mam płacone za godzinę to oszukuję pracodawcę i zbijam bąki. Ale cóż, stare przysłowie mówi że każdy mierzy swoją miarą...
Wróć do Polski i zobacz podejście ludzi, "mi się należy". Ostatnio dostałem stypendium z tytułu mojej niepełnosprawności (grosze, ale ok, zero kombinowania, po prostu mi się należy). Zadowolony, tego samego dnia usłyszałem, że najnowszym trendem jest pozywanie do sądu rodziców o alimenty, aby uzyskać 3-4x większe stypendium od mojego. Oczywiście, za zgodą i za pomysłem rodziców. Fajnie, nie ? To jest nasza mentalność, można za darmo coś mieć, to dawaj, zakombinujemy.Jeżeli słyszę na parkingu, że szofer stoi parę godzinek, bo ma płatne od diety, a innym razem kierowca mówi, mi, że nie potrzebuje info o objeździe, bo nie ma kilometrówki, to łapy opadają. Jak się starasz, to zarobisz to samo, choćbyś miał płatne od kilograma ładunku/dnia/godziny itd. Ale musisz się starać. A u nas się nie starają, bo nadal myślą, że im się należy. No więc jest kilometrówka, gdzie jak Maderfaker wspomniał, na którą, chcący zarobić nie narzeka. Narzeka leń, bo pracować musi, olaboga. Cytuj: Szef od chwilowego przestoju w firmie nie zbankrutuje. Ja jak nie zapłacę raty za auto w jednym miesiącu to mogę zapomnieć o dostaniu jakiegokolwiek kredytu.
Dlatego w dobie tanich kredytów i leasingów w 5 minut nikt z mojej rodziny nie ma nic w kredycie, a nawet ja, zwykły student, mam wystarczające oszczędności, żeby sobie żyć, nie martwiąc się czy mi do 1 starczy. To kwestia podejścia, ze względu na to, że właśnie, coś może nie wyjść. Równie dobrze, twoje firma może splajtować i co ? Ale to inny temat, już.Cytuj: Ja ciągam wartościowe frachty i dlatego stawkę godzinową za sprintera mam lepszą niż niektórzy na TIRach
Ale często też stoisz.Cytuj: Zastanawiam się, jak tu jeszcze Ci wytłumaczyć, ze mówię o sytuacji w których choćbyś się zesrał i motywacja Ci uszami leciała to nic nie zrobisz...
Nic, siedziałbym i czekał.Cytuj: Taaa, a jak jest mgła i samolot na pokładzie którego jest ładunek dla mnie nie może wystartować albo awaryjnie lądował na Islandii i siedzę na Heathrow cały dzień to komu mam kupić piwo? Kaczyński już nie żyje, więc na "Lecieć, dziady" liczyć nie mogę...
Nie wiem, na lotnisku się nie zrzucam, ale w realnym świecie, w którym żyje, często motywacja może przynieść wymierne korzyści.Cytuj: Ale i nie spadnę poniżej pewnej kwoty. I mi to odpowiada, wiem, że (kiedy pracuję full time) w tygodniu zarobię minimum tyle co kierowca Tira u Eddiego Stobbarta, maksimum prawie trzy razy tyle i już. Od pewnej kwoty kolejne pare groszy nie jest już takie istotne - wazniejszy jest spokój ducha.
No widzisz, a mnie irytuje na maksa komunistyczna spuścizna zwana socjalem i najchętniej bym to wywalił w cholerę, tak aby nic nikomu się nie należało. Każdy by robił na siebie i koniec. Spokój ducha jest zapewniony odłożonymi pieniędzmi na koncie, które bezpiecznie leżą nie ruszane.Cytuj: U mnie w firmie jak jesteś leniem to nie dostajesz dobrych kursów, więc się tego nie obawiam.
A u nas bywają sytuacje, że zatrudnia się kogokolwiek, byleby chociaż trochę chciał pracować. Bo ogólnie ludziom, nie chce się pracować.Cytuj: Powodzenia mądralo w ominięciu przeprawy przez Kanał La Manche kiedy Żabojady strajkuja. Ostatnio jak się nadziałem na Operation Stack to TIRy stały na obu pasach M20 prawie do Maidstone.
Nie mam pojęcia, jak to zrobić, wiem jednak, że jadąc z Olsztyna do Mrągowa w Borkach Wielkich można skręcić w lewo i w prawo i objechać często zdarzające się kraksy. Niestety, niektórym się nie chce, nawet jak jadę przodem, znam drogę i mogę wszystkich poprowadzić.Cytuj: To jest argument typu "jedzmy g****, miliardy much nie mogą się mylić".
Dla mnie to jest argument w stylu, ludzie, którzy zajmują się transportem na całym świecie doszli do wniosku, że taki sposób rozliczania jest uniwersalny i wszędzie się go używa.
|
Autor: | martinfh [ 04 gru 2011, 16:59 ] |
Tytuł: | Re: Czy to dobra oferta? |
Kolego Orys Cytuj: Ja stawiam się do pracy i wykonuję ją, lub tkwię w gotowości do jej wykonywania i Twoim psim obowiązkiem jest mi za to zapłacić. Bo w czasie w którym tkwię na jakimś zadupiu w kabinie Twojego auta czekając na to, aż łaskawie znajdziesz mi jakiś ładunek nie mogę wykonywać innych rzeczy. Cytuj: . Jak mi dobrze idzie, to sobie na przykład zajeżdzam do znajomych na herbatę, szefa to nie interesuje tak długo.
Gratuluję podejścia do tematu i szacunku dla pracodawców, tych obecnych jak i tych z przeszłości...Ja nie mam nic przeciwko byciu kontrolowanym, bo nie mam sobie nic do zarzucenia. A za picie herbaty kto ma Ci płacić? A kto wam płaci, za robienie sobie słit foci ze spotów, a żeby było sobie co na forum wrzucić? |
Autor: | Jaccu [ 04 gru 2011, 21:51 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
Chyba nie do końca zrozumiałeś tekst Orysa, a sarkazm w twoim jest nie najwyższych lotów... |
Autor: | Cyryl [ 05 gru 2011, 11:47 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
tutaj gubimy podstawową rzecz: płaca kierowcy może być tylko wynikiem tego co on może zarobić. jeżeli nie zarabia, to żeby zapłacić mu trzeba komuś zabrać. komu? ano innym kierowcom, którzy w tem momencie zarabiają. więc na stawce godzinowej zarabiając trzeba mieć świadomość tego, że część naszych zarobków pójdzie na tych, którzy w tym momencie stoją, a stojąc będziemy mieli płacone z tego co inni kierowcy zarobią. |
Autor: | Samum [ 05 gru 2011, 12:02 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
Cytuj: tutaj gubimy podstawową rzecz: płaca kierowcy może być tylko wynikiem tego co on może zarobić. jeżeli nie zarabia, to żeby zapłacić mu trzeba komuś zabrać. komu? ano innym kierowcom, którzy w tem momencie zarabiają.
Jako pracownika mało mnie obchodzi skąd mój szef ma pieniądze na moją pensję. Staram się pracować jak najlepiej potrafię, żeby on zarabiał ale nie mam zamiaru zastanawiać skąd on weźmie pieniądze na moją wypłatę, jeśli w zimie nie będzie roboty.
więc na stawce godzinowej zarabiając trzeba mieć świadomość tego, że część naszych zarobków pójdzie na tych, którzy w tym momencie stoją, a stojąc będziemy mieli płacone z tego co inni kierowcy zarobią. |
Autor: | Cyryl [ 05 gru 2011, 12:14 ] |
Tytuł: | Re: Sposoby wynagradzania kierowców |
oczywiście jest sposob myślenia większości pracowników, ale jeżeli zbyt duża część pracowników stoi, to trzeba mieć świadomość, że firma może się rozsypać. bo szef nie jeździ do Niemiec na szparagi i nie przywozi kasy w teczce. wszelkie pieniądze jakie są w firmie są z pracy kierowców (firma transportowa). poza tym jeżeli prezetujemy taki sposob myślenia, to o co rozważania nad sposobem wynagradzania? |
Strona 4 z 13 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |