wagaciezka.com - Forum transportu drogowego http://serwis.wagaciezka.com/ |
|
jazda po właścicielach firm transportowych... http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=15739 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | krecik [ 15 lip 2008, 23:42 ] |
Tytuł: | jazda po właścicielach firm transportowych... |
Kolejny wypadek, zgineli ludzie, znów w mediach nagonka na własciciela firmy kto wie, moze jego wina, a może... a własnie, a moze nie jego ? krótkie opowiadanie z dzisiaj... chwile temu wróciłem do domu zatrudniłem nowego kierowcę, z doświadczeniem, prawo jazdy 30 lat na wszystkie kategorie, wszystko wie, czego to on nie robił, gdzie nie jeździł i tak dalej, znaczy standard. Najpierw bujanie sie z lekarzami, bo zdziwiony ze jak chce go zatrudnić na legalną umowe o prace to badania lekarskie muszą być, w końcu załatwił, przyszedł poniedziałek /wczoraj/, wszystkie papiery gotowe, pierwsze zadanie - kurs koniem z Warszawy do miejscowości X po naczepe , tam załadunek i powrót na jutro rano na zrzut w Warszawie. Trzy razy mu powtarzam, nie ma sie gdzie śpieszyć, tacho święte, nic nas nie goni, daleko nie ma bo to raptem 700km w obie strony a do dyspozycji 3 dni, jeśli cokolwiek bedzie nie tak - prosze dzwonić. Wyjechał o 18 We miejscowości X był o 24 rano 8:45 dzwoni że już jedzie sie ładować... hmm... miał pauzować, ale niech bedzie, może przyjechał pare minut wcześniej niż 24 wiec 9h odstał, niech jedzie. o 14 informacja że już załadowany jedzie do warszawy. policzyłem sobie szybko, z krótką pauzą powinien około 20-21 być w na parkingu. dzwonie sobie do niego o 20 zapytać gdzie jest i o ktorej sie szanownego pana spodziewać - a tu radosna informacja ze on już w domu bo był o 19. Hmm... z 20 tonami z X do warszawy to ja w 4h30m nie umiem, ok, zapisałem sobie w kajecik rzucic okiem w tacho. Coś mnie podkusiło i pojechałem o dziesiątej na parking rzucić okiem na nowy nabytek /ta wspomniana wyżej naczepa/ przyjeżdzam i mnie zgieło... po lewej stronie wszystko ok, a po prawej... plandeka wybrzuszona o jakies 30 centymetrów, jak nic ładunek sie przewrócił. Zaglądam do środka... załamka - stelaze z rurami poprzesuwane i jeden sie przewrócił na ścian, jakieś 1.5 tony rur długości dwa i pół metra na stelazyku o wysokości 2 metrów stoi sobie skosem oparte o plandekę. Pasy... jeden luźny, drugi naciągnięty jak struna Scyzoryk mi sie w kieszeni otworzył, dzwonie do gościa a ten 'paaanie, spokojnie rano sie poprawi ja tak z X przyjechałem i nic nie wypadło' to już mi ręce opadły do samej ziemi. Pan szanowny kierowca miał w aucie wystarczającą ilość pasów żeby to dobrze zabezpieczyć - w sumie 15 sztuk, siedem z nich znalazłem nie ruszonych w kabinie, to zabezpieczenia tej sekcji użył dwóch... zamiast trzech albo czterech z racji wysokości i 'giętkości', do tego jeden z tych dwóch pasów... zsunął sie podczas zaczepiania i złapał za jedną z rurek zamiast za hak w podłodze, 4 tony rurek /tych stelazy było trzy obok siebie/ trzymane były jednym pasem. Godzina pracy własnej ładunek wrócił na swoje miejsce, zabezpieczony i dociągnięty Na szczęscie nic sie nikomu nie stało, co by było gdyby temu debilowi to wypadło w czasie jazdy, nawet wole nie myśleć, po prostu chce o tym jak najszybciej zapomnieć. Jeszcze jeden rzut okiem w tarczki tacho i... kolejna miła niespodzianka do X koniem 6 godzin bez przerwy choćby dziesięciominutowej z X pod 22 tonami 5 godzin 30 minut również bez przerwy rzut okiem na poziom paliwa mówi całą reszte, pewnie pod 50litrów wyszło Rano odbiorę od Pana dokumenty i się bardzo szybko rozstaniemy. Może nie zbluzgam go na dowidzenia... nie wiem, zależy czy mi nerwy zejdą A jaki z tego morał ? Ano taki, że nie zawsze każda katastrofa w ruchu lądowym z udziałem ciężarówki lub autobusu to wina pracodawcy i własciciela firmy. Czasem to po prostu debilizmy kierowcy który pozjadał już wszystkie rozumy, wie lepiej i mimo że nikt go nie popędza, a wręcz przeciwnie, każe mu sie dołożyć wszelkich starań żeby było zgodnie ze sztuką i przepisami, robi swoje Ehhh mozecie mnie teraz zjechać, za to jakim jestem nieodpowiedzialnym pracodawcą i ze to wszystko moja wina by była. ps. zatrudnie kierowce, na kraj, jazda pod firanką poniedziałek - piątek, jazda na tacho i umiejętność zabezpieczania ładunków. baza warszawa/piaseczno |
Autor: | jesta19 [ 16 lip 2008, 7:46 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Pierwszy kurs ,kierowca chciał pokazać że umie "szybko"jeździć! Zadowolony ze swego wyczynu,poszedł odpoczywać ,a tu rano,niespodzianka,"Panu już dziękujemy". Jeden pracodawca,będzie zainteresowany,tachografem,załadunkiem(zabezpieczeniem),tak jak Krzysiek,a drugi,tylko kasą i ilością frachtów. Dla jednego to będzie zły(nieodpowiedzialny),a dla drugiego dobry kierowca. Krzysztofie,masz całkowitą rację! To pracodawca dobiera pracowników i wytycza ich obowiązki i zadania. |
Autor: | pawelas1991 [ 16 lip 2008, 8:04 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Ale jakby się coś stało, to zaraz była by pewnie wina pracodawcy, bo nikt Ci nie udowodni, że kazałeś mu jechać zgodnie z tachem itp. Może facet chciał Ci zaimponować, jak on to wszystko szybko robi i myślał, że wtedy pomyślisz jaki z niego super kierowca... Znając nasze Polskie realia to pójdzie do innej firmy i tam to będzie chwalony za prędkość. Ale w sumie jakby coś po drodze zgubił to może by go czegoś nauczyło życie, jak trzeba zabezpieczać ładunki, oby tylko przez takiego idiotę nikt nie musiał cierpieć. |
Autor: | krecik [ 16 lip 2008, 8:56 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
To tacho to jeszcze bym przymknał oko, pierwszy raz, może faktyczie chciał pokazać że umie - moze zapomniał ze trzeba przerwy robić, sto innych "moze coś", wydrukował bym mu kartke z godzinami pracy, dał budzik i niech sie pilnuje na przyszłość... to 'drobiazg' ale wciąż mam przed oczami te rury trzymające się jednym pasem i zaraz przypomina mi się zdjęcie wypadku w którym wypadł z naczepy krąg stali i wjechała w niego ciężarówka z przeciwka.. to tłumaczenie ze on na rozładunek już dojedzie bo przecież kilkaset km juz tak jechał i przecież nic nie wypadło wiec czego sie czepiam ja mam dziecko w drodze, ja chce widzieć jak ono rośnie, niekoniecznie raz na dwa miesiące w czasie widzeń. |
Autor: | keating [ 16 lip 2008, 12:34 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
włos się jeży na głowie jak to czytam ... kierowca chciał pokazać ? polemizowałbym. komu chciał pokazać ? jakby zgubił ładunek to widziałby pewnie świat w kratkę ... dziwi mnie tym bardziej, że jeszcze chyba wciąż jest rynek kierowców, tzn sporo firm szuka kierowców, po co więc udowadniać, że potrafi się łamać prawo ? ten "dziwny" czas jazdy jest jeszcze do wytłumaczenia - jak najszybciej być w domu, ale źle spięty ładunek ? to już raczej ciężko wytłumaczyć ... tak trzymać krecik nagonka na transportowców, w szczególności autobusy to często przykładowe działanie, aby odstraszyć innych. ma to swoje racje ... na pewno nie wolno "skazywać" zanim sprawa się nie wyjaśni, ale to wiecie sami ... to raczej media powinny się czasami ugryźć w język ... |
Autor: | Kajos [ 17 lip 2008, 23:09 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Moze szanowny szofer jezdzil starem w PSS Ja jestem za tym aby mlodszym dawac szanse ale na poczatku 2,3 trasy z starszym kierowca. |
Autor: | pawelas1991 [ 18 lip 2008, 8:07 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Cytuj: Ja jestem za tym aby mlodszym dawac szanse ale na poczatku 2,3 trasy z starszym kierowca.
Tak, tylko tutaj miałeś właśnie takiego "starszego" kierowcę, który od 30 lat miał prawko itp. i co to mu dało?? Tutaj masz właśnie przykład, że nie zawsze starszy znaczy lepszy... Czasami trzeba po prostu wykazać się wyobraźnią!
|
Autor: | krecik [ 18 lip 2008, 9:22 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Ja generalnie w zasadzie tez nie mam nic przeciwko 'młodym kierowcom' tylko że... polska mentalność w tym mocno przeszkadza młody kierowca nie jest samodzielny, wiec trzeba go wysłać w kilka tras z drugim kierowcą, frachtu wyższego z racji dwóch kiermanów nie dostanę czyli koszt firmy będzie większy, bo i jednemu kierowcy i drugiemu trzeba zapłacić, już nie mowie o tym ze ten drugi kierowca z doswiadczeniem chciałby jakiś dodatek, powiedzmy ze w sumie wyjdzie po prostu koszt kierowcy razy dwa. młody kierowca od pierwszej trasy chciałby zarabiać tyle co ten stary, albo i jeszcze więcej, po kilkugodzinnej pogadance w końcu udaje sie dojść do porozumienia, że przez przynajmniej dwa - trzy miesiące bedzie musiał jeździć za ciut mniejsze pieniądze, chyba że będzie tak swietny że nie bedzie do niego żadnych zastrzeżeń i ze wszystkim bedzie sobie radził, to wtedy nie widze przeszkód żeby nawet po dwóch tygodniach zacząć mu płacić na normalnym poziomie. To proste - wszystko co się zaoszczędzi na braku konieczności stałego nadzoru /telefony/ i drobnych uszkodzeniach /połamane deski, podarta plandeka, pocięte pasy - 'bo niewiedział że tak nie należy robić/ można przesunąć gosciowi do wynagrodzenia. no własnie... i teraz sie pojawia kłopot, mijają trzy miesiące, zainwestowało się w niego jakieś tam mniejsze lub większe pieniądze, a przedewszystkim nerwy /moja firma to nie Rico gdzie było kilka tysięcy aut a kierowca był 'na sztukę/, i przychodzi ten dzień, kiedy to młody kierowca 'już z doświadczeniem' oznajmia że albo pensja dwa razy do góry, albo on sobie idzie do konkurencji. zazwyczaj po miesiącu albo dwóch u konkurencji chce wrócić, bo tu miał kase na koncie 20-go w całości, a tam dostaje na raty, bo tam mu potrącają za wszystko, i jak policzy na koniec to niestety wychodzi mniej, no i co najweselsze, tu miał wszystko na umowe /wiec kasa na koncie mniejsza, ale ubezpieczenie i w razie "W" też pieniążki stałe/ a tam ma minimalke plus reszta pod stołem. Niestety, droga powrotna jest zamknięta btw. wspomniany 'stary' kierowca odstawiając auto na parking /nie wiedząc jeszcze że już decyzja o zwolnieniu zapadła/ rozciął plandeki w dwóch naczepach i jeszcze gdzies kierunkowskaz w ciagniku zgubił. nie rozliczył się z zaliczek i był mocno zdziwiony kiedy usłyszał że już może nie wracać. |
Autor: | Cyryl [ 18 lip 2008, 14:00 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
więc ja nie jestem taki odważny. przed zatrudnieniem odbywał długa rozmowę. i co ciekawe dla młodych nie jest to żadnym problemem, natomiast część z tak zwanych fachowców reaguje urażoną dumą na próbę sprawdzania fachowości. ja niezmiennie odpowiadam: "kupował Pan kiedyś buty? to pewnie Pan je przymierzał. ja właśnie zamierzam Pana kupić, więc proszę pozwolić mi na spokojną przymiarkę." i muszę tu przyznać, że żaden z tych buntujących się fachowców nie okazał się przydatny dla firmy. natomiast nie odważyłem się również w pierwszą trasę wypuścić samego "nowego", nie ma u nas takiego zwyczaju. dzięki temu pewnie firma jeszcze istnieje |
Autor: | H@DzY [ 18 lip 2008, 23:15 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
a wiekszosci ogloszeni pisze ,,przyjme kierowce z doswadczenie' a wychodzi na to ze ci doswiadczenie(nie wszyscy) olewaja sobie sprawe...bo przeciesz co to nie oni!! a kierowca bez doswiadczenia chcialby sie jak najlepiej pokazac i trzymac robote no i nie przeginac. |
Autor: | kselu1 [ 19 lip 2008, 7:06 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Cytuj: a wiekszosci ogloszeni pisze ,,przyjme kierowce z doswadczenie' a wychodzi na to ze ci doswiadczenie(nie wszyscy) olewaja sobie sprawe...bo przeciesz co to nie oni!! a kierowca bez doswiadczenia chcialby sie jak najlepiej pokazac i trzymac robote no i nie przeginac.
kolego nie generalizujmy!trzeba rozgraniczyć dwie kwestie - doświadczenie i podejście do zawodu. Mozna nie mieć doświadczenia ale dbać o to co sie robi lub nie tak samo z doświadczeniem - może być doświadczony i wykonywać obowiązki należycie, albo być doświadczonym kierowca, który sie niczego nie nauczył przez ten okres. Jednemu żeby sie czegoś nauczyć potrzeba roku innemu 3 lata a jeszcze innemu 10 lat będzie mało |
Autor: | ego [ 19 lip 2008, 15:26 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Mozna bez doświadczenia być dobrym zadatkiem na dobrego fachowca. Ale dobrymi chęciami nie da się zastąpić doświadczenia.Sytuacji .których nie da się nauczyć z książek.Podejmowania szybkich decyzji.Oraz samego poruszania się w różnych warunkach drogowych ,terenowych, jak i wynikających z przyzwyczajeń czy temperamentu w konkretnych krajach albo regionach.Choć przyznaję ,że niejeden po kilkunastu miesiącach radzi sobie lepiej niż inny po kilkunastu latach. Miałem kiedyś kontakt z kierowcą z kilkunastoletnim doświadczeniem na autobusach w PKS-ie.Gdy po jego dwóch czy trzech wyjazdach jako pasażer-obserwator zapytałem jak mu się to zajęcie podoba, prawie się obraził. Co tu się ma podobać-rzekł z obrażoną miną-jak się w życiu nic innego nie robiło!! Ale wystarczyło by wsiadł za kierownicę w Niemczech ,na autostradzie... i zaczęły się problemy.Po prostu nigdy nie jeździł po autostradach i nieznane były mu zwyczaje oraz zasady tam panujące..Choćby pierwszy,że pas do włączania się do ruchu jest po to, by nabrac na nim prędkości i z podobną jak inni wlączyć się płynnie do ruchu, a nie jechać do końca czekając kiedy auta przestaną jechać.Były i inne kłopoty.. |
Autor: | glaca [ 26 lip 2008, 11:34 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Krecik buziaki dla ciebie. |
Autor: | krecik [ 26 lip 2008, 11:46 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
hmmm.... |
Autor: | ego [ 26 lip 2008, 14:20 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Cytuj: Krecik buziaki dla ciebie.
Cytuj: hmmm....
Gratuluję!!
|
Autor: | krecik [ 26 lip 2008, 16:39 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
ego... ja nic nie wiem |
Autor: | Cyryl [ 26 lip 2008, 18:48 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
myślę, że Glaca z alimentów się nie wymiga. |
Autor: | ego [ 26 lip 2008, 19:11 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Cytuj: ego... ja nic nie wiem
Ależ przecieź nie musisz nic wyjaśniać...Ani się tłumaczyć.. Każdy przecież zrozumie,że to sprawy i relacje osobiste, intymne wręcz Choć jakżeż miło mieć świadomość,że jest to jednak możliwe,że istnieje
|
Autor: | k4410ph [ 27 lip 2008, 14:47 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
krecik, bardzo cię podziwiam. Bardzo chciał bym jeździć w Twojej firmie (bez naginania czasu), to mnie się podoba. A co do pasów, to ja bym jeszcze poprosił o to by dokupić jeszcze kilka, czym więcej zapiętych tym lepiej. Na razie robię prawo jazdy kat. E, na tą chwilę jeżdżę solówką i nie raz musiałem naginać z czasem jazdy. |
Autor: | stasek [ 27 lip 2008, 18:53 ] |
Tytuł: | Re: jazda po właścicielach firm transportowych... |
Jeźdźić po włascicelach firm transportowych moze kazdy, ale nie każdy się zastanowi jaka jest prawda. Jedni są tacy, a inni znów tacy. Z tego co zauważyłem w firmie gdzie pracuje mój tato szef nie wtrąca się do jazdy kierowców do czasu, gdy nie ma przez niego problemów. Nikt nikomu nie każe jezdzić niezgodnie z tachografem. Nikt nikogo nie pospiesza, pogania... Dam przykład. Tato ostatnio dostał kurs do Czelabińska (Ural), a inny kierowca do Odessy na Ukraine. Trasa do Czelabińska trwała 12 dni i jeszcze po paru dniach tato pojechał załadować samochód do Niemiec i ruszyć do Moskwy, a kierowca, który pojechał na Ukraine jeszcze nie wrócił. Wrócił dopiero dwa dni przed przyjazdem taty do domu po trasie z Moskwy. Ten kierowca jezdzi tak cały czas, bo twierdzi, że ma "problemy" na granicy itp. Nikt go nie pogania. Szefa to nie denerwuje. Jedynie dyspozytor się dopytuje. Nie wszystko jest zależne od pracodawcy, ani kierowcy. Ja twierdze, ze nawet jeżeli pracodawca każe przeginać czas pracy i "goni po trupach" to wina nie tylko jest z jego strony, Kierowca nie był do tego zmuszony. Bo to, że się bał, ze straci prace to dla sadu pewnie nie ma większego wpływu. |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa UTC+02:00 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited https://www.phpbb.com/ |