Cytuj:
No ja rozumie, ale Niemiec się doczepił o to że książka nie była rozpisana w Polsce, treść mandatu brzmi podobnie że kierowca jest zobowiązany ble ble ble i że powinien Pan przestrzegać i że kara pieniężna jest podyktowana nie wypełnieniem obowiązków kierowcy pojazdu, ale ojciec mówi że książki były, i wszystko dobrze rozpisane ale że nie w Polsce.
Miałem kiedyś kontrolę drogową w Niemczech. Polizei, zapytali mnie o książeczkę, dostali skserowaną kartkę z wykresówką na dany dzień. Nie podobało im się. Odbyłem zatem z nimi taką rozmowę:
Polizei: Niemieckie prawo mówi, że musi pan mieć zapis pracy z ostatnich 28 dni.
Ja: Obiecuję panu, że jesli bedę jeździł po Niemczech przez 28 dni, to będę miał
Polizei: Ale pan musi też teraz mieć na 28 dni wstecz jak pan wjeżdza do Niemiec
Ja: Nie muszę.
Polizei: Jak to?
Ja: Bo ostatnie 28 dni jeździłem tylko po UK i Francji, ani w Uk, ani we Francji, ani w Belgii, ani w Holandii nie mam takiego obowiązku, tam niemieckie prawo nie obowiązuje.
Polizei: Ale pan wie, że pan będzie jechał do Niemiec, to pan powinien już wcześniej się dostosować.
Ja: Sugeruje pan, że jak wiem, że w jakimś kraju obowiązuje jakieś prawo, to powinienem go zacząć przestrzegać już wcześniej?
Polizei: Właśnie!
Ja: Aha, to czy mógłby mi pan powiedzieć jak przejechać na lewą jezdnię autostrady?
Polizei: ???
Ja: Bo ja jadę do Szkocji i wiem, że tam się jeździ lewą stroną jezdni, to według tego co Pan mówi powinienem zacząć już teraz.
Polizei: zaczyna się pienić
Drugi policjant, który tylko się przysłuchiwał parska śmiechem, kładzie koledze rękę na ramieniu, coś mu tam mówi na ucho i potem do mnie "You can go, safe journey"
Poza tym słyszałem że jakaś busiarska firma z Belfastu zbiera te mandaty a potem idzie z nimi zbiorowo do sądu i wygrywa.