Moje klipy z Ferii 2011.
Część 1 :
http://www.youtube.com/watch?v=3EGd9spFBJQ
Część 2.
http://www.youtube.com/watch?v=iQlZRScB ... ideo_title
Relacja, z trasy Polska-Niemcy-Włochy-Polska. :
Dnia 11 Lutego 2o11r. po powrocie ze szkoły słyszę, jak mama rozmawia z tatą przez telefon, ja od razu mama daj mi słuchawkę..
".. -Tata gdzie jesteś?
- w Sohaczewie.
-..a gdzie dalej jedziesz?
-na bazę. Jedziesz kursa ze mną?
-Jasne ! ,ale dokąd.
-na razie do grodziska coś załadować a potem chyba, Niemcy..
-ok jadę. .."
Od razu banan na twarzy..
Warszawa - Grodzisk Maz. - Lubin - Lepersdorf - Santa Palomba - Terracina - Warszawa
Dzień 1, Niedziela 13.02
Dnia 13.02.2011r. rozpocząłem ferie takie jakie kocham, czyli "Trakerskie". Godzina 20.30, wyjazd z Warszawy w kierunku Grodziska Maz. po Jogurciki za Legnicę. O godzinie 21.30 byliśmy na miejscu, od razu kazali podjechać pod rampę.
Pod rampą zjedliśmy, wypiliśmy po sprzątaliśmy. Zrobiła 23.30 tata poszedł na rampę a tam dopiero ok.5 palet.No to położyliśmy się spać o 2.00 ruszyliśmy w stronę Częstochowy. Wiele nie najechałem iż usnąłem. Obudziłem się na parkingu pod Częstochową. I razem z tatą ponownie udałem się spać.
Dzień 2, Poniedziałek 14.02
O godzinie 9.00 rano wstaliśmy, kawa, herbata, kanapka, siusiu i buta ! W stronę Opola. Jechało się bardzo przyjemnie, tylko jak zwykle w Częstochowie mały koreczek ale szybciutko poszło. Dalej już nie było żadnych komplikacji.
Już na
A4, kierunek Wrocław.
O godzinie 13.30 byliśmy na miejscu, rozładowaliśmy.
I o godzinie 17.00 ruszyliśmy w stronę Zgorzelca. Ponieważ w niemczech mieliśmy załdunek w firmie Muller.Dobrze się jechało nie było tłoku więc sprawnie poszło i za 2h byliśmy na granicy.
Dzień 3, Wtorek 15.02
Rano o godzinie 6.00, kawa jeszcze tylko TollColect i lecimy, tata jechał a ja jeszcze sobie leżałem na łóżku. Daleko nie mieliśmy wiec za 1.30h. byliśmy na miejscu.
Przed godziną 8, byliśmy na miejscu.. tata poleciał z papierami, i jak zwykle kazali wjechać, dali telefon i kazali czekać. Ustawiliśmy się w rządek i czekamy, DVD na kokpit. Czajnik na butle, i oglądamy, robimy śniadanie bo rano nie było czasu. Po śniadanku, zająłem się popsutym radiem w którym utknęła płyta CD. Wyjąłem je i po pukuje kilka razy, może pomorze tata mówi, i się w cale nie mylił włożyłem OPEN i elegancko wyszło.
I 2,5h mineło, piszczy telefon Rampen number 8.
Podjechaliśmy pod rampę, i tata poszedł na rampe, a ja się udałem do toalety na skromną higiene.
Załadowani lecimy w dół w stronę
Munchen!
Jak to w Niemczech bez Stau się nie obyło
40 minut wyjęte, ale dalej było już dobrze, parę górek, niemieckie radio umilało nam atmoseferę rozmawialiśmy o tym i owym. I ponad 4godzinki zleciały, zjechaliśmy na stacje tata zrobił sobie małą kawę, zjedliśmy po kanapce, tata poleciał do toaletki. I Ruszamy !
Pauza 45.
I dalej..
Ruszyliśmy, zaczęło się ściemniać, pod Monachium malutki Stau, rozweselały nas z ojcem wulgaryzmy na "CB".
Około, godz. 20.00 byliśmy na granicy D-A. Kufstein.
I jeszcze trochę dalej w stronę Insbruck, i tu są prawdziwe górki kilkadziesiąt kilometrów pod górkę, a w drugą stronę znak (40).
Dalej --> Brennero. I granica A-I. I pauza 9h.
Krótki film na DVD leciał, usmażyliśmy sobie po pysznym kawałku kiełbaski. Zjedliśmy, nie sprzątaliśmy już tylko schowaliśmy do schowka i położyliśmy się na łóżka, dokończyliśmy film i śpimy.
Dzień 4, Środa 16.02
7.00 rano, kawa, posprzątaliśmy i buta.
Bardzo fajnie się jechało przyjemne słoneczko po oczach raziło..
90km/h na budziku.
Było miło ale się skończyło, nagle rozpadało się..
Kierunek -> Firenze.
Pora na pauze 45. ;-]
Parę minut i już otoczyli nas Polacy..
Lecimy dalej..
"TyK", "TyK" awaryjne. Teraz tu trzeba postać
..po jakimś czasie się rozchmurzyło.. i znowu mogliśmy oglądać piękne Italjańskie góry.
No i znowu ładnie słoneczko świeciło..
No i czas się skończył, zjeżdżamy na Agipa. Na dziś koniec, pauza 9h.
Dzień 5, Czwartek 17.02
No i dzisiaj trzeba rozładować,nie całe 40 km do celu.
Wstaliśmy wcześnie rano koło 6.00, aby się przemknąć przez Rzym, bo godzinka później i by było tragicznie, przejechać takie miasto w godzinach szczytu. Ale i tak nie obyło się bez małego koreczka.
Za jakąś godzinkę byliśmy na miejscu..
Kazali poczekać 2h, ponieważ dopiero na 9.30 przychodzi wózkowy. To w tym czasie mogliśmy w spokoju coś zjeść.
Rozładowani wysłaliśmy sms-a, że rozładowani. Wyjechaliśmy z terenu firmy, i przytuliliśmy się do krawężnika i czekamy, na robotę.
Zjedliśmy przepyszne pierogi mamusi, pozmywaliśmy, pogadaliśmy, poleżeliśmy i 3 godzinki zleciały..odezwali się że jedziemy kawałem dalej do Terraciny mieliśmy niecałe 50 km. Zadowolenie ponieważ będziemy podążać centralnie nad morzem.. budzimy, "White Actros", i ogien !
Na miejscu, już na nas czekali..
Jeszcze paletki..
No i wracamy..
Droga powrotna. :
...
Za wiele nie ujechaliśmy ale zawsze coś, skonczył się czas pracy, PAUZA.
Dzień 6, Piątek 18.02
Rano kawa, i w stronę granicy I-A.
Brameczki..
No i już w Austri, tankowanie i pauza 45..
W koncu jest Sobota to w Austri są zakazy, ale my z warzywami lecimy, więc sporadycznie jakaś ciężarówka jechała.. więc jechało się milutko..
Za Wien(Wieden), na dziś koniec Shel, kolacja, i śpimy..
Dzień 7, Sobota 19.02
Rano tata już jechał, a ja dopiero przebudzałem się..
Kierunek: Znojmo, Brno, Cieszyn, Częstochowa, Warszawa.
Kierunek PL, ->
Katowice.
Cieszyn, idziemy coś zjeść..
Kierunek
Warszawa..
Już nie daleko..
Warszawa, w domciu..
:):)
[!] KONIEC. [!] Dziękuję za Uwagę! mam nadzieję że się podobało, i zapraszam do komentowania..
Pozdrawiam :