Cytuj:
Popieram słowa Wilk 09, dostawałem propozycję żeby za darmo jeździł na przyuczeniu, a jak bym chciał zrezygnować to musiałbym zapłacić pracodawcy, około 10 tyś...
to jest konsekwencją sytuacji jaka miała miejsce w latach 2004-2008.
wtedy to transport międzynarodowy burzliwie się rozwinął, z 35 tyś samochodów w transporcie międzynarodowym w parę lat zrobiło się 115 tyś.
w takim stopniu wzrosła liczba kierowców, o których było trudno. jeżeli dodamy do tego, że wtedy były odprawy celne jakość kierowcy w transporcie międzynarodowym musiała być dużo wyższa niż dzisiaj.
były dwa sposoby pozyskania kierowców, podkupienia z innej firmy lub szkolenia młodych. szef firmy w której wtedy pracowałem poszedł drugą drogą.
ja przyjmowałem kierowców do firmy, ja stworzyłem program szkolenia, dosadzałem młodych do doświadczonych kierowców, a w czasie braku jazdy opowiadałem o czasie pracy, CMR, zabezpieczaniu ładunków, odprawach celnych itp.
po okresie 6-9 miesięcy młody dostawał nowe auto, cały czas otrzymywał wypłatę, choć w pierwszym okresie mniejszą. normalne diety wtedy 42 euro za dobę.
i program szkolenia okazał się całkowitą porażką mimo znakomitej skuteczności.
z 200 kierowców jacy przeszli przez moje ręce zostało w firmie pięciu.
jeżeli podsumować sobie koszty szkolenia jakie firma poniosła, nawet te najniższe, to wyszło szefowi, że każdy z tych pięciu nowych kierowców kosztował go ponad 100 tyś zł.
od tego czasu szef nie chce słyszeć o nowicjuszach w firmie.
po prostu firmy nie stać aby szkolić kierowców, którzy później będą jeździć w Anglii, Niemczech, Hiszpanii, Włoszech itp.