I druga relacja z Radomia
Egzamin C+E na 13. Tylko dwie dziewczyny.. Obsuwa czasowa - masakryczna. Gdy skończyli egzaminować osoby z 10, zawołał nas pan o uroczym ptasio-grzybo-spożywczym nazwisku. Losowałam zestaw, zastanawiałam się który przez moment i tutaj już pan dość chamskim tonem "mało się pani naczekała na egzamin, długo jeszcze mam na panią czekać?" No ok, myślę sobie wylosuje... zestaw 1 - skośne i prostopadłe tyłem. Czekam z tamtą dziewczyną na egzaminatora - wyszedł, ja sprzęgam jako pierwsza. Sprawdzam olej i pozycje. Panu nie podobało się stwierdzenie, że sprawdzam olej miarką poziomu oleju, wartość prawidłowa między min a max, musiałam opowiadać jak krowie na rowie. Pozycje - przód ok, z tyłu w lewej lampie jedna żarówka nie trybi, lewy obrys to samo. Każe mi przygotować się do zadania sprzęgnięcia. OK. Idę zamknąć prawe drzwi - gość zbulwersowany co robię.. Idę podnieść zaczep - ponoć mylę polecenia... Wkurzona siadam, zapinam pasy i podpinam. Zabezpieczenie się nie schowało - mówię, że jak wykonam wszystkie zadania to ruszę i powinien się schować, gość zbulwersowany, że jak to wszystkie zadania - więc tłumaczę, że przewody, że światła, że podpora i kliny. To mnie wziął i opierdzielił, że po co ja mu to mówię (super, a jakbym ruszyła z tym zabezpieczeniem, to by się pewnie zwalił o to...). Przewody - sprawnie. Światła - sprawnie. W międzyczasie burty i ładunek - spoko. Wsiadam, odpalam, ruszam do przodu i hamulec do końca - zabezpieczenie się schowało
Wychodzę i melduję, że zadanie zakończone. Typ pyta czego nie zrobiłam - mówię, że zrobiłam wszystko i wymieniam. Typ dalej swoje, w końcu uznał, że brakło mi czasu i powtórka. Myślałam, że zabiję na miejscu. Powtórka więc - nie gadałam nic o tym cholernym zabezpieczeniu, przyczepa na klin aż wjechała, a zabezpieczenie nic... Przewody, światła, burty i ładunek, podpórka, kliny, odjazd, hamulec do końca - zabezpieczenie schowane. Zadanie zakończone - gość twierdzi, ze powinnam mu POWIEDZIEĆ JAK ZABEZPIECZONY JEST ŁADUNEK
"Betonowe elementy zabezpieczone z obu stron konstrukcją drewnianą", na aucie ta sama odpowiedź. Łuk - 3cm od pachołka, zaliczył. Skośne - poszło. Prostopadłe tyłem - pierwsza próba do bani, mówię do gościa, czy mogę zacząć drugą próbę - typ skomentował "na razie to pani stoi i nikt nie wie co pani robi". No kurde stoje bo z jednej strony zwaliłam słupek, a z tyłu przyczepa nie weszła, pierwszy raz takie coś odwaliłam, a poprawkę już robiłam... Myślę sobie, gdzieś go mam, jadę do przodu to sam uzna, że 1 próba zwalona. I tak było, za drugim poszło gładko. Wyjazd z WORD w lewo, wyjątkowo tłoczno na ulicy. Do końca za pierwszeństwem i w prawo - znów spory ruch, jak to na 16 w Radomiu przystało. Do znaku STOP i w lewo - czekam, czekam, czekam.. Ok jest luka, 2-3-4-5 zdążyłam "proszę pani proszę szanować auto, to nie jest pojazd wyścigowy" - przecież kur... widzę, że MAN nie prosche
Dalej za pierwszeństwem cały cały czas, aż do Jana Pawła II z Młodzianowskiej -tam w prawo. Wjeżdżałam, to było pusto, chciałam delikatnie odbić w lewo żeby nie najechać na krawężnik i dupa, osobówka wzięła się tam nie wiem kiedy i nie wiem skąd - koniec egzaminu. To były moje najdroższe 2km przejechane ciężarówką w życiu
Pomijam fakt, że w drodze powrotnej typo sam wymusił pierwszeństwo na rondzie, ruszał z 6 i zaliczył 2 krawężniki
Statystyki cholernego poniedziałku - druga dziewczyna chyba nawet z placu nie wyjechała (4 egzamin oblany..), na 7 osób z poprzedniej grupy zdała tylko 1. W porannej też różowo nie było, nawet z placu niekoniecznie wyjeżdżali. Kolejne podejście raczej nieprędko
_________________
"Uwielbiam swój zawód. A kto swojego nie lubi, ten sam sobie winien."
http://kierowniczka.blogspot.com/ - Blog Dziewczyny w Ciężarówce