wagaciezka.com - Forum transportu drogowego
http://serwis.wagaciezka.com/

Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby
http://serwis.wagaciezka.com/viewtopic.php?t=31216
Strona 1 z 2

Autor:  lord_0za [ 05 cze 2011, 16:04 ]
Tytuł:  Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

01.06, w Dzień Dziecka i jednocześnie urodziny mej córki stał się zarazem pierwszym dniem mej pracy jako "kierowca międzynarodowy". O godzinie 16 ruszyłem po załadowaniu swych betów do "kórnika" przydzielonego mi Fiata Ducato z izotermą z poleceniem: kierunek, za Gorzów Wlkp. załadować na pakę ok.160 kartonów z kwiatkami i dowieźć je na rano dnia nastepnego do Essen, potem czekać na dalsze polecenia. No to w drogę. Dojazd na miejsce ok. 18:30 i załadunek "raz dwa", towar leciutki, ładowany bez palet. Ale jest "myk" kwiatki są żywe tzn. mają w doniczkach wodę, aby nie uschły zatem mam jechać "delikatnie" bo jak kartony bedą mokre po dojeździe na miejsce rozładunku to Szwab gotowy nie odebrać transportu. Fajnie. Wklepuję w nawigację adres i ruszam.
W Świecku tankowanie, "pod korek" i na "autoban". Mając nadzieję, że nie za wiele tej wody rozlałem po drodze ... Ok 0.5 km za granicą widzę w lewym lusterku, że obok mnie jedzie "cosik" z "kogutami" na dachu i ani mysli wyprzedzać zaczałem mieć złe przeczucia, które się potwierdziły gdy owo "coś" wyprzedziło mnie i wyświetliło napis: "Follow Me". Kontrola celna. Pięknie ! Po zjeździe z autostrady na plac kontroli celnej daję celnikom paszport oraz CRM i na ich polecenie otwieram izotermę. Kiedy widzą ustawione poi sufit kartony oczy im się zaświeciły. "Zigaretten?" Nie, dziekuję nie palę , odpowiedział bym gdybym umiał "szprechać". "Kaine zigaretten, blumen..." odpowiadam. Celnik - On, wchodzi na pakę, Celnik - Ona, stoi z mymi papierami. Kiedy widzę, że ten na pace zaczyna wyciągać kartony i na wszystkie strony nimi obraca zwracam uwage iż "Achtung, wasser..." Ona rozcina jeden z kartonów i zaglada do środka, faktycznie: "wasser und blumen". Wyciagają na plac kartony z jednego boku izo. kiedy nic nie znajdują każą mi wskakiwać na górę i układać je na powrót. Koniec kontroli ruszam w dalszą droge....Około 7 rano jestem w Essen, podjeżdżam pod magazyny "Metro" prowadzony nawigacją, "Dziękuję Ci Karolino z Automapy!". Na bramie dostaje odblaskowy kubrak oraz jakieś plastykowe ustrojstwo coś jakby czytnik kodów paskowych i polecenie aby jechać w stronę placu pod rampy. No fajnie, jestem na miejscu i co teraz ? Pomiędzy rampami widzę jakieś drzwi, wchodzę nimi na magazyn i kieruje sie w stronę oszklonego biura, tam siedzi kilku kolesi. Podaję im CRM i mówię , że nie "szprecham" jakby chcieli pogadać to po angielsku ewentualnie, jeden z nich spogląda na adres nadawcy "Polska?" pyta, "Ja" odpowiadam.... "A masz może jakieś fajki, na zbyciu?", pyta po polsku, ze śląskim akcentem... Nie mam. "To nastepnym razem przywieź zrobimy geszeft ... Ustaw się pod 33 ...". Robie co mi mówi , kiedy widzi, że kartony bez palet to pokazuje mi wózek oraz palety znajdujace się nieopodal rampy. Rozładowuję więc izotermę, kartony są suche, Przychodzi Niemiec w białym fartuchu z napisem na plecach, który pewnie znaczy "gównodowodzący" i sprawdza czy wszystko się zgadza - zgadza się. Podpisuje mi "kwity". Koniec rozładunku, wyjeżdżam z "Metro" i zatrzymuję się nie opodal na parkingu. Dostaje sms-a od spedycji, kierunek, pod Paryż następnego dnia mam tam załadować dwie palety z jakiejś firmy farmaceutycznej ... No to w drogę ... Ponieważ polecenie miałem aby raczej nie poruszać się płatnymi drogami więc w czasie jazdy mogę podziwiać piękno francuskiego krajobrazu oraz urok małych wiosek, nie powiem wcale przyjemna odmiana od monotoni autostradowej. Ok. 19 jestem na miejscu, Croissy Beauboerg, pod brama firmy farmaceutycznej. Przychodzi sms-em polecenie aby z rana się zapakować jak najszybciej bo do 15 mam być na doładunku w Tournes, a potem jeszcze kolejny doładunek w Belgii, Gembloux, KONIECZNIE przed 17 ! Przecież jest weekend i nikt nie będzie tam dłużej czekał... Oczywiście nic nie jest proste, załadunek z rana okazał się fikcją ponieważ nie było gotowych "kwitów"... "Pa documents, pa charge" szef magazynu był nieubłagany, czekam więc na papiery patrząc jak inni, "wielkogabarytowi" się ładują. Całe szczęście, że jest Litwin i Białorus to jest z kim pogadać... Ok 11 dopiero znajdują się kwity, ładują dwie palety i jazda. "Jedź płatnym!" przychodzi sms od spedycji, musimy być na czas ... To ja pędem wbijam się na autostradę ... a tam korek ... Wypadek jakiś był .... "Szukaj jakiegoś zjazdu... może ..." sugeruje spedytor to ja w nawigację i mam ! Zjeżdżam z autostrady ... i widzę, że pareset metrów za zjazdem już nie było korka... Cholera jasna ! Pędze jak mogę najszybciej, co chwila mi pika szybkosciomierz, że przekraczam 120 km/h i przepały też pewnie niezłe będą, ale co zrobić polecenia były jasne...

Autor:  Kwiatula [ 05 cze 2011, 16:40 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Proponowałbym wszystko opisywać w jednym poście bo wpadnie moderator i będzie zło. :)
No i czekam na zdjęcia i więcej opisów bo zapowiada się ciekawie.

Autor:  lord_0za [ 05 cze 2011, 17:13 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

ok, właśnie dostałem radę aby nie rozbijać na "odcinki" ino w jednym poście pisać... Myślałem, że tak będzie ciekawiej... no nic ... Kwadrans po 17 znalazłem się na miejscu w Belgii i kręce się szukając adresu, aż tu widzę jakiegoś ubranego na biało "ufoludka" jak macha na mnie z chodnika, podjeżdżam, a ten wskazuje mi gdzie czeka ładunek jadę tam... I ten "ufoludek" z drugim jakby swym klonem, w białym "kondomie" próbują załadować mi dwie palety z jakimiś medykamentami ... "Próbują" jest tu jak najbardziej na miejscu ... pojęcie o obsłudze wózka widłowego nie mieli za wielkiego, pewnie magazynierzy już poszli na "łykendowe piwko" a ci dwaj podpadli szefowi i za karę teraz po godzinach robili... Nieważne ... W bólu i łzach udało się im upchnąć palety na pace ... "Au revoire" i z powrotem do Francji ... Udało się, za pięć 20 jestem pod bramą ... Widzę już palety na placu a obok dwóch z magazynu, ci przynajmniej znają się na swej robocie "robią mi porządek" na izotermie i po kilkunast minutach jest po robocie ...
No, chwila oddechu , jest po ósmej, teraz mam czas dla siebie znaczy, aby wbić namiary na dom i "myk myk" te ponad 1020 km pokonać ... Jadąc przez miasteczka Francji z zazdrością spoglądam na siedzących i radośnie "spożywających" ludzi w przydrożnych barach, cholerni farciarze... Ale przecież bycie kierowcą też jest przecież fajne ... Co oni o tym wiedzą ... :)
Ok. 24:30 zatrzymuję się na parkingu w Niemczech nie ma sensu gnać jak i tak nie dam rady dojechać na sobotę rano, przynajmniej się wyśpię. Wstaję o 6 i "do boju" po drodzę widzę na sąsiednim pasie autostrady korek - DAF Z "DHL-a" ze swajczoną całą kabiną obok pełno poilicji i straży uprzątają bajzel ... Ktoś miał zły dzień ... Ok 15:30 jestem na bazie firmy. Tankuję i do domu ... W poniedziałek Warszawa, Rzeszów i Częstochowa - coby porozwozić ładunek ... A teraz gorąca kąpiel i do wyrka ... 3000 "tałzeny" w trzy doby to chyba niezły wynik jak na "pierwszy raz" ...
P.S. - Sorry, że nie ma zdjęć ale po prostu "nie miałem" głowy do tego ... za bardzo w nawigację wpatrzony byłem :lol:

Autor:  Marix [ 05 cze 2011, 17:25 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Sympatycznie się czyta ;)

No i interesujące jest to, że po tak intensywnych i męczących dwóch dniach nie przeklinasz tego:)

Autor:  Bauer [ 05 cze 2011, 17:49 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Cytuj:
Proponowałbym wszystko opisywać w jednym poście bo wpadnie moderator i będzie zło. :)
No i czekam na zdjęcia i więcej opisów bo zapowiada się ciekawie.
Może nie będzie :) w poście jest ograniczenie do 80 000 znaków więc może chłopina specjalnie tak pisze, co by nie przekroczyć limitu :)
Co do samej trasy to na busach to dobry wynik taki przejazd. A do sprawy kontroli celnych i rozładunków to znam to bardzo dobrze :)

Pozdrawiam.

Autor:  andy the driver [ 05 cze 2011, 19:14 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Opis fajny, elegancko się czyta, brakuje jednak zdjęć, przebieg niezły jak na trzy dni, do do tych cweli niemieckich to nie jest tak że jak rozładował to powinien sam załadować?tak kiedyś rodzicom rozbierali siedzenia w aucie, a ojciec po polsku mówi, jak sobie Niemcy chcą tanie papierosy palić to niech sobie sami przywożą, to się celnik popatrzał i kazał jechać dalej :lol:

Autor:  erykszyc [ 05 cze 2011, 20:40 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Opis bardzo fajny :) Kolego o której w Częstochowie będziesz przejeżdżał to może fotkę bym strzelił :)

Autor:  lord_0za [ 05 cze 2011, 20:49 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Ciężko powiedzieć, czekam na wytyczne od spedycji bo mam ładunki do Częstochowy, Warszawy i Rzeszowa, a jak oni mi zaplanują trasę to nie wiem, jeszcze ...

Autor:  Kwiatula [ 05 cze 2011, 20:52 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

W stolicy już wiesz, gdzie zrzucasz?

Autor:  lord_0za [ 05 cze 2011, 21:16 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Już wiem wszytko: Częstochowa na ul. Legionów, potem Rzeszów na lubelską no i następnie lecę na Warszawę, na Al. Prymasa 1000-lecia ... Jeżeli macie jakieś rady lub newsy odnośnie trasy chętnię wysłucham, zaczynam od Głogowa ... Pozdrawiam i dzięki za pozytywne przyjecie mego opisu "dziewiczej" trasy :D

Autor:  Kwiatula [ 05 cze 2011, 21:19 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Prymasa Tysiąclecia duża ulica, koło dworca zachodniego. Na radiu dopytasz będąc bliżej to Ci każdy wytłumaczy.

Autor:  filippo [ 05 cze 2011, 21:49 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Cytuj:
Szwab gotowy nie odebrać transportu.

Essen to Nadrenia Północna Westfalia a nie Szwabia, ta leży zdecydowanie na południe!
A propos opisu - zastanawiam się skąd się biorą chętni do takiej pracy? Z daleka...

Autor:  lord_0za [ 05 cze 2011, 22:09 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

"Szwab" - potocznie Niemiec, tyle na temat etnicznych grup niemieckich. Praca jak praca, nikt Ciebie tak pracować nie zmusza, a ja robię bo chcę i mogę - wystarczająco jasno, Panie Czepialski ?

Autor:  filippo [ 05 cze 2011, 22:54 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Cytuj:
"Szwab" - potocznie Niemiec, tyle na temat etnicznych grup niemieckich. Praca jak praca, nikt Ciebie tak pracować nie zmusza, a ja robię bo chcę i mogę - wystarczająco jasno, Panie Czepialski ?
To dlaczego "polo boy" "poles" "polakos" to określenie rasistowskie, negatywne, obrażające a "Szwab" to tylko "potocznie Niemiec"?
Mieszkańcy Nadrenii raczej za innych etnicznie od reszty Niemców się nie uważają, za to Bawarczycy już owszem.
To, że chcesz i możesz - Twoje prawo i oczywistych oczywistości mi wyjaśniać nie trzeba bo sporo ciekawych rzeczy już widziałem. Są też i tacy co w rzeźniach pracują czy kostnicach i mają z tego satysfakcję.

Czy ja się czepiam, raczej nie - po prostu trochę inaczej postrzegam pewne sprawy, mam świadomość swoich ułomności i wiem, że nie ma ludzi doskonałych przez co uwiera mnie postawa pt: "Jestem alfą i omegą a otaczają mnie same koniosraje". Mam do tego pełne prawo jak i każdy z was do niezgadzania się z moim zdaniem.

Jeśli wprowadzono na forum jakiś nowy punkt w regulaminie brzmiący np. "Pod postami z opisami tras, można umieszczać jedynie posty chwalebne" - to poproszę o uświadomienie mi tych zmian bo nie bywam na forum codziennie.

Autor:  szmitz [ 05 cze 2011, 23:02 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Piękny opis.
Ciekawy i wciąga szkoda ze taki krótki.

Autor:  kłaliti [ 06 cze 2011, 0:18 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

od Głogowa tzn co ?
edit: ducato,izoterma pewnie arra ?

Autor:  patryk691 [ 06 cze 2011, 16:19 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Cytuj:
Już wiem wszytko: Częstochowa na ul. Legionów, potem Rzeszów na lubelską no i następnie lecę na Warszawę, na Al. Prymasa 1000-lecia ... Jeżeli macie jakieś rady lub newsy odnośnie trasy chętnię wysłucham, zaczynam od Głogowa ... Pozdrawiam i dzięki za pozytywne przyjecie mego opisu "dziewiczej" trasy :D
Z Głogowa jesteś?

Autor:  DiD [ 06 cze 2011, 16:25 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

ile ci dali za te 3 dni jazdy ?

Autor:  Rafał94 [ 06 cze 2011, 19:56 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

No no ;) Bardzo miło się czyta Tą relację. Mam nadzieję że nie będzie to raz na miesiąc, ale częściej :D No i czekamy na fotki... Szerokości :>

Autor:  Cyryl [ 06 cze 2011, 20:26 ]
Tytuł:  Re: Mój "pierwszy raz" czyli 3000 km/3 doby

Cytuj:
Proponowałbym wszystko opisywać w jednym poście bo wpadnie moderator i będzie zło. :)
No i czekam na zdjęcia i więcej opisów bo zapowiada się ciekawie.
ja bym moderatorem się nie przejmował, ale proszę pamiętać że większość użytkowników daje sobie spokój z czytaniem po 5-7 wersach.
więc jeżeli chcesz to pisać w jednym poście, to rozbijaj tematycznie poprzez rozdzielenie wolnym wersem.

natomiast co do użycia określenia "Szwab" to Jan Sawa ma rację, to jest określenie regionalne, więc jeżeli chcesz to stosować nie zdziw się jak Niemec będzie nazywał wszystkich Polaków: Górale, Pyry, czy Kaszubi niezależnie od ich regionu pochodzenia.

używanie tego określenia nie jest obraźliwe, bo chyba Niemcy nie czytają tego forum, ale świadczy o Twoim braku znajomości kraju po którym się poruszasz.

jeżeli ktoś daje Ci jakąś informację, to nie zawsze musi być wrogo nastawiony do Ciebie.

jeżeli chcesz jeździć po jakimś kraju dobrze byłoby, abyś znał jego geografię, trochę historii, spróbował rozumieć mieszkańców.

większość mieszkańców Europy różni się znacznie sposobem myślenia, dla kierowcy najłatwiej zauważyć to na drodze, ale będzie miało to znaczeni podczas za- i rozładunków oraz kontroli.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa UTC+02:00
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Limited
https://www.phpbb.com/