Cytuj:
A czy w tym wypadku ja okradłem kogoś postępując w ten sposób? Nie sądzę.
Czyli twoim zdaniem pracodawca może sobie nie wypłacać zarobionych pieniędzy, bo co tam? "Skoro się zwalnia to ja go "wydymam"? I tak nie może mi nic zrobić."
A kolega Ego co by zrobił w tym wypadku? Założył sprawę w sądzie o "nieistniejące" pieniądze i pokornie stawiał się na każdej rozprawie biorąc zwolnienie z pracy? I na końcu zapłaciłby jeszcze koszty postępowania sądowego? Nie bądźmy uczciwsi niż jesteśmy. Nie toleruję kradzieży - nie okradam pracodawcy, chcę tylko dostać to, co mi się należy.
1.Stąd bierze się wzajemne postrzeganie obu tron jako wrogów.Potencjalnych lub faktycznych oszustów, złodziei.Z takich zachowań lub przymiarek do nich.A za to cierpią następni którzy przychodzą na nasze miejsce.Mogą być uczciwi ale i tak będą traktowani jako potencjalni lub przyszli oszuści,szantażyści.A tak wcale być nie musi.
2.Wynagrodzenie się należy i to nie jest żadna łaska ani widzimisię.Tak samo dieta za wyjazdy.Jest ona określona w rozporządzeniu i nie zależy od umowy.Da się ją bardzo łatwo określić.Na podstawie tarcz z tachografu choćby.A do nich ma wgląd zarówno Inspekcja Pracy jak i ITD.
3.Rzadko zdarza się by Sąd Pracy nie przyznał racji pracownikowi.I nie trzeba na to wcale tracić nie wiadomo ile czasu albo pieniędzy.
Da się więc wyjść z twarzą, kasą i honorem z tej sytuacji.